Telefony wyposażone w rozbudowane aparaty fotograficzne zadomowiły się już na rynku. To, co kiedyś stanowiło wyróżnik, dziś jest standardem. Każdy producent stara się mieć w ofercie przynajmniej jeden prawdziwie fotograficzny telefon.
Porządny telefon robiący porządne zdjęcia. Nie ma optycznego zoomu, ale ma Wi-Fi. Prezentuje się dość skromnie, ale cieszy jakością wykonania. W klubie 5-megapikselowców pojawił się poważny gracz!
Motorola z reguły rusza pod prąd i nie inaczej było tym razem. Firma zaprezentowała najpierw telefon "filmowy", a dopiero potem - "fotograficzny". Filmowy - testowałem kilka tygodni temu, dziś przyjrzymy się razem fotograficznemu owocowi współpracy Motoroli z Kodakiem.
Ów owoc nazywa się MotoZine, a mówiąc bardziej przyziemnie: ZN5. Komórka nie prezentuje się zbyt okazale. Ma klasyczną budowę, mało ozdobników - na pierwszy rzut oka nic szczególnego jej nie wyróżnia. Spoglądając dokładniej, zauważymy jednak spory wyświetlacz, niebanalną konstrukcję klawiatury, a także logo Kodaka na tylnej ściance. Tak, to prawda. Motoroli w realizacji ambitnych zamierzeń pomagali specjaliści z firmy znanej z dokonań na rynku profesjonalnej oraz amatorskiej fotografii. Co osiągnęli?
Zacznijmy od pochwał. Telefon jest starannie zmontowany, a jakość tworzyw nie daje powodów do krytyki. Obudowa trzyma się solidnie, nic nie trzeszczy, nie sprawia wrażenia przypadkowości. Dolna część telefonu została pokryta porowatą gumą, co ma poprawiać chwyt. I poprawia! Niesamowicie wygodnym rozwiązaniem jest umieszczony z boku, przesuwany włącznik blokady klawiatury. Z drugiej strony zauważymy typowe gniazdo słuchawkowe, pozwalające zastąpić firmowe "pchełki" bardziej wyrafinowanym modelem.
Na tę samą, lewą ściankę trafił port microUSB, dający dość szeroką dowolność w doborze akcesoriów. Wyświetlacz zakryto odpornym na zarysowania szkiełkiem, zaś obiektyw aparatu - odsuwaną blendą. Ale, żeby nie było zbyt pięknie, Motorola zaopatrzyła ZN5 w udziwnioną, nietypową klawiaturę. Ma ona postać gładkiej, matowej powierzchni, z wystającymi punktami. Na pierwszy rzut oka - rozwiązanie to nie wygląda na zbyt wygodne. I takie wydaje się przez pierwszych kilka minut. Z biegiem czasu dostrzeżemy jednak pewne plusy, jak choćby świetne podświetlenie opisów, czy też dobre "czucie", potęgowane wystającymi kropkami.
Co więcej, klawiatura potrafi zmienić swój układ. Gdy korzystamy zfotoapa-ratu, miejsce klawiszy numerycznych zajmują zupełnie inaczej rozmieszczone przyciski funkcyjne kamery. Dla odróżnienia - są podświetlone na fioletowo. Sensowny pomysł. Mimo to, mam ogromne zastrzeżenia do ciasnego rozmieszczenia podekranowych przycisków wielofunkcyjnych, jak też i rozmiaru dżojstika, który - o dziwo - wygląda i działa jak najbardziej typowo. Ogólnie - konstrukcja jest estetyczna i udana.
Dla porządku wspomnę, że wraz z telefonem nabywca otrzyma słuchawki stereo, złącze TV-Out, ładowarkę i kabel USB, a także płytę ze sterownikami i oprogramowaniem Kodak EasyShare, pomagającym w zarządzaniu kolekcją zdjęć.
Wielu użytkowników wcześniejszych komórek spod znaku M krytykowało ich niespójne, nielogiczne i zagmatwane menu. Producent najwyraźniej wziął sobie te uwagi do serca, ponieważ menu MotoZine niczym nas nie zaskoczy, nie przyprawi też o jakiekolwiek negatywne emocje.
Oparto je na dziewięciu ikonach, reprezentujących najważniejsze działy. Dysponujemy ponadto skrótami. Ruchom dżojstika-kursora możemy przypisać cztery akcje, np. przeskok do listy adresowej czy notesu. Telefon został także zaopatrzony w dodatkową listę skrótów, dostępną wprost z ekranu spoczynkowego. Przyjaznym rozwiązaniem jest także możliwość zmiany kolejności pozycji menu, pozwalająca ułożyć je według naszych potrzeb. A gdyby ktoś nadal narzekał na wąski zakres personalizacji, może zmienić tapetę lub motyw ekranu...
