Nokia G50 5G to bodajże najtańszy smartfon od HMD Global, obsługujący sieci 5G, dysponujący wielkim ekranem i czystą wersją Androida. Mógłby zyskać popularność, gdyby cenę urządzenia ustalono na odpowiednim poziomie. Jednak jest ona zdecydowanie zbyt wysoka.
W kwietniu 2021 roku firma HMD Global zmodernizowała smartfonową ofertę marki Nokia - zaprezentowano nowe linie smartfonów w nowych seriach: C, G i X. Każda z nich ma inne wyposażenie i została przeznaczona dla innego segmentu cenowego. Do redakcji trafił jeden z najnowszych przedstawicieli środkowej linii - "opłacalny" smartfon 5G z dużym ekranem i potężną baterią.
Nokia G50 5G jest smartfonem, który należy do opłacalnej serii G - oferuje znacznie więcej od przedstawicieli budżetowej serii C, ale i pewne niezbędne kompromisy względem flagowej serii X, co pozwala zaoferować to urządzenie w bardziej atrakcyjnej cenie. Ma procesor Snapdragon 480 5G, 4 GB pamięci RAM, 64 GB pamięci wewnętrznej oraz system Android 11 (z 2-letnim wsparciem w kwestii aktualizacji systemu i trzema latami comiesięcznych aktualizacji zabezpieczeń). Bateria tego smartfonu ma działać nawet 2 dni bez doładowywania, a efekty pracy można podziwiać na 6,82-calowym wyświetlaczu HD+. Do tego aparat o rozdzielczości 48 MP, wspierany przez 5 MP aparat z obiektywem ultraszerokokątnym i 2 MP czujnik głębi (oraz sztuczną inteligencję i stabilizację obrazu). Wszystko to producent oszacował na 1199 złotych. Czy faktycznie Nokia G50 5G jest tyle warta? Wydaje mi się, że nie. Biorąc pod uwagę możliwości i specyfikację to smartfon, który powinien być wyceniony na sporo poniżej tysiąca złotych.
Spis treści
- Opakowanie i akcesoria. Budowa i ekran
- System i aplikacje
- Dźwięk. Zdjęcia i wideo
- Komunikacja. Połączenia głosowe. Wydajność (benchmarki)
- Bateria. Podsumowanie. Plusy i minusy
Opakowanie i akcesoria
Zestaw sprzedażowy nie jest zbyt bogaty - w kolorowym pudełku umieszczono bowiem 10 W ładowarkę, kabel Z USB-A do USB-C, szpilkę do otwierania tacki kart SIM oraz spory stosik dokumentów. Producent zalicza Nokię G50 do smartfonów budżetowych, stąd też budżetowy charakter zawartości opakowania. Dobrze, że w ogóle dodano ładowarkę - proekologiczna polityka Nokii (i innych producentów) doprowadziła do tego, że w droższych modelach akcesorium to nie jest uwzględniane.
Budowa i ekran
Nokia G50 jest potężnym kawałkiem elektroniki. Naprawdę potężnym. Wymiary telefonu to 174 x 78 x 8,9 mm, a waga to imponujące 220 g. Jest to w pewnym stopniu uzasadnione, bowiem telefon musi pomieścić sporą baterię i ponad 6,8-calowy ekran. Producent zachowuje charakterystyczny design z okrągłym modułem fotograficznym - to, czy się on spodoba czy nie to już indywidualna kwestia, niemniej warto zwrócić uwagę na kolor tylnego panelu. Szkoda tylko, że smartfon nie może się pochwalić standardami w kwestii wytrzymałości czy pyło-i wodoszczelności.
Front urządzenia zdominował 6,82-calowy wyświetlacz LCD, który może i dostarcza sporej powierzchni roboczej, ale pod innymi względami nie jest szczególnie warty uwagi. Po pierwsze ma kiepską rozdzielczość - tylko HD+ (720 x 1640 pikseli), co daje mało imponujące 263 piksele na cal. Da się zauważyć pojedyncze piksele, co nie powinno mieć miejsca w smartfonie wycenionym na ponad tysiąc złotych. O ile fanom multimediów przypadłaby do gustu duży ekran, to na pewno nie wybiorą Nokii G50 z uwagi na rozdzielczość. Po drugie to nie OLED lub AMOLED, więc kolory nie są szczególnie nasycone, a czernie są raczej ciemnoszare. Kolejna rzecz to kiepski poziom jasności - w świetle dziennym ekran nie ułatwia życia użytkownikowi, a bezpośrednie promienie słońca zasadniczo zmniejszają widoczność obrazu. Pod względem kontrastu sytuacja również nie jest wybitna.
