Motorola W230
Recenzja

Opublikowane:

Batonik do pogadania

Do testowanych telefonów podchodzę jak do ludzi. Albo mi się podobają i jest "chemia", albo nie i nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Dlatego zacznę od szczerości. Motorole po prostu mi się nie podobają. Od pierwszej cegły 3888, jaką kupiłem sobie wiele lat temu, po cienkie jak żyletki modele RAZR. I mam do tego prawo. Nie mam zaś prawa powiedzieć złego słowa na temat funkcjonalności, solidności i względnej bezawaryjności większości aparatów Motoroli, które przeszły przez moje ręce. W230, na który wprost patrzeć nie mogłem, jest kolejnym przykładem, że tak jak w przypadku ludzi - nieważna jest obudowa, lecz to, co ona skrywa... Pierwszy telefon w przystępnej cenie wyposażony w technologię CrystalTalk wyciszającą szumy i hałas oraz dostosowującą poziom głośności rozmowy do warunków otoczenia. Prosty w obsłudze. Najlepiej sprawdza się w rozmowach głosowych i pisaniu SMS-ów. Choć konstruktorzy fatalnie obeszli się z jego wyglądem, zaskakuje doskonałymi właściwościami muzycznymi. No i znakomitą baterią.

Dwutygodniową bliską znajomość z Motorolą W230, na którą skazał mnie redaktor najważniejszy, określę jako małżeństwo z rozsądku. Znając siebie i swój gust, w salonie nawet nie spojrzałbym na ten nieatrakcyjny wizualnie, brzydki jak noc telefon o banalnej stylistyce i nieciekawych kształtach. Przeszedłbym obok W230 obojętnie.

Przeciętna linia, stalowa szarość plastiku, wielki i błyszczący jak pierścionek Rosjanki dżojstik oraz czerń płyty z wyświetlaczem i klawiaturą alfanumeryczną. To pierwsze, co bez zachwytu zauważyłem, wyjmując telefon z pudełka. Do tego słuchawki, których końcówki wyglądają niczym lekarski stetoskop, wybitnie niewygodne podczas długotrwałego noszenia w obolałych uszach. Z głębi pudełka wydobyłem jeszcze kabelek USB, kartę pamięci microSD i ładowarkę.

W tym teście nie przeczytacie więcej przykrych, choć prawdziwych słów krytyki, bo tak jak nie należy ludzi oceniać po wyglądzie, tak Motorola W230 bardzo mnie zaskoczyła tym, co potrafi.

Twarda sztuka!

Pierwsza pozytywna cecha, jaką zauważyłem w W230, to dok baterii. Niezwykle precyzyjne i przemyślane perforacje oraz krawędzie w miejscu, gdzie mieści się bateria, sprawiają, że po włożeniu jej do telefonu akumulator nie ma luzu nawet na jeden mikron! Dzięki temu jest bardzo solidnie zespolony z korpusem telefonu, zatem nawet w przypadku upadku aparatu ogniowo nie luzuje się. Duży plus! Drugim plusem jest to, że W230 upadł mi podczas testu kilka razy (oczywiście całkowicie przypadkowo, podczas prowadzonej rozmowy i odtwarzania muzyki) i nie miało to wpływu na jego działanie.

Pod baterią znajdują się dwa sloty - kart microSD i SIM. I znów moja twarz lekko się zachmurzyła, wszak oddawać młodemu człowiekowi zaledwie 512 MB wymiennej pamięci w czasach multimediów to - kochany producencie (i operatorze Orange) - trochę nie na miejscu.

Ważne, co słychać

Po włączeniu telefonu stało się to, czego się spodziewałem. O swoim marnym żywocie poinformował mnie rozświetlający się na powitanie kiepski ekran. - W końcu to nie telewizor. Nie musi być super... - pocieszałem się, ustawiając podstawowe parametry telefonu. Wielkie piksele, ziarno i ogólnie kiepska aranżacja graficzna menu jasno określa półkę telefonu. Rzecz jasna, dolną półkę, dzięki czemu telefon jest tani.

I choć nie jest to najnowszy mercedes klasy C wśród telefonów, bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie jakość dźwięku podczas rozmów. Co prawda, z informacji prasowych wiedziałem, że producent wyposażył W230 w odszumiającą technologię audio CrystalTalk, która pozwala na krystalicznie czystą komunikację nawet w bardzo głośnym otoczeniu, ale wietrząc podstęp w uprawianej przez Motorolę "lanserki", pomyślałem, że prasówka prasówką, a życie życiem! I bardzo się zdziwiłem, rozmawiając z żoną. Prócz jej głosu - słyszalnego idealnie, bez żadnych szumów - słyszałem równie doskonale odgłosy swojego kocura i samochody przejeżdżające ulicą. A! I skrzypienie źle wyważonego okna, które zamykał przeciąg, też słyszałem. I upadłem na kolana, nabierając szacuneczku dla kolegi W230...

Jeśli interesuje Was telefon nie do robienia zdjęć (wszak w W230 pseudoaparatu fotograficznego nie ma), lecz do przyjemnej, wyraźnej komunikacji werbalnej, to tania Motorolka jest idealna.

Let's play!

Jak już wspomniałem, nie jest to telefon dla fotoamatorów. Porażką na całej linii byłoby, gdyby do aparatu z tak fatalnym wyświetlaczem próbowanomontować aparat fotograficzny. Motorola postawiła na dźwięk. I to z sukcesem! Absolutnie powaliły mnie muzyczne właściwości tego fatalnie zaprojektowanego telefonu. Radio świetnie sprawdziło się jako kompan rowerowych podróży do redakcji. Nie trzeszczało, fala nie zanikała, a dźwięk był tak czysty, że porównałem swojego prywatnego grajka MP3 z radiem i... No cóż, W230 okazał się lepszy...

Co ciekawe, prosty telefonik umożliwia nagrywanie dużych fragmentów audycji radiowych. Szkoda, że nie można nagrywać rozmów...

Absolutnie przestrzegam przed odsłuchiwaniem dzwonków W230. Lepiej ich nie odtwarzać, bo można nabawić się rozstroju nerwowego. Nieprzyjemne dla ucha wariacje polifoniczne przez dwa dni zrywały mnie ze snu. Niestety, usunąć się ich nie da (no, chyba że na oddziale intensywnej terapii, czyli w jakimś serwisie), ale można zgrać przez kabelek USB jakąś ulubioną MP3 i cieszyć się naprawdę świetnym brzmieniem, gdy tylko nadejdzie połączenie.

Aparacik wyposażono w przeglądarkę WAP. Działa ona pod platformą OpenWave i choć aż mi się na usta ciśnie zelżyć okropny wyświetlacz, na którym strona wygląda poczwarnie, przeglądarka pracuje bez zarzutów. Szybko i sprawnie. Jak nerki, brakuje klienta poczty...

Zapomnij o ładowarce

Czwartego dnia używania telefonu bez ograniczeń szczęka powoli zaczęła obsuwać się w dół, gdy na wyświetlaczu ciągle widoczne były dwie z trzech kresek wskazujących stan naładowania baterii. Piątego dnia w południe też były dwie kreski, więc szczęka opadła mi do kolan. Szóstego dnia, po zachodzie słońca, telefon raczył zdechnąć. Z gracją - dodam. Alarmując kilkanaście razy, że chce do prądu. Drugi tydzień był podobny. Nie pamiętam, kiedy robiłem test, ładując telefon tylko dwa razy i zapominając o ładowarce. 3,7 V litowo-jonowa bateria w W230 to absolutna rewelacja energetyczna w telefonii mobilnej, czego o moim ukochanym SPV M6750 powiedzieć nie mogę...

Pisać i pisać...

Choć konstruktorzy Motoroli dokumentnie spartaczyli stylistykę W230, kilka ciepłych słów należy im się za fantastyczną klawiaturkę alfanumeryczną. Polubią ją wszyscy, którzy lubią pisać SMS-y. Pracuje bardzo sprężyście, wygodnie i dokładnie. Klawisze są wystarczająco szerokie, by z powodzeniem mogła na nich pisać kobieta o pokaźnych paznokciach lub mężczyzna o dłoniach Pudzianowskiego.

PS.
Motorola W230 jest już dostępna w cenie ok. 250 zł w sprzedaży detalicznej oraz w ofercie Orange Music.

Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet

avatar_empty.gif
Opublikowane:
Autor: Wojciech Andrzejewski
Ten artykuł skomentowano już 1 raz.
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A
Opinie nie są weryfikowane.
icon up
0,0% 
icon down
 0,0% 
icon unknown opinion
 100,0% 
Default user logo
Anonim

Opinia neutralna

Marna obudowa ,ale za to chyba nie do kupienia.
.chello.pl | 30.07.2009, 15:07
R E K L A M A


mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies