W ubiegłym roku Huawei P8 Lite stał się niekwestionowanym przebojem. Zawojował oferty operatorskie, stając się jednym z najchętniej wybieranych smartfonów. Dobrze sprzedawał się także na wolnym rynku, a za jego powodzeniem stały: Korzystna cena i sensowna specyfikacja oraz dobry wygląd. Tegoroczny model, Huawei P9 Lite jest zatem właściwie skazany na sukces. Tego, że powtórzy sukces poprzednika jestem pewien. Ale czy może go pobić?
Wiele zależy od działań marketingowych i nastawienia nabywców, ja tymczasem poszukam w P9 Lite słabych i mocnych stron, by na końcu powiedzieć wam wprost - czy warto.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Spis treści
- Budowa, wykonanie
- Wyświetlacz, interfejs
- Wydajność, bateria
- Komunikacja, skaner biometryczny
- Fotografia, wideo
- Podsumowanie, wideorecenzja
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Budowa, wykonanie
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zacznijmy od powierzchowności. Tegoroczny model - P9 Lite - wygląda zdecydowanie lepiej, niż poprzednik. Obudowa jest smuklejsza i elegantsza. Smartfon otrzymał konstrukcję nośną w postaci metalowej ramki, która tworzy boki urządzenia. Ramka jest matowa, ale jej brzegi sfazowano z połyskiem, co dodaje urządzeniu szyku.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Telefon jest sprzedawany w kartonowym pudełku, skrywającym tackę z telefonem i trzy kolejne, mniejsze pudełeczka, zawierające przewód USB, zasilacz 5V/1,5A oraz słuchawki - podobne, jak w P9. Grają przyzwoicie, mają inteligentny panel sterowania muzyką... ale są niewygodne przy dłuższym noszeniu. Przynajmniej dla mnie.
Zwiedźmy boki telefonu. Na lewym mamy szufladkę na karty, z kolei na prawym zamontowano przyciski włącznika i głośności. Są wygodne w użyciu. Włącznik dodatkowo wyróżniono rowkowaną powierzchnią i materiałem - jest metalowy, a klawisze głośności - są już z tworzywa. Na dolnej ściance telefonu znajdziemy port microUSB oraz otworki sugerujące obecność dwóch głośników.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
To jednak tylko ozdoba, bowiem głośnik jest jeden - za to dobry. Na górze obudowy znajdziemy natomiast wyjście słuchawkowe oraz dodatkowy mikrofon. Szkoda, że położenie gniazdka zaburza symetrię obudowy - ale widać inaczej nie dało się go upchnąć w obudowę...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Tył obudowy również budzi przyjemne odczucia. Pokryto go tworzywem, które z daleka można pomylić z matowym aluminium. W górnej części mamy błyszczącą maskownicę, pod którą znajduje się aparat fotograficzny wraz z jego diodą, zaś nieco niżej mamy kwadratowy skaner linii papilarnych. Na przodzie - standard: Ekran z wąską ramką, pod nim logo, zaś powyżej - przednia kamera, czujniki, słuchawka i dioda powiadomień.
Obudowę wykonano bardzo porządnie. Nie ma szpar, nie trzeszczy, nie jest zbyt podatna na zarysowania. Sprzęt powinien być trwały. Mój testowy egzemplarz przeżył niemiłą przygodę. Twarde lądowanie na betonie zaowocowało zarysowaniem metalowej ramki, ale innych uszkodzeń nie widać. Zatem jeśli przywiązujecie wagę do wyglądu i jakości wykonania obudowy - Huawei P9 Lite nie powinien was rozczarować.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wyświetlacz, interfejs
Zerknijmy na wyświetlacz. Huawei kolejny raz zastosował swój trik "zwężający" ramkę ekranu. Obramowanie, które widzimy przy wygaszonym ekranie, to mniej więcej połowa tego, które dojrzymy, gdy ekran rozbłyśnie. Rzuca się to w oczy zwłaszcza w przypadku białej wersji kolorystycznej telefonu. Ale cóż, styliści wiedzą swoje, a technicy - swoje. Sam wyświetlacz ma przekątną 5,2 cala oraz rozdzielczość FullHD.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
To wystarczy, by obraz był ostry, czytelny, a krawędzie wyraźne, bez postrzępień. Ekran ładnie oddaje barwy, ma niezłą jasność i przyzwoitą czytelność w słonecznym świetle. W menu mamy możliwość zmiany temperatury barw, jest także automatyczna regulacja podświetlenia. Panel dotykowy działa znakomicie, a jedyne, na co bym ponarzekał, to podatność przedniej szybki na zabrudzenia.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Na ekranie oglądamy sympatyczny, znany z innych modeli Huawei, interfejs EMUI. Właściwie - mógłbym od razu odesłać was do odpowiedniego fragmentu recenzji Huaweia P9.