Wyświetlacz otaczają raczej grube ramki, a w górnej części widoczne jest spore wcięcie w kształcie litery V - smartfon miałby bardziej nowoczesny wygląd z subtelniejszym otworem w ekranie. Mieści ono 8 MP aparat do selfików. Producent fabrycznie nakleił na ekran folię zabezpieczającą, co zapewnia choć minimalną ochronę wyświetlacza. Jednak ze smartfonu nie będą zadowolone osoby, które na co dzień noszą okulary z polaryzacją - w poziomej orientacji ekran mocno ciemnieje.
Tylny panel to plastik - ale w smartfonie, który kosztuje nieco ponad tysiąc złotych zastosowanie tego materiału było w zasadzie do przewidzenia. Wygląd plecków wyraźnie wskazuje na markę Nokia (gdybyście nie zauważyli logo na froncie) poprzez okrągły moduł aparatu. Kolor, określony jako Ocean Blue, zdecydowanie przyciąga wzrok. Ma granatowy kolor, który w środkowej części ma jaśniejszy odcień. Nie jest to efekt tak widowiskowy jak w niektórych smartfonach konkurencji (głównie przez matowe wykończenie) - gradient nie jest zbyt intensywny, zaś światło, które pada na panel, powoduje subtelne refleksy. I dzięki temu jest po prostu elegancki, a zarazem praktyczny - nie przyciąga odcisków palców w takim stopniu jak szklane, błyszczące powierzchnie.
Jeśli chodzi o rozmieszczenie elementów na ramce, to zachowano dość standardowy układ. Po prawej stronie znalazł się włącznik/przycisk blokady ekranu, nieco zagłębiony względem krawędzi i zintegrowany z pojemnościowym skanerem linii papilarnych. Działa zazwyczaj poprawnie, nie jakoś wybitnie szybko, ale nie miałam wielu błędnych odczytów. Czasem jednak wymaga powtórnego przyłożenia opuszka do płytki skanera i kompletnie nie radzi sobie z mokrymi palcami. Nad nim znalazła się regulacja głośności.
Po przeciwnej stronie znalazł się przycisk Asystenta Google. Tu też zauważyć można tackę na karty SIM w której jeden ze slotów jest współdzielony z nośnikiem pamięci. Na dolnej krawędzi znalazł się port USB-C, otwory maskujące głośnik oraz mikrofon. W górnej krawędzi umieszczono gniazdo słuchawkowe 3,5 mm - dla tych, którzy nadal używają przewodowych zestawów słuchawkowych.
System i aplikacje
Nokia uczestniczy w programie Android One, więc jego logo na pudełku nie jest zaskoczeniem. Co konkretnie to oznacza? Przede wszystkim fakt, że oprogramowanie jest (niemal) wolne od zbędnych aplikacji i dodatkowych funkcji, które dodają inni producenci. Doświadczenie obcowania z tym modelem sprowadza się do zdrowego, niezbędnego minimum. Oznacza to też szybkie aktualizacje oprogramowania - Nokia obiecuje dwa lata na aktualizacje systemowe i trzy lata na łatki bezpieczeństwa. No cóż, nie jest to rynkowy rekord, bo choćby Samsung oferuje wsparcie o rok dłuższe i dla aktualizacji systemowych, i dla poprawek bezpieczeństwa. W preinstalowanym sofcie zauważyć można kilka aplikacji zewnętrznych producentów, które można oczywiście odinstalować. Jest Spotify i Netflix - spora część użytkowników i tak by je pewnie zainstalowała. Do tego ExpressVPN - to już nie każdemu się przyda. Cała reszta to czysty Google.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Opcje personalizacji nie są rozbudowane, smartfon wspiera popularne gesty i obsługuje zabezpieczenia Widevine na poziomie L1 - więc można oglądać rzeczy z Netflixa w jakości HD. Nie da się zmienić działania przycisku Asystenta, ale można wyłączyć tę funkcję, co przynajmniej zapobiegnie jego przypadkowemu uruchomieniu.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Dźwięk
W kwestii dźwięku Nokia G50 otrzymuje plusa za obecność uniwersalnego gniazda słuchawkowego i radia FM, ale też minusa za brak głośników stereo. Tych ostatnich brakuje tym bardziej, że na dużym ekranie świetnie ogląda się filmy i seriale, jednak dźwięk dobywający się z pojedynczego głośnika, umieszczonego na dolnej krawędzi, niejako nie pozwala docenić pełnego multimedialnego potencjału urządzenia. Dźwięk jest dość płaski, z przewagą średnich i wysokich tonów, ale przynajmniej nie słychać, by był zniekształcony. Co innego, gdy podkręci się głośność - wtedy brzmi ostro i sycząco.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
