Pierwszy kontakt z telefonami LG miałem przed ponad trzema laty, gdy na polski rynek trafiały sporadycznie pierwsze komórki tej koreańskiej firmy przeznaczone dla sieci GSM. Od tego czasu poznałem już kilka z nich, ale LG U8210 był pierwszym telefonem przeznaczonym do wykorzystania w sieci trzeciej generacji.
Co ciekawe, opatrzony był już logo sieci Orange i polskim menu. Będzie to więc jeden z pierwszych telefonów trzeciej generacji w sieci Orange, która dopiero co uruchomiła usługi 3G.
Telefon LG U8210 jest typowym klapkowcem, wyposażonym w dwa ekrany oraz, co jest już dziś zanikającą tendencją, w zewnętrzną antenę. Pod względem wyglądu zewnętrznego nie zaskakuje. Jest dość duży, srebrny, z czar nymi elementami na bokach obudowy i zewnętrznej anteny. Ekran zewnętrzny ma rozdzielczość 96x96 pikseli i 65 tysięcy kolorów. Klapka otwiera się lekko, a zakończenie tej operacji jest sygnalizowane lekkim trzaskiem. Wewnętrzny ekran oferuje z kolei 262 tysiące kolorów oraz rozdzielczość 176x220 pikseli. Między ekranem a klapką znajduje się obrotowa kamera z matrycą 1,3 miliona pikseli, umożliwiająca zapisywanie obrazów o rozdzielczości 1280x960 pikseli, z diodową lampą błyskową. Za pomocą kamery można wykonywać zarówno zdjęcia w różnych rozdzielczościach z zastosowaniem 3 stopni kompresji, jak i zapisywać krótkie filmy wideo. Zdjęcia można także wykonywać seriami, po 3, 6 lub 9 klatek w serii, a następnie zapisywać w pamięci wewnętrznej telefonu lub też na kartach standardu TransFlash. Podczas rozmów wideo wystarczy obrócić kamerę w kierunku swojej twarzy i rozmówca będzie mógł nas zobaczyć. Można także zastąpić przekaz wideo nieruchomym obrazkiem lub zdjęciem, które mamy zapisane w pamięci komórki.
Wróćmy jeszcze na chwilę do wyświetlaczy. Zewnętrzny, mimo niezłych parametrów, nie zachwyca. Kolory są mało nasycone, szczególnie gdy porównamy go do wyświetlaczy OLED. Po zamknięciu klapki pojawiające się tam informacje widoczne są tylko przez maksymalnie 3 minuty. Następnie ekran gaśnie. To dość kłopotliwe, jeśli korzystamy z zegarka w telefonie. Wewnętrzny ekran jest o wiele lepszy. Kolory są nasycone, a obraz kontrastowy. System oszczędzania energii został tak skonstruowany, że gdy nie wykonujemy żadnych czynności, ekran przygasa, a następnie gaśnie zupełnie. Jest to uzasadnione dużym zużyciem energii, szczególnie wtedy, gdy pracujemy w sieci trzeciej generacji. Poza Warszawą, gdy telefon pracował w sieci GSM, akumulatora nie ładowałem nawet przez 4 dni, wykonując po 4-9 rozmów dziennie, które łącznie trwały około godziny. Gdy natężenie i czas rozmów rosły, ładowarka była potrzeba już po dwóch dniach. Gdy telefon wykorzystywałem w Warszawie i od czasu do czasu byłem w zasięgu sieci 3G sieci Plus GSM, ładowarka była niezbędna i telefon ładowałem już raz dziennie.
Duże, o małym skoku i czytelne, podświetlane na niebiesko klawisze zasługują na pochwałę.
