Opakowanie i akcesoria
W zestawie przysłanym do redakcji oprócz telefonu znalazła się ładowarka sieciowa 10 W, kabel USB, szpilka do otwierania tacki na karty SIM oraz papierowa dokumentacja. Czyli podstawowy zestaw - typowy dla budżetowych smartfonów.
Budowa i ekran
Obudowa Moto E7 Power jest wykonana z plastiku z matowym wykończeniem w jednym z wybranych kolorów: Tahiti Blue lub Coral Red - do redakcji trafiła ta druga wersja. Smartfon ma niewyszukaną budowę i ekran otoczony sporymi ramkami - urządzenie nie ukrywa, że należy do niższej półki cenowej i nie pozuje na coś, czym nie jest. Widać to w detalach - ale o tym później. Oczywiście brak tu mocniejszych standardów pyło- i wodoodporności - IP52 oznacza tylko odporność na zachlapania. Dodam też, że telefon jest dość ciężki i nie da się obsługiwać go jedną ręką.
Ekran to 6,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości HD+ (720x1600 pikseli, 269 ppi), otoczony dość mocno zaznaczonymi ramkami i sporym podbródkiem. Nie ma tu wyższej częstotliwości odświeżania - ale to przecież nie ta półka. Niemniej zapewnia dobre odwzorowanie kolorów (z możliwością zmiany trybu kolorów) i wystarczającą jasność do pracy w pomieszczeniach - w bezpośrednim świetle słonecznym dojrzenie tego, co dzieje się na ekranie, stanowi prawdziwe wyzwanie. Co więcej, w okularach z polaryzacją ekran mocno ciemnieje, gdy trzymamy telefon w poziomej orientacji.
Tylny panel ma intensywnie czerwony kolor (Coral Red) i zdecydowanie zwraca na siebie uwagę. Matowe wykończenie sprawia, ze na smartfonie aż tak nie odznaczają się odciski palców, ale zatłuszczenia są dość dobrze widoczne. W lewym górnym narożniku znalazł się podłużny, pionowy moduł z dwoma aparatami i diodą doświetlającą (działającą tez w roli latarki) oraz otwór wskazujący na lokalizację zewnętrznego głośnika z niewielką wypustką, która ma uniemożliwić całkowite stłumienie dźwięku po położeniu telefonu na płaskiej powierzchni. Nie zabrakło okrągłego pola z logo Motoroli - to skaner linii papilarnych, który działa umiarkowanie szybko i zazwyczaj bezbłędnie. Jest jednak dość płytko umieszczony względem obudowy, przez co czasami palec błądzi zanim go odszuka.
Podoba mi się to, że producent umieścił wszystkie przyciski na jednej krawędzi. Na prawej stronie najwyżej znalazł się przycisk do uruchomienia Asystenta Google, następnie regulacja głośności, a najniżej włącznik/blokada ekranu. Co ciekawe, każdy ma inne wykończenie powierzchni. Tu pojawia się tez pewna niedoróbka - przyciski nieznacznie (ale jednak) się chyboczą. Na dole znalazł się port USB-C do ładowania i transferu danych, otwór mikrofonu oraz nadrukowane oznaczenia i certyfikacje - producent w ładny sposób wybrnął przed koniecznością nadrukowania ich na tylnym panelu. Na przeciwnym biegunie zauważymy uniwersalne gniazdo słuchawkowe, z kolei po lewej stronie umieszczona została tacka na karty SIM i microSD, otwierana przy pomocy dołączonej do zestawu szpilki.
Materiał własny

















Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!