Producenci telefonów komórkowych starają się wyprodukować coraz ciekawsze modele. Szkopuł w tym, że mają niewielkie pole manewru - wszak możliwości modyfikacji wyglądu komórki są dość ograniczone. Konstruktorom z LG udała się ta trudna sztuka - wyprodukowali aparat na tyle inny, że wyróżnia się on spośród tłumu, ale na tyle klasyczny, że niemal w ogóle nie odbiega wyglądem od innych telefonów komórkowych. Mając ten telefon, można naprawdę zabłysnąć. Spodoba się z pewnością znajomym, a także użytkownikowi: sprawdza się jako telefon, odtwarzacz MP3, aparat cyfrowy i urządzenie do przeglądania poczty elektronicznej i zasobów internetu.
Shine z wyglądu zewnętrznego niczym nie różniłby się od innych telefonów typu slider, gdyby nie to, że zamiast dżojstika lub klawisza nawigacyjnego ma... roler pozwalający na szybkie poruszanie się w górę i w dół. Rzeczony klawisz można także wcisnąć, potwierdzając daną opcję. Dodatkowo po jego bokach, w jednym rzędzie, znajdują się dwa już bardziej tradycyjne przyciski, pozwalające na poruszanie się po menu w prawo lub w lewo.
To nie koniec przycisków nawigacyjnych - obok klawiszy i rolera znajdują się dwa przyciski, których funkcje są zależne od opisów na wyświetlaczu. I tyle klawiszologii na klapce. Pod nią, na podstawie telefonu, umieszczono przyciski alfanumeryczne, czerwoną i zieloną słuchawkę, jak również klawisz "c" służący do kasowania wprowadzonych danych.
Z tyłu telefonu można znaleźć oko aparatu cyfrowego i umieszczone obok lusterko do wykonywania autoportretów oraz lampę błyskową. Klapka zakrywająca baterię skrywa także sloty: na kartę SIM i kartę pamięci.
Ciekawe, że konstruktorzy KE970 wszelkie boczne klawisze umieścili po prawej stronie telefonu, lewą zostawiając pustą. I tak na komórkowej prawicy znalazły się klawisze dostępu do aparatu cyfrowego i odtwarzacza MP3, przyciski głośności, jak również gniazdo ładowarki. Warto tutaj wspomnieć, że po podłączeniu telefonu do komputera poprzez USB, komórka zaczyna się ładować. To wygodne rozwiązanie. Plusik! W odróżnieniu od tradycyjnego zasilania telefonu za pomocą ładowarki - funkcje telefonu są wtedy niedostępne.
Cały LG-ik prezentuje się bardzo elegancko. Stalowa obudowa nadaje mu ekskluzywnego i poważnego wyglądu. Jak to w telefonach typu slider bywa, większą część klapki zajmuje wyświetlacz. Osłania go szybka, która pełni funkcję lusterka. Nawet raz z niego skorzystałem - rzecz jasna tylko po to, aby móc rzetelnie wykonać test telefonu.
Niestety, wyświetlacz zasługuje także na słowa krytyki i to solidne. Owszem, jest fajny, prezentuje 262 144 kolory, ale... w słoneczny dzień najzwyczajniej w świecie nie można nic na nim odczytać! Nie wiem, czy to zastosowa na matryca, czy pełniąca rolę lustra szybka powoduje takie kłopoty, niemniej ani na plażę, ani nawet na nadmorski deptak telefonu po prostu nie zabierałem. I tak nie mogłem odczytać żadnego SMS-a ani sprawdzić, kto do mnie dzwoni...
A skoro poruszamy kwestie związane z dzwonieniem, to zaskoczyła mnie ilość połączeń wykonanych, odebranych i nieodebranych, które LG jest w stanie zapamiętać. Pierwsze godziny używania telefonu, gdy ta liczba dochodziła do 20 pozycji, jeszcze mnie nie dziwiły, ale kiedy po kilku dniach na ekranie zobaczyłem, że ostatnio wybierany numer był na liście pierwszym z 45... zszokowałem się. Po kilku dniach okazało się, że to nie był szczyt możliwości tego telefonu. Kolejne dni pokazały, że KE970 zapamiętał nawet 78 połączeń! Owszem, na tej liście niektóre numery powtarzały się i to kilkakrotnie, nie mniej wszystkie 78 zostało zapamiętanych...
