LG G7 ThinQ
Recenzja

Opublikowane:

Flagowiec w nowej odsłonie

Opakowanie i akcesoria

Smartfon zapakowany został w czarne, kartonowe pudełko - nic specjalnego. Wewnątrz, oprócz telefonu, znalazła się sieciowa ładowarka (5V/1,8A, 9V/1,8A), kabel USB-USB-C oraz dokanałowe słuchawki z mikrofonem. Jest też narzędzie do wysuwania tacki na kartę nanoSIM i microSD.


Budowa i ekran

G7 ThinkQ jest zgrabny, pięknie wykończony i elegancki. Producent nie zdecydował się tu na żadne ekscesy - design jest raczej zachowawczy i pod względem wizualnym smartfon zasadniczo nie wyróżnia się na tle konkurencji - ale generalnie podoba się osobom postronnym. Z frontu i z tyłu pokrywa go szkło Gorilla Glass 5, a obydwa te panele wiąże aluminiowa ramka. Warto podkreślić fakt, iż obudowa jest pyło- i wodoodporna, spełnia militarne standardy w zakresie upadków i w praktyce okazuje się naprawdę solidna - po ponad 2 tygodniach z tym smartfonem nie pojawiła się nawet najmniejsza rysa. Trzeba jeszcze wspomnieć o systemie dźwięku Boombox, który, dzięki wykorzystaniu wnętrza obudowy smartfona jako pudła rezonansowego, pozwala na uzyskanie silniejszych basów. Byłam do tego rozwiązania nastawiona nieco sceptycznie, ale naprawdę świetnie działa.


Ekran jest duży, kontrastowy, jasny, o świetnych kolorach (choć raczej idących w chłodniejsze barwy) i imponujących parametrach. Producent chwali się 100-procentowym pokryciem przestrzeni barw DCI-P3 i automatycznym dobieraniem najlepszego w danych warunkach trybu kolorów: Auto, Eco, Kino, Sport, Gry oraz Ekspert. Wyświetlacz ma 6,1-cala, wydłużone proporcje 19,5:9 i rozdzielczość 3120x1440 pikseli. Z racji wysokiej liczby pikseli upchanych na cal (564 ppi) nie ma tu szans, aby gołym okiem dojrzeć pojedyncze piksele. Podkreślić należy wysoki poziom jasności, który można ręcznie zwiększyć do 1000 nitów poprzez ikonę w pasku skrótów (na maksymalnie 3 minuty - ze względu na oszczędność baterii). Najmniejszych zastrzeżeń nie mam też do panelu dotykowego.


Smartfon, zgodnie z bieżącymi trendami, ma notch, czyli wcięcie ekranu, które LG nazywa New second screen. Tym samym G7 ThinQ jest pierwszym smartfonem, w którym LG zamontował notch. Wcięcie jest dość niewielkie i absolutnie nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu tego modelu. Na dodatek ekran ma zaokrąglone narożniki - to kolejny trend, któremu poddają się producenci smartfonów. Jeśli ktoś woli tradycyjny ekran bez żadnych ubytków, może bez problemu zmienić sposób jego wyświetlania w ustawieniach i zakamuflować notch zaciemniając paski po jego prawej i lewej stronie (albo ustawić kolorowe tło).


W rzeczonym wcięciu ekranu producent umieścił wszystko to, co nie zmieściło się na wąskiej górnej ramce. Są tu czujniki, obiektyw frontowego ekranu i głośnik rozmów. Oraz coś jeszcze - kolorowa, niewielka, ale doskonale widoczna dioda powiadomień. Dodam też, że smartfon udostępnia rozbudowane narzędzie do kalibracji kolorystyki ekranu oraz funkcję Always-on Display, czyli wyświetlanie daty, godziny i powiadomień na wyłączonym ekranie. Dolny pasek jest niewielki, choć zauważalnie szerszy niż pozostałe ramki.

Tylny panel pokryty jest szkłem Gorilla Glass - ale pierwsze, na co tak naprawdę zwracamy uwagę, to jego intrygujący kolor. Jest coś hipnotyzującego w tym, jak panel połyskuje - ale nie jest to tak efektowne jak w produktach Huawei czy Honora. Oczywiście szklane panele są istnym magnesem dla zabrudzeń i odcisków palców. Testowany model jest w kolorze New Moroccan Blue, dostępne są jeszcze New Aurora Black, New Platinum Gray oraz Raspberry Rose.

Z tyłu smartfonu znalazł się podwójny aparat (obiektywy umieszczone są na wspólnym module, minimalnie uniesionym ponad powierzchnię panelu) z towarzyszącymi mu sensorami i diodą doświetlającą. Poniżej zlokalizowany jest skaner linii papilarnych w postaci okrągłego pola, z powierzchnią skanowania nieznacznie poniżej powierzchni panelu. Dzięki temu bez problemu można wymacać czytnik bez patrzenia. Zresztą jest on umieszczony w najlepszym możliwym miejscu - podczas trzymania urządzenia w dłoni to właśnie na nim naturalnie spoczywa palec wskazujący. Działa szybko (no może nie tak błyskawicznie jak w smartfonach Huawei/Honor, ale nie mam zastrzeżeń), dokładnie i bezproblemowo. Nie musiałam powtarzać skanów, palec rozpoznawany był prawidłowo po przyłożeniu palca pod różnym kątem. Sam skaner jest aktywny, może więc posłużyć do wybudzenia telefonu. Oprócz wymienionych elementów na tylnym panelu nadrukowane jest jeszcze logo producenta i nazwa modelu.


Ramka smartfonu jest metalowa, zaokrąglona i w kolorze korespondującym z kolorem tylnego panelu obudowy. Na dolnej krawędzi znajdziemy głośnik zewnętrzny, port USB-C, otwór mikrofonu i gniazdo słuchawkowe, na górnej zaś otwór dodatkowego mikrofonu oraz front tacki na kartę nanoSIM i microSD. Po prawej stronie mamy nowość - przycisk włącznika/blokady ekranu. Zapytacie pewnie, co tu nowego - z punktu widzenia rynku smartfonów kompletnie nic, ale jest to nowość w designie telefonów LG. Do tej pory producent preferował umieszczanie włącznika na tylnym panelu, razem ze skanerem linii papilarnych. Na lewej krawędzi znalazła się regulacja głośności oraz kolejna nowość - klawisz uruchamiający asystenta głosowego oraz aplikację Google Lens.

Przycisk asystenta Google to podobne rozwiązanie jak w urządzeniach Samsunga, który dedykowanym klawiszem zachęca do szybszego kontaktu z asystentem Bixby. LG umożliwia nam z kolei szybszy dostęp do Google Assistant (po 1-krotnym naciśnięciu) i Google Lens (szybkie, 2-krotne wciśniecie przycisku), czyli aplikację, która rozpoznaje, tłumaczy i robi inne inteligentne rzeczy, gdy kierujemy obiektyw aparatu na otoczenie. Gdy używamy interfejsu w polskiej wersji, Google Assistant ani Google Lens się nie włączają - zamiast tego odpala się wyszukiwarka Google. Dopiero po zmianie interfejsu na język angielski możemy skorzystać z asystenta i uruchomić Google Lens. Osobiście klawisz ten bardziej mnie denerwował niż przynosił pożytek, dlatego warto wiedzieć, że jest sposób na jego zdezaktywowanie. Wystarczy wejść w Ustawienia/Aplikacje i powiadomienia/Domyślne aplikacje/Pomoc i Wprowadzanie głosowe i tam zdezaktywować pole funkcji "Klawisz Google Assistant". Szkoda, że w jego miejsce nie da się przypisać innej funkcji.


Materiał własny

O autorze
jolanta-szczepaniak.jpg
Jolanta Szczepaniak

Dziennikarka - w zawodzie od 10 lat. Absolwentka UŁ. Dawniej związana z miesięcznikiem "Mobile Internet", obecnie publikuje testy w serwisie mGSM.pl. Sporadycznie blogerka i wikipedystka. Na co dzień fanka mobilnych technologii i internetu, gadżeciara, serialomaniaczka i nałogowa czytelniczka książek oraz prasy popularyzującej naukę.

Artykułów: 2757

Ten artykuł nie ma jeszcze opinii. Bądź pierwszy i zapoczątkuj dyskusję!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A

 Niestety, ale nie ma jeszcze żadnych opinii.

 Dodaj swoją opinię!


Ostatnio przeglądane

mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies