Dawno temu miałem przyjemność testować Nokię 6300 - smukły terminal o sporych jak na tamte czasy możliwościach. Teraz zawitał do mnie bezpośredni następca tamtego modelu, czyli Nokia 6700 Classic.
Świetny wybór dla miłośników klasyki i elegancji. To funkcjonalny telefon z bogatym wyposażeniem i dobrym aparatem. Sporo waży, ale prezentuje się bardzo dobrze.
6700C trafia do nabywcy wraz z podstawowym zestawem, czyli ładowarką, kablem USB, zestawem słuchawkowym i baterią. Jedynym ponadstandardowym dodatkiem jest gigabajtowa karta pamięci z zapisanym na niej pakietem Ovi Suite.
6700C zaszokował mnie swą masą. Telefon jest ciężki, szczególnie w odniesieniu do niewielkich wymiarów. Przestało mnie to jednak dziwić, bowiem obudowa okazała się być w większej części wykonana z metalu.
Nowy model przypomina starą dobrą Nokię 6300, nawiązując do niej stylizacją przedniej ścianki. Tylna ścianka jest już jednak nieco inna, bardziej zaokrąglona niż u poprzednika. Telefon dostępny jest w czarnej, srebrnej i złotej obudowie. Do mnie trafił model czarny, chyba najmniej podatny na trudy użytkowania. Obawiam się, że błyszczące wykończenie srebrnej i złotej odmiany będzie bardzo łatwe do zarysowania...
Układ klawiatury również jest zbliżony do modelu 6300. Nie powinno to dziwić, bowiem oba telefony korzystają z platformy Series 40. W 6700 jednak klawisze tworzą jedną płaszczyznę. Wygląda to bardzo zgrabnie, nie ujmując niczego komfortowi. Mimo sporej masy, telefon wygodnie leży w dłoni. Warto zwrócić uwagę na małą grubość obudowy i smukłe proporcje.
Wyświetlaczowi również niczego nie brakuje. Wykonano go w technologii TFT, zachowując typowy w tej klasie terminali wymiar 2,2 cala, przy równie typowej rozdzielczości. Kolory prezentują się znakomicie, obraz jest wyraźny i szczegółowy. Nawet osoby ze słabym wzrokiem nie powinny narzekać, bowiem czcionkę ekranową da się powiększyć, nawet wybiórczo, np. tylko w wiadomościach czy książce telefonicznej.
Jak wspomniałem wcześniej, w telefonie znajdziemy wypróbowany interfejs użytkownika. Wszystko łatwe i intuicyjne, choć tradycyjnie producent serwuje nam kilka dziwacznych skrótów w stylu "Synch. i kop. zap.". Na ten detal zwracałem uwagę już w paru poprzednich modelach Nokii, jednak Finowie z uporem maniaka unikają opcji przewijania tekstu. Widać uznali, że skróty są lepsze... Na szczęście, dłuższe zatrzymanie kursora na danej opcji powoduje wyświetlenie menu pomocy, wyjaśniającego znaczenie poszczególnych terminów.
Pomijając ów drobny zgrzyt, menu oceniam celująco. Nie dość, że jest proste, to mamy jeszcze możliwość dopasowania go do naszych potrzeb. Możemy dowolnie zmieniać ułożenie ikon głównego menu, choć niektórym może brakować możliwości głębszej ingerencji w układ opcji, znanej choćby z nowszego interfejsu S60. W ramach rekompensaty możemy ułożyć sobie zgrabny ekran główny, na którym, obok paska skrótów do najczęściej używanych opcji, może pojawić się np. pasek odtwarzacza, lista zadań czy notatki. Opcje personalizacyjne przewidują ponadto różne style grafiki menu, tapety, profile dźwiękowe i wygaszacze - czyli wszystko, co możliwe...
Nie powinniśmy również narzekać na wyposażenie telefonu. Jest w nim wszystko, co najpotrzebniejsze. Oprócz kalendarza, notesu i dyktafonu, w 6700 Classic znajdziemy gry, zegar światowy z budzikiem, konwerter i bardziej oczywiste dodatki w rodzaju stopera lub kalkulatora.
