LG Swift L5 to jeden z tych telefonów, które oferują niezłe parametry i szeroki wachlarz możliwości, a przy tym nie trzeba ani średniej, ani nawet minimalnej pensji krajowej, by mieć go na własność. Ale niska cena musiała wiązać się z pewnymi oszczędnościami, które mogą wywoływać mieszane uczucia. Czy warto więc dać mu szansę?
Model L5, a dokładniej LG-E610, łączy w sobie budżetowy charakter modelu L3 (test w numerze 7/2012) i bardziej zaawansowany charakter modelu L7 (test w numerze 8/2012). To telefon po pierwsze stylowy, dla osób, dla których liczy się smukła obudowa i elegancki wygląd urządzenia, a po drugie - oferujący bardzo dobry stosunek ceny do możliwości.
Telefon już na wstępie otrzymuje ode mnie duży plus za wygląd i jakość wykonania. Jest dość duży, smukły, elegancki i ma absolutne minimum przycisków fizycznych - z pewnością przypadnie do gustu wielbicielom minimalizmu.
E610 nie ma zbyt wielu przycisków i złącz - w górnej części znalazło się gniazdo słuchawkowe i włącznik/blokada telefonu, po prawej stronie przyciski do regulacji głośności, a na dolnym biegunie microUSB. Aparat z diodą LED oraz głośnik zlokalizowano tradycyjnie na tylnym panelu. Pod ekranem znalazły się trzy przyciski. Dotykowy BACK, czyli powrót do poprzedniego menu (po lewej) oraz MENU (po prawej), uruchamiający menu podręczne, odmienne dla każdej aplikacji. Jedynym sprzętowym przyciskiem w tym gronie jest HOME, umiejscowiony pośrodku, pozbawiony podświetlenia, który umożliwia wyjście na pulpit lub - po przytrzymaniu - wyświetla menedżera aplikacji.
Wyświetlacz ma wymiary odpowiednie do wygodnej obsługi smartfonu i odtwarzania multimediów, choć obsługa jedną ręką nie zawsze wchodzi w grę. Szkoda, że jego rozdzielczość to tylko 320x480 pikseli - przy przekątnej wynoszącej 4 cale aż prosi się o więcej. Kąty widzenia również nie należą do najlepszych, ale w codziennym użytkowaniu nie jest to uciążliwe. Zabrakło czujnika oświetlenia i szklanej powierzchni ekranu - plastik dość łatwo ulega zarysowaniom. Dodam, że nie napotkałam najmniejszych problemów z działaniem panelu dotykowego.
Na pochwałę zasługuje Android w wersji 4.0.3 Ice Cream Sandwich, który działa dość płynnie i stabilnie; podczas kilku dni obcowania z telefonem ani razu nie było konieczności resetowania go ani wyciągania baterii. Interfejs - w tym przypadku Optimus UI, co do którego mam mieszane odczucia - jest trochę "leniwy" i miewa przestoje, gdy w tle otwartych jest kilka aplikacji, ale przez większość czasu nie miałam powodów, by narzekać na jego płynność. Obsługa wirtualnych pulpitów oraz dodawanie lub usuwanie widżetów są proste i intuicyjne, bardzo pożyteczną funkcją jest rozwijany pasek systemowy ze skrótami i powiadomieniami, w którym można znaleźć na przykład funkcję QuickMemo - tworzenie notatek na zrzutach ekranowych (można ją po prostu wykorzystać do robienia screenshotów).
Do obsługi - przeglądania oraz edycji - dokumentów, arkuszy kalkulacyjnych i prezentacji zgodnych z pakietem Office (zarówno w wersji 2003, jak i 2007) służy aplikacja Polaris Office. Zainstalowana przeglądarka (Android Webkit Browser) obsługuje Flasha i spisuje się dość przyzwoicie - strony ładowane są w umiarkowanym tempie, równie umiarkowanie działa rendering. Niestety, nie da się nie zauważyć, że mamy do czynienia z niską rozdzielczością ekranu.
Modelu L5 nie poleciłabym entuzjastom multimediów i graczom - zresztą model ten nie jest skierowany do tych kategorii użytkowników. Z wielu powodów: ze względu na niewystarczające parametry wyświetlacza, na zbyt słaby do tego typu zastosowań procesor, na zbyt niską wydajność grafiki czy na niezbyt dobrą jakość dźwięku wydobywającego się z głośników. Ale w "Angry Birds" można zagrać bez problemów.
5-megapikselowy aparat sprawuje się dobrze wyłącznie w naprawdę dobrych warunkach oświetleniowych (pomimo diody doświetlającej). Na ustawieniach automatycznych otrzymane zdjęcia są całkiem satysfakcjonujące w zakresie kolorystyki, balansu bieli czy szczegółowości. Gdy jest za ciemno, fotografie są zbyt zaszumione, by były do czegoś zdatne. Jest tu też autofocus, ale działa nieco ociężale, nie wspominając o dość powolnym działaniu samego aparatu. Od chwili ustawienia ostrości obiektu do momentu zrobienia zdjęcia mijają dwie, trzy sekundy (przy dobrym oświetleniu), zaś wewnątrz pomieszczeń nawet trzy, cztery sekundy. Plusem są liczne ustawienia, m.in. korekta ekspozycji, tryby fotografowania, czułość ISO, balans bieli, efekty kolorystyczne, znalazł się tu też samowyzwalacz i geotagi. Nagrywanie wideo ogranicza się do rozdzielczości VGA.
Odtwarzanie muzyki za pomocą preinstalowanej aplikacji oferuje w zasadzie podstawową funkcjonalność, z sortowaniem według utworów, wykonawców i albumów. Odtwarza najpopularniejsze formaty, takie jak MP3 czy WMA, ale także, co jest dość zaskakujące, FLAC. Efekt dźwiękowy można uruchomić wyłącznie w trakcie odsłuchu przez słuchawki. Z formatów wideo, na fabrycznie zainstalowanym odtwarzaczu, obsługiwane są m.in. formaty AVI i WMV.
L5 nie ma kamery do wideorozmów ani wyjścia TV-Out, ale bez problemu posłuchamy na nim radia FM (ze słuchawkami w roli anteny; funkcjonalność ogranicza się do automatycznego strojenia i przełączenia transmisji na głośnik), zaś aplikacja SmartShare przyda się do przeglądania i przesyłania multimediów przez DLNA. Na multimedialne kolekcje użytkownik ma 2,7 GB wbudowanej pamięci oraz do 32 GB poprzez karty microSD. Slot ukryty jest pod pokrywą obudowy, którą dość ciężko zdemontować (może to mankament wyłącznie testowanego modelu).
L5 oferuje całkiem pokaźny pakiet podzespołów do komunikacji, wśród których znalazł się Bluetooth 3.0, Wi-Fi w standardzie "n" oraz łączność komórkowa 3G. Miłym dodatkiem jest moduł NFC, zlokalizowany pod pokrywą baterii.
Do działania wszystkich wymienionych układów nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Telefon bez problemu wyszukuje urządzenia, paruje się oraz przesyła i odbiera pliki z innych telefonów przez Bluetooth, łączy się z sieciami Wi-Fi, jak również stabilnie pracuje w sieciach komórkowych 2G i 3G - nie zdarzyły się zaniki sygnału ani problemy z nawiązaniem połączenia. Jakość rozmów jest na średnim poziomie - umiarkowanie głośno, całkiem wyraźnie, choć dość mocno słychać odgłosy z otoczenia. Warto dodać, że telefon obsługuje szybką transmisję pakietową HSPA.
Czas pracy na baterii zaliczam do jednego z najmocniejszych pozytywów modelu L5 - dość intensywnie użytkowany smartfon potrafił wytrwać niemal 40 godzin (głównie połączenia głosowe - ponad 40 min, surfowanie po internecie przez Wi-Fi i 3G, granie w "Angry Birds", "Star Wars" i in.). Przypuszczam, że przy innych nawykach użytkownika stać go na dużo więcej. Czy warto w niego zainwestować? Czy warto dać mu szansę? Biorąc pod uwagę, że można go kupić za mniej niż 600 zł, odpowiedź jest jedna. Zdecydowanie tak!
Artykuł pochodzi z numeru 01.2013 miesięcznika Mobile Internet