Wielu użytkowników telefonów komórkowych przywiązuje się do swoich aparatów i nie chce zmieniać ich na nowsze. A może nie tyle nie chce, co po prostu boi się, że w tym nowym modelu nie będzie wiedziało, co gdzie jest i jak działa... Nie będzie się mogło do niego przyzwyczaić. LG proponuje inne rozwiązanie. To nie użytkownik ma się dostosowywać do telefonu, a telefon do użytkownika. Czy to dobra koncepcja? Czy to jest w ogóle możliwe? Kolejny innowacyjny telefon LG, tym razem z dwoma wyświetlaczami, w tym jednym dotykowym. Ciekawe rozwiązanie powodujące, że telefon "inteligentnie" zmienia układ menu, ułatwiając użytkownikowi dostęp do najpotrzebniejszych opcji. Dla mnie bomba!

Przez moje ręce przewinęło się chyba kilkaset telefonów. W większości komórkowych. Z racji tego generalnie nie mam problemów, aby przyzwyczaić się do kolejnej nowej komórki - po prostu biorę ją do ręki i korzystam.
Wiem jednak, że wiele osób miewa z tym problemy. Jeśli już zmienia telefon, to najczęściej pozostaje przy tym samym producencie, tłumacząc swoją decyzję tym, że nowa komórka tej samej marki ma podobne menu, zbliżony układ funkcji i ogólnie łatwiej z niej będzie korzystać.
LG, który mnie już przyzwyczaił do tego, że do konstruowania telefonów komórkowych podchodzi dość innowacyjnie, wprowadzając różnorakie rozwiązania, nierzadko pioniersko, także i tym razem zamierza coś zmienić. Razem z modelem KF600 - zachowania klientów. Według założeń twórców tego urządzenia, ma być ono "inteligentnym przyjacielem, który czyta w myślach, a nawet więcej... myśli za ciebie. Nie musisz przy nim zmieniać swoich stałych nawyków, bo ma doskonałą intuicję i wyczucie".
Zanim wyjaśnię, na czym polega nowa logika korzystania z telefonu, kilka słów na temat tego, jak działa i jak wygląda najnowszy LG. Otóż wyposażono go w dwa wyświetlacze. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że KF600 to slider, a oba ekrany znajdują się na przednim panelu... jeden pod drugim!
Górny, większy, pokazujący 262 144 kolory, jest wyższy niż szerszy, czytelny i bardzo dobrze oddaje kolory. Ekran niższy, tak samo szeroki, ale za to krótszy, jest także panelem dotykowym, zastępującym tradycyjne klawisze nawigacyjne. Jak to działa? Po rozsunięciu klapki na miniekranie pokazuje się sześć kolorowych ikon, pozwalających na dostęp do menu i pięciu innych funkcji.
Niestety, rzeczonych przycisków nie można dowolnie konfigurować. Wprawdzie w informacji prasowej producent pisze, że "klawisze na dotykowym ekranie można przypisywać dowolnym funkcjom" - ale nie jest to prawdą. Owszem, wirtualne przyciski można zamieniać miejscami i przypisywać im nowe funkcje, ale... tylko spośród kilku określonych przez producenta.
Wróćmy jednak do sedna sprawy, czyli tej inteligencji wyświetlacza i opcji jego dostosowywania się do naszych potrzeb. Otóż opisywany mały ekran dotykowy zmienia swoją zawartość, a co za tym idzie, funkcjonalność, w zależności od tego, z jakiej opcji w telefonie się korzysta. Przykład? Jeśli przyciskiem znajdującym się po prawej stronie obudowy uruchomimy aparat cyfrowy - miniekran stanie się panelem nawigacyjnym cyfrówki. Po "odpaleniu" opcji oglądania filmów ukażą się na nim z kolei klawisze znane np. z odtwarzaczy DVD lub MP3, czyli "przewiń", "stop/play". Proste i - przyznać trzeba - funkcjonalne. Eliminuje to konieczność poszukiwania odpowiednich funkcji w menu.
Warto dodać, że ów dynamiczny wyświetlacz zmienia także swoją zawartość przy typowych funkcjach telefonicznych. Jeśli więc sprawdzamy, dajmy na to, listę wykonanych, odebranych lub nieodebranych połączeń, ekran pokazuje opcje "zadzwoń" i "napisz wiadomość", a przy odczytywaniu wiadomości SMS oczom użytkownika ukazują się wirtualne klawisze "odpowiedz" i "usuń". Dla mnie bomba! Tym bardziej, że podczas używania tychże klawiszy KF600 może wydawać dźwięki lub delikatnie wibrować!
Może ktoś powie, że jestem malkontentem, ale ponarzekam chwilę na brak możliwości współpracy z sieciami UMTS, a co za tym idzie, na transmisję danych jedynie w technologii EDGE oraz brak możliwości realizowania wideopołączeń.
W KF600 nie zabrakło za to możliwości przeglądania stron internetowych czy odbierania wiadomości multimedialnych MMS. Są, rzecz jasna, SMS-y oraz możliwość odczytywania i wysyłania poczty elektronicznej. Pomocna, żeby nie powiedzieć niezbędna jest do tego klawiatura alfanumeryczna. Już bardziej tradycyjna, niemal identyczna jak w innym sławnym modelu LG - "Czekoladzie". Trzeba przyznać, że sprawowała się ona jak najbardziej poprawnie, wiadomości pisałem na tym telefonie szybko.
Tak na koniec, poskarżyć się jeszcze muszę na obsługę Bluetootha, a konkretnie łatwość parowania telefonu z słuchawką. Niestety, producent nie przewidział możliwości utworzenia jakiegokolwiek skrótu pozwalającego na wykonanie tej czynności w sposób szybki i sprawny. Każdorazowo - przed udawaniem się w podróż, co wiązało się z koniecznością nałożenia bezprzewodowej słuchawki na ucho - musiałem wchodzić w menu, potem w "ustawienia", pozycję "łączność", "Bluetooth" i na koniec w "listę urządzeń". Męczące... Jedynym pocieszeniem może być to, że po menu można się poruszać, używając klawiszy alfanumerycznych oznaczających kolejną pozycję w tym menu. I tak po wyświetleniu się głównego menu do opcji "ustawienia" można się dostawać, klikając na kursor "w dół" i "w prawo", ale także wybierając "9". W ten sposób - aby sparować telefon ze słuchawką - wybierałem kolejno "9", "4", "1" i "2".
Pisałem już o aparacie cyfrowym? Tak? A mówiłem, że jest bardzo fajny, robi dobre zdjęcia? Być może dlatego, że jego matryca ma 3 miliony pikseli.
Pamięć telefonu nie jest wprawdzie zbyt imponująca (25 MB), ale nie ma co się martwić - telefon potrafi współpracować z kartami microSD. Troszkę szkoda, że slot na nie znajduje się obok gniazda karty SIM i aby się do niego dostać, trzeba wyciągnąć baterię.
Na takiej karcie obok fotek można zapisać także pliki MP3, z którymi KF600 znakomicie sobie poradzi. I, tradycyjnie w tym modelu, miniekran podczas odtwarzania muzyki zmieni się, pokazując właściwe klawisze dotykowe.
A skoro jesteśmy przy wyświetlaczach... Mimo że jeden z nich jest dotykowy, a drugi nie i wydawać by się mogło, że pełnią osobne funkcje i nie wchodzą sobie w drogę, to... Czasami dolny ekran staje się niejako przedłużeniem górnego. I tak ustawiając jedną z dostępnych tapet (inspirowanych dziełami Keitha Haringa), okazuje się, że np. globus, który porusza się po górnym ekranie, nagle... spada na wyświetlacz dolny. Albo inny przykład, nie będący już dziełem Haringa - jest sobie para, stoi na dole zdjęcia, czyli na dolnym ekranie, zaś rekin pływający w gigantycznym akwarium porusza się po ekranie na górze... Sprytne i ciekawe rozwiązanie.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!