Nokię 6210 już kiedyś miałem... I to wiele lat temu. Nawet nie wiem, czy gdzieś w pudełku na pawlaczu w przedpokoju nie znalazłby się taki (być może nadal działający) telefon. Po latach Nokia zaproponowała nową wersję tego urządzenia. Nową, zupełnie inną, ale czy lepszą? Ciekawy sposób na połączenie telefonu i nawigacji GPS. Użytkownik otrzymuje urządzenie do komunikacji, nawigacji, robienia zdjęć, słuchania muzyki, przeglądania internetu... Urządzenie fajne, szkoda tylko, że tak prądożerne...

Na początek wspomnę o numeracji. 6210? To nie jest, niestety, pomyłka - po raz kolejny Finowie w ten sam sposób oznaczyli następny model telefonu. Ktoś może powiedzieć, że nie tak samo, skoro poprzedni model to "Nokia 6210", a ten to "Nokia 6210 Navigator". Jednak większość osób używa nazw skróconych, zatem jeden i drugi model będzie "Nokią 6210". Nie można było nadać jej jednego z kolejnych numerów, np. 6213, 6217?
Bierzemy telefon do ręki i... pierwsze wrażenie - jest dość ciężki! Ale można to wybaczyć, zważywszy na ogrom możliwości multimedialnych, komunikacyjnych i lokalizacyjnych telefonu. Navigator to komórka typu slider, czyli z rozsuwaną klapką. Sprawnie i sprężyście działającą, zakrywającą niewygodną nieco klawiaturę. Czemu niewygodną? Prawdopodobnie z powodu kształtu poszczególnych klawiszy. Wszystkie wiadomości tekstowe czy multimedialne, wszelkie wpisy do książki telefonicznej sprawiały mi kłopot, zaś teksty udawało się wprowadzać z licznymi pomyłkami. Ale może ktoś inny kłopotów nie będzie miał...
Samo przyzwyczajenie się do obsługi telefonu nie powinno sprawić problemu użytkownikom wcześniejszych modeli Nokii, pod warunkiem że były one symbianowe. W N6210 można znaleźć właśnie ten system operacyjny w wersji OS 9.3. Sięgając pamięcią do wcześniejszych modeli Nokii, dochodzę do wniosku, że w zasadzie to nic się nie zmieniło...
"Klawiszologia" 6210 jest dość prosta. Na przednim, przesuwanym panelu można znaleźć czerwoną i zieloną słuchawkę, dwa przyciski zmieniające funkcje w zależności od treści pokazywanych na ekranie, pięciopozycyjny klawisz nawigacyjny, nieco bardziej wypukłe klawisze dostępu do menu i "c" (do kasowania), a także specjalny przycisk uruchamiający nawigację. Przy takim układzie obsługa jest sprawna, prosta i wygodna.
Wyświetlacz? Duży, czytelny, pokazujący 16 mln kolorów. Nad nim oko dodatkowego aparatu cyfrowego, np. do wykonywania autoportretów lub prowadzenia rozmów wideo. Właściwy aparat znajduje się z tyłu i, co ważne, jego obiektywu nie umieszczono na tej samej płaszczyźnie co obudowy, tylko nieco głębiej, zatem szkiełko nie jest podatne na zarysowania.
To dobrze, bo szkoda byłoby tego 3,2 megapikselowego aparatu z autofokusem i lampą błyskową. Aparatu robiącego przyzwoite zdjęcia. No... może niekoniecznie w ciemnym otoczeniu, bo tutaj nawet doświetlenie niewiele pomaga, a na zdjęciu potrafi się pojawić np. tzw. ziarno, niemniej przy korzystnych warunkach oświetleniowych fotki wychodzą dość dobrze. Aparat obsługuje się klawiszem umieszczonym na prawej stronie obudowy (przy pionowym układzie telefonu) lub na górze (przy orientacji poziomej), co w użytkowaniu przypomina zwykły aparat cyfrowy.
Jak na smartfon przystało, Nokia 6210 poradzi sobie z plikami spakowanymi w zipie, odczyta Microsoftowe formaty dokumentu tekstowego, arkusza kalkulacyjnego i prezentacji. Bez kłopotów można także na niej sprawdzić, jak prezentuje się dokument PDF. Nie czyta, niestety, formatu rtf ani plików zapisanych z rozszerzeniem OffenOffice'a.
A że nie samym obrazkiem człowiek żyje, to N6210 jest także muzykalna - potrafi odbierać stacje radiowe czy też odtwarzać pliki MP3. Tutaj niczym się nie różni od innych, podobnych, symbianowych Nokii - obowiązuje więc prosta i czytelna zasada działania. A jeśli ktoś dysponuje bezprzewodowymi słuchawkami stereofonicznymi - śmiało może je tutaj podłączać...
