Huawei P60 Pro
Recenzja

Opublikowane:

Te aparaty po prostu robią robotę

Huawei P60 Pro udowadnia, że w fotografii mobilnej można jeszcze sporo zrobić i to bez przełamywania praw optyki i fizyki. Nie ukrywam, że oczekiwałem od niego wiele i przyznaję, że te oczekiwania spełnił.

Unikatowy dizajn dla każdego, kto zdecyduje się na wersję z perłową obudową, zdjęcia Księżyca i te rodzaje zdjęć makro, które zawsze chcieliście zrobić, a aparaty w smartfonach dostępnych na rynku na to nie pozwalały. Najwyższej próby technologia, świetnie opakowana i przyjazna dla użytkownika, a do tego odporna na czynniki środowiskowe według IP68. Z dobrodziejstwem inwentarza idzie niestety brak usług Google i obsługi sieci 5G powodowane stale utrzymywanymi w mocy amerykańskimi sankcjami. Czy Huawei P60 Pro to flagowiec dla każdego? Ta niepewność mnie dobija.

Indywidualizm i klasyka

Na klasycznie białym pudełku od razu można dostrzec dwa logotypy: X Mage i Kunlun Glass. Jedna z marek odnosi się do fotografii, druga zaś do nadal jeszcze będącego nowością szkła chroniącego wyświetlacz Huawei P60 Pro. Otrzymałem do recenzji model MNA-LX9 z pamięcią 256/8 GB w kolorze Rococo Pearl. Smartfon obsługuje dual-SIM. W pudełku oczywiście smartfon, a poza nim kluczyk do tacki z kartami, silikonowe plecki dla tych, którzy mniej cenią estetykę, a bardziej bezpieczeństwo, a także przewód z wtyczkami USB i USB-C oraz ładowarka z niespodzianką: znajdziemy w niej dwa gniazda, zarówno USB, jak i USB-C. Niestety ładowarka nie pozwala na ładowanie dwóch urządzeń w tym samym czasie.

Producenci prześcigają się dziś w projektowaniu unikatowych obudów, ale Huawei poszedł o krok dalej. Huawei P60 Pro w wersji perłowej (Rococo Pearl) oznacza unikalny wzór obudowy dla każdego. Plecki są unikalne i niepowtarzalne, choć jednocześnie oferują klasyczną szlachetną biel. Z kolei matowa czarna wersja wygląda równie dobrze, ale trafi zapewne w gusta nieco bardziej konserwatywnych użytkowników. Oba warianty obudowy nie zbierają w sposób widoczny odcisków palców, co w połączeniu z łatwą do czyszczenia folią ochronną na ekranie daje smartfona, którego nie trzeba się wstydzić w towarzystwie.

Lekko obły ekran otacza minimalny margines na oko niemal równej grubości na całym obwodzie. Na górze w centralnej części projektanci umieścili pojedyncze oczko przedniego aparatu. Metalowa ramka standardowo u Huawei mieści dwa przyciski na prawej krawędzi; „power” niezmiennie wyróżniony czerwonym detalem. Na dolnej krawędzi kolejno: tacka kart SIM, gniazdo USB-C i głośnik. Na górnej: głośnik, mikrofon i oczko podczerwieni. Lewa krawędź jest wolna od jakichkolwiek detali.

Dzięki projektowi tylnej części obudowy nie pomylicie Huawei P60 Pro z żadnym innym smartfonem. Wyspa aparatów fotograficznych została umieszczona raczej standardowo w lewym górnym rogu, ale jej wygląd zdecydowanie wyróżnia smartfona. Centralne wielkie oko obiektywu to ukłon w stronę aparatów fotograficznych i choć oczywiście więcej tam dizajnu, niż samego obiektywu, to obiektyw i tak zauważalnie wyróżnia się wielkością optyki. Dwa dodatkowe oczka aparatów przesunięto na lewą stronę wysepki i umieszczono jeden nad, a drugi pod główną jednostką foto. Na wysepce znajdziemy jeszcze czujnik temperatury barwowej z diodą doświetlającą i wyraźny napis X MAGE. Wyspa musi wystawać, podobnie jak szkła osłaniające obiektywy. To jest smartfon fotograficzny, a wystawanie nad obudowę nie jest fanaberią projektantów, tylko fizyczną koniecznością. Albo cieniutki smartfon albo porządne zdjęcia. Trzeciej opcji – przynajmniej na dziś – nie ma.

