Infinix to popularna w Indiach i Afryce marka, która dopiero niedawno zawitała na polski rynek. Z początku oferowali głównie tanie średniaki, ale Zero Ultra prezentuje się już bardziej imponująco. Jak egzotyczny super-średniak sprawdził się w praktyce?
|
|
|||
|
Infinix Zero Ultra 5G - wideorecenzja wideo: mGSM.pl przez YouTube |
|||
Zestaw na bogato
Infinix Zero Ultra 5G robi dobre pierwsze wrażenie. Opakowanie jest całkiem niebrzydkie, a w środku poza tym, czego spodziewamy się po każdym smartfonie, czyli makulaturą i igiełką do otwierania kart, mamy też ładowarkę! To już niestety nie standard, ale Infinix staje naprzeciw obecnej modzie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wraz z ładowarką dostajemy oczywiście przewód, ale to nie koniec - oprócz tego w zestawie znajdziemy także silikonowy pokrowiec, a nawet słuchawki! Słuchawki douszne, niezbyt wyszukane i grające co najwyżej poprawnie, ale zawsze mogą się przydać - na dodatek możemy je podłączać zarówno przez USB-C jak i przez minijacka, bo Infinix dodaje do nich przejściówkę. Poza silikonowym pokrowcem telefon chroni także naklejona fabrycznie folia - niestety, dosyć szybko zaczyna odchodzić na brzegach. Koniec końców zdjąłem ją, by telefon wyglądał estetyczniej, ale i tak dobrze mieć ochronę na początek. Ogółem zestaw jest naprawdę obfity i sprawia dobre wrażenie zaraz po wyjęciu telefonu z pudełka.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nie gorzej jest, gdy przyjrzymy się mu bliżej - Infinix Zero Ultra 5G jest całkiem ładny, z ciekawie mieniącą się pod światłem powierzchnią. Deseń tylnej obudowy jest przy tym na tyle matowy, że nie widać na niej śladów palców. Zarówno front, jak i tył mają zakrzywienia po bokach - zagięte wyświetlacze nie każdy lubi, ale mnie to akurat nie przeszkadza, a wygląda dosyć dobrze. Telefon jest zarówno ładny, jak i porządnie wykonany - nie ma wpadek ani z ergonomią, ani z jakością montażu. Znane z flagowych smartfonów poczucie premium przy dotyku można zaobserwować także tutaj.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Rameczka obudowy wygląda na metalową i powiem szczerze, że nie udało mi się ustalić, z czego tak naprawdę jest. Z jednej strony wygląda jak metal, daje też poczucie metalu, ale jest fajnie ciepła, a nie widać po bokach nigdzie pasków antenowych. Jedynie plastikowy element na górze może sugerować, że tam właśnie są anteny, a reszta jest po prostu nie poprzecinana żadnymi obcymi elementami. Niemniej ciężko ocenić, czy to tworzywo, czy metal. Jeżeli tworzywo, to ono bardzo dobrze udaje metal i wygląda wręcz świetnie. Jeśli jednak metal, to pozostaje tylko pogratulować, że nie jest poprzecinany paskami antenowymi, a wszystko ukryto u góry bez żadnego uszczerbku dla funkcjonalności urządzenia.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Producent nie wspomina, z czego jest obudowa, nie wiadomo również, z jakim szkłem mamy do czynienia. Telefon nie ma też certyfikatu wodoszczelności - można podejrzewać, że producent dał tu podstawowy poziom wodoodporności chroniącej przed przypadkowym zachlapaniem, ale postanowił zaoszczędzić na oficjalnym certyfikacie IP, a zatem pewności nie ma. No cóż - nie można mieć wszystkiego.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Ekran prawie idealny
