Prawdę powiedziawszy, w zalewie informacji o nowych telefonach początkowo na ten model nie zwróciłem większej uwagi. Dopiero kiedy okazało się, że na forach i grupach dyskusyjnych poświęconych tematyce GSM pojawia się coraz więcej opinii na temat E51, postanowiłem się przyjrzeć temu modelowi. Na razie nie żałuję... Bardzo zaawansowany i, co najważniejsze, dobrze wykonany telefon w niewielkiej obudowie. E51 to model naprawdę udany, funkcjonalny i sprawnie działający. Jednakże nie dla fanów wideopołączeń i miłośników profesjonalnej fotografii. Ale dla kogoś, kto potrzebuje mobilnego narzędzia do pracy - jak znalazł. Indeks poproszę - ocena bardzo dobra z plusem!

Być może niektórych zaintrygował tytuł. Jaki następca, następca czego? W tym momencie pozwolę sobie na niewielki rys historyczny dotyczący biznesowych modeli Nokii. Jednym z najbardziej udanych, a jak mawiają złośliwi - jedynym udanym modelem fińskiego producenta, była Nokia 6310, sprzedawana także w wersji 6310i. Telefon był naprawdę niezawodny i - co ciekawe - zdarza mi się jeszcze teraz widzieć go w rękach wielu "biznesowych" osób. Telefon po jakimś czasie przestał być produkowany i naturalne stało się pytanie "co dalej", w kontekście poszukiwań modelu, który mógłby zastąpić "kultowy" 6310.
Przez kilka lat wiele modeli Nokii "ubiegało" się o tę nieformalną pozycję, trudno było jednak wskazać ten jeden jedyny, który mógłby udźwignąć miano następcy. Według mnie tego problemu już nie ma - bo oto jest Nokia E51. I choć już na wstępie w sposób delikatny, ale stanowczy wyraziłem swoją opinię o tym telefonie, pragnę zdecydowanie zaznaczyć, że nie jest to komórka pozbawiona wad. Ale... po kolei.
Pierwszy śródtytułowy przymiotnik odnosi się do wymiarów telefonu, drugi - do jego możliwości. Śmiało można powiedzieć, że jak na tak niewielki telefon, drzemiące w nim możliwości są naprawdę imponujące. Wręcz zaskakujące. Bo oto niemal nie sposób nie znaleźć czegoś związanego z nowoczesną technologią, w co nie wyposażono e-pięćdziesiątki jedynki.
Maniakom nowoczesnych technologii, fanom gadżetów czy wreszcie pracującym biznesmenom przyda się z pewnością szybka transmisja danych. Ale naprawdę szybka - nie tylko 384 kb/s dostępne w standardzie UMTS, ale do 3,6 Mb/s osiągalne w sieciach HSDPA. Z takimi możliwościami można śmiało surfować po internecie, przeglądać zarówno witryny WAP, jak i "zwykłe" HTML-owe. No... trzeba wziąć poprawkę na mały wyświetlacz... Ale coś za coś - całość niewielka, to i ekran proporcjonalny. Ale i na to konstruktorzy znaleźli rozwiązanie - wyświetlany na ekranie obraz można obrócić o 90 stopni, widać wtedy wprawdzie nieco mniej, ale za to w szerszej perspektywie.
Jeśli jednak komuś nie wystarczy wspomniany transfer, może skorzystać z bezprzewodowych sieci WLAN (Wi-Fi). Wbudowany w Nokię E51 moduł pozwala na sprawne łączenie się z okolicznymi punktami dostępowymi, czyli tzw. hot spotami i za ich pośrednictwem - na korzystanie z poczty elektronicznej, przeglądanie stron internetowych czy łączenie się z innymi użytkownikami sieci stacjonarnych lub komórkowych za pośrednictwem... telefonii internetowej.
W ten oto sposób model E51 może się stać w pewnym sensie telefonem dualnym, z którego jednocześnie można korzystać jak z aparatu stacjonarnego i komórkowego. I, co za tym idzie, można być dostępnym pod numerem miejskim i mobilnym. Jak tego dokonać?