R E K L A M A
Zdjęcia i wideo
Moduł fotograficzny ma okrągły kształt i symetryczny design - cztery oczka w istocie mieszczą trzy aparaty oraz diodę doświetlającą. Główny moduł ma 48 MP (f/1.8 PDAF), towarzyszy mu 5 MP aparat z ultraszerokokątnym obiektywem (f/2.2, FF) oraz 2 MP aparat do pomiaru głębi. W razie potrzeby scenę można doświetlić za sprawą pojedynczej diody LED. Aparat może ponadto rejestrować wideo w maksymalnej jakości Full HD przy 60 lub 30 klatkach na sekundę.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Fotki wykonane głównym aparatem w świetle dziennym mają zazwyczaj dobrze odwzorowane kolory i odpowiednią szczegółowość. Jednak czasami gdy w kadrze znajdzie się duża połać zieleni, aparat dodatkowo podkręca kolorystykę, co skutkuje bardzo nienaturalnym efektem. Świetnie spisuje się za to autofocus.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Dopiero przy zdjęciach w gorszym oświetleniu - zwłaszcza wieczornych i nocnych - zauważalne są szumy. W trybie nocnym efekty fotografowania nie są zachwycające, głównie rozjaśnia on zdjęcia - i czasem efekt jest gorszy od tego, który aparat zarejestrował w trybie automatycznym.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Jest jeszcze aparat ultraszerokokątny, który jest ciemniejszy i daje zdjęcia o gorszej szczegółowości i ostrości. Widać też inną kolorystykę w porównaniu z aparatem głównym. Po zmroku korzystanie z niego w ogóle nie ma sensu - zdęcia są ciemne i niewyraźne oraz nie działa tu tryb nocny. Niby aparat ten ma tylko 5 megapikseli, więc nie ma co spodziewać się lepszych efektów fotografowania - niemniej są one na tyle słabe, że nie udostępniłabym ich w mediach społecznościowych.
Aparat domyślnie nie daje zdjęć w pełnej rozdzielczości (choć można to zmienić w ustawieniach) i łączy 4 piksele w jeden, w związku z czym rezultatem są 12-megapikselowe zdjęcia. Na głównym ekranie dostajemy ikony do aparatu ultraszerokokątnego oraz 2-krotnego zoomu, który oczywiście realizowany jest cyfrowo, z uwagi na brak teleobiektywu. Zdjęcia wykonane z tym przybliżeniem nie są złe, jednak widać pracę oprogramowania, choćby przez nadmierne wyostrzenie elementów na zdjęciu.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Za selfiki odpowiada 8 MP aparat (f/2.0, FF) umieszczony we wcięciu na froncie ekranu. Daje zdjęcia o przeciętnej szczegółowości i kolorystyce, z dość znaczącą ingerencją oprogramowania nawet przy minimalnych ustawieniach trybu upiększania. Lubi wygładzać skórę i niestety zbyt łatwo osiąga się efekt maski. Można nim zrobić fajne zdjęcia, ale lepiej nie poprzestawać na jednym podejściu - sporo zdjęć od razu wyrzuciłam z uwagi na brak ostrości. Rozmywanie tła nieszczególnie radzi sobie natomiast z niesfornymi włosami, uznając je zazwyczaj za element tła.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Komunikacja
Nokia G50 jest telefonem obsługującym sieci 5G, co zdecydowanie się chwali. Podobnie jak obecność NFC, Bluetooth 5.0 i dwuzakresowej karty Wi-Fi 5. Problemów nie sprawiała nawigacja - z Mapami Google poprawnie prowadziła do celu zarówno podczas pieszych spacerów, jak i jazdy samochodem. Z fizycznych złączy mamy port USB-C (USB 2.0, OTG) oraz mini-jack 3,5 mm.
Recenzowany smartfon poprawnie spisuje się w kwestii połączeń głosowych - daje dostatecznie głośny i wyraźny dźwięk dla każdej ze stron połączenia.
Pamięć i wydajność
Nokia G50 oferowana jest - przynajmniej w wariancie przekazanym do recenzji - z 4 GB pamięci RAM oraz 64 GB pamięci wewnętrznej. I spora jej część (ok. 28%) jest od razu zajęta przez system i fabrycznie zainstalowany soft - w praktyce z 64 GB zostaje ok. 46 GB. Dlatego tym ważniejszy jest fakt, iż pamięć można rozszerzyć przy pomocy karty microSD.