Smartfona daje się odblokować poprzez rozpoznawanie twarzy, czytnik linii papilarnych i oczywiście wszelkie rodzaje haseł, kodów, wzorów. Skoro chwalę dodatkowe przednie aparaty w serii Huawei Mate, to tutaj powinienem zaznaczyć, że pojedynczy aparat z przodu nie jest najlepszym sposobem zabezpieczenia smartfona, choć rozpoznawanie twarzy nadal jest wygodniejsze od używania czytnika odcisku palca. Wygoda albo bezpieczeństwo. Czytnik linii papilarnych byłby wygodny, gdyby działał niezawodnie. Nie działa niezawodnie, pomimo dwukrotnej konfiguracji. Czytniki podekranowe to zło. Bardzo proszę o przywrócenie niezawodnych klasycznych czytników, które nie psują aż tak bardzo wyglądu smartfona, zapewniają bezpieczeństwo i były w przypadku marki Huawei niezawodne. Mam dosyć przykładania palca na cztery różne sposoby przy kazdej próbie odblokowania, a w efekcie i tak wbijania PIN-u. Obecnie jakość działania tego czytnika jest tak dobra, że nie tylko nikt obcy nie wbije się do smartfona – nawet użytkownik odblokuje go nie za każdym razem.

Na plus zdecydowanie należy policzyć unikalność tekstury w każdej perłowej wersji, brak widocznych odcisków palców bez względu na wersję kolorystyczną, unikatowość wyglądu tyłu smartfona. Po raz kolejny nie wyszedł czytnik linii papilarnych. Sposób rozmieszczenia aparatów ma według mnie dyskusyjną wartość estetyczną. Mnie się podoba, ale zdania mogą być podzielone. Symetria związana z głównym aparatem jest zakłócona przez aparaty dodatkowe, co wprowadza jakiś estetyczny niepokój i wrażenie braku równowagi. Jeśli o taki efekt chodziło dizajnerom, to znakomicie się udało. Na pewno udało im się uszczelnić wszystko tak, żeby Huawei P60 Pro mógł się pochwalić IP68, a to jest coś.

R E K L A M A

Poczwórnie obły OLED

Nie rozumiem fetyszu obłych wyświetlaczy, ale doceniam wyświetlacze wypełniające niemal całkowicie przedni panel smartfona. OLED Huawei P60 Pro jest zakrzywiony w sposób widoczny, ale nie przesadny, a marginesy ma odpowiednio wąskie. Drugim elementem, który irytuje mnie w smartfonach jest przedni aparat fotograficzny dziurawiący matryce w najmniej odpowiednich miejscach. Mnie nie jest potrzebny, ale rozumiem, że jest społeczną koniecznością – a przynajmniej za taką uważają go konstruktorzy smartfonów – i to nawet tych, które takiego aparatu kompletnie nie potrzebują (vide: niektóre składaki, gdzie również chat wideo mógłby się odbywać przez główny aparat).

Poza tym wyświetlacz o rozdzielczości 1220x2700 px, że mucha nie siada. Ma 10-bitowy kolor, adaptatywne odświeżanie do 120 Hz, obsługuje gamę kolorów P3 z HDR. Przyciemnianie PWM oszczędza zarówno oczy, jak i baterię. Nie dostałem niestety specjalnego egzemplarza do testów zderzeniowych, na którym mógłbym wypróbować moje klucze ze stali hartowanej, ale wyświetlacz jest chroniony dodatkowo szkłem Kunlun znanym z poprzedniego flagowca Huawei. Widziałem testy udarowe samego szkła. Niestety prawdziwe testy udarowe wymagają szkła naklejonego na wyświetlacz, ponieważ odporność samego szkła nie jest wymiernym wyznacznikiem trwałości całego wyświetlacza. Fizyka. Myślę, że ostrożnie możemy przyjąć większą odporność na zarysowania, natomiast w kwestii udaru, upadków i innych wstrząsów mechanicznych bardzo polecam zajrzeć do instrukcji użytkowania smartfona i skonsultować jakiego rodzaju uszkodzenia objęte są bezpłatną reklamacją. Podpowiem może, że producent zdecydowanie nie poleca uderzania wyświetlaczem w cokolwiek czy upuszczania smartfona.