Wystarczy mieć konto u operatora telefonii VoIP i w ustawieniach połączeń skonfigurować klienta SIP (odpowiednik klienta pocztowego w przypadku korzystania z konta poczty elektronicznej) i... można dzwonić i odbierać rozmowy. Jeśli tylko użytkownik sobie tego zażyczy, każdorazowo, kiedy tylko telefon znajdzie się w zasięgu znanej mu sieci WLAN (np. domowej lub firmowej), połączy się z internetem i kontem telefonii internetowej. Od tego momentu użytkownik E51 będzie dostępny pod stacjonarnym numerem telefonu (jeśli tylko operator, z usług którego korzysta, oferuje taką funkcjonalność), będzie także mógł wykonywać tańsze połączenia przede wszystkim do sieci stacjonarnych (krajowych i zagranicznych) w cenie ok. 0,10 zł za minutę. Usługa jest, rzecz jasna, niezależna od miejsca, zatem pod tym samym numerem miejskim można być osiągalnym zarówno w pracy, w domu, ale także wszędzie tam, gdzie można znaleźć płatny lub bezpłatny dostęp do sieci WLAN.
Zastosowanie w praktyce? Ostatnio, siedząc w knajpce w Pradze, skorzystałem z tamtejszej sieci Wi-Fi i poprzez polskiego operatora VoIP zatelefonowałem do Bratysławy. Za około cztery minuty rozmowy zapłaciłem nie więcej niż 0,50 zł. Gdybym taką samą rozmowę wykonał "tradycyjnie", czyli poprzez odwiedzaną w roamingu sieć GSM lub UMTS, wydałbym na to pewnie jakieś niecałe 10 zł. Jakaż oszczędność! Co ciekawe, jeśli użytkownik w danej chwili telefonuje poprzez VoIP, a ktoś próbuje się z nim połączyć na numer komórkowy, dzwoniący słyszy sygnał zajętości. Pełny komfort i zero jakichkolwiek zastrzeżeń funkcjonalnych.
Jak już wspominałem, to nie jest jedyne zastosowanie sieci WLAN. Jeśli mam pod ręką E51, a nie chce mi się np. wstawać z fotela, aby sprawdzić, czy dostałem jakąś nową pocztę, mogę tego dokonać szybko i sprawnie, korzystając z wbudowanego w telefon klienta pocztowego i wspomnianego WLAN-u. Można w nim zdefiniować kilka kont, pocztę odczytać, na list odpisać lub go skasować. Aplikacja działa bardzo dobrze, jest czytelna i prosta w obsłudze.
Co w pracy biurowej szczególnie ważne, bez kłopotów mogłem się także zapoznawać z załącznikami - czy to graficznymi obrazkami, czy też plikami z pakietu biurowego typu Word czy Excel, a także PDF. W ten sposób mogłem sprawdzić, jakie teksty podsyłali do redakcji dziennikarze "Mobile Internet", jak w PDF-ach wyglądały gotowe strony, a także jak przedstawiał się ogólny plan numeru przygotowany wcześniej w Excelu. Jakby tego było mało, mogłem także zapoznać się z fotkami podsyłanymi przez dziennikarzy. I tak, nie ruszając się z fotela... byłem w pracy:) Pełny komfort.
A skoro o zarządzaniu i zdalnej pracy mowa, warto wspomnieć o tym, jak korzysta się z modelu E51. Gdybym miał zmieścić się w jednym słowie, odpowiedziałbym po młodzieżowemu: rewelka. Rozszerzając jednak myśl, trzeba przyznać, że konstruktorzy telefonu zasłużyli na słowa dużego uznania. Częściowo za sprawą licznych podwójnych przycisków.
Co to takiego? To klawisze służące do uruchamiania najczęściej używanych funkcji, znajdujące się wokół tzw. klawisza nawigacyjnego. Oprócz oczywistych klawiszy czerwonej i zielonej słuchawki, a także dwóch przycisków znajdujących się bezpośrednio pod wyświetlaczem, Finowie proponują użytkownikom najnowszej Nokii przyciski z symbolem domku, kalendarza, notatnika, koperty i... to chyba jest gumka. Pierwszy kieruje do menu głównego, drugi do kalendarza, trzeci - do książki adresowej, czwarty - do wiadomości, piąty zaś służy do kasowania.
Wiemy więc, dlaczego "licznych przycisków", ale czemu "podwójnych"? Otóż, w zależności, czy dany klawisz wciśniemy krótko, czy przytrzymamy go dłużej, uzyskujemy dostęp do innych opcji. I tak, krótkie przyciśnięcie koperty kieruje do skrzynki odbiorczej SMS-ów i MMS-ów, zaś dłuższe - od razu przenosi do tworzenia nowej wiadomości tekstowej. Analogicznie, krótkie przyciśnięcie kalendarza pokazuje widok na najbliższe dni, tygodnie i miesiąca, zaś dłuższe - zachęca do stworzenia nowej notatki czy informacji o spotkaniu. Wszelkie skróty są rzecz jasna dowolnie konfigurowalne przez użytkownika. Dla mnie - bomba!
Jakby tego było mało, na ekranie E51 można uruchomić tzw. tryb gotowości, w którym pojawiają się (także wybrane przez posiadacza telefonu) ikonki najczęściej używanych programów oraz informacje np. o nieodebranych połączeniach, nieodczytanych e-mailach, zaplanowanych spotkaniach itp. Wszystko jasno, przejrzyście i ergonomicznie.
Jeszcze jedno! Producent wreszcie wyszedł naprzeciw zapotrzebowa niu tych, którzy często korzystają z Bluetootha. Aby uruchomić lub wyłączyć ten kanał wymiany danych, wystarczy w E51 dłużej przytrzymać klawisz z gwiazdką. Świetny pomysł! Za całość szkolna piątka. Albo... co mi tam! Nawet ocena celująca.
Niewątpliwie zasługą przejrzystości menu jest czytelność wyświetlacza. Pokazuje on do 16 mln kolorów, co przekłada się po prostu na idealne wręcz odwzorowanie barw, zarówno na oglądanych zdjęciach jak i odwiedzanych stronach internetowych. Sama przyjemność!
A skoro o zdjęciach mowa, to Nokia E51 w zasadzie jest wyposażona w aparat cyfrowy z 2-megapikselową matrycą. Niestety, bez lampy błyskowej. Napisałem "w zasadzie", albowiem Finowie wypuścili na rynek także model bez kamery. Nazwali go... Nokia E51. Zatem odpowiedź na pytanie "czy ten model wyposażony jest w aparat, czy też nie" nie jest oczywistą oczywistością...
Jest za to Bluetooth i to ten A2DP, pozwalający na stereofoniczne słuchanie muzyki. Skąd ją brać? Albo z odtwarzacza muzycznego, albo z wbudowanego radia. Ten pierwszy jest, można powiedzieć, wykonany według standardów narzuconych przez Finów - oszczędny, ale funkcjonalny. Pliki można zmieścić albo w wolnej 130-megabitowej pamięci, albo na kartach MicroSD (do 4 GB). A radio? Też standardzik... chociaż... mam wrażenie, że w poprzednich modelach można było zapisać jakieś 20 stacji, a nie - jak ma to miejsce w E51 - aż 50.
Jak na telefon wyposażony w Symbian przystało, na E51 można uruchamiać kilka aplikacji jednocześnie, część z nich może pracować w tle, nie ma także kłopotów z instalowaniem dodatkowych, np. pobranych z internetu. Nie to jest jednak najważniejsze. Nokia E51, prawdopodobnie za sprawą procesora pracującego z częstotliwością 369 MHz, jest telefonem bardzo szybkim. Mając w dłoniach inne symbianowce, zdarzało się, że byłem szybszy od telefonu. Tutaj sprawa przedstawia się inaczej: klikam i żądana aplikacja lub funkcja uruchamia się natychmiast. Kłopotów nie napotkałem także z zasięgiem. Nawet w miejscach, w których inne telefony nie mogły się zdecydować, czy widzą sieć komórkową, czy też jednak nie, E51 dumnie prezentowała napis Era na górze ekranu.
Niestety, wszystkie te funkcje niemiłosiernie wręcz eksploatują akumulator. Kiedy poddałem go tzw. "próbie wysiłkowej" i przez cały dzień miałem włączony Bluetooth, byłem zalogowany raz do firmowego raz do domowego WLAN-a, wiele ponadto rozmawiałem, sprawdzałem pocztę elektroniczną, wysyłałem SMS-y, robiłem fotki, a także - nie będę ukrywał - dość często i intensywnie po prostu grzebałem w menu, testując wszelakie funkcje; słuchawka widzenia z ładowarką zażądała po ok. 10 godzinach, zaś po upływie kolejnych trzech godzin po prostu odmówiła współpracy. Kolejny dzień, bez uruchomionego non stop Bluetootha i bez nieustannego grzebania w telefonie oraz logowania się gdzie popadnie, choć mniej więcej z taką samą liczbą rozmów i SMS-ów, zacząłem z 7 kreskami na wyświetlaczu, a zakończyłem - sześcioma. Czyli widać, że stan rozładowania baterii zmieniał się bardzo powoli...
W tak małym telefonie, obsługującym telefonię trzeciej generacji, zabrakło (niestety) drugiej kamery do wideopołączeń. Niestety pozwoliłem sobie umieścić w nawiasie. Dla jednych będzie to duża, niemal dyskwalifikująca wada, dla innych - jedynie brak i tak sporadycznie wykorzystywanego gadżetu. Do której grupy chcą należeć czytelnicy - to już ich osobista ocena...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!