- iZi? Znaczy się będzie coś prostego - wnioskowałem po nazwie, a i trochę obudowie telefonu. Okazało się, że najnowsza propozycja od NavRoad to bardzo sprytne i dość udane połączenie tzw. "dziadkofonu" i smartfona.

iZi to telefon bardzo nietypowy. Zaskakuje nieco wyglądem zewnętrznym, ale przede wszystkim rozwiązaniami funkcjonalnymi i nakładką powodującą, że obsługa Androida staje się momentami lekko uciążliwa, choć generalnie bardzo interesująca. Powiem więcej - kiedy uruchomiłem telefon, przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy aby na pewno mam do czynienia właśnie z Androidem? Okazało się jednak, że jednak tak. Ale o tym za chwilę.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Moje pierwsze wrażenie? Telefon jest po prostu gruby. Kiedy wziąłem go do ręki, to od razu pomyślałem sobie: mydelniczka. Chwilę później zauważyłem, że przód urządzenia przypominał mi nieco pierwsze modele Samsungów z serii Galaxy. Pojawiło się nawet skojarzenie z iPhone'em...
Czy to źle, że iZi to grubasek? Chyba nie, bo jeśli komórka ma trafiać przede wszystkim do osób starszych, to chyba smukłość aparatu nie jest dla nich najważniejsza? Komórka nie jest też mała, co w przypadku takiego, a nie innego adresata produktu także zdaje się być raczej atutem, prawda?
Na redakcyjne testy trafił egzemplarz ze złotobrązowymi wykończeniami. A kolor obudowy? Przyznaję, że miałem z tym pewien problem. Długo zastanawiałem się, czy jest ona czarna, czy jednak bardzo mocno ciemnobrązowa? Jako facet nie znam się - rzecz jasna - na kolorach, ale wydaje mi się, że nie jest to taka "czarna czerń", lecz jakiś lekki odcień tutaj jest... A może to właśnie obramowanie powoduje, że mam takie niejasne wrażenie? A może iZi nie jest czarny, tylko ma taki sam kolor jak samochód jednego znajomego - cytuję: "czerń kawowa"?
A może wreszcie wrażenia kolorystyczne spowodowane są przez wspomnianą obramówkę i dwa pomarańczowe klawisze, w jakie wyposażona jest ta komórka? Mam tu na myśli znajdujący się na prawym boku urządzenia włącznik... latarki i umieszczony na plecach przełącznik "SOS".
Latarka? SOS? Osoby, które wcześniej korzystały z podobnych telefonów nie będą zaskoczone, ale wszyscy inni - mogą być. Spieszę więc wyjaśnić, że takie przyciski, a co za tym idzie rozwiązania, w tego typu telefonach to standard. I choć nie do końca wiem, dlaczego tak wyeksponowana została latarka, to w pełni rozumiem klawisz "SOS".
Zasada działania jest taka, że po jego uruchomieniu telefon zaczyna wydawać bardzo głośne dźwięki, ponadto dzwoni pod wskazane wcześniej numery. Jeśli więc osobie starszej cokolwiek się stanie, a zdąży uruchomić - a dokładniej przesunąć - opisywany klawisz "SOS", ma szansę na otrzymanie pomocy. Głośne i intensywne dźwięki mogą kogoś zainteresować, a telefon sam wybierze wskazany wcześniej numer lub numery, nie trzeba będzie ich już pamiętać. W przypadku kłopotów osoby starszej, a co za tym idzie podwyższonego stresu - zapamiętanie i wybranie numeru mogłoby być kłopotliwe, zatem funkcja wygląda na przydatną. Pozostaje tylko życzyć wszystkim użytkownikom telefonu, aby nigdy nie musieli z tej opcji korzystać...
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Komórka - jak już wspomniałem - dedykowana jest przede wszystkim osobom starszym. Co za tym idzie, twórcy oprogramowania odpowiednio przygotowali telefon i zmodyfikowali interfejs użytkownika tak, aby służył "babciom i dziadkom" jak najlepiej. I - nie boję się użyć tego słowa - zrobili to naprawdę dobrze. I z pomysłem.