Zwyczajnie i po ludzku: wyświetlacz Huawei P60 Pro świetnie się sprawuje w codziennym użytkowaniu. Ma piękne kolory, odświeżanie pozwalające na nieustanną radość podczas korzystania z multimediów. Oprogramowanie pozwoli na dostosowanie do własnych preferencji jasności, trybu kolorów i temperatury barwowej, opcji ochrony wzroku, częstotliwości odświeżania, rozdzielczości, trybu HDR, wielkości chyba wszystkich elementów interfejsu. Ochrona ekranu zbiera odciski palców, ale łatwo się czyści. Dla chętnych jest AOD. Wyświetlacz godny flagowego smartfona.

R E K L A M A

Fotografia na najwyższym poziomie

Huawei P60 Pro jest przede wszystkim smartfonem fotograficznym. Tak, wydajność, osiągi, wyświetlacz, dizajn, bla-bla-bla. Dla mnie to przede wszystkim smartfon do robienia zdjęć, który udowodnił, że jeśli lubi się robić zdjęcia, to nadal warto czekać na kolejne premiery Huawei. Tak, zdjęcia Księżyca są wspomagane tak jak we wszystkich smartfonach dostępnych na rynku, ale jednocześnie są niepowtarzalne, bo pozwalają ten Księżyc łapać z elementami otoczenia. Mnie się niestety nie udało, choć wypróbowałem naprawdę różnorodne ustawienia aparatu, dlatego Księżyc u mnie niestety nie jest wzorcowy. Wspominam z pewną rzewnością bodajże Huawei P30 Pro - tam zdjęcia naszego satelity robił automat i robił to naprawdę fajnie. Dowiem się co robię źle i dorzucę odpowiednie zdjęcia do tej recenzji. Ruchoma skokowa przysłona robi świetną robotę, bo pozwala na znakomite zbliżenia i świetne makro. W życiu nie zrobiłem smartfonem tak dobrego zdjęcia skakuna (pająk zabawny taki, co skacze jak pchełka, ale jeśli macie fobię, to może nie oglądajcie?).

Główny aparat Huawei P60 Pro wyposażono tradycyjnie w matrycę RYYB. To Sony IMX888 o rozdzielczości 48 Mpx i wielkosci 1/1,43 cala. Porządny sensor, ale nie do pominięcia jest fakt, że aparat może pochwalić się 10-punktową skokowo regulowaną przysłoną f/1.4-f/4.0 i optyczną stabilizacją obrazu. O ostrość dodatkowo dba laser, który nie jest widoczny na wysepce fotograficznej. Różne scenariusze oświetlenia od pełnego dziennego, po bardzo nikłe nocne, świetne doświetlenie poszczególnych planów – tan aparat sprawdza się zarówno przy automatycznych, jak i manualnych ustawieniach znakomicie. 10-krotne powiększenie hybrydowe działa naprawdę nieźle. Domyślnie zdjęcia są robione w rozdzielczości 12 Mpx 4000x3000 px. Żeby pstryknąć fotkę w 48 Mpx trzeba zajrzeć do dodatkowych ustawień i wybrać „Wysoką rozdzielczość”.

Ponad głównym aparatem mamy oczko do zdjęć szerokokątnych. To również jest matryca Sony z układem pikseli RYYB: IMX858 o rozmiarze 1/2,51 cala, która oferuje zdjęcia w rozdzielczości 13 Mpx. Cóż, obiektywom szerokokątnym w smarfonach nieco jeszcze brakuje, bo korekta zniekształceń nie radzi sobie idealnie. To niezły aparat pomocniczy do obszernych planów, panoram.

Na samym dole wysepki mamy aparat z teleobiektywem pracujący w okładzie peryskopowym także z matrycą RYYB. OmniVision OV64B o wielkości 1/2 cala i pikselach 0,7 mikrometra dostała bardzo jasny obiektyw f/2.1 i optyczną stabilizację obrazu. Oferuje bezstratny zoom 3,5x. Taka jasność dla teleobiektywu to skarb. Dobre zdjęcia, niezła jakość detali w powiększeniach przy gorszych warunkach oświetleniowych. Fajne zdjęcia makro jakich nie udało mi się jeszcze zrobić żadnym smartfonem, choć daje tu w kość niewielka głębia ostrości i trudność ustawienia ostrości na konkretnym mikroskopijnym szczególe. Do tego dochodzi jeszcze świetny balans dynamiki oświetlenia poszczególnych planów: słońce może teraz zachodzić nad nadal zieloną łąką, nad lasem, gdzie drzewa nie są ciemną plamą, a wszystko nadal zachowuje naturalne kolory, przynajmniej na komputerowym monitorze IPS, bo na OLED-zie kolory wydają się jakby żywsze.

Nic nie mówi o aparatach lepiej niż zdjęcia nimi zrobione. Wszystkie zdjęcia prezentowane w recenzji są robione na ustawieniach automatycznych. Nie były w żaden sposób edytowane. Każde z nich można obejrzeć w pełnej rozdzielczości w galerii na karcie smartfona. Wystarczy TU kliknąć.

Wspomnę natomiast jeszcze o 2 innowacjach dotyczącej interfejsu aparatu. Pierwsza jest nieoczywista. Jeśli dotknąć palcem w obrębie krotności powiększeń i przesunąć w dół albo w górę, dostajemy do dyspozycji kółko z płynnym powiększeniem. Jeśli chodzi o drugą, to okazało się ponoć, że użytkownicy potrzebują dodatkowego menu ustawień. Na dole, jeśli smartfona trzymamy pionowo, a po prawej – jeśli poziomo umieszczono wysuwane menu, w którym znajdziemy:

  • 1. współczynnik boków: 4:3, 1:1, pełny ekran
  • 2. tryb pracy lampy błyskowej
  • 3. ustawienia X MAGE (tryb jasności zdjęcia): pierwotny, jaskrawy, jasny
  • 4. przełącznik Mistrz fotografii AI
  • 5. tryb ruchomego zdjęcia
  • 6. filtry
  • 7. włącznik linii siatki
  • 8. skrót do ustawień

Przy czym stare skróty do ustawień (na górze jeśli smartfon w pionie, a o lewej, jeśli w poziomie) nadal zostały. Ja rozumiem taką politykę powielania. Jeśli ktoś do robienia zdjęć używa przycisku ściszania, to trzymając go nie może jednocześnie korzystać ze starego menu ustawień; tymczasem z nowego można skorzystać drugą, wolna ręką. To dlaczego stare menu zostało? A dlatego, że ludzie się przyzwyczajają i dla niektórych mogła to być jak najbardziej optymalna lokalizacja tego menu, bo korzystają z dotykowego spustu migawki umieszczonego po prawej stronie ekranu. Przy okazji przypominam, że spust migawki można sobie przestawić w ustawieniach.

W opcjach dodatkowych nie ma wielkich zmian. Znajdziemy tam:

  • 1. nagrywanie wideo w zwolnionym tempie: domyślnie 1080p przy 120 kl./s, ale można ustawić 240 kl./s
  • 2. panoramę
  • 3. zdjęcie czarno-białe
  • 4. obiektyw AR z mapowaniem twarzy
  • 5. malowanie światłem z 4 trybami pracy
  • 6. film poklatkowy
  • 7. naklejki
  • 8. dokumenty
  • 9. supermakro
  • 10. widok podwójny – z podglądem z dwóch kamer: przedniej i tylnej
  • 11. tryb wysokiej rozdzielczości z natywną rozdzielczością aparatu
  • 12. kreator historii z kilkoma scenariuszami montażu
  • 13. tryb priorytetu migawki
  • 14. tryb wielu aparatów, który umożliwia sterowanie zewnętrznymi aparatami w różnych urządzeniach Huawei

No to teraz powiedzcie mi Filipowicz, czemu ktokolwiek miałby wymieniać Huawei Mate 50 Pro na Huawei P60 Pro? Strzelajcie, bo nie wiem. P60 Pro robi mi inne fotki, których nie byłem w stanie zrobić Mate 50 Pro. Oprogramowanie? Prawdopodobnie, niemniej oba te modele potrafią naprawdę wiele w dziedzinie fotografii.