Z urządzeniami peryferyjnymi możemy łączyć się nie tylko poprzez USB, ale także przez Bluetooth 2.1, i to od razu w stereofonicznym trybie A2DP.
Ponieważ telefon obok funkcji głosowych umożliwia także korzystanie z szybkiej transmisji danych HSDPA, nie mogło zabraknąć również opcji internetowych. Mamy tu zatem przeglądarkę Opera, klienta e-mail, komunikator Windows Live oraz skróty do popularnych serwisów społecznościowych, jak np. Facebook, Flickr czy YouTube. Możemy również korzystać z pełnego zakresu usług OVI, włączając w to nawet zdalną aktualizację oprogramowania telefonu.
Jak przystało na nowoczesną Nokię, nie mogło zabraknąć również funkcji OviMaps z pełną nawigacją i wbudowanym modułem GPS. Mapy są oczywiście bezpłatne i znakomicie podnoszą funkcjonalność telefonu, ale nieduże wymiary wyświetlacza i konieczność obsługi za pomocą klawiatury telefonu pogarszają ich użyteczność w samochodzie.
Absolutnie niczego nie zarzucam ani ekranowi, ani klawiszom - ale w nawigacji duże, dotykowe wyświetlacze sprawdzają się zdecydowanie lepiej. Pomijając to - reszta działa jak trzeba! Wyszukiwanie adresów i namierzenie sygnału satelitów trwa dłuższą chwilę, za to potem idzie już płynnie, bez opóźnień, i do tego całkiem precyzyjnie.
Telefon ma sporo do zaoferowania również w dziedzinie multimediów. Mamy do dyspozycji przyzwoity odtwarzacz, kamerę wideo i fotoaparat oraz radioodbiornik. Wszystko zgrupowano w osobnym dziale menu, okraszając korektorem brzmienia. Możemy w nim skorzystać z kilku predefiniowanych ustawień, a także wprowadzić i zapisać dwie korekcje własne. Nie zauważyłem żadnych problemów z odczytem plików audio i wideo, choć doskwierał mi brak standardowego gniazda jack. W tak płaskiej obudowie trudno byłoby je zmieścić, ale z drugiej strony, dodawany w komplecie zestaw słuchawkowy do portu microUSB nie jest zbyt wyrafinowany.
Warto też poświęcić parę słów wbudowanemu w 6700C aparatowi fotograficznemu. Jest on o niebo lepszy od tego, jaki znamy z modelu 6300. Wyposażono go w 5-megapikselową matrycę i doświetlającą diodę LED. Wykonywane nim zdjęcia są zadziwiająco dobrej jakości, choć sam aparat nie jest skomplikowany. Możemy ustawić różne efekty kolorystyczne i ekspozycję, a także balans bieli - i to wszystko. Resztę załatwi za nas automatyka.
W aparacie możemy ponadto dezaktywować flesz lub włączyć go na stałe, a także przełączyć się na tryb portretowy, zmieniający orientację ujęcia na pionową. Możemy jeszcze skorzystać z cyfrowego zoomu (nie polecam) oraz samowyzwalacza i ujęć seryjnych. Przewidziano także tryb filmowania - tu jednak maksymalna rozdzielczość spadnie do VGA, ale wciąż możemy korzystać z identycznych opcji jak w przypadku pojedynczych zdjęć.
W swej podstawowej roli - czyli telefonu - model ten sprawuje się bez zarzutu. Ma książkę kontaktów mieszczącą tysiąc pozycji (nie licząc pamięci SIM), głosowy odczyt nazw przypisanych do kontaktów, a także słownik SMS. Warto też odnotować układ redukcji niepożądanych szumów...
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie małe rozczarowanie. A winna jest bateria. Mimo sporej pojemności, jej osiągi nie nastrajają optymistycznie. Dość oszczędnie użytkowany telefon wytrzymał niecałe pięć dni. Jak na Nokię, to wynik raczej przeciętny. Jedynym usprawiedliwieniem może być fakt, iż poprzedni użytkownicy testowego egzemplarza nie zadbali o prawidłowe sformatowanie ogniw... Mimo to, warto rozważyć zakup tego modelu, bowiem jego cena (800 zł) nie jest przesadnie wygórowana, a sam telefon wygląda na znacznie droższy...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!