Miłośnicy rozmaitych dzwonków czy gier Java także nie odejdą zawiedzeni, podobnie jak zainteresowani muzyką. Dla nich MotoZine ma w zanadrzu odtwarzacz audio z equalizerem i dodatkowym układem podbicia basów, a nawet symulacją dźwięku przestrzennego. Muzyka odtwarzana jest poprawnie, choć do ideału nieco brakuje. Z pewnością pomogą lepsze słuchawki albo przesiadka na model bezprzewodowy. FotoMoto ma także wbudowane radio. Ma ono sporą pamięć, ale stacje musimy wyszukać i zapisać ręcznie. Brakuje również RDS. Dobrze, że przynajmniej każdej stacji możemy nadać nazwę...
Jako telefon Motorola ZN5 sprawdza się znakomicie. Działa stabilnie, bez potknięć. Ma pojemną książkę telefoniczną, organizer z kalendarzem, jak również menedżera plików i zegar światowy z budzikiem. Zabrakło natomiast konwertera jednostek. MotoZine rekompensuje jednak ów niedostatek całkiem porządnym dyktafonem. Podobnie ma się sprawa z pamięcią. Wbudowana nie jest zbyt pojemna, ale od czego są karty flash? Szkoda jedynie, że ich instalacja wymaga wyłączenia telefonu i wyjęcia baterii. Nie można się również skarżyć na jakość połączeń ani wydajność zasilania. W obu tych dziedzinach konstrukcja ta osiąga przyzwoity poziom. Trochę nieoczekiwanym elementem wyposażenia jest łączność Wi-Fi. Dzięki niej możemy w pełni wykorzystać zalety wbudowanej przeglądarki web, a także przesyłać wykonane wbudowanym aparatem zdjęcia.
Skoro wspomniałem o zdjęciach, zajmijmy się najważniejszym. Kryje się ono na tylnej ściance i opatrzone zostało dumnym napisem "5,0 Megapixels" i "xenon flash". I oczywiście najistotniejszym - znakiem Kodaka. To właśnie ten uznany koncern odpowiada za fotograficzne możliwości MotoZine. Da się je określić jednym słowem: znakomite! Aparat w każdych niemal warunkach wykonuje dobrej jakości, ostre i dobrze doświetlone zdjęcia. Nie ma problemu z odwzorowaniem barw, nie widać również żadnych deformacji obrazu. W słabszym oświetleniu pojawia się co prawda nieco szumów, ale konkurenci nie popisują się niczym lepszym. Ostrość pozostaje zachowana zgodnie z intencjami fotografa, który w razie potrzeby ma także zestaw dodatkowych efektów specjalnych.
Zaskakująco dobrze udają się zdjęcia w trybie makro, możemy również stworzyć panoramę sklejaną z trzech ujęć. Jest nawet opcja zdjęć seryjnych! Na koniec fotografie można poddać retuszowi w technologii Kodak Perfect Touch, która poprawi ostrość, równowagę tonalną i doświetlenie. Nie zdziała jednak cudów w przypadku przebłysków, poruszeń czy złego wykadrowania. Mój zachwyt nie oznacza jednak, że zdjęcia będą idealne. Mówiąc wprost, większość tanich kompaktowych cyfrówek Kodaka zapewni nam lepszą jakość. Ale wśród telefonów - ZN5 stawiam w ekstraklasie.
Aparat ma ponadto dwie dość dokuczliwe wady. Pierwszą, najważniejszą, jest brak optycznego zoomu. Cyfrowy, jak wiemy, zazwyczaj jest do niczego, a w MotoZine dodatkowo jego sterowanie ułożono odwrotnie, niż w większości telefonów i aparatów. Zwykle przybliżamy prawym, a oddalamy lewym klawiszem... Drugą denerwującą przypadłością jest spora bezwładność spustu migawki - możemy zapomnieć o fotografowaniu szybko poruszających się obiektów. Ksenonowy flesz spisuje się za to na piątkę. Ma dość siły, żeby wykonać zgrabny portret z tłem niemal w zupełnej ciemności. W niczym nie ustępuje on lampie błyskowej znanej z "prawdziwych" aparatów.
A gdy skończymy fotografować, w wygodny sposób możemy umieścić zdjęcia w internetowej galerii Kodaka, czy też przenieść je wprost do komputera za pomocą firmowego oprogramowania EasyShare. Program ten pomaga w segregowaniu i obróbce zdjęć, poza publikacją dając także możliwość nagrania ich na płytę czy zamówienia odbitek. Program, podobnie jak menu telefonu, ma przemyślany, intuicyjny interfejs. ZN5 potrafi także nakręcić film. Na możliwości filmowe proponuję jednak spuścić zasłonę milczenia;)
Czyżby zatem współpraca Motoroli z Kodakiem okazała się sukcesem? Myślę, że w sporej mierze - tak! Telefon ma co prawda kilka słabych punktów, ale ogólny obraz jest bardzo pozytywny. ZN5 ma wszystko, czego potrzeba nowoczesnej komórce, a na dodatek robi naprawdę ładne zdjęcia.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!