Nie muszę chyba dodawać, że strony mogłem przeglądać zarówno w poziomie, jak i w pionie. W tym ostatnim przypadku znacznie lepiej surfowało się po stronach mobilnych, ale takie "klasyczne" też prezentowały się przyzwoicie. Jedynie literki były jakieś takie nieduże... Aż czasami poważnie zastanawiałem się, czy nie postarać się o mocniejsze okulary...
O okularach myślałem także wtedy, kiedy przeglądałem zdjęcia robione tą komórką. - Może mam brudne szkła - zastanawiałem się. - Przecież fotki nie mogą wychodzić aż tak słabe - zachodziłem w głowę, co może być nie tak. No bo ilekroć zrobiłem zdjęcie 3GS-ką, było ono jakieś takie... jak z najtańszego lowendowego smartfona.
Po kilku dniach już wiedziałem, że trzeba to sobie otwarcie powiedzieć: aparat fotograficzny G3S wypada najwyżej przeciętnie. Największe zastrzeżenia miałem do łapania przez niego ostrości. Nie radził sobie zwłaszcza wtedy, kiedy chciałem fotografować jakieś szybko poruszające się obiekty, np. moją 10-miesięczną córkę. Najmłodsza tak bardzo się wierciła, że większość fotek wychodziła po prostu niewyraźna. Ale także przy innych - już bardziej statycznych obiektach - komórka "nie ogarniała". I co? I będzie szkolna "3". Naprawdę, więcej dać nie mogę...
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
mat. własny