I nie chodzi tu tylko o wielkość ikon i wirtualnych klawiszy na ekranie, ale o całą - jeśli można tak powiedzieć - filozofię korzystania z urządzenia.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Zacznę od tego, że osoba uruchamiająca telefon może w ogóle nie wiedzieć, że ma do czynienia ze smartfonem, czyli zaawansowanym mini-komputerem. Widzi bowiem duże, żeby nie powiedzieć, że gigantyczne wręcz ikony. O ich wielkości może świadczyć to, że na jednym ekranie mieści się ich tylko sześć. Ale za to trudno w nie nie trafić palcem ;)
I jeśli nie korzysta z bardziej zaawansowanych opcji, a tylko dajmy na to rozmawia, SMS-uje, czasem robi zdjęcia - operować będzie na dwóch, góra trzech ekranach. Bez potrzeby zagłębiania się w zakamarki menu. To chyba wygodne...
Na ekranie głównym mam jeszcze większy, bo podwójny, klawisz z godziną i datą. Co ciekawe - nieklikalny. Pod nim znalazłem "kontakty", "aparat", "telefon" i "SMS". Czyli - można powiedzieć - podstawowy zestaw niezaawansowanego użytkownika.
Nie pogubi się on także, jeśli chodzi o tzw. klawiszologię, czy obsługę komórki z użyciem fizycznych przycisków, a nie wirtualnych klawiszy na ekranie. A to dlaczego, że iZi przypomina nieco iPhone'a. Tym, że obsługuje się go tylko jednym klawiszem funkcyjnym, umieszczonym pod wyświetlaczem. Obsługa jest banalnie prosta - krótsze wciśnięcie to funkcja "cofnij", dłuższe zaś powoduje, że trafiamy na ekran główny. Czy potrzeba nam więcej opcji? Jeśli tak, pojawiają się one zazwyczaj już w konkretnym programie. Zaskakująco proste. I - co najważniejsze - działające.
To jednak nie koniec zaskoczeń, jakie spotkały mnie podczas korzystania z iZi. Okazało się, że w zależności od tego jaką kartę SIM zainstaluję w aparacie, ikonka prezentująca rodzaj sieci i poziom sygnału... zmienia swoje kolory. Wkładam kartę SIM sieci Orange - i ikonka staje się pomarańczowa. Wyjmuję i instaluję Plusa - mamy na wyświetlaczu kolor zielony. Zmieniam zdanie i zamiast tego wsuwam kartę Play - ikonki są fioletowe... Jedynie po zainstalowaniu karty T-Mobile telefon najwyraźniej nie mógł się zdecydować, czy pokazywać aktualny kolor magentowy, czy może dawny błękitny, i z związku z tym prezentował ikonki białe. Niemniej jednak - bardzo sympatyczny bajer!
- A gdzie tu system operacyjny, możliwość instalowania programów i korzystania z opcji smartfonu - zapyta spostrzegawczy czytelnik, który wcześniej przeczytał, że ktoś, kto uruchamia telefon "może w ogóle nie wiedzieć, że ma do czynienia ze smartfonem". Jest dość sprytnie ukryty...
Wchodzimy w ikonkę "aplikacje" i tam mamy listę wszystkich zainstalowanych programów. Jeśli przy nazwie jest minusik, oznacza to, że program jest przypięty gdzieś do jednego z ekranów głównych. Wystarczy w niego tapnąć i stamtąd zniknie. Jeśli jest plus - sytuacja będzie odwrotna, i można ikonkę dołączyć do pulpitu.
A jak zainstalować takie programy? Wystarczy kliknąć w ikonkę "Sklep Play". I jesteśmy w sklepie i kupujemy. Jak w klasycznym smartfonie. - A co zrobić, jeśli wśród tych dużych ikon nie ma klawisza z dostępem do sklepu? Powtarzamy czynności opisane w poprzednim akapicie, czyli wchodzimy w ikonkę "aplikacje" i tam mamy listę wszystkich zainstalowanych programów. Tam z pewnością będzie rzeczony sklep, a obok niego plusik.
Początkowo dość nieufnie podchodziłem do tego rozwiązania, po kilku dniach przekonałem się jednak i teraz twierdzę, że jest proste, użyteczne i logiczne. Czy spodoba się tym, do których iZi jest adresowany? Tego już nie mogę przewidzieć...
