Budowa i ekran
Pod względem designu Lenovo postawiło na sprawdzoną konstrukcję, opierającą się na metalowej obudowie z dwoma plastikowymi paskami, które zapewnią prawidłowe działanie anten i modułów do komunikacji. K6 otrzymuje plus za jakość materiałów i wykończenie. Zadbano o detale, na dodatek smartfon jest poręczny i wygodnie układa się w dłoni, głównie za sprawą zaokrąglonych krawędzi. Nie, żeby był przy tym specjalnie atrakcyjny, zwłaszcza z frontu. Tutaj czarny panel pokrywa szkło (łatwo się palcuje), a dominuje 5-calowy wyświetlacz, otoczony sporą ramką. Nad nim znalazły się czujniki, głośnik rozmów, obiektyw frontowego aparatu i dioda powiadomień, na dolnym pasku z kolei są trzy pola dotykowe, oznaczone stosownymi symbolami (ostatnie aplikacje, ekran główny, wstecz). Szkoda, że nie są one podświetlane i zajmują dość dużo miejsca.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
5-calowy wyświetlacz IPS prezentuje treści w rozdzielczości Full HD (1920x1080 pikseli), co daje 441 pikseli na cal. Pozwoliło to na uzyskanie dobrej ostrości i bardzo dobrych kątów widzenia, co najwyżej trochę można czepiać się kolorów (biele idą w lekko niebieski odcień, a kolory nie są szczególnie naturalne - także w trybie normalnym, bowiem w ustawieniach można też ustawić tryb koloru na jaskrawy). Trochę gorzej jest z jasnością - praktycznie dla komfortowej obsługi cały czas wykorzystywałam 100% jasności, co i tak nie sprawdzało się w pełnym słońcu. Na dodatek wydaje się, że Lenovo nie wyposażyło ekranu w jakąkolwiek powłokę antyrefleksyjną, gdyż K6 bardzo mocno odbija wszelkie elementy otoczenia. Z kolei najniższy poziom jasności jest na tyle niski, że ekran nie raził mnie w nocy w oczy.
Na krawędziach nie ma nic, czego byśmy się nie spodziewali. Po prawej stronie znalazły się połączone przyciski do regulacji głośności oraz włącznik telefonu/blokada ekranu, po lewej z kolei tacka na dwie karty nanoSIM lub jedną kartę nanoSIM i kartę pamięci microSD. Górną krawędź zajmuje uniwersalne gniazdo słuchawkowe mini-jack 3,5 mm oraz port microUSB w standardzie 2.0, na dolnej znalazł się natomiast otwór mikrofonu. W zasadzie o ile jest to dość standardowy zestaw przycisków i złączy, przyczepić można się tylko do umiejscowienia USB, które znalazło się na górnej krawędzi. Nie jest to popularne rozwiązanie i nic dziwnego - telefon w stacjach dokujących trzeba umieszczać do góry nogami, a jeśli chcemy z niego korzystać podczas ładowania, to jednak mniej przeszkadza kabel sterczący z dolnej części obudowy, a nie od góry. No i w razie deszczu, jeśli jednak musimy skorzystać z telefonu, jest większa szansa, że woda dostanie się do jego wnętrza przez nieosłonięte porty umieszczone na górze...
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Tył smartfonu prezentuje się znacznie ciekawiej. Jego środek wykonany jest z aluminium, zaś górna i dolna część - z tworzywa. Między nimi znajduje się srebrny pasek, który w fajny sposób przełamuje szarości panelu. Najbardziej zwraca tu uwagę nieco wystający nad obudowę aparat, któremu towarzyszy dodatkowy mikrofon oraz dioda doświetlająca, zaś poniżej tych elementów zamontowano okrągły, nieco zagłębiony względem powierzchni obudowy skaner linii papilarnych. Jest on szybki i dokładny - może nie na poziomie tego, jak robi to Huawei, ale zupełnie satysfakcjonująco. Może służyć nie tylko do odblokowania ekranu, ale też do autoryzacji zakupów i dostępu do aplikacji, a w przypadku aplikacji aparatu może służyć w roli spustu migawki. W dolnej części tylnego panelu znalazło się logo producenta oraz dwa rzędy otworów głośnika zewnętrznego. Całość dobrze leży w dłoni, a wymiary są na tyle kompaktowe, że smartfon wygodnie obsługuje się jedną ręką.
materiał własny











Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!