Dwusimowa potrzeba ludzkości zatacza coraz większe kręgi. Do tego stopnia, że zainteresował się tym tematem także koncern Nokia. Chińczycy natomiast próbują sił w zakresie 3- i 4-SIM-owych telefonów, te jednak nie trafiają jeszcze na rynek europejski. Tu natomiast delikatnie i bez echa, a także w cieniu bardziej przebojowych modeli, jak choćby z serii Lumia, wkroczyła Nokia Asha 200.
Po trzech tygodniach korzystania z Nokii mogę z czystym sumieniem polecić ją tym, którzy oczekują od telefonu bezawaryjnej obsługi dwóch kart SIM, dobrej baterii i lubią czasem posłuchać muzyki, a także cenią sobie ładny wygląd i są przywiązani do marki.
Pierwsze wrażenie jest bardzo istotne, więc muszę się nim podzielić. Do testów przyjechał nowy egzemplarz w czyściutkiej i białej obudowie. Biel jest lekko perłowa, a podświetlona klawiatura ma biało-niebieskie oznaczenia.
Niewielkie pudełko zawierało także standardowy biały zestaw słuchawkowy, baterię oraz skróconą instrukcję obsługi i kartę gwarancyjną. Asha całkiem wygodnie leży w dłoni, a komfortowa klawiatura QWERTY i rozmieszczenie klawiszy funkcyjnych umożliwiają precyzyjne wprowadzanie tekstu i szybką, bezbłędną nawigację po menu.
Mamy do czynienia z telefonem o gabarytach zarezerwowanych dla modeli z pełną klawiaturą, nie rzutuje to jednak na jej zgrabną sylwetkę. Przód Ashy znajduje się pod gładką taflą przyjemnego, nierysującego się tworzywa. Przyciski "Idź do" i "Kontakty" otrzymały kształt pionowych, srebrnych przecinków. Klawisz nawigacyjny również jest srebrny.
Oprócz tego mamy do dyspozycji przycisk prowadzący do ustawień kart SIM i skrót do tworzenia wiadomości. Standardowo znalazły się tu także klawisze odbierania i kończenia połączeń, jednak dla mnie wygodniej byłoby, gdyby zamienić je miejscami z przecinkami funkcyjnymi.
Cztery rzędy miłej w dotyku klawiatury układają się w delikatne łuki. Między przyciskami nie ma zbyt wiele przestrzeni, ale moje duże kciuki świetnie radziły sobie z SMS-owaniem. Wygoda pisania to jednak nie tylko kształt i rozmieszczenie przycisków, ale także ich podświetlenie. O ile z pisaniem w średnim świetle lub w ciemnościach nie było problemów, o tyle w słoneczny dzień na białej klawiaturze, podświetlonej białym światłem nie było zbyt wiele widać. Pocieszyć może fakt, że po dwóch tygodniach użytkowania pisze się już "na pamięć".
Klapka baterii wykonana jest z dwóch warstw: pierwsza - biała - ma lekko wytłaczany deseń, który komponuje się z kratką maskownicy głośnika; druga jest przezroczysta i widać tłoczenia na pierwszej. Ciekawy pomysł; dobrze byłoby, gdyby jeszcze współgrał z wytrzymałością tworzywa na zarysowania i ścieranie. Niestety, po dwóch dniach od zdjęcia folii Nokia miała już pierwsze rysy na klapce. Producent również nie popisał się z dopasowaniem jej do reszty obudowy, a przez szczeliny do środka dostają się zabrudzenia. Będzie to dość istotne dla gniazd karty SIM2, i karty pamięci, które zostały umiejscowione na prawym boku obudowy.
W górnej części obudowy znajduje się port ładowania, mini-jack 3,5 mm, microUSB dla komunikacji z komputerem i szczelina do mocowania smyczy. Z tyłu wmontowano także obiektyw aparatu fotograficznego. Całość komponuje się estetycznie i zgrabnie. Pomimo sporej wielkości Asha nie przeszkadzała mi w kieszeni spodni.
Ekran główny pokazuje stan naładowania baterii, godzinę i datę oraz dwie ikony zasięgu i dwie nazwy sieci. Wyświetlacz wyraźnie prezentuje zawartość menu i nie męczy wzroku. Jest także możliwość ustawienia ekranu w trybie z widocznymi ulubionymi kontaktami, ale na widoku będą tylko trzy i w związku z tym zdecydowanie wygodniej korzystać z normalnej listy kontaktów. Można także wybrać osiem widżetów, z których pięć będzie na widoku. Dla mnie wygodniejszy był tryb nieaktywnego ekranu - bez widżetów i kontaktów.
Menu główne zawiera 12 ikon funkcji, które można poukładać wedle własnych upodobań. Dla wygody użytkownika jest możliwość ustawienia wielkości czcionki. Tak jak w każdej Nokii można również wybrać jeden z kilku motywów ekranu. Zaskoczył mnie jednak tutaj brak ciepłych barw, zarówno w ikonach, motywach, jak i nawet w wykonanych Nokią zdjęciach. Czyżby wyświetlacz takich nie obsługiwał?!
Najbardziej ciekawiło mnie rozwiązanie Dual SIM i przyznaję, że współpraca z telefonem na tym polu była owocna. Użytkownik może z góry ustalić, która karta za jakie połączenia odpowiada. I tak, mając mnóstwo minut na SIM1, ustawiamy połączenia wychodzące na tę kartę, a mając pakiet SMS-ów na SIM2 - decydujemy się na wysyłanie SMS-ów tylko z tej. Tak samo można ustawić dane pakietowe i MMS-y. Dla mnie jednak bardziej praktyczna była opcja "zawsze pytaj" - przy każdej operacji mogłam wybrać sobie właściwą kartę.
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest dostęp do karty SIM2 na zewnątrz, czyli bez wyłączania telefonu. Prawdopodobnie jest to alternatywa dla innego rozwiązania, którego Nokia nie zastosowała - nie można bowiem wyłączyć żadnej z kart, tak jak w innych dwusimowcach, ani ustawić aktywności kart w konkretnym zakresie godzin.
Dokuczliwym mankamentem jest zbyt wolna reakcja po wybraniu danej karty. Telefon odczekuje 1-2 sekundy i dopiero wtedy następuje połączenie lub wysłanie wiadomości. Gdy już zostanie nawiązane połączenie z jednej z kart, a podczas rozmowy ktoś będzie chciał zadzwonić na drugą - zostanie przekierowany na pocztę głosową (o ile użytkownik ma włączoną) lub usłyszy "Abonent ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem sieci". Niektórym może przeszkadzać to, że nie można ustawić innych sygnałów połączeń na każdą z kart. Można natomiast pogrupować kontakty i ustawić inne dźwięki dla grupy, jednak - jak się okazało - wpisy do grupy wykonać trzeba pojedynczo, nie można "zaptaszkować" kontaktów z listy. Bardzo to niewygodne...
A skoro jesteśmy przy kontaktach, Nokia pomieści ich tysiąc. Każdy może zawierać szczegółowe informacje, takie jak: imię nazwisko, zdjęcie, e-mail, adres www oraz maksymalnie pięć numerów. Zdjęcie dzwoniącego, niestety, wyświetla się tylko w postaci miniaturki obok nazwy. Wpisy z kart SIM są oznaczone numerami 1 lub 2.
Rozmowy odbywały się bez większych problemów, również przez zestaw słuchawkowy i w trybie głośnomówiącym. W obudowie zabrakło przycisku do regulacji głośności, rolę tę przejął klawisz nawigacyjny, którego należało użyć podczas rozmowy.
Nokia Asha 200 umożliwia także komunikację na portalach społecznościowych oraz korzystanie z poczty e-mail. W łatwy sposób można skonfigurować pocztę OVI, Yahoo!, hotmail, onet.pl, wp.pl, interia.pl i O2. Jednak z powodu braku UMTS-u czy choćby modułu Wi-Fi przesyłanie zdjęć, ściąganie poczty, a nawet korzystanie ze sklepu Nokia Ovi było dość uciążliwe i czasochłonne.
Nokia dysponuje aparatem fotograficznym o matrycy 2 megapikseli z czterokrotnym zoomem cyfrowym. Zdjęcia nie należą jednak do najbardziej udanych. Zauważyłam brak zgrania między naciśnięciem spustu migawki i faktyczną reakcją aparatu a generowanym dźwiękiem. Efektem są rozmyte i poruszone zdjęcia. Dźwięki na szczęście można wyłączyć, nie zmieni to jednak faktu, że kolorystyka fotek jest zimna i nieciekawa, zawierają one mnóstwo szumów i ziarna. Aparat może także nakręcić sekwencje wideo w maksymalnej rozdzielczości 176x144 pikseli przy 10 klatkach na sekundę.
Pewnego rodzaju rekompensatą za kiepskie fotki może być dobry odtwarzacz muzyczny z mocnym, nietrzeszczącym głośniczkiem, ale niezbyt ciekawym panelem nawigacyjnym. Brzmienie jest jeszcze lepsze po podłączeniu słuchawek, można wówczas użyć korektora dźwięku i dobrać odpowiednie parametry dla rodzaju odsłuchiwanej muzyki. Wbudowane radio z RDS-em szybko wyszukuje stacje i może zapamiętać 20 z nich. Umożliwia także nagrywanie audycji. Odbiornik działa tylko ze słuchawkami, które pełnią rolę anteny.
Mocnym argumentem przemawiającym za Ashą 200 jest bateria, która prosiła o ładowanie średnio co 5 dni. Zmartwił mnie trochę fakt, że zabrakło tego modelu na polskiej stronie producenta, jak również brak rozgłosu na jej temat w mediach. Czyżby Asha 200 nie była przewidziana do sprzedaży w Polsce?
Artykuł pochodzi z numeru 04.2012 miesięcznika Mobile Internet