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W P9 Lite mamy w zasadzie ten sam interfejs, z jego standardowymi składnikami. By nie zanudzać was kolejny raz podobnymi opisami, skupię się na kilku najbardziej charakterystycznych cechach. EMUI od standardowego Androida różni się przede wszystkim brakiem szuflady na aplikacje. Wszystkie ikony pojawiają się na kolejnych pulpitach - ale jest sposób na ich uporządkowanie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Po pierwsze - foldery. Tworzy się je łatwo, każdy można nazwać według potrzeb, a potem przenosić tak, jak pojedynczą aplikację, w pożądane miejsce. Jeśli chcemy schować coś rzadziej używanego - wystarczy rozsunąć dwa palce na pulpicie. Pojawi się ukryty folder. Dodawszy do niego aplikacje - będziemy mogli do nich wrócić kolejnym gestem rozsuwania palców.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
EMUI ma pomysłowe centrum powiadomień, z osią czasu, a także pasek skrótów, który można edytować. Klawisz edycji pojawi się, gdy popchniemy pasek skrótów w górę. Normalnie go nie widać - uprzedzam. Idąc dalej: Na ekranie blokady możemy umieścić własny podpis, mamy też skrót do uruchamiania aparatu, jak również dodatkowy panel, który możemy wysunąć, przeciągając palcem w górę, od dolnej krawędzi ekranu. Znajdziemy tam przyciski do szybkiego uruchomienia latarki, kalkulatora, dyktafonu czy aparatu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Kolejną osobliwością, jest tzw. "Wiszący przycisk", który można umieścić w dowolnym miejscu przy brzegu ekranu. Przycisk ten dubluje działanie klawiszy systemu, pozwala także uruchomić szybką optymalizację. W interfejsie znalazła się również możliwość zmiany motywów ekranowych, a także włączenia wersji uproszczonej - z dużymi ikonami reprezentującymi tylko najważniejsze funkcje telefonu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Sterowanie gestami ograniczono do wyciszania poprzez obrócenie, pojawiła się natomiast opcja ochrony przed przypadkowymi dotknięciami ekranu. Gdy telefon wykryje, że jest w kieszeni czy torbie, nie będzie reagował na dotykanie ekranu, nawet po przypadkowym odblokowaniu. Klawisze systemowe wyświetlane są na roboczej części ekranu i mamy możliwość zmiany ich układu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W menu znajdziemy zaawansowane opcje zarządzania energią i wydajnością, mamy także tryb intensywnego oszczędzania energii (z uproszczonym, monochromatycznym interfejsem). Zestaw fabrycznych aplikacji jest kompletny: Mamy m.in. menedżer plików, kalkulator, lustro, notes, zegar, dyktafon, radio FM, a nawet kompas. Ogólnie ujmując, interfejs P9 Lite jest prosty i przyjazny.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wydajność, bateria
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Huawei P9 Lite nie jest demonem wydajności, ale też nie sprawia wrażania powolnego. Smartfon jest napędzany przez ośmiordzeniowego Kirina 650 i występuje w wersjach z 2 lub 3 GB pamięci operacyjnej. Zgadnijcie, która odmiana jest oferowana u nas...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zgadza się, testowałem tą słabszą, ale i ona nie sprawiała problemów w codziennym użytkowaniu. Naturalnie, nie liczcie, że będzie pracował równie szybko i sprawnie jak flagowce - to nie ten segment i nie ta cena. Muszę jednak przyznać, że kupiwszy P9 Lite w którejś z ofert operatorskich, nie byłbym rozczarowany.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Poniżej widzicie wyniki benchmarków, jeśli wolicie cyferki... Z mojego punktu widzenia, P9 Lite jest daleki od irytowania użytkownika, nie jest telefonem, który przycina się tak, że chcemy nim cisnąć o ziemię...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Owszem, czasem na chwilę się "zamyśli", czasem apka - z trudnego do odgadnięcia powodu - ładuje się dłużej, niż zwykle - ale ogólnie, urządzenie to użytkuje się bardzo przyjemnie. Warto jednak pamiętać o częstym (przynajmniej raz dziennie) używaniu widżetu optymalizacji.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
P9 Lite nie ma problemu z "uciągnięciem" popularnych gier, nie nagrzewa się przy tym zanadto. Ponarzekam, jak zwykle, na nieco skromną ilość pamięci wewnętrznej. Na początku mamy ok. 10,5 GB, po instalacji najpotrzebniejszych rzeczy miejsce zacznie się kurczyć.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Pamięć - owszem - możemy powiększyć, ale wtedy nie skorzystamy ze sporego atutu tego telefonu - DualSIM. Precz z hybrydowymi slotami! Chyba to sobie wytatuuję... Dodatkowo, nie ma możliwości przenoszenia aplikacji na kartę, nie da się jej również uczynić "pamięcią wbudowaną".