Mamy za to całkiem fajny wyświetlacz. Jak przystało na smartfona z wyższej półki, Infinix Zero Ultra 5G jest wyposażony w ekran AMOLED - mamy zatem bardzo głęboką, w zasadzie doskonałą czerń oraz fajne, nasycone kolory. Mamy też dobrą jasność i pewność, że ten smartfon będzie komfortowy w obsłudze nawet w bardzo słoneczne dni, chociaż z drugiej strony, gdyby ten ekran był jeszcze jaśniejszy, nie obraziłbym się. Bardziej dokuczy to, że minimalny poziom jasności jest tutaj moim zdaniem troszeczkę za wysoki. Mógłby schodzić jeszcze niżej, bo jednak w nocy może nam to przeszkadzać. Mnie osobiście to nie przeszkadza w żaden sposób, ale wiem, że są użytkownicy, którzy zwrócą na to uwagę i mogą być nie do końca usatysfakcjonowani.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Poza tym jednym mankamentem ekranowi nie mogę już niczego więcej zarzucić - jest po prostu dobrym, porządnym wyświetlaczem, takim jakiego spodziewam się w telefonie z tej półki cenowej. Nie zabrakło też wysokiego odświeżania 120 Hz, opcji ochrony wzroku i Always-On Display.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Dobry dźwięk i łączność
W kwestii dźwięku i łączności również nie mam większych zastrzeżeń, choć nie wszystko jest tu perfekcyjne. Chociażby głośniki stereo - z jednej strony działają w miarę przyzwoicie i donośnie, zadbano nawet o dodatkowe wyloty, abyśmy mieli wrażenie pełnej symetrii stereo. Przy dużej mocy zdarza im się jednak nieprzyjemne, metaliczne podbarwienie. Trzeba więc albo skorzystać z wbudowanego korektora dźwięku, albo troszeczkę zmniejszyć głośność, żeby dźwięk stał się przyjemniejszy w odbiorze. Na pełnej mocy zdarza mu się już być lekko niesympatycznym, ale to też nie jest dramatyczna wada. Nie mogę powiedzieć, żeby te głośniki były złe, ale mogłyby być po prostu trochę lepsze.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Jeżeli chodzi o połączenia, wszystko jest w jak najlepszym porządku - jakość dźwięku w słuchawce jest bardzo dobra, rozmówcy słyszą nas dobrze, a telefon nie me problemu z wyszukiwaniem sieci i utrzymywaniem zasięgu. Dobrze działa WiFi i Voice Over LTE. 5G, wiadomo, jest u nas takie jakie jest, ale telefon szybko radził sobie z wyszukaniem sieci. Korzystając z telefonu w Plusie nie miałem żadnych zastrzeżeń.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Dobrze działał też GPS, choć mógłby jednak być troszeczkę precyzyjniejszy. Nie było to dokuczliwe, niemniej zauważyłem dziwną prawidłowość, że czasem nasza pozycja minimalnie rozjeżdżała się ze stanem faktycznym. Zauważyłem to, gdy poruszałem się drogą główną obok oddalonej o kilka metrów drogi pomocniczej - co jakiś czas moja lokalizacja na mapce przeskakiwała z drogi głównej na pomocniczą i z powrotem. Zdarzało się to sporadycznie i w dosyć specyficznych warunkach, więc nie było to wielką wadą, niemniej można by się spodziewać, że nie będzie zdarzać się wcale.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Podobnie z czytnikiem linii papilarnych - dokucza tu tylko jeden mankament. Byłoby świetnie, gdyby był dosłownie odrobinkę wyżej, bo przy jego obecnym położeniu muszę mocniej wyginać palec, żeby z niego skorzystać. Do jego działania nie mam jednak zastrzeżeń, mimo, że zdecydowanie preferuję klasyczne czytniki na obudowie. Ten, choć z gatunku podekranowych, wcale mnie nie zirytował - odczyt jest szybki, bezproblemowy i zazwyczaj bezbłędny. Dobre działa też rozpoznawanie twarzy, choć oparte jest o pojedynczy przedni aparat, więc z racji rzeczy nie jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Czas poznać XOS!
Jak większość producentów, także Infinix ma swoją własną nakładkę na Androida. Jak korzysta się z interfejsu XOS? Moim zdaniem całkiem fajnie. Mamy tu szerokie opcje personalizacyjne - i animowane tapetki, i gotowe tematy, i dosyć sporo opcji związanych z wyglądem Always-On Display. Możemy zmieniać siatkę pulpitu, a także dołożyć różne funkcjonalne gesty - nie tylko do nawigacji po systemie, ale również do szybkiego uruchamiania wybranych przez nas funkcji.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Różne działania możemy przypisać przesunięciu dwoma palcami w dół, w górę lub gestowi rozszerzenia - opcji jest tu sporo. Kolejną interesującą opcją jest "zamrażarka" - folder, do którego możemy dodać aplikacje, które mają być ubijane w tle agresywniej niż pozostałe. Jest tryb dla graczy, jest tryb dziecięcy, jest boczny panel ze skrótami. Nie zapomniano też o dzieleniu ekranu, pracy w okienkach i klonowaniu aplikacji.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Niestety, Infinix nie poskąpił nam również dosyć sporej ilości fabrycznie preinstalowanych apek. Część z nich jest oczywiście przydatna, jak chociażby aplikacja do konserwacji systemu, skaner kodów QR i kreskowych, pakiet biurowy, dyktafon i radio. Są jednak też wybitnie nieprzydatne aplikacje - typowo chińskie apki, których raczej w naszym regionie się nie używa. Co gorsza, nie wszystkie dają się permanentnie usunąć z telefonu - niektóre można co najwyżej ręcznie wyłączyć, ale cały czas będą nas straszyć swoją obecnością i to już nie do końca mi się podoba.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Podobnie nie spodobało mi się dość "swobodne" podejście do tłumaczenia - przy testowaniu co jakiś czas natrafiałem na elementy menu w języku angielskim zamiast polskiego, szczególnie w sekcji ustawień. Producent poprawił na szczęście część tłumaczeniowych wpadek w późniejszej aktualizacji, dodając przy okazji aktualniejsze poprawki bezpieczeństwa. Początkowe braki w połączeniu z nadmiarowymi apkami sugerują mimo to, że Infinix mógłby jeszcze trochę popracować nad przygotowywaniem swoich smartfonów pod europejskie gusta. Ogółem jednak interfejs XOS może się spodobać, zwłaszcza osobom które preferują szersze możliwości personalizacji od czystego Androida.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Stabilny średniak
Smartfon oparto o procesor Mediatek Dimensity 920, któremu według napisu na opakowaniu towarzyszy 13 GB pamięci operacyjnej - trzeba jednak zaznaczyć, że w praktyce RAM mamy tu 8 GB. Pozostałe 5 GB to RAM wirtualny - lepsze to niż nic, ale do prawdziwego RAM-u mu daleko. Pamięci wewnętrznej mamy 256 GB - całkiem zacnie, ale niestety nie poszerzymy jej za pomocą microSD, bowiem gniazdko na karty mieści tylko dwie karty nanoSIM.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Do pracy smartfona nie mam większych zastrzeżeń. Jest to wydajność, jakiej oczekujemy w średnim segmencie cenowym - nie jest więc topowo, ale źle też nie jest. Co ważne, smartfon nawet obciążony nieprzesadnie się nagrzewa i nie straszy nas throttlingiem - nie wykazały go benchmarki, nie odczułem go też w praktyce grając na smartfonie w gry czy też zapędzając go do innych ambitnych zadań.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Bateria na 100%
Infinix to marka znana z dobrych akumulatorów - ten w Zero Ultra naprawdę może się spodobać, mimo że pojemność ma stosunkowo niedużą, bo 4500 mAh. W praktyce wypada to jednak bardzo dobrze - po pierwsze, bateria bez problemu dźwiga ten telefon przez dwa dni, po drugie w menu mamy dosyć rozbudowane opcje monitorowania i oszczędzania energii.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Po trzecie, mam wrażenie, że ten telefon jest dobrze zoptymalizowany - nie zauważyłem ani razu, żeby telefon nadmiernie rozładowywał się w trakcie bezczynności, a jednocześnie nie dokuczał mi nadgorliwym ubijaniem aplikacji działających w tle. Powiadomienia przychodzą bez opóźnień, podczas gdy leżący bezczynnie telefon potrafi przez trzy godziny pokazywać niezmiennie 100% naładowania. Poziom naładowania akumulatora nie spada też zbyt drastycznie w ciągu nocy - widać, że telefon bardzo fajnie sobie radzi z działaniem w czasie spoczynku.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Kiedy już zapędzimy smartfon do intensywniejszej pracy, możliwe jest oczywiście rozładowanie go także i w jeden dzień, ale możecie mi wierzyć - nie jest to problem w żaden sposób dokuczliwy. Niski poziom baterii przestaje być problemem dzięki dołączonej do zestawu potężnej ładowarki Thundercharge. Ładowarka ma pokaźne gabaryty i całkiem solidny przewód, a ładuje z mocą 180 W. Jeśli kompletnie rozładujecie smartfon do zera, to ponowne napełnienie go zajmie nieco ponad 10 minut, a jako że w praktyce telefon ładuje się, gdy nadal ma co najmniej kilkanaście procent mocy, to typowy czas ładowania wyniesie mniej niż 10 minut. Czysta rewelacja, szczególnie że ani ładowarka, ani sam smartfon podczas tego ładowania nie stają się zbyt ciepłe. Owszem, w pewnym stopniu się nagrzewają, ale nie bardziej niż zwyczajny smartfon ładowany zwyczajną ładowarką o małej mocy, której napełnienie akumulatora zajmuje godzinę lub dwie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Szybkość ładowania Infinix Zero Ultra 5G to czysta rewelacja - wystarczy, że podłączę telefon do ładowarki na chwilę przed wyjściem, a on będzie naładowany zanim założę kurtkę i buty. Na co dzień jest to mega praktyczna zaleta, którą chętnie widziałbym w każdym smartfonie. Nie ma natomiast ładowania indukcyjnego, ale przy ładowaniu przewodowym o takiej mocy zupełnie mi na nim nie zależy. Jeśli chodzi o akumulator, zarówno w kwestii tempa ładowania jak i zarządzania energią, mogę bez wahania powiedzieć, że na początek 2023 roku Infinix Zero Ultra 5G jest moim smartfonem numer 1.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
200 przyzwoitych megapikseli
Aparaty fotograficzne tego smartfona ekscytują mnie już w dużo mniejszym stopniu. Spokojnie - nie są złe! Jest to jednak już kolejny smartfon z aparatem 200 Mpx, jaki mam przyjemność testować, i cały czas magia tej liczby jakoś na mnie nie zadziałała. To aparat, jakiego oczekiwałbym od porządnego średniaka - nie odczuwam, żeby to 200 Mpx oferowało naszym zdjęciom jakąś ogromną wartość dodaną.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zdjęcia robione głównym aparatem w dzień wychodzą bardzo dobrze, z przyzwoitą szczegółowością i poprawnie oddawanymi kolorami. Na co dzień będziemy robić zdjęcia w standardowej rozdzielczości, korzystając z funkcji łączenia pikseli. Zdjęcia w rozdzielczości 200 Mpx też można robić, choć raczej nie ma to sensu, jeśli nie planujecie zdjęć mocno kadrować ani robić jakiejś ogromnej odbitki. Przechwycenie i zapisanie takiego zdjęcia zajmie nam dobre kilka sekund, a jego rozmiar w pamięci telefonu wyniesie dobre kilkadziesiąt megabajtów, co w połączeniu z brakiem możliwości rozszerzenia pamięci wewnętrznej czyni opcję robienia gigantycznych zdjęć jeszcze mniej praktyczną.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Po zmroku ten aparat też sobie radzi - nie zauważyłem jakiś strasznych mankamentów na zdjęciach. Zdarza się, że tryb nocny uruchomi nam się automatycznie, w zasadzie wymuszany. Mamy też osobny tryb nocny w menu, jeżeli chcemy go sami wymusić, włączyć wcześniej niż zaproponuje nam to smartfon. Gdy już go włączymy, to daje radę - ze zdjęć robionych nocą byłem naprawdę zadowolony. Nie był to poziom super flagowców, ale też go wcale nie oczekiwałem, zatem pod tym względem pełna satysfakcja.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Trochę mniejsze oczekiwania miałem względem aparatu szerokokątnego, bo wiadomo - zawsze jest słabszy, zawsze ustępuje głównemu i tak jest też w tym przypadku. Zdjęcia są poprawne i tyle, w każdym razie w ciągu dnia - po zmroku ten aparat średnio daje sobie radę, więc lepiej korzystać z głównego. Aparat szerokokątny sprawdza się natomiast dobrze do zdjęć makro - trzeba tylko utrzymać dystans około 4 lub 5 centymetrów. Jest jeszcze trzeci aparat do wspomagania portretów - też daje sobie radę, choć niestety czasami się gubi.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Dobry, choć nie rewelacyjny, jest także aparat do selfie. Oprócz dosyć rozbudowanych opcji upiększania oferuje nam jeszcze bajer w postaci lampki doświetlającej. Co ciekawe, możemy używać albo tej lampki, albo doświetlać twarz rozbłyskiem ekranu. Osobiście lubię tę drugą opcję, daje trochę naturalniejszy efekt, ale i ta lampka czasem może się przydać. Trochę szkoda, że nie zrobiono z niej przy okazji lampki powiadomień! Z niewiadomego powodu jest tylko do doświetlania selfiaków - ale zawsze lepiej mieć niż nie mieć, prawda?
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nie do końca jestem usatysfakcjonowany jakością filmów - są poprawne i tyle. Nie jest to poziom flagowy, bo na przykład w 4K możemy nagrywać tylko przy 30 klatkach na sekundę. Nie skorzystamy też przy tej rozdzielczości z HDR ani z dodatkowej ultra stabilizacji. Korzystanie z tych opcji automatycznie przestawi nas na Full HD, gdzie można nagrywać także i w 60 klatkach. Producent dodał również gotowe szablony do nagrywania króciutkich klipów na różne tematy - muszę przyznać, wyglądają po posklejaniu całkiem spoko.
|
|
|||
|
Infinix Zero Ultra 5G - przykładowe filmy wideo: mGSM.pl przez YouTube |
|||
Na plus mogę zaliczyć także, że w menu aparatu możemy poukładać sobie tryby według własnego upodobania - co chcemy zostaje w zasobniku, a co chcemy możemy wyrzucić na główny pasek obok wyzwalacza migawki.
Ogólnie z możliwości fotograficznych Infinixa ZERO Ultra jestem całkiem zadowolony. Gdyby ktoś się obawiał egzotyczności marki, to pod tym względem już nie musi - zdjęcia są spoko.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Udany debiut!
Spoko - takwłaśnie mogę podsumować większość cech tego smartfona. Największym minusem podczas testowania było dla mnie oprogramowanie, zaśmiecone niepotrzebnymi dodatkami, które czasem w dodatku potrafią drażnić nas dosyć nachalnymi propozycjami skorzystania z nich. Dokuczały mi też niedostatki spolszczenia, ale to na szczęście producent naprawił w aktualizacji, szczególnie w menu aparatu. Teraz więc w kwestii interfejsu jest nie najgorzej, a cała reszta wygląda dobrze lub nawet doskonale.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
180-watowe ładowanie jest wielką zaletą - w tym momencie nie widzę dla Infinixa Zero Ultra konkurencji. Do tego telefon jest całkiem ładny, porządnie zrobiony, robi całkiem przyzwoite zdjęcia i w sumie nie najgorsze filmy, chociaż tutaj mogłoby być lepiej. Ma głośniki stereo - nie zawsze grające perfekcyjnie, ale ma. Ma w zestawie słuchawki, również nie rewelacyjne, ale ma. Do tego ma całkiem dobry wyświetlacz i niezłą wydajność - naprawdę trudno doczepić się do wielu rzeczy.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Pozostaje jeszcze kwestia ceny, która w chwili polskiej premiery wynosiła 3000 zł bez złotówki. Tanio już było, ale czy przy takiej cenie można dać marce Infinix kredyt zaufania? Nie wiem jeszcze, jak spisują się tańsze modele tej marki - na pierwszy rzut oka sprawiają korzystne wrażenie, może kiedyś będę miał okazję przetestować jeden z nich dłużej. Jeśli natomiast chodzi o aktualnie topowy model w polskiej ofercie Infinixa, to myślę, że taki kredyt zaufania można mu dać.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Oprogramowanie na start nie zachwyciło, ale jak widać dało się je w pewnym stopniu naprawić. Reszty poprawiać już nie trzeba - jest jak najbardziej strawna. Powiem wam szczerze - nie narzekałbym, gdybym musiał takiego smartfona używać dłużej. To całkiem fajne urządzenie we w miarę znośnej cenie. A zatem pierwszy smartfon Infinix, jaki przetestowałem, wzbudził we mnie pozytywne uczucia. Miejmy nadzieję że tak pozostanie, czego sobie, Infinixowi jak i ewentualnym nabywcom smartfonów tej marki z całego serca życzę.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl






































































































