Poza tym nie ręczę, że to koniec możliwości pamięciowych tego modelu... Według moich przypuszczeń (w testowym opakowaniu znalazłem jedynie instrukcję w językach: szwedzkim, norweskim, duńskim i suomi), licznik powinien zatrzymać się przy 90 połączeniach: 50 wybranych, 20 odebranych i 20 nieodebranych. Sprawdzimy... czas pokaże... Tak czy owak - kolejny, i to duży, plusik!
Nawigowanie połączeniami ułatwia także pojemna książka telefoniczna pozwalająca na wpisanie 1000 pozycji. Obok każdego kontaktu można umieścić zdjęcie... Miło... Jeśli do tysięcznej pamięci dorzuci się jeszcze do 250 kontaktów, które można zapisać na karcie SIM - LG robi się potężnym elektronicznym notesem z kontaktami.
Minusik muszę wystawić za coś innego. Denerwowało mnie to, że nie udało mi się skłonić telefonu, abym sam mógł decydować, do jakich opcji będę się dostawał, manipulując rolerem w prawo, w lewo, w górę i dół. Niestety, w LG funkcje były przypisane na stałe. W górę kierowało mnie do wiadomości odebranych, w dół - do ustawień profili, lewo to dostęp do książki telefonicznej, zaś prawo - do funkcji "ulubionych", czyli tych, które użytkownik może sam sobie przypisać, np. wybierając te najczęściej używane. Owszem, po kilku dniach przyzwyczaiłem się do tego układu i wiedziałem, jakie poruszenie rolera kierowało mnie do jakiej opcji, ale dlaczego nie mogłem sobie tego definiować - tego nie wiem.
Wiem za to, że LG Shine dość dobrze radzi sobie ze zdjęciami. Komórkę wyposażono w 2-megapikselowy aparat cyfrowy z obiektywem certyfikowanym przez niemiecką firmę Schneider-Kreuznach, specjalizującą się w systemach optycznych. Wykonywanie fotek ułatwia autofocus i tryb makro. Zdjęcia można wykonywać m.in. w kilku formatach czy odcieniach barw (negatyw monochromatyczny, sepia i pełny kolor). Robiącym zdjęcia polecam stabilne trzymanie aparatu - w przeciwnym razie fotografie mogą być niewyraźne. Niestety, konstruktorzy nie przewidzieli opcji automatycznego ustawiania lampy błyskowej. Można ją tylko włączyć na stałe albo także na stałe wyłączyć...
LG może zastąpić nie tylko cyfrówkę, ale także odtwarzacz plików MP3 lub wideo. Muzykę można zapisać w pamięci urządzenia (50 MB) bądź na zewnętrznej karcie microSD. Odtwarzacz spisuje się bardzo dobrze, osoby o nieco wysublimowanym guście muzycznym mogą skorzystać z korektora pozwalającego na wybór kilku opcji: rock, dance, na żywo, basy, country, 3D, koncert, jazz i pop.
Sprawnie korzystało mi się także z przeglądarki internetowej. Na ekranie mogłem oglądać nie tylko strony mobilnego internetu, przygotowane w xHTML-u, ale także "klasyczne" witryny www.
Kilkudniowe testy KE970 przebiegały bez żadnych kłopotów. Telefon nie zawieszał się, nie miał kłopotów z zasięgiem, głos rozmówcy słysza ny w słuchawce był czysty i zrozumiały. Słownik T9 pozwalał na szybkie i sprawne przygotowywanie wiadomości - zarówno tekstowych, multimedialnych, jak i e-maili. Do tego każdorazowe wyciągnięcie telefonu z kieszeni skutkowało zainteresowaniem ze strony otoczenia: "że taki ładny, że srebrny i że pewnie drogi, ale ogólnie bardzo fajny".
Warto dodać, że KE970 Shine dostarczany jest w bardzo eleganckim, gustownym opakowaniu. W pudełku, obok telefonu i ładowarki, znaleźć także można m.in. kabel USB, płytę z oprogramowaniem, a także słuchawki i instrukcję obsługi. Wszystko, tak jak i sam telefon - elegancko zapakowane, wykonane z najwyższą starannością. Cóż... w końcu shine to po angielsku znaczy błyszczeć, świecić...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!