"Zawsze na dobrej drodze" - tak najnowsza Nokia jest przedstawiana w informacjach prasowych. Ze swojej strony mogę dodać, że nie tylko na drogach, ale także na bezdrożach model 6210 Navigator może się przydać - wszystko za sprawą wbudowanego kompasu.
Można go polecić nie tylko harcerzom i zuchom, ale wszystkim tym, którym informacja o tym, gdzie jest północ, pozwoli zorientować się w położeniu (po obróceniu urządzenia mapa automatycznie zachowuje orientację).
Ponieważ kompas na niewiele może się przydać, jeśli nie ma pod ręką mapy, Nokia 6210 Navigator zawiera aplikację Nokia Maps 2.0. Według informacji prasowych, potrafi ona obliczyć najszybszą drogę do celu i wskazuje ją na mapie. Tyle w teorii, a praktyka? Podróże po okolicach Klagenfurtu, gdzie polska reprezentacja rozegrała pierwszy mecz na Euro 2008, nie mogły się obyć bez mapy tradycyjnej, Nokia 6210 przyliczała bowiem trasę do celu, przeliczała, przeliczała... I doliczyć się nie mogła.
Według informacji na stronie www, Nokia 6210 Navigator umożliwia korzystanie z funkcji Assisted GPS (A-GPS), dzięki której odbiornik GPS namierza satelity w ciągu zaledwie kilku sekund. Widać poruszałem się w jakimś dziwnym terenie, albowiem lokalizacja zajmowała mi nawet kilkanaście minut. A potem... po przejechanych kilku kilometrach, nagle - według mapy - okazywało się, że byłem w szczerym polu... Drogi, którą jechałem, Navigator po prostu nie widział. Owszem, pokazywał mi dokładnie, gdzie jestem (długość i szerokość geograficzna), ale "ożenić" tego z wbudowaną mapą już nie potrafił. Szkoda... Na pocieszenie mogę jedynie powiedzieć, że urządzenie może działać bez karty SIM, a mapy zapisane są na gigabajtowej karcie pamięci.
Zarówno program Nokia Maps, jak i wszystkie aplikacje mogą korzystać z szybkiej transmisji danych w technologii HSDPA. W ten sposób przeglądałem przede wszystkim "lekkie" strony internetowe, sprawdzałem też pocztę elektroniczną.
Przy okazji testów Nokii 6210 po raz kolejny pochwalę wbudowanego klienta poczty elektronicznej - można w nim definiować wiele kont, działa sprawnie, bezbłędnie odczytuje zarówno informacje w trybie tekstowym, jak i większość tych, które ktoś przygotował w formacie HTML.
Zmartwiłem się za to, kiedy spojrzałem na wyświetlacz, podczas gdy ktoś do mnie telefonował. Otóż, okazało się, że na ekranie widziałem tylko napis "REDAKCJA dzwoni". Szkoda, ponieważ w nieco starszej Nokii takie samo połączenie sygnalizowane było komunikatem "REDAKCJA +48426328023 dzwoni", co pozwalało nie tylko na identyfikację osoby, ale także numeru telefonu.
Niestety, jak to w najnowszych telefonach bywa, wartości podawane przez producenta w specyfikacji technicznej w pozycji "czasy czuwania" zdają się być brane z kosmosu. Przy niezbyt intensywnym korzystaniu - wykonywaniu kilkunastominutowych połączeń, paru SMS-ach i kilkakrotnym sprawdzeniu poczty elektronicznej - codziennie musiałem ładować telefon. Bałem się, a w moich obawach utwierdzał mnie wskaźnik naładowania baterii, że kolejnego dnia bez prądu telefon może już nie wytrzymać. Jakby tego było mało, zdarzył się taki jeden dzień, podczas którego odbyłem wiele długich rozmów, kiedy to komórka bardzo zdecydowanie domagała się kontaktu z kontaktem już ok. godz. 19. Dobrze, że miałem inny telefon i mogłem przełożyć kartę SIM...
Cóż... To wcielenie Nokii Navigator, na razie, pozostawia wiele do życzenia. Pozostaje mieć nadzieję, że takie kłopoty z nawigacją to przypadłość jedynie testowych egzemplarzy. Wybiegając nieco w przyszłość... jeśli Nokia poprawi mapy i zrobi coś z akumulatorem - model 6210 może być telefonem wartym polecenia.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!