Motorola nie przestaje zadziwiać. Już myślałem, że dni jej działu komórkowego są policzone, bowiem przez dłuższy czas nie pokazano żadnego ciekawego urządzenia. Ale Amerykanie złapali drugi oddech, zaczęli ujawniać interesujące urządzenia, które już opisywaliśmy. Teraz przyszedł czas na kolejne nietypowe podejście Motoroli - tym razem do smartfonów.
Motorola Atrix to świetny smartfon na Androidzie 2.3 i z mocnym dwurdzeniowym procesorem. Niczego mu nie brakuje, a dodatkowo ma czytnik linii papilarnych i opcjonalną stację dokującą z klawiaturą i 11-calowym wyświetlaczem. Przyczepić się można tylko do aparatu fotograficznego.
W historii Motoroli nastąpił jeszcze jeden przełom, bowiem sprzedała ona swój dział Mobility, czyli m.in. ten od komórek, innemu amerykańskiemu gigantowi - Google. Obie firmy, nie dość, że pochodzą z rynku amerykańskiego, to współpracowały już ze sobą i smartfony Motoroli działają pod kontrolą systemu Android od Google. Jednak w przypadku Atriksa nie to ma największe znaczenie. Ale po kolei.
Motorola Atrix należy do większych smartfonów - jakoś trzeba zmieścić 4-calowy wyświetlacz. Zaokrąglone krawędzie obudowy mogą się podobać. Gorzej, że poza ekranem cała reszta jest plastikowa. Pierwsze próby zdjęcia tylnej obudowy, która trzyma się dość mocno na plastikowych zatrzaskach, napawały mnie pewnymi obawami, czy aby jej nie uszkodzę. Nic takiego jednak się nie stało, mimo kilkukrotnego wykonywania tej czynności. Całość jest dobrze dopasowana i trudno przyczepić się do jakości wykonania urządzenia.
Cała reszta jest prawie typowa dla smartfonów z Androidem. Pod ekranem mamy dotykowe przyciski do obsługi systemu, a nad nim kamerę, którą być może będzie można użyć do wideorozmów, gdy Android będzie już miał taką możliwość. Na prawym boku zamontowano jedynie przyciski do regulacji głośności, na lewym - złącze mikroUSB do ładowania baterii i komunikacji z komputerem. Pewnym zaskoczeniem może być umieszczenie obok gniazda microHDMI. Przyda się ono nie tylko do podłączenia telefonu do współczesnych telewizorów, ale również do zainstalowania specjalnie przygotowanej stacji dokującej.
Na górze też mamy pewną nowość. Nie chodzi o gniazdo audio 3,5 mm, ale o nietypowy przycisk zasilania i blokady ekranu. W większości konkurencyjnych smartfonów jest on niewielki i umieszczony bliżej krawędzi. Tu jest położony centralnie, przesunięty w stronę tylnego panelu i zdecydowanie większy niż u konkurencji. Takie umiejscowienie ułatwia odnalezienie włącznika, a jego rozmiar tłumaczy kolejne zastosowanie: jest on również skanerem linii papilarnych. Tak, takie zabezpieczenie nie jest już domeną przenośnych komputerów.
Aby z niego skorzystać, trzeba wybrać odpowiednią opcję w ustawieniach. Następnie należy podać kod PIN oraz kilkukrotnie przesunąć po czytniku wskazującym palcem prawej ręki, a potem lewej. Gdy po tej operacji będziemy chcieli odblokować ekran, musimy nacisnąć przycisk blokady. Na ekranie pojawi się informacja "Przesuń palec", przesuwamy więc nim po włączniku i po chwili ekran będzie odblokowany, co zasygnalizuje krótka wibracja.
Gdy nie chcemy korzystać z tej opcji albo przesuniemy palcem po ekranie (aby zwyczajem Androida odblokować ekran), wówczas przyda się wpisany wcześniej kod. Według mnie to całkiem fajny pomysł na zabezpieczenie sprzętu przed niepowołanym dostępem.
Nie jest to już taka nowość, ale Atriksa napędza dwurdzeniowy procesor NVIDIA Tegra 2 z zegarem 1 GHz. Do tego testowany model działał pod kontrolą systemu Android w wersji 2.3.4. Co to oznacza? Że całość działa szybko i sprawnie (z nielicznymi wyjątkami).
Aplikacje uruchamiane są w mgnieniu oka; podobnie dzieje się z większością stron internetowych. Ekran główny może mieć do siedmiu pulpitów, na których zmieści się wiele skrótów i widżetów. W menu znajdziemy też klasyczne dla Androida rozwiązania, czyli dostęp do sieci społecznościowych, synchronizację z Gmailem i mapy Google. Jest również coś od producenta sprzętu, czyli Motoblur - usługa Motoroli, która na bieżąco sprawdza posty w sieciach społecznościowych i wyświetla je na głównym ekranie. Synchronizuje także nasze kontakty z różnych źródeł. Oczywiście mamy kilka innych przydatnych aplikacji. Menedżer zadań pomoże sprawdzić, które programy zużywają najwięcej zasobów, i pomoże je wyłączyć. Można również ustawić opcję autozamykania. Podoba mi się wstawienie do menu opcji ustawiania telefonu jako mobilnego hotspotu. Jest osobna ikona "Portal telefonu", która nie przenosi nas jednak do przeglądarki internetowej, ale uruchamia opcje komunikacji urządzenia z komputerem - za pośrednictwem USB lub Wi-Fi. Oczywiście aplikacji jest dużo więcej i zawsze można skorzystać z Android Marketu.
