Nie przepadam za telefonami Nokii. Uważam je za przereklamowane i zbyt... powszechne. Modelu 5610 nie pokochałem, ale też nie znienawidziłem. Pod koniec testu nawet trochę zacząłem ten "muzyczny ekspres" lubić... Ogromne brawa za brzmienie, menu, baterię i wyświetlacz. Nie ma poważnych wad, choć kilka szczegółów rozczarowuje. Ale wystarczy włączyć muzykę...
Nokia 5610 dotarła do mnie w typowym, tekturowym pudełku. Jego wnętrze kryło bogaty zestaw: oprócz telefonu z ładowarką był tam stereofoniczny zestaw słuchawkowy, kabel USB z zapięciem ułatwiającym przechowywanie, a także karta pamięci 1 GB.
Wstępne oględziny komórki przyniosły niespodziankę. Wszystkie złącza znajdują się na górnej ściance telefonu. Obok nich - typowo dla fińskiej firmy - umieszczono przycisk. Włącznik? Nie, to tylko zatrzask zwalniający pokrywę baterii, zajmujący całą tylną ściankę. Niestety, jej montaż i demontaż wymaga sporo cierpliwości i mocnych paznokci.
Nokię 5610 zbudowano w formie slidera, co pozwoliło na stworzenie dość interesującej stylizacji. Większą część panelu frontowego zajmuje 2,2-calowy wyświetlacz, pod którym znalazła się nietypowa dla Nokii klawiatura funkcyjna. Cztery przyciski ukryto pod równą powierzchnią, która stanowi niejako przedłużenie szybki wyświetlacza. W jej centrum umieszczono duży klawisz - kursor, służący zarówno do poruszania się po menu, jak i obsługi multimediów. Ponad nim - ciekawostka: suwak przełączający użytkownika bezpośrednio do menu odtwarzacza muzycznego lub radioodbiornika. Na bokach owego suwaka zamontowano jeszcze dwie diody sygnalizacyjne.
Po rozsunięciu telefonu, oczom użytkownika ukazuje się klawiatura numeryczna o klasycznym układzie. Muszę przyznać, że jest i ładna, i wygodna. Z kolei obudowa Nokii wykonana jest z matowego tworzywa o lekko metalicznym odcieniu. Wszystko jest zmontowane solidnie, a jedyne zastrzeżenie wnoszę do wspomnianego już niewygodnego montażu pokrywy baterii.
Interfejs użytkownika bazuje na znanej platformie Series 40 i choć jest nieco zmodyfikowany, pozostał prosty, przejrzysty i intuicyjny. Menu ma 11 działów, a poruszanie się po nich nie wymaga treningu.
W modelu 5610 producent dodał możliwość "wyciągania" niektórych elementów na pulpit. Jest to o tyle wygodne, że daje dostęp do najczęściej wykorzystywanych funkcji, bez konieczności zagłębiania się w menu. Oprócz dowolnie konfigurowalnych skrótów, na pulpicie można także zostawiać notatki oraz mieć podgląd na pominięte zdarzenia.
Przyjemność korzystania z menu potęguje wyraźny, równo podświetlony wyświetlacz, dysponujący bardzo szeroką paletą barw.
Co jeszcze kryje ten telefon? Przeskakując po menu, znajdziemy dostęp do usługi "push to talk", przeglądarkę internetową, prosty organizer z kalendarzem, menedżer plików oraz oczywiście - galerię multimediów. A w nich możemy przebierać do woli...Choć Nokia 5610 to w założeniu telefon muzyczny, nie pożałowano jej aparatu fotograficznego. Ma on 3,2-megapikselową matrycę oraz 8-krotny zoom cyfrowy. W trudniejszych warunkach oświetleniowych wspomoże nas flesz, oparty o dwie super- jasne diody LED. Aparat może nagrywać filmy wideo, potrafi również fotografować seriami. Ma nawet samowyzwalacz. Wygląda dobrze, ale zdjęcia robi, niestety, kiepskie. Widoczne na fotografiach ziarno psuje cały efekt. Gdy korzystamy z zoomu - jest jeszcze gorzej. Nieco lepsze efekty daje przejście na niższe od maksymalnej rozdzielczości, ale i tutaj "nie ma szału".
Na plus zaliczę fakt, iż ujęcia są poprawnie doświetlone, a kolory prezentowane dość naturalnie. Druga kamera omawianej Nokii umieszczona jest z przodu - i ma rozdzielczość VGA. Resztę jej możliwości i zastosowań pominę milczeniem.
Nie powinniśmy się jednak przejmować kiepskim aparatem, ponieważ trzymamy w ręku telefon dla melomanów, nie zaś dla fotografów. A pod względem muzycznym jest prawie idealnie! Odtwarzacz akceptuje najpopularniejsze formaty plików, a co najważniejsze, jest całkowicie zgodny z Media Playerem i Winampem. Bez problemu zaimportujemy do telefonu listy odtwarzania, nazwy albumów czy kategorie. Ułatwi nam to dołączone na płycie CD oprogramowanie oraz możliwość wyboru rodzaju pracy po podłączeniu telefonu do komputera. Czy będzie to po prostu pamięć masowa, czy też synchronizacja - zależy tylko od nas. Nie ma także obaw o miejsce na nasze nagrania: choć pojemność pamięci telefonu nieco rozczarowuje, mamy możliwość poszerzenia jej kartami MicroSD o całe 4 GB. Co ważne - wymiana kart nie wymaga restartu telefonu!
A jak wypada ów telefon pod względem brzmieniowym? Niemal doskonale. Niemal, ponieważ w niektórych utworach wysokie tony potrafią się niekiedy wyrwać przed szereg i nieprzyjemnie "cykać". Trzeba wówczas skorzystać z rozbudowanego korektora graficznego i poskromić je nieco. Wykorzystując equalizer, możemy dostosować brzmienie do niemal każdego gatunku muzycznego.
Nieco subiektywnie stwierdzę, że 5610 lepiej czuje się w repertuarze rockowo-klasycznym niż dyskotekowym. Bas jest bardziej sprężysty niż dudniący, lecz wystarczająco głęboki i dobrze kontrolowany.
Jest jednak pewne "ale". Firmowe słuchawki Nokii musimy zmienić na bardziej zaawansowane. Będzie to łatwe, ponieważ mamy do czynienia z typowym gniazdem mini-jack. Słuchaweczki sprzedawane w zestawie są po prostu niskiego lotu. Jako alternatywę mamy stereofoniczny Bluetooth, ale w tym wypadku cena słuchawek studzi nasze zapędy...
Największy problem miałem z oceną radioodbiornika wbudowanego w omawiany telefon. Z jednej strony, szybko i bezproblemowo wyszukał wszystkie dostępne stacje, charakteryzował się niezłym brzmieniem... ale często "gubił" dźwięk. Czy to kwestia czułości, czy też samej anteny-kabla? Trudno mi wyrokować, ale radio sporo na tym traci!
Mimo naszpikowania wieloma uprzyjemniającymi życie dodatkami, Nokia 5610 jest przede wszystkim telefonem. Przeciętnym telefonem. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, nie ma też wyraźnych słabości. Jakość dźwięku jest przyzwoita, choć niekiedy na głos rozmówcy nakłada się dziwny szum.
Głośnik w słuchawce, choć pracuje na maksymalnej głośności, wydaje się zbyt cichy. Mamy za to rozbudowaną książkę telefoniczną i świetnie brzmiące dzwonki. Dobrą przeglądarkę internetową i tryb pracy w samolocie. Do kompletu - szerokie możliwości personalizacyjne, różne profile dźwięków... jak to w Nokii. Jest nawet opcja wideorozmów.
Ogólnie - w części telefonicznej jest poprawnie, ale bez rewelacji. Nie licząc baterii, bo ta już stanowi pewną rewelację. Po naładowaniu, w czasie testu wytrzymała prawie tyle, ile deklaruje producent. I to przy intensywnym użytkowaniu!
Jakieś podsumowanie? Świetny, dobrze brzmiący odtwarzacz, estetyczne wykonanie, ciekawe wzornictwo i dobra bateria. Wspaniały wyświetlacz, w miarę przyzwoite radio i intuicyjne menu. A reszta - przeciętna!
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!