- O co chodzi w tym spinaniu i rozpinaniu - zapytać może czytelnik, który wcześniej z taką opcją nie miał do czynienia. Spieszę odpowiadać, że chodzi o to, iż standardowo użytkownik otrzymuje komórkę, na pulpicie której umieszczone są dwa kwadraty kierujące do aplikacji "rozmowy" dla poszczególnych SIM-ów. Jeśli zatem chcemy dzwonić z karty pierwszej wybieramy ikonkę z symbolem słuchawki i malutką jedyneczką. Analogicznie postępujemy, jeśli zamierzamy telefonować z karty drugiej. Mamy w ten sposób osobne listy połączeń, nic nam się nie miesza i nie myli - przynajmniej wtedy, kiedy do smartfona zainstalujemy np. kartę prywatną i służbową. Od razu widać kto i na który numer do nasz dzwonił, o której godzinie i jak skąd możemy do niego oddzwonić. Proste i logiczne.
I na tym mógłbym w zasadzie skończyć ten wątek, gdyby nie to, że twórcy oprogramowania 435-ki pozwalają na wspomniane już połączenie kafelków. Co nam to daje, poza miejscem na ekranie głównym? Ano to, że całość mamy po prostu w jednym miejscu. Widzimy od razu listę wszystkich połączeń wykonanych, odebranych i nieodebranych, a te ostatnie są oznaczone kolorami - w zależności od tego na którą kartę ktoś do nas telefonował. Czyli jakie dwa w jednym :)
Uważni czytelnicy zapewne zauważą, że w górnym prawym roku mamy przełącznik SIM-ów. Wystarczy tapnąć w ikonkę i zmieniamy kartę z której chcemy dzwonić. Banalnie proste i niesamowicie wygodne, prawda?
Byłoby tak, gdyby nie okazywało się, że z niewyjaśnionych przyczyn przełączałem sobie karty i zamiast ze swojego podstawowego numeru dzwoniłem do ludzi z drugiej karty, przeznaczonej generalnie do łączenia się z internetem. Rozmowy wychodzące na tym SIM-ie, owszem, były, ale nie dość, że poza opłacanym w abonamencie pakietem, to jeszcze jakoś nieprzyzwoicie drogie. Poza tym jeśli zatelefonowałem do kogoś z takiej karty, to robiłem niepotrzebne zamieszanie, bo rozmówca pierwsze co robił, to pytał się, czy mam (kolejny) nowy numer telefonu.
Owszem, być może jestem gapa, albo niezdara i przez to klikałem tam gdzie nie trzeba, przełączając tym samym karty SIM, ale czy w takim razie nie robi się tego po prostu zbyt łatwo? Chciałem być sprytny i szukałem opcji pozwalającej na zablokowanie możliwości realizowania połączeń przez kartę "B", ale... takowej nie znalazłem. Schowała się, czy co?
fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
A skoro o chowaniu się mowa, to wraz ze zmianą nazwy, a nawet i marki, nie zgubiła się, niestety, jedna wprawdzie, ale za to szczególnie irytująca mnie funkcja. Otóż kiedy kończyłem z kimś rozmowę, zazwyczaj okazywało się, że na ekranie nie widziałem nazwiska, numeru telefonu i dodatkowych opcji telefonicznych, tylko całość zwijała się na górnym pasku. I co? Niby nic, ponieważ wystarczyło tapnąć w pasek na górze, a on się rozwijał i pokazywał odpowiednie klawisze. To czemu się czepiam? Ano temu, że statystycznie taka sytuacja miała miejsce mniej więcej co drugie, góra trzecie połączenie. A to zaczynało być mocno denerwujące...
Na szczęście na samą jakość połączeń narzekać nie mogłem. I ja słyszałem rozmówców i oni chyba mnie też (bo nikt na to nie narzekał). Choć... może po prostu tak robili, tylko ja ich nie słyszałem? ;)
Mat. własny














Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!