Wystarczy trochę tytanu, superodpornego szkła, szybkiego procesora i pomysł na umieszczenie tego wszystkiego w płaskiej obudowie. I tak można zrobić telefon Motorola RAZR o symbolu XT910, który prezentowany jest jako najcieńszy na świecie.
Telefon inny niż wszystkie - obudowa o grubości nieco ponad 7 mm wygląda zachęcająco. Ma baterię, którą można rozładować w jeden dzień. Dopóki nie zostanie opracowana nowa technologia produkcji akumulatorów do sprzętu mobilnego, dopóty problem ten będzie ograniczał użytkowników.
Słowa "XT910 najlepszy na świecie" w ustach przedstawicieli koncernu są na porządku dziennym. Konsumenci są jednak bardziej sceptyczni i nie stoją nocami w kolejkach, by kupić to urządzenie. Okazuje się, że wśród użytkowników telefonów komórkowych marka Motorola nie ma już takiej pozycji jak przed laty.
A bywało słodko - pamiętają o tym na przykład osoby, które siedem lat temu chciały kupić telefon Motoroli. To wtedy model RAZR V3 z idealnie płaską klawiaturą zawładnął zmysłami milionów ludzi na świecie. Menedżerowie firmy stwierdzili więc, że warto wrócić do historycznej nazwy. Stworzyli model, który jest najcieńszy na świecie i nadali mu to sprawdzone już raz imię - RAZR.
Motorola RAZR ma w najcieńszym miejscu zaledwie 7,1 mm. To faktycznie dobry wynik, ale nie dotyczy on całego urządzenia. W górnej części obudowy telefon musi być troszkę grubszy. W tym miejscu znajdziemy obiektyw oraz diodę LED. Jednak to zgrubienie nie wpływa na ergonomię produktu.
Często bywa tak, że to, co jest największą zaletą, może być jednocześnie wadą. Urządzenie przy niewielkiej grubości ma prawie siedem centymetrów szerokości. Ponieważ przy takich wymiarach nie ma miejsca na subtelności i finezję w projektowaniu obudowy, jest ona kanciasta. Trzyma się więc ją w ręku mniej więcej tak, jak kawałek sklejki o podobnych wymiarach. Za to należy się minus.
Na plus zasługują inne elementy. Zgodnie z obowiązującą modą Motorola RAZR ma konstrukcję jednobryłową bez możliwości wymiany baterii. Niektórzy mogą płakać, że to poważna wada, ale dzięki temu telefon stał się bardziej odporny na wilgoć. Ograniczenie do minimum miejsc, w które może wedrzeć się woda, powinno przyczynić się do przedłużenia żywotności urządzenia i zmniejszenia liczby reklamacji "z powodu zalania".
Przypomnijmy, że wnętrzności każdego sprzętu elektronicznego są bardzo wrażliwe na wilgoć i w przypadku telefonu wystarczy wejść zimową porą do ciepłego pomieszczenia, by pokrył się on, niczym szkło na okularach, warstwą pary, która szybko zacznie penetrować wnętrze smartfonu. Motorola postarała się o to, by ograniczyć to niekorzystne zjawisko.
Zmniejszono też liczbę fizycznych przycisków. Na bocznej prawej ściance są dwa - do regulacji głośności - i włącznik, którym możemy też odblokować ekran. W górnej części obudowy znajdziemy gniazda microUSB, HDMI oraz mini-jack przeznaczony dla słuchawek. Cztery klawisze obsługujące menu, w sposób typowy dla Androida, są wirtualne i umieszczone tradycyjnie pod wyświetlaczem na przednim panelu. Z lewej strony znajduje się miejsce na kartę SIM (uwaga - w wersji micro!) oraz karty pamięci. Kupując recenzowany model, warto od razu pamiętać o wymianie u operatora karty SIM na mniejszą. RAZR pozwala na wykorzystanie karty pamięci o pojemności do 32 GB, ale warto dodać, że całkiem dużo danych można zmieścić wewnątrz urządzenia - 8 GB.
Wodoodporność to nie jedyna zaleta obudowy - została ona wzmocniona tak, by była bardziej odporna na uszkodzenia mechaniczne. Podstawowy materiał tylnej części telefonu to kevlar - tworzywo używane m.in. do produkcji kamizelek kuloodpornych. Wyświetlacz chroniony jest szybką o nazwie Corning Gorilla Glass - bardziej odporną na zadrapania i zarysowania niż zwykłe szkło. Przeprowadziliśmy kilka prób zarysowania. Nie sposób dokonać tego kluczami noszonymi w kieszeni razem z telefonem. Rys nie udało się uzyskać, dźgając po szkle widelcem ani nożem barowym z ząbkami. Szybka oparła się także ostrzu śrubokrętu i noża myśliwskiego.
To odporne szkło ochrania ekran Super AMOLED o rozdzielczości 540x960 pikseli i przekątnej 4,3 cala. Ekran właściwie można tylko chwalić - zadowala odwzorowanie kolorów i czułość na dotyk - reaguje natychmiast. Nie ma więc problemu przy pisaniu wiadomości tekstowych lub e-maili za pomocą wirtualnej klawiatury typu QWERTY. Przy pisaniu przydać nam się może także system SWYPE.
Chroniona przez kevlarową obudowę bateria budzi mieszane uczucia. Ma ona sporą pojemność - 1780 mAh to jeden z większych akumulatorów, w jakie zaopatrywane są współcześnie smartfony. Można go jednak rozładować nawet w jeden dzień. Żeby nie narzekać, warto zastosować pewne porównanie z branży motoryzacyjnej. W najlepszym nawet samochodzie bak można opróżnić w ciągu dwóch tygodni, dojeżdżając tylko do pracy lub na zakupy. Jeśli pojedziemy na wakacje, to bez trudu zrobimy to w jeden dzień. Z naszym telefonem było podobnie.
Intensywnie eksploatowany do wszelkich możliwych czynności - od gier i nawigacji po rozmowy - wyładowywał się szybko - dobrze, że ładowanie baterii jest tańsze niż tankowanie. Mniej intensywnie eksploatowana Motorola mogła przeżyć bez doładowania nawet kilka dni.
RAZR ma też fabrycznie instalowaną aplikację Smart Actions, która pozwala zwiększyć wydajność baterii. Co potrafi ten program? Może wyłączyć dzwonek, kiedy przychodzisz do pracy, oraz zmienić ustawienia Bluetooth i GPS, kiedy wchodzisz do domu (a tym samym oszczędzać baterię). Może też wysłać SMS do osoby, która do nas dzwoni, a my nie możemy odebrać telefonu.
Przedstawiciele producenta bardzo często chwalą się tym, że Motorola RAZR jest najszybszym telefonem na świecie. Dwurdzeniowy procesor taktowany zegarem 1,2 GHz może jeszcze robić wrażenie. W czasie użytkowania faktycznie widać jego szybką pracę. Ale gdyby go tak dokładniej porównać z innymi urządzeniami?
Najlepiej wykorzystać do tego celu aplikację Quadrant Standard, która jest dostępna bezpłatnie w Android Market. Wyniki można uznać za porównywalne w poszczególnych produktach, ponieważ do pomiarów pobiera ona te same parametry, przyznając punkty. Motorola RAZR osiągnęła bardzo dobry wynik - 2450 punktów. Tym samym wyprzedziła inne smartfony z dwurdzeniowymi procesorami. LG Swift 2x w teście Quadrantu zdobył 2355 punktów. Słabiej wypadł HTC Sensation, bo miał 1860 punktów. Jednak bezsprzecznym demonem prędkości w tym wypadku jest Samsung Galaxy SII, który zdobył 3308 punktów. Tak więc testowy telefon wypada bardzo dobrze, plasuje się na podium, ale nie na pierwszym miejscu.
Gdy uważniej przyjrzymy się obudowie, zauważymy, że koło obiektywu na tylnej ściance znajduje się opis: HD 1080p. Wytrawny czytelnik wie już, że chodzi o parametry, w jakich Motorola RAZR jest w stanie nakręcić film. Pomaga temu matryca o rozdzielczości ośmiu milionów pikseli. Jeśli dla kogoś taka rozdzielczość kręconego filmu jest zbyt duża, może ją zmienić, wykorzystując... przedni obiektyw. Za jego pomocą klip może mieć rozdzielczość "tylko" 720p. Oba obiektywy wspierane są przez programy stabilizujące obraz, który ma za zadanie tłumienie drgań w czasie nagrywania. Wszystko to brzmi pysznie, niestety, w praktyce ta wyśrubowana jakość jest troszkę słabsza.
Rozczarowują też wykonane tym sprzętem zdjęcia. Do przyjęcia są jedynie te zrobione w idealnych warunkach oświetleniowych. Tam, gdzie trzeba więcej wymagać od aparatu, uwydatnia się wiele wad - od dużych szumów po nieostrości w rogach kadru. Szkoda, bo parametry i menu aparatu są bardzo przyzwoite.
Motorola RAZR ma jeszcze kilka właściwości przydających jej blasku: gniazdo HDMI, bezpieczne strumieniowe przesyłanie muzyki, filmów i innych zasobów komputera, zaawansowane mechanizmy szyfrowania danych, optymalizacja codziennych zadań. W momencie sprzedaży zainstalowana jest w nim wersja systemu operacyjnego Android 2.3.5, ale ogłoszona już została aktualizacja do Androida 4.0. Tak więc sądzić można, że jeszcze przez wiele miesięcy produkt będzie miał najnowszy system operacyjny.
Jeśli przymkniemy oko na kanciaste kształty, to z modelu RAZR XT910 możemy być zadowoleni. Potrafi wszystko to, co współczesne smartfony umieć powinny, a na dodatek wszystko robi szybko. Niestety - radość z użytkowania może zabić cena. Na wolnym rynku urządzenie dostępne jest za ponad 2 tysiące złotych.
Artykuł pochodzi z numeru 02.2012 miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!