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nasz "średniak" otrzymał akumulator o takiej samej pojemności, jak jego starszy brat, czyli Huawei P9. Ogniwa o pojemności 3000 mAh bez żadnego wysiłku utrzymają telefon przy życiu od rana do wieczora, nawet, gdy będziemy z niego korzystać w sposób dość intensywny. Przy normalnym, zbalansowanym użytkowaniu, telefon jest w stanie wytrzymać pełne dwa dni, zdarzyło mi się nawet dociągnąć do trzeciego - ale wówczas P9 Lite pracował już u mnie jako telefon "zapasowy".
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Niestety, fabryczna ładowarka nie potrafi sprawnie napełnić baterii - pełne naładowanie może trwać i ponad 3 godziny. "Pożyczenie" szybkiej ładowarki od innego smartfonu nie poprawia zbyt wiele. Huawei P9 Lite ma standardowe gniazdo microUSB, co znów powoli staje się zaletą, niczym 7-8 lat temu... Niestety, port nie obsługuje OTG, nie podepniemy zatem pendrive'a, ani nie podładujemy dogorywającego iPhone'a uroczej koleżanki.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Komunikacja, skaner biometryczny
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W roli narzędzia komunikacyjnego, Huawei P9 Lite sprawdza się znakomicie. Żaden z modułów łączności, jakie mamy w tym smartfonie, nie dał mi powodów do narzekania. Połączenie z sieciami Wi-Fi czy akcesoriami Bluetooth było utrzymywane stabilnie, GPS również nie miewał "czkawki", w roli samochodowej nawigacji telefon jest godny polecenia.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Jakość dźwięku podczas rozmów jest bardzo dobra, w tym miejscu muszę docenić pojedynczy głośnik zewnętrzny. Brzmi on bardzo dobrze, pozwalając na komfortową rozmowę w trybie głośnomówiącym. Nadaje się nawet "od biedy" do posłuchania muzyki. Klawiatura tekstowa również daje się polubić. Nie trzeba szukać przecinka, kropki czy klawisza dyktowania, może też "Słejpować"...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Niezmiennie irytuje mnie natomiast to, że by wpisać w wiadomości polski "ogonek", nie wystarczy dłuższe przytrzymanie danej litery. Trzeba ją przytrzymać, a potem jeszcze wybrać znak z rozwiniętej listy. Producent o takiej pozycji w Polsce mógłby to trochę poprawić... Można co prawda posiłkować się słownikiem, ale jego podpowiedzi nie zawsze są trafne. Na pocieszenie - klawiaturze można zmienić m.in. rozmiar czy "skórkę".
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Huawei P9 Lite, wzorem starszego brata, ma także skaner linii papilarnych. Przyjął on postać kwadratowej płytki umieszczonej z tyłu telefonu. Jest to skaner dwufunkcyjny. Poza zabezpieczaniem dostępu do telefonu, może on również pełnić rolę gładzika. Za jego pomocą zrobimy zdjęcie, wysuniemy listę powiadomień czy przewiniemy zdjęcia w galerii.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Naturalnie, główną rolą skanera jest zabezpieczenie dostępu do telefonu. Zapamiętywanie odcisków palców jest proste, warto ustawić kilka wzorów, zwłaszcza, gdy pracuje się w stolarni... Skaner działa szybko i pewnie - podobnie, jak ten w P9. Błędne odczyty zdarzają mu się niezwykle rzadko.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Fotografia, wideo
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W przypadku Huaweia P9, "lokomotywą" promocji był aparat fotograficzny. A jak fotografuje lżejszy P9?
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Smartfon wyposażono w 13-megapikselowy aparat Sony IMX214 o standardowej konstrukcji. Aparat ma obiektyw o jasności f/2.0 oraz podwójną diodę LED. Zdjęcia wykonywane P9 Lite ustępują wykonywanym przez P9 jakością odwzorowania barw i detali, ale wciąż pozwalają się uznać za bardzo dobre.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Fotografiom z P9 Lite trudno wytknąć poważniejsze wady. Te pojawią się głównie w gorszym świetle - to mocno widoczne szumy. Dioda LED daje dość neutralne światło, aparat trzeba także pochwalić za dość szybkie działanie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nie zapomniano o trybie szybkiego startu: dwukrotne naciśnięcie klawisza głośności natychmiast wyzwala migawkę, czasem w mniej niż sekundę. Aparat bardzo dobrze sprawdza się w ujęciach pejzaży i makro, natomiast najmniej polecałbym go do ujęć w ciemnych pomieszczeniach.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Jakości filmów również niczego wielkiego nie zarzucę, poza zaburzeniami płynności, widocznymi szczególnie w dynamicznych scenach. Filmować możemy najwyżej w rozdzielczości FullHD, mając jednak do dyspozycji stabilizację obrazu oraz autofokus z opcją śledzenia obiektu.
|
|
|||
|
|
|||
|
Filmy nagrywane P9 Lite wideo: mGSM.pl przez YouTube |
|||
Przedni aparat ma 8 megapikseli i zapewni naprawdę przyzwoite selfie. Oczywiście nie zabrakło funkcji upiększania, zastosowano także praktyczne i efektywne doświetlenie za pomocą błyśnięcia ekranu. Wydaje mi się, że świecący na biało wyświetlacz sprawdza się lepiej, niż pojedyncza diodka LED...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Aparat ma prosty i przyjazny interfejs - jednak inny, niż w P9. Na głównym ekranie aplikacji aparatu widzimy ikony przełącznika kamer, wyboru jednego z dziewięciu filtrów barwnych, flesza oraz skrótu do galerii, włącznika wideo i oczywiście spustu migawki. Zasobnik trybów wysuwamy z lewej lub dolnej krawędzi ekranu - zależnie od tego, jak trzymamy telefon.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wśród trybów znajdziemy m.in. HDR, "Malowanie Światłem" czy fotografowanie posiłków oraz dokumentów. Jest także możliwość ustawiania ostrości po zrobieniu zdjęcia, a także nanoszenia znaków wodnych. W menu nie zabrakło trybu panoramy, jest również możliwość zapisu filmów z upiększaniem czy w zwolnionym tempie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W trybie "Profesjonalnym" - aparat umożliwia ręczną regulację pomiaru światła, ekspozycji, czułości, balansu bieli czy czasu migawki. Co ważne, niektóre z tych parametrów można również regulować przy zapisie wideo.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Niestety, kolejny raz powielono ten sam błąd: Menu ustawień wyświetlane jest tylko w orientacji pionowej - nawet, gdy trzymamy telefon poziomo, w pozycji "do zdjęcia"... Ech!
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Podsumowanie, wideorecenzja
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Dotarliśmy do momentu, gdy muszę odpowiedzieć na postawione we wstępie pytanie. Czy P9 Lite jest lepszy od poprzednika? Jest! Czy będzie się dobrze sprzedawał? Tak! Czy jest wart swej ceny?
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Cóż, to zależy, czy kupujecie na wolnym rynku, czy u operatora. 1300 złotych to kwota przyzwoita, ale nie okazyjna. Poczekałbym, aż ceny spadną... Natomiast, jeśli operator zaproponuje wam ten telefon za złotówkę - bierzcie bez wahania. Nie zawiedziecie się. To smartfon bez poważniejszych wad, za to z mnóstwem zalet.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wygląda znakomicie, pracuje dość płynnie, ma dobry wyświetlacz i sympatyczny, przyjazny interfejs. Oferuje dobrą jakość połączeń, robi dobre zdjęcia i filmy, ma także baterię, która jest w stanie zapewnić nawet dwa dni działania telefonu.
|
|
|||
|
Krótka wideorecenzja Huawei P9 Lite wideo: mGSM.pl przez YouTube |
|||
Huawei wypuścił kolejnego, niezwykle udanego "średniaka", który bardzo dobrze trafia w potrzeby rynku. Próbowałem doszukać się w nim wad... Ponarzekałem na wolne ładowanie, hybrydowy slot, słabe zdjęcia nocne, małą pamięć - ale żadna z tych rzeczy nie dokuczyła mi na tyle, by zniechęcić mnie do tego modelu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Używam P9 Lite od ok. miesiąca. Testuję wiele różnych modeli, najczęściej mocnych flagowców. Prywatnie - używam smartfonów z najwyższej półki... i wiecie co? Korzystając z P9 Lite nie odczuwam dyskomfortu. Nie mam ochoty się z nim rozstawać, mógłbym go używać dłużej, chociaż nie jest flagowcem. I ta moja, mocno subiektywna ocena, niech stanie się podsumowaniem tej recenzji.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
materiał własny



























































































































































































Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!