Konkurencja wśród najmocniejszych smartfonów się zagęszcza. Po HTC One X i Samsungu Galaxy SIII do grona supertelefonów z czterordzeniowymi procesorami dołączył LG ze swoim modelem Swift 4X HD. I robi to w całkiem elegancki sposób. Trzeci na rynku smartfon z czterordzeniowym procesorem w eleganckiej obudowie i z pełnym wyposażeniem. Do tego za rozsądną cenę.
Podobno cztery rdzenie w telefonie to zbytek łaski. Niedawno zaczęły się upowszechniać procesory dwurdzeniowe, a tych czterordzeniowych i tak nie jest w stanie w pełni dociążyć system operacyjny. Patrzę na to przez pryzmat komputerów PC, gdy parę lat temu królowały procesory dwurdzeniowe, a teraz standardem są cztery rdzenie. Aplikacji, które mogą je wykorzystać, jest całkiem sporo, a komputery działają wydajniej i szybciej. Tak samo jest z telefonami. Obecnie cztery rdzenie wykorzystamy tylko w pewnej części, ale aplikacji w sklepie Play przybywa, a NVIDIA ma swój sklep z aplikacjami dla układów Tegra 3. Wystarczy też spojrzeć na tzw. benchmark (Quadrant), czyli program sprawdzający wydajność komponentów w smartfonie - pierwsze trzy miejsca zajmują wspomniane trzy produkty z czterordzeniowymi układami. W następnym numerze postaramy się porównać supertelefony - HTC One, LG 4X HD i Samsunga Galaxy SIII.
Pora na opis najmłodszego w tej grupie produktu LG. Swift 4X HD nawiązuje wyglądem do swoich słabszych braci i wpisuje się w stylistykę zwaną przez producenta L-Style, o której pisałem w recenzji modelu Swift L7. Proste linie, biel i odcinający się od niej czarny ekran oraz dwie subtelne srebrne linie okalające konstrukcję mogą się podobać. Tylny panel ma lekko chropowatą powierzchnię, dzięki czemu urządzenie pewnie trzyma się w dłoni, co jest dość ważne przy jego gabarytach wynoszących 132,4x68,1x8,9 mm. Wymiary tłumaczy duży ekran o przekątnej 4,7 cala. Jednak jest mimo wszystko dość niski (szczupły) i lekki - waży 135 gramów. Kartę SIM (normalnych rozmiarów) i kartę pamięci microSD montujemy po zdjęciu trzymającej się na zatrzaskach pokrywy baterii. Mimo takiego banalnego rozwiązania wszystko jest dobrze połączone, nie ma luzów czy trzasków obudowy. Reszta też jest tradycyjna - na górze znajdziemy przycisk zasilania oraz gniazdo słuchawkowe, na dole złącze microUSB, a na lewym boku wąski, ale lekko wystający z obudowy przycisk regulacji głośności. Wszystko wykonano z dobrych materiałów i dobrze spasowano. Zabrakło mi tylko jednego drobiazgu - umieszczonej gdzieś nad ekranem małej diody informującej o wydarzeniach, które nas ominęły, takie jak połączenie, SMS czy e-mail. Znajdziemy za to oczywiście niezbędne czujniki oświetlenia oraz przednią kamerę. Pod ekranem natomiast są tylko dotykowe przyciski systemowe (Wstecz, Home, Opcje), które widoczne są przy włączonym podświetleniu - przynajmniej w białej wersji kolorystycznej, w czarnej te symbole widać cały czas.
Sercem 4X HD jest układ NVIDIA Tegra 3 z czterema rdzeniami taktowanymi zegarem 1,5 GHz. Jest jeszcze jeden rdzeń o niższym taktowaniu, który działa po włączeniu podstawowych funkcji telefonicznych. Procesor ze swych zadań wywiązuje się błyskawicznie, aplikacje uruchamiają się natychmiastowo i działają w czasie rzeczywistym, nie zamyślając się bez potrzeby. Grafika w grach czy obraz w filmach mogą się wykazać i nie obciążą układu NVIDIA. Obciążą za to baterię, która w przypadku intensywnego grania w gry HD może poddać się po 2 - 3 godzinach. Podczas typowego wykorzystania urządzenia ogniwo o pojemności 2150 mAh z pewnością wytrzyma dwa dni.
Drugim "jasnym elementem" urządzenia jest 4,7-calowy ekran True HD IPS, który wyświetla obraz w rozdzielczości 1280 na 720 pikseli. Obraz jest jasny i czytelny nawet w słońcu, kolory nasycone, ale nie przesadnie, kontrast też jest taki jak trzeba. No i jego zawartość jest czytelna pod różnymi kątami. Oglądanie filmów czy gra z zaawansowaną grafiką to miejsce, gdzie ekran może w pełni wykazać swoje możliwości. Z racji swoich właściwości oraz rozmiaru sprawdzi się przy mniej wymagających zadaniach. Do przeglądania stron internetowych czy pisania SMS-ów bądź e-maili klawiatura nawet w układzie pionowym telefonu jest wystarczająca, ale przy układzie poziomym nawet osoby z dużymi palcami nie powinny mieć kłopotu z trafieniem we właściwe litery bądź znaki.
Zawodu nie sprawił również aparat z matrycą 8 megapikseli. Trzyma klasę tego typu urządzeń, oferując cały szereg ustawień (ISO do 400, balans bieli itp.) oraz dodatkowych możliwości, takich jak śledzenie twarzy, tryb HDR, tryb panoramiczny lub też tryb nagrywania ciągłego, gdy aparat w ultrakrótkich odstępach czasu wykonuje sześć ujęć, a my później możemy wybrać, które z nich zachować lub pozostawić wszystkie. Ogólnie zdjęcia w różnych warunkach oświetleniowych wychodzą dobrze. Możemy też nagrywać filmy, nawet w jakości Full HD (1920x1080). Do tego mamy dostęp do kilku gadżetów. Pierwszy, to możliwość zrobienia zdjęcia podczas nagrywania. Drugi, to efekty wizualne o nazwach "Głupie miny", które zmieniają wygląd twarzy osoby w kadrze (duże usta, małe oczy, wielki nos itp.), oraz "Tła" (disco, kosmos, zachód). Bywa to nawet zabawne. Jest też kamera przednia, którą wykonamy zdjęcie 1,3 megapiksela i nakręcimy film w rozdzielczości 1080x720 pikseli. Tu nie ma się czym zachwycać, tym bardziej że kamera ta nie służy do wideopołączeń w sieciach komórkowych.
LG 4X HD pracuje oczywiście z najnowszą wersją systemu Android Ice Cream Sandwich w wersji 4.0.3 z nakładką producenta UI 3.0. Ponieważ opisywaliśmy już ten system, ograniczę się do kilku drobiazgów. Lubię takie rozwiązania jak odblokowanie ekranu przez przesunięcie kółka z kłódką w dowolną stronę, a nie w wybraną przez producenta. I tak tu mam. Lubię też mieć wybrane skróty na ekranie blokady, dzięki którym, odblokowując ekran, przechodzę bezpośrednio do wybranej funkcji lub aplikacji. Nie zabrakło także aplikacji QuickMemo, dzięki którym w dowolnym momencie (telefonując, przeglądając internet) bez przechodzenia do notatek możemy pismem ręcznym zapisać np. numer telefonu czy adres. LG dodał również opcję zdalnej diagnostyki urządzenia RemoteCall Services i LG Smart World - wybór producenta aplikacji dla Androida.
Jest tu również cały zestaw opcji łączności od HSPA (21/5,7 Mb/s), Wi-Fi (b/g/n), Bluetooth 4.0, DLNA, Wi-Fi Direct, Wi-Fi Hot Spot. Wprawdzie nie mamy osobnego wyjścia HDMI, ale za pomocą przejściówki można smartfon połączyć kablem z telewizorem. Jest też GPS, radio FM i wiele innych typowych obecnie rozwiązań i aplikacji.
Mamy też NFC, czyli technologię zbliżeniową. Tym razem dostałem od przedstawiciela LG jedną naklejkę LG Tag+, obok której był widoczny symbol samochodu oraz dopisek Car Mode. Po zbliżeniu tylnej obudowy do naklejki urządzenie automatycznie przeszło w tryb samochodowy, czyli włączał się moduł Bluetooth oraz uruchamiała się nawigacja. To jeden z trybów predefiniowanych przez producenta. Możemy jeszcze włączyć opcję "Urządzenie docelowe" i "Muzyka". Jednak nie jest tak, że skoro na wstępie LG Tag+ uruchamia tryb samochodowy, to tak już musi być. Decyzja należy do nas. Możemy wybrać "Tryb biurowy" (opcje do uruchomienia: Wi-Fi, dźwięk, dane sieci, punkt dostępowy, Bluetooth) czy też "Tryb snu" (dźwięk, jasność ekranu, muzyka, radio). Wybierając działania, naciskamy przycisk "Zapisz do znacznika", a następnie dotykamy telefonem do naklejki i już mamy to, co chcemy. Jest jeszcze jeden tryb, "Tryb użytkownika", gdzie poza ustalonymi funkcjami do włączenia możemy wybrać dowolną aplikację do uruchomienia, oczywiście z tych zainstalowanych w urządzeniu. Za pomocą NFC możemy inicjować połączenia Bluetooth między naszym smartfonem a innym telefonem bądź innym sprzętem z NFC, jak głośniki czy słuchawki. Docelowo będzie można dokonywać płatności. I jeszcze jedna sprawa - cena. W znanej dużej sieci RTV wynosi ona 2099 złotych. To najtańsze cztery rdzenie na rynku.
Artykuł pochodzi z numeru 08.2012 miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!