Nokia 6730 classic
Recenzja

Opublikowane:

Wszechstronnie, ale z umiarem

Włosy stają dęba na głowie, gdy czyta się w internecie, co właściciele robią ze swoimi telefonami. Użytkownicy topią słuchawki, zrzucają po schodach, chcą z nich zrobić kamery cyfrowe, doskonałe aparaty fotograficzne i niezrównane odtwarzacze muzyczne. Z uporem maniaka powtarzam, że idealne telefony nie istnieją, a wszechstronne możliwości telefonu łączą się najczęściej ze świadomą rezygnacją z jakości poszczególnych funkcji. Dziś będzie o rozwiązaniach optymalnych. Wiem, że optymalnych, bo nabyłem drogą cyrografu fajną, choć nie idealną Nokię. Stosunkowo prosty i bardzo tani – jak na tak imponującą specyfikację – telefon Nokii, pracujący pod kontrolą Symbiana. Urządzenie wreszcie zoptymalizowane pod system operacyjny, doskonale spełniające rolę telefonu, odtwarzacza audio, podręcznego czytnika dokumentów. Komfort użytkowania obniża niewygodny projekt klawiatury.

Kiedy Symbian był nieco mniejszą dziewczynką, miałem Nokię E50. Wbrew złym językom, to dobry telefon był, choć swoje narowy miał. Właściwie „swoje przestoje” byłoby właściwszym określeniem. Niniejszym chciałbym po raz kolejny napisać na łamach „Mobile Internet”, że Symbian wyszedł z powijaków. Zapewne nie tyle dzięki optymalizacji samego systemu – choć i tu gratulacje należą się technikom i developerom – co dzięki nieustającemu postępowi w miniaturyzacji. Nokia 6730 ma pojedynczy procesor o architekturze ARM11 z zegarem 600 MHz. I wystarczy.

Czas już rozwiązać wór opowieści o Nokii 6730

Uściślijmy znów: niemal wystarczy. Sam procesor byłby niczym, gdyby nie zestaw pamięci 128 MB RAM i 256 MB NAND Flash. Co to oznacza? Ni mniej, ni więcej tylko to, że system operacyjny i każda aplikacja z osobna działają tak, że mucha nie siada. Bez względu na to, czy przegląda się ciężkie dokumenty, słucha muzyki, ogląda film, uruchamia animację czy grę we Flashu, wszystko działa płynnie, bez przestojów, bez poklatkowego odtwarzania obrazu i bez żabkowania podczas przewijania tekstu. Niemal zbyt piękne, by było prawdziwe, a jednak tak właśnie jest. Szczegóły poniżej, najpierw zaś estetyczne i miłe dla sentymentalnego oka drobiazgi.

Nokia E50 miała trwałą metalową obudowę, dobrą klawiaturę z płaskimi, ale wyraźnie wystającymi klawiszami oraz makabrycznie niedopracowany kryty gumą moduł włączania i wyłączania telefonu. Finowie próbowali zoptymalizować obsługę i dopasować następczynie – czyli E51 i E52 – do wizerunku minimalistycznego niedrogiego telefonu niemal biznesowego. O ile E51 – bazująca na o oczko wyższej wersji Symbiana i nieco lepszym procesorze (ARM11 i 369 MHz zamiast ARM9 i 235 MHz) – spełniła oczekiwania cierpliwych właścicieli, którzy nadal obsługują telefon bez pośpiechu, o tyle bardziej zaawansowana i znacznie szybsza E52 już niekoniecznie. E51 była wygodna w użytkowaniu, metalowe elementy obudowy spełniały swoje ochronne zadanie, ale przesiadka przypominała zamianę zaporożca na ładę. Niby wygodniej, ale czasem jednak minie nas polonez. Ludzie narzekali na gumowe boczne przyciski i problemy z obsługą wypełnionej multimediami karty pamięci. Trwały wyświetlacz i Wi-Fi na pokładzie wynagradzały drobne niedogodności.

E52 to trochę inna bajka. Wyczekiwany telefon, który w założeniu miał być odrzutowcem, zawiódł. Właściwie nie wiadomo dlaczego, ponieważ specyfikacja techniczna do złudzenia przypomina model 6730. Użytkownicy narzekają na usterki związane z podzespołami: płytą główną, wyświetlaczem, głośnikiem i mikrofonem. Piszę raczej o statystyce: o ile negatywne komentarze dotyczące E50 i E51 mają się do pozytywnych jak 2:8, o tyle w przypadku E52 jest 6:5. Podobno istnieją na świecie bezawaryjne egzemplarze E52, z których właściciele są zadowoleni.

Nokia 6730 jest znacznie delikatniejsza niż wyżej wymienione modele. Jedynym metalowym widocznym z zewnątrz elementem wzmacniającym konstrukcję jest chromowana ramka naokoło przedniego panelu. Poza tym lśni – choć wyłącznie w funkcji estetycznego ozdobnika – obramowanie klawisza nawigacyjnego, klawisz „home” wywołujący menu i „C”. Tylko czy metalowe elementy rzeczywiście oznaczają trwałość? Wszystkie elementy obudowy poza panelem przednim są wykonane z cienkiego, ale trwałego elastycznego matowego tworzywa, niestety, klawiatura to błyszczący plastik podobny do materiału używanego w sporej części ostatnich telefonów Nokii. Strach mocniej dotknąć albo wystawić na działanie różnicy temperatur.

Zaokrąglone boczne ścianki zawierają niewielki zestaw minimalnie odcinających się od linii telefonu detali. Po prawej przycisk domyślnie wywołujący mapy, niestandardowo po lewej od wyświetlacza mieści się wielofunkcyjny dwupozycyjny przycisk głośności, który działa również np. jako regulacja powiększenia w przeglądarce grafiki, a także gniazdo na karty pamięci i przycisk migawki aparatu fotograficznego, którym możemy również wywołać aplikację do obsługi aparatu. Standard. Żeby uzupełnić obraz, dodajmy, że na szczycie mieszczą się gniazda ładowarki, słuchawek i USB. Przydałyby się wyraźniejsze oznaczenia, bo nietrudno się pomylić i podłączyć ładowarkę zamiast małego słuchawkowego jacka. Tylna część obudowy zawiera aparat fotograficzny z miniaturowym LED-em. Przednia kamera do rozmów wideo jest niemal niewidoczna. Bywają telefony, które mają czujnik natężenia światła o takich rozmiarach.

Choć materiałom można zarzucić to i owo, projektanci wyglądu wykonali genialną robotę, bo 6730 jest po prostu piękna w swojej prostocie, sprawiając jednocześnie wrażenie delikatnej.

Blaski i cienie: co jeszcze mieści się w Nokii 6730

Największą wadą telefonu jest budowa klawiatury, a w szczególności funkcjonalność prawego klawisza funkcyjnego. Pytałem nawet lekarza rodzinnego, czy anatomia mojej dłoni nie wymaga znaczącej korekty, a ten wyciągnął telefon z wyświetlaczem dotykowym i spytał, czy w tym wypadku mam również problem z obsługą. Wolę standardową klawiaturę numeryczną, ale nokiowych speców od ergonomii skazałbym na wieczne potępienie z obowiązkowym wiecznym wciskaniem prawego funkcyjnego. W przerwach niech ich włóczą końmi. Reszta klawiatury również nie zasługuje na laurki. Projektanci nie znają zapewne pojęcia skoku klawisza, dlatego pomiędzy stanem włączenia i wyłączenia przycisku słychać jedynie niezwykle nikłe stuknięcie. Założę się, że największy telefoniczny kiks ostatniego dziesięciolecia: patent na paskowe potrójne klawisze – jest niezgodny z konwencją genewską.

Więcej wad nie stwierdzono, choć na siłę znajdę – dziennikarz wszak obiektywny być musi. Połowa populacji zmarszczy się na niewielką rozdzielczość wyświetlacza, i że nie jest dotykowy. Druga połowa sarkać zacznie na niewielkie możliwości fotograficzne i marną diodę doświetlającą, z której więcej szkody niż pożytku, bo ciemności i tak nie rozświetli, za to daje niepożądane odblaski. Płeć piękna zarzucić może telefonowi zbytnie skomplikowanie, zaś brzydsza część gatunku stwierdzi, że za mały. Miłośnicy taniości i internetu zmieszają z błotem brak Wi-Fi i również mały ekran. Zgoda. Nie będę się kłócił.

Wychodzę z założenia, że telefon nie tylko nie musi mieć wszystkiego. On może również być nie dla wszystkich. Nokia 6730 sprawuje się doskonale jako telefon plus niewielkie centrum biurowo-rozrywkowe. Można posłuchać muzyki, można obejrzeć film – nawet z napisami, o ile nie ma się wady wzroku – a także skorzystać w rozpaczliwej sytuacji z internetu lub nawigacji GPS. Jeśli ktoś lubi animacje flashowe czy proste gry, nic nie stoi na przeszkodzie, by się za darmo pobawić, a korzystanie z poczty jest przyjemnością.