Poza pocztą Google ustawimy też inne konta pocztowe, a załączniki poczty przeczytamy dzięki aplikacji Quickoffice. Oczywiście, aby sprawnie pobierać pocztę i przeglądać internet, potrzebna jest łączność. Dzięki HSDPA dane pobierzemy z sieci komórkowej z prędkością do 14 Mb/s, a gdy znajdziemy się w zasięgu sieci WLAN, skorzystamy ze standardu 802.11 b/g/n. W obu przypadkach urządzenie sprawnie wykorzystywało łączność radiową. Również moduł telefoniczny nie sprawiał kłopotów, w czym zapewne pomaga technologia oczyszczania dźwięku CrystalTalk Plus.
Słabiej niż u konkurencji wypada aparat fotograficzny. Chociaż matryca ma 5 megapikseli i możemy wpływać na wiele ustawień aparatu, to zdjęcia są przeciętnej jakości. I to mimo sprawnego autofocusu, stabilizacji obrazu i podwójnej doświetlającej diody LED. Zdjęcia bywają mało ostre i ze słabym odwzorowaniem kolorów. Co ciekawe, całkiem dobrze sprawdza się opcja nagrywania wideo w maksymalnej jakości 720p z prędkością 30 klatek na sekundę.
Oczywiście, zapisane zdjęcia i filmy znajdziemy w galerii. Tam też obejrzymy zdjęcia naszych znajomych z portali społecznościowych. Aplikacja Muzyka oferuje dostęp zarówno do plików zapisanych w pamięci, jak i do tych przekazywanych online. Nie znalazłem za to radia FM ani odtwarzacza wideo. W tym pierwszym przypadku trzeba pobrać aplikację do streakingu i słuchać radia przez internet. W drugim przypadku sprawa jest prostsza. Za pomocą menedżera plików odszukujemy nasz film i klikamy na nim - odtwarzacz się odnajdzie i obejrzymy wideo.
Czterocalowy wyświetlacz w rozdzielczości 960x540 pikseli (qHD) i wyświetlający 16 milionów kolorów działa bardzo dobrze - zarówno odtwarzając obrazy, jak i reagując na dotyk. Pokryty jest on powłoką Gorilla Glass. Pisanie na wirtualnej klawiaturze nie stanowi problemu. Ale do pisania i oglądania lepiej skorzystać z akcesorium, które wyróżnia Atriksa.
Mowa o stacji dokującej Lapdock. To coś na kształt cienkiego netbooka z ekranem o przekątnej 11,6 cala i klawiaturą QWERTY. Żeby z niej skorzystać, trzeba podłączyć samego Atriksa, bowiem to jego procesor i pamięć ożywiają ten gadżet. Takie rozwiązanie ma kilka zalet. Zdecydowanie lepiej ogląda się filmy przesyłane przez złącze HDMI na większym ekranie Lapdocka. Zaletą w tym przypadku są też głośniki stereo. Wygodniej pisze się wiadomości, choć tu pojawia się inny problem: widzimy tylko ekran telefonu, w powiększeniu, ale zawsze. Podobny kłopot mamy z otwieraniem dokumentów za pomocą zainstalowanej w Atriksie aplikacji Quickoffice - zbyt mały obszar roboczy. Jest jednak rozwiązanie - trzeba skorzystać z dokumentów w chmurze, jak Google Docs, i już widzimy dokumenty na całym ekranie stacji dokującej. Możemy wtedy wykorzystać w pełni zalety fizycznej klawiatury oraz sporego touchpada. Kolejnym atutem są dwa porty USB oraz dodatkowa bateria. Pozwala ona na około 8 godzin pracy i dodatkowo ładuje podłączony do niej smartfon. Jest tylko jedno ale? Mimo że Atrix jest szybkim smartfonem, to nieraz trzeba chwilę poczekać na wykonanie zadania zleconego przez Lapdock.
Na koniec słowo o baterii Atriksa. Litowo-polimerowe ogniwo ma pojemność aż 1930 mAh, co jest chyba rekordem wśród smartfonów, przynajmniej wśród tych przeze mnie testowanych. Sprawia to, że nie trzeba martwić się o stan baterii pod koniec dnia korzystania z urządzenia. Dwa dni to minimum. Przydaje się tu znowu Motoblur, który pozwala zarządzać zużyciem akumulatora. Do pracy wybrałem "Tryb oszczędzania nocnego". Do wyboru są dwa standardowe (pełna wydajność i maksymalna oszczędność) lub jeden ustawiany przez użytkownika. Dobra rzecz.
Artykuł pochodzi z numeru 12.2011 miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!