Nad standardową klawiaturą umieszczono sześć przycisków otaczających joga z czterema strzałkami, wewnątrz którego znajduje się przycisk OK. Za ich pomocą docieramy do menu, nawiązujemy połączenia wideo i rozmowy (zielona strzałka) oraz kończymy rozmowy (czerwona strzałka). Z lewej strony telefonu umieszczono gniazdo do przyłączenia zestawu słuchawkowego, który znajduje się na wyposażeniu, a na dole znalazło się gniazdo do podłączenia ładowarki lub kabla USB. Po otwarciu klapki pojawia się Orange Menu. Ikony, które pojawiają się po prawej stronie wyświetlacza, są skrótami do najważniejszych, według decydentów z firmy Orange, funkcji telefonu. Znajdziemy tam kontakty, historię połączeń, nowe wiadomości, bezpośrednią ścieżkę do Orange World, nowe zdjęcie i kalendarz. Część z nich zdublowana jest z klawiszami telefonu i niestety, nie można ich personalizować według własnych upodobań. O ile menu jest użyteczne, o tyle jego wygląd i brak elastyczności budzą we mnie wewnętrzne opory. Jeszcze gorzej jest, jeśli chodzi o odczucia estetyczne po wejściu do głównego menu. Znajdziemy tam 12 ikon, które chyba stworzył autor scenografii Gnijącej Panny Młodej. Z mojego punktu widzenia są po prostu brzydkie, choć poruszanie się po nich jest intuicyjne - nawet mimo kilku niespodzianek. Spróbujcie zgadnąć, gdzie umieszczono uruchamianie modułu Bluetooth? W zakładce "Dodatki", ale wejście tam to nie koniec poszukiwań - z dostępnych tam opcji trzeba wybrać sposób połączenia. Takie samo menu coraz częściej będziemy znajdowali w telefonach różnych producentów, które będą w ofercie firmy Orange. Czy to dobrze, ocenicie sami. Ja mam wewnętrzne opory. Nie lubię uniformizacji i budzi ona we mnie wewnętrzny sprzeciw.
Książka adresowa na 500 wpisów, którą znajdziemy w telefonie, jest bardzo rozbudowana. Każdej osobie można przypisać kilka adresów poczty elektronicznej, opis, dane adresowe, kilka numerów telefonów, adres pocztowy, a nawet dane adresowe firmy. Jest też miejsce na notatki, a poszczególne wpisy można uzupełnić zdjęciami i opatrzyć oddzielnymi dzwonkami. Kontakty można łączyć w grupy, a każdą z nich wyróżnić także własnym dzwonkiem.
Ciekawie wyświetlane są też informacje z książki adresowej. Widzimy listę imion i nazwisk, po której poruszamy się za pomocą strzałek. Niżej, w postaci ikon, zobaczymy numery telefonów przypisane do wybranej osoby. Można więc szybko wybrać numer telefonu komórkowego lub np. jeden z kilku numerów telefonów stacjonarnych.
Telefon wyposażono w 64-tonową polifonię o dużej głośności, a jako dzwonki możemy wykorzystywać także pliki MP3. Do dyspozycji mamy 20 MB z 32 MB pamięci, w którą wyposażono telefon. Jeśli chcemy jednak wykorzystywać telefon jako odtwarzacz MP3, trudno sobie to wyobrazić bez dodatkowej karty pamięci. Całe szczęście, że na wyposażeniu jest karta formatu Trans Flash o pojemności 128 MB. W odtwarzaczu będziemy mogli wykorzystywać także pliki formatu AAC i AAC+. Należy jednak pamiętać, że nie odbędzie się to bez zwiększonego zużycia energii. Telefon wyposażono w słuchawki stereofoniczne wraz z mikrofonem oraz w pilota, który przypomina te stosowane w odtwarzaczach MP3. Komórkę możemy wykorzystywać także jako dyktafon, a nagrywane notatki mogą mieć czas 30 sekund lub jednej minuty i można je nagrywać w różnych formatach.
Wiadomości SMS i MMS gromadzone są w jednym folderze "Odebrane". O ile jednak do adresatów książki telefo nicznej można przypisać różne dźwięki, o tyle dla wiadomości tekstowych i MMS-ów przygotowano tylko 10 dość ubogich dzwonków. Nie możemy także wykorzystać plików MP3. Jest jednak polski słownik T9. Szkoda tylko, że nie pomyślano o technologii EDGE, która znacznie przyspiesza transmisję danych. W wielu miejscach jeszcze przez kilka lat będziemy z niej korzystać częściej niż z technologii 3G.
Jak ocenić ten telefon? To dość trudne. Mimo dość dużych wymiarów, jest lekki i dobrze leży w dłoni. Akumulator zapewnia czas pracy, który mieści się w obowiązujących obecnie standardach. Duża karta pamięci, wyjmowana "na gorąco", to także plus, podobnie jak niezła kamera i ekran wewnętrzny. Do tego technologia Bluetooth. Minusem jest moim zdaniem brak technologii EDGE oraz, choć zapewne to tylko moje, subiektywne odczucie - estetyka menu. Po ponadtygodniowym wykorzystywaniu tego telefonu muszę przyznać, że zaprzyjaźniłem się z nim. Mimo że znalazłem w nim tylko jedną grę.
Telefon nie jest jeszcze dostępny w sprzedaży w sieci Orange, a w serwisie aukcyjnym Allegro jego cena to około 1100 zł. I jest to dobra cena za całkiem niezły, funkcjonalny telefon.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet