Opakowanie i akcesoria
Zestaw sprzedażowy nie jest zbyt bogaty - w kolorowym pudełku umieszczono bowiem 10 W ładowarkę, kabel Z USB-A do USB-C, szpilkę do otwierania tacki kart SIM oraz spory stosik dokumentów. Producent zalicza Nokię G50 do smartfonów budżetowych, stąd też budżetowy charakter zawartości opakowania. Dobrze, że w ogóle dodano ładowarkę - proekologiczna polityka Nokii (i innych producentów) doprowadziła do tego, że w droższych modelach akcesorium to nie jest uwzględniane.
Budowa i ekran
Nokia G50 jest potężnym kawałkiem elektroniki. Naprawdę potężnym. Wymiary telefonu to 174 x 78 x 8,9 mm, a waga to imponujące 220 g. Jest to w pewnym stopniu uzasadnione, bowiem telefon musi pomieścić sporą baterię i ponad 6,8-calowy ekran. Producent zachowuje charakterystyczny design z okrągłym modułem fotograficznym - to, czy się on spodoba czy nie to już indywidualna kwestia, niemniej warto zwrócić uwagę na kolor tylnego panelu. Szkoda tylko, że smartfon nie może się pochwalić standardami w kwestii wytrzymałości czy pyło-i wodoszczelności.
Front urządzenia zdominował 6,82-calowy wyświetlacz LCD, który może i dostarcza sporej powierzchni roboczej, ale pod innymi względami nie jest szczególnie warty uwagi. Po pierwsze ma kiepską rozdzielczość - tylko HD+ (720 x 1640 pikseli), co daje mało imponujące 263 piksele na cal. Da się zauważyć pojedyncze piksele, co nie powinno mieć miejsca w smartfonie wycenionym na ponad tysiąc złotych. O ile fanom multimediów przypadłaby do gustu duży ekran, to na pewno nie wybiorą Nokii G50 z uwagi na rozdzielczość. Po drugie to nie OLED lub AMOLED, więc kolory nie są szczególnie nasycone, a czernie są raczej ciemnoszare. Kolejna rzecz to kiepski poziom jasności - w świetle dziennym ekran nie ułatwia życia użytkownikowi, a bezpośrednie promienie słońca zasadniczo zmniejszają widoczność obrazu. Pod względem kontrastu sytuacja również nie jest wybitna.
Wyświetlacz otaczają raczej grube ramki, a w górnej części widoczne jest spore wcięcie w kształcie litery V - smartfon miałby bardziej nowoczesny wygląd z subtelniejszym otworem w ekranie. Mieści ono 8 MP aparat do selfików. Producent fabrycznie nakleił na ekran folię zabezpieczającą, co zapewnia choć minimalną ochronę wyświetlacza. Jednak ze smartfonu nie będą zadowolone osoby, które na co dzień noszą okulary z polaryzacją - w poziomej orientacji ekran mocno ciemnieje.
Tylny panel to plastik - ale w smartfonie, który kosztuje nieco ponad tysiąc złotych zastosowanie tego materiału było w zasadzie do przewidzenia. Wygląd plecków wyraźnie wskazuje na markę Nokia (gdybyście nie zauważyli logo na froncie) poprzez okrągły moduł aparatu. Kolor, określony jako Ocean Blue, zdecydowanie przyciąga wzrok. Ma granatowy kolor, który w środkowej części ma jaśniejszy odcień. Nie jest to efekt tak widowiskowy jak w niektórych smartfonach konkurencji (głównie przez matowe wykończenie) - gradient nie jest zbyt intensywny, zaś światło, które pada na panel, powoduje subtelne refleksy. I dzięki temu jest po prostu elegancki, a zarazem praktyczny - nie przyciąga odcisków palców w takim stopniu jak szklane, błyszczące powierzchnie.
Jeśli chodzi o rozmieszczenie elementów na ramce, to zachowano dość standardowy układ. Po prawej stronie znalazł się włącznik/przycisk blokady ekranu, nieco zagłębiony względem krawędzi i zintegrowany z pojemnościowym skanerem linii papilarnych. Działa zazwyczaj poprawnie, nie jakoś wybitnie szybko, ale nie miałam wielu błędnych odczytów. Czasem jednak wymaga powtórnego przyłożenia opuszka do płytki skanera i kompletnie nie radzi sobie z mokrymi palcami. Nad nim znalazła się regulacja głośności.
Po przeciwnej stronie znalazł się przycisk Asystenta Google. Tu też zauważyć można tackę na karty SIM w której jeden ze slotów jest współdzielony z nośnikiem pamięci. Na dolnej krawędzi znalazł się port USB-C, otwory maskujące głośnik oraz mikrofon. W górnej krawędzi umieszczono gniazdo słuchawkowe 3,5 mm - dla tych, którzy nadal używają przewodowych zestawów słuchawkowych.
Materiał własny