Na rynku można znaleźć telefony odporne na bardzo trudne warunki, które wytrzymają upadek ze sporej wysokości, spokojnie poleżą pod wodą czy też przetrwają w piasku bądź pod ostrzałem markerów do paintballu. Motorola poszła trochę inną drogą i jej Wilder nie jest aż tak twardy, za to ma dwa wyświetlacze, z czego jeden jest dotykowy.
Prosty, ale odporny na kurz i zachlapania telefon z ekranem dotykowym i wytrzymałą baterią.

Zdecydowana większość na wszystko odpornych telefonów (choć nie jest ich zbyt wiele) jest do siebie bardzo podobna - niewielki i niezbyt zaawansowany wyświetlacz, klawisze, zaślepki portów oraz klapka baterii zamykana na śrubkę. Niestraszne im zatem różne tortury, jak kąpiele w wodzie albo błocie, jak i rzucanie nimi do celu. Motorola Wilder nie ma z nimi w tych konkurencjach większych szans, ale i tak sporo wytrzyma. No i wygląda zupełnie inaczej.
To podstawowa różnica między znanymi mi "twardzielami" a Motorolą Wilder - oczywiście poza odpornością. Tu mamy układ jak w smartfonie, czyli dotykowy ekran, jeden przycisk funkcyjny, klawisz zasilania, regulację głośności oraz spust migawki. Ponadto amerykański telefon jest dużo mniejszy i lżejszy. No i zgrabniejszy - łatwiej go nosić w kieszeni, zwłaszcza w kieszeni sportowego stroju. Bowiem Wilder adresowany jest do ludzi aktywnych, ale nie do tych uprawiających sporty ekstremalne.
Lepiej nim nie rzucać ani nie obijać, podejrzewam bowiem, że wyświetlacz mógłby tego nie przetrzymać. Nie boi się za to kurzu ani piasku. Jest też odporny na zachlapania, co przy naszej kapryśnej aurze może być przydatne. Ja poszedłem z telefonem pod prysznic, co nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia.
W tej podwyższonej odporności przydatna jest zaślepka na lewym boku, która skrywa gniazdo słuchawkowe oraz microUSB. Drugim elementem "odpornościowym" jest tylna klapka kryjąca baterię oraz porty SIM i karty pamięci. Sama klapka jest plastikowa i trzyma się na zatrzaskach, a nie na śrubie, jak to bywa w bardziej odpornych telefonach. Ale ma wspólną z nimi uszczelkę, która zabezpiecza wnętrze.
Dotykowy wyświetlacz ma średnicę 2,8 cala i wyświetla 256 tys. kolorów. Do funkcji, w jakie został wyposażony telefon, w zupełności wystarczy. Fajnie rozwiązano sposób odblokowywania ekranu. Tradycyjnie najpierw trzeba nacisnąć guzik zasilania, a następnie przesunąć palcem na ekranie kółko, które znajduje się w jego dolnej części. Jeżeli przesuniemy je na symbol kłódki, zobaczymy ekran główny. Natomiast przesunięcie na symbol telefonu lub koperty pozwala przejść bezpośrednio do modułu telefonicznego bądź wiadomości.
Menu telefonu składa się z trzech ekranów, a na każdym z nich umieszczono dziewięć dużych ikon, nie ma więc problemu z wybraniem odpowiedniej opcji. Aby jeszcze bardziej ułatwić operowanie Wilderem, można uruchomić tzw. tryb aktywny. Wówczas na ekranie pojawia się tylko sześć ikon, ale jeszcze większych i oferujących dostęp do najpotrzebniejszych, zdaniem producenta, opcji dla osób uprawiających sport. Mamy tu odtwarzacz muzyczny, radio, aparat, kamerę i stoper. Szósta ikona wyłącza tryb aktywny.
Innym przydatnym szczegółem jest miniaturowy monochromatyczny wyświetlacz umieszczony pod ekranem głównym. Jego przekątna ma niecały cal długości. Ale dowiemy się z niego o nieprzeczytanych wiadomościach, nieodebranych połączeniach, sprawdzimy godzinę, stan baterii czy zasięg. Słuchając radia, dowiemy się, na jaką częstotliwość jest ustawione, a korzystając z odtwarzacza muzycznego, poznamy wykonawcę.
Jak na współczesny telefon przystało, Wilder oferuje łatwy dostęp do serwisów społecznościowych, takich jak Facebook, Twitter, MySpace czy YouTube. Mamy klienta poczty elektronicznej i przeglądarkę internetową Opera Mini. Jest też aplikacja Sound Hound - gdy nie znamy piosenki, którą słyszymy, nagrywamy za jej pomocą próbkę, a aplikacja łączy się z internetem, by po chwili przedstawić tytuł utworu i wykonawcę. Niestety, trochę to trwało, tak jak w przypadku innych funkcji związanych z internetem.
Motorola Wilder nie obsługuje szybkiej transmisji danych w najnowszych standardach, a jedynie GPRS i EDGE. Nie ma szału. Trzeba też uważać podczas podróży zagranicznych, bowiem amerykański telefon jest tylko dwuzakresowy.
Nie należy też zbytnio liczyć na wbudowany aparat fotograficzny, który ma matrycę o rozdzielczości 2 megapikseli. O nagrywaniu filmów z prędkością 15 klatek na sekundę nie wspomnę. Ale jedna rzecz rekompensuje tych kilka mankamentów - bateria. Przy standardowym użytkowaniu można zapomnieć o ładowarce nawet na cztery dni. No i cena, która według producenta nie powinna przekraczać 400 złotych.
Artykuł pochodzi z numeru 09.2011 miesięcznika Mobile Internet