R E K L A M A

Jak żyć bez Google?

Najlepiej zdrowo. Od kilku lat nie mam na smartonach usług Google i kompletnie mi to nie przeszkadza, co nie znaczy, że wszyscy tak mają. Dla tych którzy muszą, znajdą się jakieś rozwiązania, choć oferowane przez firmy trzecie i niepolecane przez producenta. Producent natomiast poleca swój AppGallery nie tylko poprzez obecność aplikacji sklepu, ale również przez propozycje w formie skrótów do instalacji podzielonych tematycznie. Dla niektórych skróty mogą być przydatne, innym mogą się zdać, cóż, nieco nachalne. Jako domyślna wyszukiwarka oferująca również niusy zainstalowana jest Petal, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby korzystać z innych silników wyszukiwania – choćby Bing-a, który też jest zainstalowany. Mapy to również Petal, ale tu także można zainstalować alternatywy pod warunkiem, że te alternatywy nie korzystają z map Google. W sklepie dostępne są przykładowo Yanosik, AutoMapa, czy mapy TomTom. Podobnie jest z aplikacjami bankowymi. Nie wiem czy wszystkie, ale większość banków ma swoje appki w sklepie.

Kontakt z interfejsem trzeba rozpocząć od odgruzowania poszczególnych pulpitów. Skróty i niepotrzebne oprogramowanie dają się usunąć. Producent w dolnym panelu proponuje stałe skróty do dialera, wiadomości, przeglądarki Petal i aparatu. Można je oczywiście wymienić na własne w konfiguracji ekranu. Funkcjonują tu małe albo duże foldery. Nie rozumiem idei dużych, ale mogą być oczywiście przydatne. Po odgruzowaniu w aplikacjach producenta znajdziemy Kalendarz, aplikację Zdrowie, program pocztowy, Optymalizator działania smartfona, manager plików, Portfel Huawei, Dokumenty, Porady, Klipy Petal, PhoneClone. Dodatkowo w narzędziach są: Kontakty, Pogoda, Kalkulator, Znajdź urządzenie, Inteligentny pilot, Kompas.

Huawei P60 Pro można używać oczywiście w funkcji Super Device jako urządzenia sterującymi otoczeniem Huawei. Można skorzystać z dodatkowo szyfrowanej przestrzeni prywatnej. Asystent Celia nadal nie działa niestety w języku polskim. Smartfon pozwala na skonfigurowanie wielu użytkowników z osobnymi kontami i danymi logowania, oferuje gesty, obsługę wielu okien i wszelkie opcje potrzebne, by dostosować interfejs do własnych potrzeb. Można go używać jako pilota do elektroniki obsługującej podczerwień, choć ja miałem problemy, by znaleźć mój telewizor na liście obsługiwanych urządzeń.

Globalnie interfejs nie zaskoczy użytkowników smartfonów Huawei, a powinien być jasny i funkcjonalny dla tych, którzy nie mieli do tej pory do czynienia z EMUI.

R E K L A M A

Snapdragon na 8+

Pisanie o wydajności Huawei P60 Pro to trochę marnowanie miejsca. Smartfon działa jak przeciąg. Grzeje się raczej sporadycznie przy dużym obciążeniu: nagrywanie/odtwarzanie wysokiej jakości wideo, szybka wymiana sporej porcji danych, wymagające gry. Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1 to potężna jednostka, której jednak został nałożony ogranicznik na obsługę sieci 5G. Chińczycy znajdują sposoby na obejście tego ograniczenia, ale wyłącznie u siebie. A to smartfon wychodzi z innym brandem, a to dostępne są specjalne plecki z dodatkową anteną 5G. U nas niestety szans na obsługę 5G nie ma, ale 4G w zupełności wystarczy zarówno jeśli idzie o prędkość wymiany danych, jak i możliwości infrastrukturalne polskich operatorów.

8 GB pamięci RAM + 256 GB pamięci wewnętrznej to układ, który wydaje się dość skromny jak na flagowca. Specyficzne działanie EMUI z wyłączaniem aplikacji działających w tle pozwala jednak na ekonomiczne zarządzanie dostępnym RAM-em. Dla jednych to zaleta, dla innych wada. Wada głównie dla tych, którzy nie wiedzą, że można to obejść. Nieźle to ukryli, ale: Ustawienia - Aplikacje i usługi - Aplikacje - Specjalny dostęp (górne menu) - Optymalizacja zużycia baterii. Tu wystarczy wybrać konkretną aplikację i zaklikać „Zezwól” na wydłużony czas działania baterii dla tej aplikacji. Specjalny dostęp umożliwia zatem ustawienie aplikacji uprawnień uniemożliwiających automatyczne jej wyłączenie np. po wygaszeniu ekranu. No, tylko że jeśli ustawimy takie uprawnienia kilku aplikacjom, może się okazać, że zarządzanie dostępną pamięcią przestało działać optymalnie... Na pliki własne pamięci mi zbyt mało. Jest na szczęście wersja z 512 GB i 12 GB RAM-u, a Huawei P60 Pro obsługuje karty NM do 256 GB i to są dosyć dobre wiadomości, choć producent chyba niekoniecznie słusznie upiera się przy własnym formacie i ograniczonej pojemności kart pamięci.

Bateria o pojemności 4800 mAh jest w porządku. Błyskawicznie ładuje się przewodowo za pomocą ładowarki 88 W i niemal równie błyskawicznie bezprzewodowo z ładowarką o mocy 50 W pod warunkiem, że bezprzewodową się dokupi. Do tego należy doliczyć ładowanie zwrotne 7,5 W. Przy codziennym standardowym działaniu bez wielkiego obciążenia smartfon wytrzymuje mi bez problemu 1-1,5 dnia. Przy oszczędnym nawet do 3. Do połowy bateria ładuje się w 10 minut.

R E K L A M A

Na pewno o czymś zapomniałem

Ale zawsze można mnie spytać w komentarzach o konkrety. Spędziłem z Huawei P60 Pro naprawdę udane 2 tygodnie. Czy to flagowiec dla każdego? Tak, pod warunkiem, że każdego stać na flagowca i każdy nie jest niewolnikiem Google i każdy nie potrzebuje niezbędnie 5G. Pomimo stonowanej względem konkurencji ceny i atrakcyjnej promocji na otwarcie sprzedaży, flagowy smartfon – i Huawei P60 Pro nie jest tu wyjątkiem – nadal pozostaje drogim gadżetem. W Polsce smartfon debiutuje 9 września 2023 r. w wersjach:

  • 8/256 GB za 5499 zł
  • 12/512 GB za 6299 zł

Google i 5G to nadal wybór indywidualny. Ja mogę tylko napisać, że jeśli chce się mieć fotograficznego smartfona na najwyższym poziomie, przyjaznego dla użytkownika i działającego optymalnie, to Huawei P60 Pro może być naprawdę udanym wyborem. Świetny wyświetlacz, IP68, najlepsze aparaty i unikalna obudowa dla każdego. Irytujące czytniki linii papilarnych są wszędzie. Przełknę to za cenę udanych zdjęć i tylko zębami cichutko zazgrzytam na dodatkowe 800 zł za wersję z większą pamięcią.

O autorze
jacek-filipowicz.jpg
Jacek Filipowicz

Dziennikarz specjalizujący się w rynku urządzeń elektronicznych, ze szczególnym uwzględnieniem urządzeń przenośnych, telefonów, smartfonów i tabletów. Związany z katalogiem mGSM.pl od początku istnienia serwisu. Od 2012 roku pełni funkcję redaktora naczelnego. Autor testów, recenzji, aktualności.

Artykułów: 2024

Ten artykuł skomentowano już 1 raz.
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A
Opinie nie są weryfikowane.
icon up
100,0% 
icon down
 0,0% 
icon unknown opinion
 0,0% 
Default user logo
KJM

Opinia pozytywna

Witam, zdjęcia genialne,szczególnie ten kot czarno-biały, pozostałe również super. Gdyby P60 Pro był nieco tańszy, pewnie bym go kupił. Pozdrawiam, Krzysztof
.69.88.163 | 13.05.2023, 09:05
R E K L A M A


mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies