Motorola Moto Z
Recenzja

Zabawa modułami

Moduł Moto Mods Hasseblad True Zoom

Najbardziej wyczekiwanym przeze mnie modułem był Hasseblad True Zoom. To dodatkowy aparat fotograficzny, przygotowany we współpracy z legendarną firmą, zajmującą się fotografią od 76 lat. Moto Mod Hasseblad True Zoom daje smartfonowi możliwości, jakich nie znajdziemy nawet w najlepiej fotografujących telefonach. Mam na myśli przede wszystkim obiektyw z 10-krotnym zoomem, o zakresie ogniskowej 25-250 mm i jasności zmieniającej się od f/3,5 do f/6,5.

Za obiektywem znalazła się matryca BSI CMOS o rozmiarze 1/2,3", mieszcząca 12 megapikseli. Aparat może pracować z czułościami od 100 do 3200 ISO i rejestrować zdjęcia w formacie RAW.

Mamy do dyspozycji optyczną stabilizację obrazu podczas fotografowania, zaś przy nagrywaniu wideo - cyfrową. Oprócz tego, dzięki temu modułowi zyskujemy mechaniczny klawisz migawki, pierścieniowy regulator zoomu oraz grip, umożliwiający stabilne trzymanie telefonu z modułem.

Wyposażenie uzupełnia ksenonowa lampa błyskowa z niewielkim reflektorkiem. Niestety, w module fotograficznym zabrakło osobnej baterii, zatem robiąc zdjęcia, warto zabrać także ze sobą moduł Incipio OffGrid...

Interfejs aparatu Hasselblad nie różni się znacząco od standardowego interfejsu kamery, jaki mamy w Moto Z. Zyskujemy osobny tryb fotografii czarno-białej, a także zapisu RAW+JPG.

Oprócz tego, mamy kilka programów tematycznych (sport, nocny portret, portret pod światło, nocny pejzaż, pejzaż), a także tryb manualny i w pełni automatyczny. Interfejs jest surowy w formie, ale dość intuicyjny.

Jakość zdjęć mnie nie zaskoczyła, powiedziałbym nawet, że w niektórych przypadkach nawet delikatnie rozczarowała. Zdjęcia robione przy dobrym świetle są znakomite - tu nawet nie ma o czym dyskutować. Pełne detali, barw, bez zniekształceń i wad typowych dla mikroobiektywów... Ale spodziewałem się, że padnę z wrażenia - a nie padłem.

Zdjęciom niczego nie mogłem zarzucić, ale fotografowanie wcale nie było czystą przyjemnością. Dokuczy nam słabo wyczuwalny, podwójny skok klawisza migawki. Wciskając go do połowy powinniśmy "łapać" ostrość, a zdjęcie wykonywane jest po pełnym wciśnięciu. Sęk w tym, że niełatwo odróżnić połowiczne wciśnięcie od pełnego.

Suwak zoomu również nie należy do najprecyzyjniejszych - mechanika reaguje nerwowo, trudno ustawić pożądany przez nas stopień zbliżenia. Zauważyłem również, że autofokus słabo radzi sobie z korektą ostrości przy dużym zbliżeniu. Po "zzomowaniu" do pożądanego kadru, aparat po prostu gubił ostrość, nie mogąc jej odzyskać. Wracała po dłuższej chwili, czasem pomagało "cofnięcie" zoomu.

Zdjęcia dzienne były świetne, ale im bliżej był wieczór, tym aparat Hasselblada radził sobie gorzej. Trzeba pamiętać, że podczas korzystania z zoomu, jasność obiektywu, czyli ilość chwytanego przezeń światła, dość mocno spada. Gdy jest mniej światła - trzeba zwiększyć czułość, a wtedy rośnie ilość szumów.

Receptą może być wydłużenie czasu otwarcia migawki, wszak mamy stabilizację optyczną. Owszem, spisuje się ona świetnie, ale im większy zoom, tym efekty jej działania stają się słabsze. Innymi słowy - duży zoom, na który tak czekałem, nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje.

Może by tak spróbować RAW-ów? Ale tu z kolei, przy szerokim kącie ujęcia zauważymy efekt winiety i deformacje obrazu, które w przypadku zapisu JPG skorygowała elektronika aparatu. W RAW-ie musimy to zrobić sami. A zatem - chyba trzeba fotografować, jak zwykłym smartfonem - unikając dużej ogniskowej, słabego światła i do tego - w trybie automatycznym.

Przy fotografowaniu we wnętrzach pomoże nam dość mocna, zdecydowanie lepsza niż smartfonowe LED-y, lampa błyskowa. Pozwala zachować w miarę neutralny, akceptowalny balans barw, ale w plenerze sprawdzi się już gorzej. Jej realny zasięg to mniej więcej 3-4 m.

W przypadku wideofilmowania - również nie dostałem tego, czego spodziewałem się po aparacie z logo Hasselblad. Moto Z może nagrywać filmy 4K, a Moto Mod True Zoom - jedynie Full HD, w 30 klatkach na sekundę. W dodatku, jakość filmów jest przeciętna, nie wyróżnia się na tle nagrywanych smartfonem bez modułu.

Przy wideofilmowaniu kolejny raz dokuczy nam zoom. Nie uzyskamy płynnego zbliżenia na filmie - autofokus momentalnie gubi ostrość, a jej ponowne ustawienie trwa jeszcze dłużej, niż w przypadku fotografowania. Co więcej, w zapisie dźwięku wyraźnie słychać pracę mechanizmu. A zatem - główny atut modułu Hasselblada traci na znaczeniu.


Film nagrany aparatem Moto Mods Hasselblad HB4116
wideo: mGSM.pl przez YouTube

Aparat wyceniono na 1199 zł. W pewnych warunkach pozwoli on zrobić zdecydowanie lepsze zdjęcie, niż jakikolwiek smartfon, ale w innych - może zawieść. Gdyby był bezpłatnym dodatkiem do Moto Z, chwaliłbym go pod niebiosa. A tak, cóż... Zabrakło lepszych możliwości filmowych, pewniejszego autofokusa i wyższej jakości zdjęć z zoomem. Mówiąc wprost - za taką cenę liczyłem na więcej. Ale jeśli pieniądze nie mają dla was znaczenia... kupujcie!

materiał własny

O autorze
adam-lukowski.jpg
Adam Łukowski

Od 25 lat w branży nowoczesnych technologii. Pamięta pierwsze komórki i początki mobilnego internetu, ma za sobą również pracę w poczytnych czasopismach. Od początku istnienia mGSM.pl dostarcza aktualności i recenzuje urządzenia, korzystając z wiedzy i nabytego przez lata doświadczenia.

Artykułów: 16281

Ten artykuł nie ma jeszcze opinii. Bądź pierwszy i zapoczątkuj dyskusję!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A

 Niestety, ale nie ma jeszcze żadnych opinii.

 Dodaj swoją opinię!


Ostatnio przeglądane

mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies