Czarny i błyszczący jak żuk. Trzymam aparat w ręku dziesięć sekund, a już widzę, że jest prawie cały naznaczony odciskami palców! Dla czyściocha i pedanta ten model będzie prawdziwym utrapieniem. Ale kształt ma piękny. Nie ma co! - zachwycam się UMTS-owym clamshellem od LG. Nie lubię telefonów z klapką. KU311 to jeden z najnowszych aparatów LG, który znajduje się w ofercie operatora Play. To bardziej odtwarzacz niż telefon. Prostota idzie tu w parze z wygodą, funkcjonalnością i elegancją. Czy nie brakuje mu wad?

Ta klapka! Psiakrew! Ileż się namęczyłem, by bez długich paznokci otworzyć cudeńko. O szybkim otwieraniu klapki jedną ręką zapomnijcie. Przy próbie wykorzystania siły odśrodkowej wywołanej rozmachem ręki, telefon dwa razy wylądował na podłodze. Szczególnie nie polecam używania telefonu za kierownicą bez zestawu Bluetooth.
Na górnej klapce znajdują się przyciski odtwarzacza MP3. Na fioletowo mieni się zewnętrzny wyświetlacz, dzięki któremu można nie tylko nawigować listą utworów, ale także czytać SMS-y bez otwierania aparatu.
W górnej części obudowy widać kamerę. Stanowi część dolnej obudowy i może pracować niezależnie od położenia górnej pokrywy aparatu. Trzymając telefon, kciukiem można obracać kamerką prawie pod kątem 180 stopni.
Pierwsze, co poraża tuż po włączeniu aparatu, to jasny, fantastycznie wyraźny wyświetlacz wewnętrzny TFT (176x220 pikseli), bombardujący użytkownika 262 tys. kolorów. W odróżnieniu od niego - zewnętrzny wyświetlacz typu OLED (96x96 pikseli) przypomina mi czasy pierwszych telefonów z kolorowymi wyświetlaczami. Jest okropny! Ciemny i ziarnisty...
Wewnętrzny wyświetlacz informuje użytkownika o zasięgu GSM/UMTS, stanie baterii - zupełnie niepotrzebnie, ale o tym później. Wskazuje datę, godzinę i logo operatora. Dolna część wyświetlacza służy nawigacji po menu. Oczywiście za sprawą klawiatury.
I właśnie za klawiaturę należy pochwalić tęgie głowy z LG. To prawdziwy rolls-royce wśród klawiatur w telefonach, jakie przeszły przez moje ręce. Klawisze są wygodne i szerokie, pracują sprężyście i precyzyjnie. Wyśmienicie pisze się nimi wiadomości tekstowe. Jak na jednostkę roztrzepaną i wiodącą chaotyczny tryb życia, literówki w SMS-ach wynikające z pośpiechu zdarzają mi się nagminnie.
Producent poskąpił wejść i wyjść. Być może ze względów estetycznych telefon ma na prawym boku obudowy jedynie gniazdo kart microSD. Na lewym boku znajduje się z kolei uniwersalne gniazdo ładowarki, zestawu słuchawkowego oraz USB. Obok przyciski regulacji głośności oraz włącznik aparatu fotograficznego.
Przyczepię się do gniazda zasilania, komunikacji i słuchawek. Rozwiązanie dosyć uciążliwe. Podczas ładowania baterii nie można łączyć terminalu z komputerem PC, by wymienić dane. O słuchaniu muzyki nie wspomnę. Do dopracowania!
"Żuk", jak pieszczotliwie nazwałem KU311, jest przyzwoitym telefonem multimedialnym. Zwłaszcza muzycznym. Wydobywa z siebie fantastyczne brzmienia, choć słuchawki dołączone do zestawu mogłyby być lepsze. Prawdziwą moc muzyczną "żuczka" poznałem, używając stereofonicznych słuchawek Bluetooth marki Logitech.
Byłbym nieuczciwy, gdybym nie napisał, że brzmienie jest świetne, ale tylko i wyłącznie w cichych pomieszczeniach. "Żuczkowi" brakuje mocy wyjściowej. Dlatego jadąc tramwajem, niemalże wypchnąłem na drugą stronę obudowy przycisk głośności. Niestety, głośniej zrobić się nie da. Za to w cichych pomieszczeniach lub podczas spaceru w parku odtwarzacz sprawuje się świetnie.
Choć producent poskąpił pamięci wewnętrznej, oddając użytkownikom marne 8 MB, Play Mobile nadrabia ten błąd, dołączając do zestawu sprzedażowego kartę microSD o pojemności 512 MB. Przyznacie, że trochę MP3 da się na niej upchnąć...
Aparat z matrycą 1,3 megapiksela (1280x960) robi dosyć ładne fotki, ale... Najlepiej, żeby ręka mogła być statywem. Trzeba solidnie trzymać w ręku terminal, gdyż najmniejszy ruch powoduje rozmycie obrazu. Na dziesięć zrobionych zdjęć jedynie trzy były ostre. Kiepska statystyka, nieprawdaż? Dużym minusem aparatu fotograficznego jest wąski kąt obiektywu. Zdjęcia są ciut przekontrastowane. Podczas kadrowania aparat i kamera pracują płynnie. Obraz nie tnie się, nie gubi ostrości i poziomów jasności.
Z KU311 polubisz wideorozmowy. Po rozchyleniu klapki kamera doskonale "zbiera" twarz rozmówcy. Dźwięki wydobywające się z terminalu pracującego wówczas w trybie głośnomówiącym są wyraźne, pozbawione szumów i wystarczająco głośne. Natężenie głosu można regulować przyciskami na lewym boku obudowy.
Nie cieszyłbym się połączeniami wideo, gdyby nie standard UMTS, w który wyposażono terminal. Dzięki temu gwarantuje użytkownikowi zintegrowaną łączność cyfrową o maksymalnej przepustowości do 2 Mb/s. A internet w LG KU311 naprawdę hula! Pozwala na to technologia WCDMA. Aparat świetnie pracuje z laptopem jako modem. Gdy współpracy odmawiał modem PCIMCIA, skonfigurowałem połączenie internetowe z KU311.
Jak na terminal mobilny przystało, można przeglądać nim strony WAP, łącząc się z siecią via GPRS. Niestety, KU311 nie wyposażono w moduł Wi-Fi. Za szybki internet przyjdzie więc nam słono zapłacić.
Menu może mieć dwa oblicza - siatki z dwunastoma ikonami poszczególnych działów lub listy informacyjnej. Tryb listy jest o tyle ciekawszy, że nie trzeba zamęczać dżojstika, by aktywować wybrane elementy, np. książkę z kontaktami. Wystarczy użyć skrótu numerycznego i wybrać z klawiatury cyfrę 2.
Książka adresowa pomieści 500 wpisów. Pod każdym można zamieścić do 5 różnych numerów telefonów, 2 adresy e-mail, zdjęcia naszych znajomych, notatki głosowe (np. ulubione dźwięki, odgłosy paszczowe wydawane przez znajomych), adres strony WWW, adres domowy, firmowy, informacje o wykonywanym zawodzie.
Będąc szczerym, zdradzę Wam, że szybko usunąłem z ustawień dźwięki, na jakie skazał mnie Play, np. podczas potwierdzania usuwania danych elementów. Są one nader denerwujące.
Zasilanie testowanych terminali jest dla mnie najważniejszym elementem. Dlatego cieszę się, że w tym teście nie muszę narzekać i ganić KU311 za kiepską baterię. Okazuje się, że mimo energożernej elektroniki, jaką producent nafaszerował nowego LG, można zrobić też baterię, która do syta wykarmi prądem wszystkie multimedialne atrakcje. Aparat, który testowałem przez dwa tygodnie, nie szczędząc atrakcji, ładowałem tylko dwa razy. Bateria trzymała 7 dni. Sukces! Rzadko bowiem zdarza się, że multimedialny kombajn potrafi być tak wydajny energetycznie.
Gdyby nie ta nieszczęsna klapka i kilka drobnostek, jakie uznałem za wady do przeżycia, napisałbym Wam, że "żuczek" jest telefonem idealnym. Ale niestety. Nie jest to telefon dla mnie. Przez dwa tygodnie nie nauczyłem się jedną ręką otwierać clamshella. Aż cztery razy jednego dnia boleśnie lądował, gdy kolega redaktor uczył mnie z rozmachem otwierać klapkę. Delikatniejszym użytkownikom serdecznie go polecam...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!