Mogę się za to spodziewać tego, że pojawią się inne kłopoty. Okazało się bowiem, że jeśli prowadziłem jakąś rozmowę, a ktoś inny próbował się do mnie dodzwonić i trafiał na tzw. połączenie oczekujące, to wprawdzie byłem o tym informowany cichym pikaniem w słuchawce, ale po za kończeniu konwersacji na ekranie nie miałem żadnej ikonki informującej o nieodebranym połączeniu. Wiem, że może jestem mało spostrzegawczy, ale w ten sposób udało mi się przegapić kilka rozmów i nie oddzwonić do tych, którzy chcieli ze mną rozmawiać, a trafili pechowo, jak już z kimś rozmawiałem. Zatem - trzeba uważać, aby takich rozmów nie przegapić... Bo informacji na ekranie nie będzie...
To się twórcom iZi nie udało, ale za to można ich pochwalić za inną funkcję - możliwość nagrywania rozmów. Jeśli zaczniemy z kimś rozmawiać, na ekranie zobaczymy opcję "nagrywanie". Wystarczy wcisnąć i już. A potem zajrzeć do managera plików do katalogu "PhoneRecord" i odsłuchać nagrania. Pożyteczna funkcja...
Wszystkie inne komunikaty - jak w klasycznym smartfonie - pojawiają się na górnej belce. Odsłonić ją można przesuwając palec od górnego brzegu do środka. I zobaczymy typowo androidowe wiadomości.
Po kliknięciu w ikonkę umieszczoną tam w prawym górnym rogu, wchodzimy do podręcznego menu z dostępem do Wi-Fi, łączności komórkowej, Bluetootha i profile dźwiękowe. Jest jeszcze optymalizator. Pożyteczna to opcja, ponieważ nie można w tym telefonie - a przynajmniej mi się nie udało - dotrzeć do listy wcześniej uruchomionych programów. A optymalizator ją porządkował i wszelkie aplikacje działające w tle "ubijał".
Być może to właśnie zasługa tego optymalizatora, że telefon wytrzymywał w trybie czuwania dobrych kilka dni. Przy umiarkowanym korzystaniu - nawet cztery lub więcej. Przy bardziej intensywnym - mniej, bo "tylko" dwie doby.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Inna sprawa, że używając iZi bardzo niewiele czynności multimedialnych nim wykonywałem. No, poza korzystaniem z radia. I tutaj czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka - mogłem je uruchomić bez konieczności podłączania słuchawek. Sygnał łapało wprawdzie wtedy słabiej, ale - działać działało.
Internet - owszem jest, ale jakoś wolałem ekrany większe i lepsze. Zdjęcia? No, jeśli jest już absolutna konieczność, to można fotografować. Aparat jest jednak najwyżej przeciętny, no i nie stawiałbym go w roli zastępcy żadnego innego mojego telefonu.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Komórka nie najlepiej wypada też w benchmarku. Jak widać trafia niemal na koniec długiej listy innych sprzętów. Ale... przecież nie po to ten telefon został stworzony by być szybkim i multimedialnym urządzeniem. Jego przeznaczenie jest nieco inne. I - moim zdaniem - sprawdza się całkiem przyzwoicie.
Na koniec pozwolę sobie na małą złośliwość - skoro to telefon dla osób starszych, to chyba twórcy urządzenia przewidzieli, że będą oni do słuchawki mówić głośniej niż wszyscy inni. Skąd takie wnioski? Ano dlatego, że mniej więcej co trzecia osoba, z którą rozmawiałem, twierdziła, że słabo mnie słyszy. No to mówiłem głośniej... Tylko tylko, że kilka takich rozmów odbyłem i gardło mnie trochę rozbolało...
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Podsumowując moją kilkudniową przygodę z iZi, śmiało mogę powiedzieć, że nie jest to może telefon idealny dla mnie, jednakże warty zauważenia. Od strony wizualnej zrobiono go przyzwoicie, od strony oprogramowania - z pomysłem, a nawet dość nowatorsko. Liczne możliwości Androida połączono tu z funkcjami dla osób starszych.
Mat. własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!