Aplikacje zewnętrzne instaluje się bez żadnych przeszkód: wystarczy minimalna wiedza o systemie (albo uważna lektura podręcznika użytkownika) i nieco miejsca na karcie pamięci. Menu jest w pełni konfigurowalne; można według własnych potrzeb i estetyki kształtować wygląd interfejsu graficznego. Nieco irytuje nadal nieintuicyjny sposób przeprowadzania operacji na plikach, porządkowanie zbiorów multimedialnych, obsługa plików przesyłanych przez Bluetooth. Niemal niezbędna jest instalacja własnego managera plików, a także zewnętrznego odtwarzacza wideo ze sprawną obsługą większego zakresu formatów. Na szczęście wystarczy się tylko trochę rozejrzeć w internecie, by znaleźć darmowe i legalne alternatywy. Niekiedy trudno mi sobie uświadomić, że niektórzy użytkownicy za idealne uważają zamknięte firmowe systemy bez możliwości rozbudowy.

I to już koniec tej opowieści o Nokii 6730

Właśnie uświadomiłem sobie, że docelowa grupa odbiorców tego telefonu znacząco się zawęziła. Wszak Mikołaj dźwigał głównie wielkoformatowe dotykowce wypasione na multimedialnych sterydach, gigahercowe cuda. Nasza Nokia jest niewielka, niepozorna, ale niezwykle użyteczna dla tych, którym niestraszna obsługa nieco bardziej skomplikowanego systemu operacyjnego. Ci, którym w Symbianie przeszkadzała dotąd spora inercja, utrudnione śledzenie otwartych aplikacji, mogą również spróbować. 6730 może sprawić przyjemną niespodziankę również estetom, którzy nie przepadają za spektakularnymi i przyciągającymi uwagę urządzeniami. Ale w tym sektorze rynku jest zbyt duża konkurencja, by ten model zdobył sobie dużą popularność. Byli użytkownicy terminali z serii E mogą być nieco zawiedzeni powierzchowną delikatnością telefonu, choć moim zdaniem możliwości techniczne w zupełności wynagradzają nawet ergonomiczne niedoskonałości.

Przez ostatni miesiąc miałem sporo czasu na przetestowanie wszystkich możliwości telefonu. Przyzwyczaiłem się do ekologicznego (to teraz taki eufemizm używany w odniesieniu do wyposażenia, pudełka, instrukcji telefonu, który jeszcze niedawno brzmiał „użyteczny inaczej”) 10-centymetrowego kabla USB, niewygodnego klawisza i... nie, do niczego więcej nie musiałem się przyzwyczajać. 6730 przy odpowiednim skonfigurowaniu, bez wymiany oprogramowania spełnia wszelkie moje oczekiwania. Działa płynnie, oferując głośne i wyraźne połączenia głosowe. Jako urządzenie komunikacyjne (rozmowy, SMS-y, e-maile) sporadycznie wykorzystywane w celach multimedialnych (odtwarzacz audio-wideo) i biurowych (jako przeglądarka dokumentów) może wytrzymać 9 dni na jednym naładowaniu baterii, czego i przyszłym nabywcom życzę.

Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet

O autorze
jacek-filipowicz.jpg
Jacek Filipowicz

Dziennikarz specjalizujący się w rynku urządzeń elektronicznych, ze szczególnym uwzględnieniem urządzeń przenośnych, telefonów, smartfonów i tabletów. Związany z katalogiem mGSM.pl od początku istnienia serwisu. Od 2012 roku pełni funkcję redaktora naczelnego. Autor testów, recenzji, aktualności.

Artykułów: 2024

Ten artykuł skomentowano już 1 raz.
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A
Opinie nie są weryfikowane.
icon up
100,0% 
icon down
 0,0% 
icon unknown opinion
 0,0% 
Default user logo
Ramirez

Opinia pozytywna

Ogólnie przyjemny telefon. Praktyczny. Akurat przycisk kasowania na który autor tego artykułu narzeka jest bardzo fajny. Największą wada jest słaba jakość obudowy. Klapka od baterii jest słabo spasowana ale telefon ogólnie fajny.
.chelm.mm.pl | 18.10.2010, 19:10
R E K L A M A


Ostatnio przeglądane

mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies