Wielki wyświetlacz, automatycznie otwierana klapka, WAP aluminiowe akcenty - to nowości, którymi , kusiła pierwsza Nokia z serii 7

W porównaniu z innymi ówczesnymi modelami, tu fińscy projektanci nie wahali się eksperymentować. Dzięki temu kilka innowacyjnych, niespotykanych wcześniej pomysłów mogło się podobać.
Z założenia 7110 miała być słuchawką przeznaczoną do łatwego poruszania się po mobilnym internecie. Na pewno sprzyjał ku temu duży wyświetlacz. W porównaniu z 6210 czy 6150 robił wrażenie. Nawet wskaźniki sygnału i naładowania baterii były podzielone nie jak dotąd na cztery, lecz na siedem części. Pokrętło NaviKey umożliwiało obsługę słuchawki niemalże tylko tym jednym przyciskiem (dzięki niemu można było nawet redagować SMS-y), a szczególnie dawało się to odczuć, przeglądając strony WAP-owe. Specjalnie dla tego klawisza napisano nawet grę - Racket, gdzie można było się przyzwyczaić do jego obsługi. Co ciekawe, wszelkie te czynności można było przeprowadzać z zamkniętą klapką.
A jeśli już jesteśmy przy klapce - nie była ona otwierana jak w "bananie" 8110 ręcznie, lecz przyciskiem umieszczonym w lewym górnym rogu, od strony baterii. Odbieranie rozmów (a pamiętajmy, że to dopiero rok 2000) wyglądało bardzo efektownie. Całość dopełniała obudowa, która w zależności od kąta padania światła zmieniała kolor (tzw. kameleon).
Schody zaczynały się po dłuższym użytkowaniu. Nagle okazywało się, że mikrofon wbudowany w klapkę to nader awaryjne ulepszenie. Roler często przestawał być precyzyjny, lubił "gubić" ruchy, co zwiększało frustrację użytkowników. Na domiar złego, sprężynowy mechanizm cudownej klapki wyrabiał się, co objawiało się tylko jej kilkucentymetrowym wysunięciem.
Jak by tego było jeszcze mało, zmorą pierwszych wersji okazało się napisane w pośpiechu oprogramowanie - naturalnie, później poprawione. Jednak po telefonie tej klasy oczekiwano lepszej jakości.
Pomimo tych wszystkich niedociągnięć, użytkownicy raczej niechętnie pragnęli pozbywać się swojego nabytku. Dziwne? Otóż nie. Dysponował on czysto praktycznymi rozwiązaniami. Pierwszym z nich była niewiarygodnie pojemna książka adresowa, zdolna pomieścić 1000 wpisów. Robiło to wrażenie, biorąc pod uwagę fakt, że niektóre karty SIM były zdolne zachować tylko 100 pozycji. W połączeniu z rozbudowanym kalendarzem (widok tygodniowy i miesięczny) można było swobodnie zastąpić jego papierowy odpowiednik, z wizytownikiem włącznie.
Słownik T9 pozwalał na szybkie redagowanie wiadomości tekstowych. Problemem nie było także odebranie ich większej ilości dzięki archiwum na 150 SMS-ów. Całość dopełniał port podczerwieni do synchronizacji z komputerem lub łączenia się z internetem (z zawrotną prędkością 14 400 bitów/s). Szkoda jedynie, że WAP nie przyjął się równie dobrze jak opisywany telefon.
A na koniec ciekawostka - to pierwszy aparat firmy Nokia, który umożliwiał wprowadzanie znaków chińskiego alfabetu.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!