Wydajność, bateria, komunikacja
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Surowa, pozbawiona obciążających elementów postać interfejsu w połączeniu z mocną jednostką obliczeniową i dużą pamięcią (Snapdragon 820 + 4 GB RAM) daje nadzieje na płynną pracę smartfonu. I słusznie. Moto Z pracuje niesamowicie gładko i płynnie, w zasadzie nie sposób sprawić, by telefon spowolnił pracę.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Moto Z bez problemu "dźwiga" wymagające graficznie gry, podobnie bezproblemowo obsługuje wszelkie aplikacje użytkowe. Aplikacje startują szybko, nie ma również problemów podczas przełączania się między nimi. Moto Z śmiało może konkurować z innymi flagowcami, choć w benchmarkowych pomiarach nie zbliża się do wyników czołówki.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Moto Z występuje w wersji z pamięcią wewnętrzną o pojemności 64 lub 32 GB. Ja testowałem model 32 GB, w którym na starcie pozostawało mi nieco ponad 23 GB wolnego miejsca. Niestety, nie ma możliwości instalowania całych aplikacji na kartę, zatem warto - o ile macie taką możliwość - wybrać model z większym nośnikiem.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zwłaszcza, gdy zamierzacie korzystać z dwóch kart SIM - pamiętajmy, że slot jest hybrydowy. Na pocieszenie dodam, że port USB-C może działać w trybie OTG, można zatem skorzystać z pamięci typu pendrive. Sęk w tym, że takie, obsługujące typ C nie są jeszcze powszechnie dostępne, podobnie jak krótkie przejściówki - "ogonki".
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Moto Z, choć pracuje naprawdę błyskawicznie, nie jest jednak zupełnie wolna od problemów. Telefon nie najlepiej odprowadza ciepło generowane przez elektronikę. Obudowa Moto Z, nawet już przy niewielkim obciążeniu procesora i układu graficznego, nagrzewa się dosyć intensywnie - szczególnie w dolnej strefie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Ciepło emitowane przez "Zetkę" jest naprawdę mocno odczuwalne, ale - co ciekawe - nie zauważyłem, by wraz ze wzrostem temperatury obudowy znacząco spadała wydajność urządzenia. Jej zmianę zauważy może benchmark, ale użytkownik - raczej już nie. To zapewne efekt smukłości obudowy...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Smukłość obudowy obwiniałbym również za raczej przeciętne osiągi akumulatora. Bateria nie należy do najpojemniejszych - ma 2600 mAh. To musi przełożyć się na niezbyt imponujący czas pracy - i rzeczywiście tak jest. Moto Z jest w stanie wytrzymać cały dzień bez ładowania, ale na wiele więcej już bym nie liczył. Przy naprawdę oszczędnym gospodarowaniu możliwościami telefonu, mojemu egzemplarzowi udało się przeżyć dwa dni, ale czy naprawdę ktokolwiek kupuje mocny smartfon, by z niego wyłącznie telefonować?!
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Generalnie, dla bezstresowej eksploatacji, powinniście przyjąć, że telefon wymaga ładowania każdego wieczora. Na szczęście dodawana do zestawu ładowarka jest w stanie napełnić baterię w czasie nawet poniżej 1,5 godziny - warto zatem korzystać z tej możliwości i doładowywać baterię przy każdej okazji. Alternatywnie, możecie dokupić Moto Mod zwany Incipio OffGrid - czyli dodatkowy akumulator. O nim za chwilę...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Najpierw przyjrzyjmy się możliwościom komunikacyjnym Moto Z. Jakość połączeń głosowych jest znakomita - tu naprawdę nie ma na co narzekać. Problemy pojawią się dopiero, gdy skorzystamy z trybu głośnomówiącego.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Tu komfort zaburzy nieco zbyt mała moc głośnika (jak pamiętamy - jest jeden). Głos przekazywany jest czysto i wyraźnie, ale w niektórych okolicznościach (np. w samochodzie) nazbyt cicho. Jeśli dużo rozmawiacie podczas jazdy - warto pomyśleć o zewnętrznym urządzeniu głośnomówiącym albo o słuchawce.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Dwie karty SIM obsługiwane są w trybie stand-by, a do zarządzania nimi przewidziano osobną pozycję w menu. Kartom można nadać własne oznaczenia, przypisać domyślne przeznaczenie i ustawić automatyczny wybór lepszej opcji połączenia - ale transmisja danych możliwa jest tylko dla jednej z linii. Moduły LTE, Bluetooth i Wi-Fi sprawują się bez zarzutu, podobnie, jak GPS. Ani razu nie napotkałem problemów z jakąkolwiek formą łączności. Jeśli chodzi o komunikację tekstową, mamy do dyspozycji standardową klawiaturę Gboard. Oferuje ona dość szerokie możliwości personalizacyjne, ale nie ma jednak przeszkód, by zastąpić ją inną.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
materiał własny













































