Motorola C261
Recenzja

Opublikowane:

Stylowa i tania

Motorola C261 to niewielki i przede wszystkim tani telefon, który pojawił się ostatnio na polskim rynku. Może zachwycić prostotą i bogatym wyposażeniem - polifonicznymi dzwonkami, kolorowymi grami i aparatem... Sprawdziliśmy, czy warto zwrócić na niego uwagę i czy jest wart swojej ceny.

To, że C261 jest telefonem "budżetowym", najlepiej widać po zawartości opakowania, w jakim jest sprzedawany. W środku, poza samym aparatem i ładowarką, znaleźć można jedynie instrukcję obsługi i kartę gwarancyjną. Nie jest to luksus ani nawet namiastka wyposażenia telefonu ze średniej półki.

Ładna guma

Mimo to pierwszy kontakt z C261 jest bardzo pozytywny. Sam telefon wygląda już nieco bardziej "bogato" i jest, moim zdaniem, bardzo ładny. Wszystko za sprawą dobrze zaprojektowanej obudowy, która została utrzymana w eleganckiej, czarno-srebrnej kolorystyce. Gdy wziąłem C261 po raz pierwszy do ręki, zaskoczyła mnie jakość materiałów, z których aparat został wykonany. Tym głównym jest przyzwoity gatunkowo plastik, który sprawia wrażenie pokrytego delikatną warstwą gumy. Gumopodobna powłoka jest bardzo przyjemna w dotyku, a ponadto zapobiega niekontrolowanemu wyślizgnięciu się telefonu z ręki. Choć komórka trafiła do testów dość mocno wyeksploatowana, to wciąż prezentowała się wyśmienicie - obudowa nie wykazywała luzu i nie trzeszczała przy ściskaniu.

Wyświetlacz C261 nie należy, niestety, do najlepszych. Choć według producenta pracuje on w rozdzielczości 128x160 pikseli i potrafi odwzorować 65 tysięcy kolorów, to jest mało czytelny. Wyjaśnienia słabej jakości obrazu należy się doszukiwać w niewielkich "kątach widzenia" matrycy, która przekłamuje kolory nawet przy najmniejszym przekrzywieniu telefonu. Gdyby nie ten minus, ekran mógłby robić naprawdę dobre wrażenie dzięki dobrej rozdzielczości obrazu i dużej palecie barw.

SMS-y, MMS-y i kontakty

Klawiatura telefonu wykonana została z twardego plastiku dobrej jakości, o wyczuwalnym skoku. Jej prawdziwą ekstrawagancją jest czerwone podświetlenie, które bardzo ładnie komponuje się z kształtem przycisków oraz obudową. Klawisze C261 są bardzo wygodne i idealnie nadają się do pisania nawet długich wiadomości tekstowych. Jedna taka wiadomość może się składać z 765 znaków, jednak po przekroczeniu 160 znaków SMS zostaje podzielony na części.

Podczas pisania momentami irytujące bywa oprogramowanie telefonu. Zauważyłem, że ma ono tendencję do zwalniania i "mulenia się", wskutek czego Motorola często nie nadąża z wyświetlaniem liter, które użytkownik nacisnął. Poza normalnym "wklepywaniem" tekstu możliwe jest skorzystanie z "przewidywania przez telefon pisanego tekstu", czyli ze słownika iTAP. Pisanie z jego pomocą jest banalnie proste, a i jego zasób słów jest całkiem przyzwoity. Niestety, do najlepszych słowników dużo mu brakuje i z początku trzeba będzie dodać sporo słów do jego bazy.

C261 poza standardowymi wiadomościami SMS i zapomnianymi już EMS-ami obsługuje MMS-y. Do każdego można wstawić obrazek, dźwięk, dźwięk z dyktafonu oraz informacje o kontakcie.

Telefon ma własną pamięć do przechowywania wiadomości SMS - można ich zapisać 100. Na zapisanie MMS-ów jest na starcie około 1069 KB, czyli całkiem nieźle jak na telefon tej klasy. W swojej pamięci urządzenie może pomieścić dodatkowo do 100 wpisów kontaktowych. W praktyce oznacza to jednak, że jeśli użytkownik do jednego nazwiska przyporządkuje więcej niż jeden numer telefonu, np. 4, to wpis taki będzie zajmował odpowiednio 4 pozycje.