Telefon nie wyróżnia się pod względem szybkości pracy czy wydajności. Nc dziwnego, skoro wyposażono go w procesor Snapdragon 480, który przeznaczony jest raczej dla tańszych smartfonów. Dlatego Nokia G50 będzie telefonem, który sprawdzi się w podstawowych zastosowaniach i sporadycznie przy bardziej wymagających czynnościach. Zresztą widać to na co dzień, gdy telefon potrzebuje chwili, by wczytać większe aplikacje czy załadować bardziej rozbudowaną w treści stronę internetową (czasami musiałam nawet czekać na pojawienie się klawiatury). Pograć również się da (o ile nie przeszkadzać będzie jakość grafiki), ale nie w tytuły typu Genshin Impact, gdzie zauważalne stają się opóźnienia i spadek płynności. Plusem jest to, że smartfon nie ma problemu z throttlingiem i przegrzewaniem się.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Bateria
Duże gabaryty urządzenia wynikają z zamontowania pojemnej baterii - ma ona 5000 mAh. W związku z zastosowaniem ekranu o niskiej rozdzielczości i oszczędnego pod względem zużycia energii procesora powinno to przekładać się na dobre czasy pracy. Producent obiecuje, że będą co najmniej dwudniowe. I faktycznie tak jest - zazwyczaj nie miałam problemu, by korzystać z ładowarki co półtora, ewentualnie co drugi dzień, choć jeśli się uprzeć, to w jeden dzień też byłam w stanie rozładować baterię.
- czas pracy z włączonym ekranem (YouTube, 1 karta SIM, aktywny moduł Wi-Fi, 50% jasności ekranu, minimalny poziom dźwięku) - 15 godz. i 48 min.;
- wynik w PC Mark battery test - 18 godzin i 39 minut;
- wynik Geekbench (full discharge, dim screen) - 8772 punkty, rozładsowanie po 14 godz. i 53 min;
- godzina strumieniowania wideo (Chrome, 1 karta SIM, aktywny moduł Wi-Fi, 50% jasności ekranu) - 8% baterii mniej;
- godzina odtwarzania wideo z pamięci telefonu (tryb samolotowy, systemowy odtwarzacz, 50% jasności ekranu) - 6% baterii mniej;
- pół godziny korzystania z nawigacji online - 7-8% baterii mniej;
- 8 godzin w trybie czuwania - 2-3% baterii mniej.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Smartfon obsługuje ładowanie z mocą 18 W, ale w zestawie znalazła się słabsza, 10-watowa ładowarka. Przy jej pomocy smartfon zostanie naładowany w około 2,5 godziny. Po 30 minutach od rozpoczęcia ładowania stan wykazuje 25%, a po godzinie - 51%. W porównaniu z tym, jakie szybkości osiągają niektóre chińskie marki, taki wynik jest mało imponujący.
R E K L A M APodsumowanie
Obecnie sukces praktycznie każdego telefonu zależy nie tylko od jego parametrów czy stosunku ceny do jakości. Możemy patrzeć na design, możemy patrzeć na markę, ale bez względu na to, jak dopracowany i unikalny będzie to produkt, jego sukces opiera się na tym, o ile lepszy będzie od konkurencji. Nokia G50 może się podobać, choć nie ma imponujących parametrów - ale sugerowana cena sprawia, że nie będzie jej łatwo walczyć z niezliczoną liczbą rywali. Chińskie marki jak Realme, Redmi czy Poco potrafią za takie same pieniądze zaproponować smartfony 5G o znacznie ciekawszych możliwościach, z lepszymi ekranami (np. Full HD+ i 90 Hz) i o lepszej wydajności.
Nokia G50 może zwrócić na siebie uwagę wśród osób, które lubią duże smartfony zapewniające sporą przestrzeń do pracy i "konsumowania" multimediów. Oraz te, które nie lubią firmowych nakładek. Jednak jest wiele rzeczy, które nie do końca mi odpowiadają w recenzowanym modelu, na przykład kiepski ekran, mało gigabajtów pamięci i procesor. O ile podoba mi się wygląd, czysty Android, czasy pracy na pojedynczym naładowaniu i kultura pracy urządzenia, to z zakupem wstrzymałabym się do momentu, gdy cena będzie dużo niższa.
Plusy i minusy
Plusy:
- wyświetlacz daje dużą przestrzeń roboczą
- gniazdo słuchawkowe
- interesujący kolor tylnego panelu i matowe wykończenie obudowy
- NFC, 5G, obsługa kart microSD
- Android One, czysta wersja systemu
- pojemna bateria
- zadowalające czasy pracy
Minusy
- słaba rozdzielczość i niska jasność ekranu
- spore wymiary i słuszna waga
- liczba gigabajtów pamięci i procesor
- brak głośników stereo
- przeciętna wydajność
- przeciętna jakość zdjęć
- wolna ładowarka w zestawie
- cena zbyt wysoka w stosunku do specyfikacji/możliwości
- zbędny przycisk Asystenta Google
Materiał własny
































































