Dźwięki, aparat, W@P

Motorola ma dzwonki polifoniczne, które wygrywa z 32-głosowym brzmieniem. Ich jakość oraz różnorodność powinna zadowolić większość użytkowników. Niestety, elementem, który negatywnie wpływa na ich odbiór, jest głośnik C261, który bardzo często wydaje nieprzyjemne trzaski i szumy. Być może była to wada testowanego telefonu, ale jestem skłonny stwierdzić, że to producent zamontował zbyt słaby głośnik.

Kolejną ciekawą funkcją jest możliwość ustawiania profili. To ciekawa opcja, biorąc pod uwagę, że większość konkurencyjnych telefonów z tego przedziału cenowego jest jej pozbawiona. Użytkownik ma do wyboru takie ustawienia jak: głośny dzwonek, cichy dzwonek, wibracja, dzwonek i wibracja, wibracja, potem dzwonek i na końcu - cisza.

Motorola C261 umożliwia również oglądanie zdjęć i robienie ich za pomocą wbudowanego aparatu cyfrowego. Wprawdzie nie jest on rewelacyjny, ale do zrobienia zdjęcia, które później zostanie wykorzystane w wiadomości MMS, w zupełności wystarcza. Matryca aparatu pracuje w rozdzielczości VGA, czyli 640x480 pikseli. Przy robieniu zdjęć użytkownik ma możliwość skorzystania z cyfrowego, 4-krotnego zoomu. Aparat ma ponadto kilka ustawień: jasności oraz oświetlenia sceny, gdzie do wyboru jest tryb automatyczny oraz efekty: słonecznie, zachmurzenie, wewnątrz (dom), wewnątrz (biuro) oraz noc. Dodatkowo przy każdym zdjęciu można skorzystać z jednego z zaprogramowanych efektów specjalnych. Dzięki nim użytkownik może uzyskać następujące efekty: negatyw, binarnie, kontrast, skala szarości, zimno, ciepło, zachód słońca, sepia oraz wytłoczenie. Najbardziej efektownym trybem jest "wytłoczenie", które sprawia, że zrobione zdjęcie zapisywane jest jako płaskorzeźba znana m.in. z filtrów w programie graficznym Photoshop.

Niestety, zdjęcia z pamięci Motoroli mogą być wysłane w świat wyłącznie przez MMS-y. Ciężko jest mi zrozumieć, dlaczego producent nie zamontował w telefonie portu, do którego można by podłączyć kabel i przesłać fotki np. do komputera.

Telefon ma możliwość łączenia się z internetem za pośrednictwem pakietowej transmisji danych GPRS oraz przeglądarki zgodnej ze standardem WAP 2.0. Na C261 można wyświetlić jedynie proste strony z ograniczoną ilością grafiki. Przy bardziej rozbudowanych stronach pojawiają się błędy.

(Roz) ładowanie

Bateria C261 ma pojemność 820 mAh i została wykonana w technologii litowo-jonowej. Dołączona do telefonu ładowarka potrzebuje niecałych 3 godzin do jej pełnego naładowania. Według producenta, przy pełnej baterii z telefonu można rozmawiać przez 8 godzin lub trzymać go w trybie czuwania przez 250 godzin (10 dni) bez konieczności ładowania. Przyznam szczerze, że zaintrygowały mnie te czasy i postanowiłem sprawdzić, czy nie są wyssane z palca. Korzystając z dobrodziejstw darmowych rozmów wieczorami i w weekendy, zadzwoniłem telefonem domowym na Motorolę i postanowiłem pozostawić ją do pełnego wyładowania akumulatora. Ten "padł" po 6 godzinach i 52 minutach, czyli uzyskał rewelacyjny wynik. W trybie mieszanym (ok. 20 minut rozmów dziennie i 20 SMS-ów) telefon pracował przez 5 dni bez ładowania.

Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet

avatar_empty.gif
Opublikowane:
Autor: Łukasz Gajewski
Ten artykuł nie ma jeszcze opinii. Bądź pierwszy i zapoczątkuj dyskusję!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A

 Niestety, ale nie ma jeszcze żadnych opinii.

 Dodaj swoją opinię!


mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies