Obudowa, gniazda, materiały
Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem ciężkich i zimnych smartfonów. Zamiast lekkiego i kompletnie nieekologicznego plastiku (jak by go producenci fikuśnie nie nazywali) wolę szkło i metal. Huawei P50 Pro oferuje mi szkło i metal. Szkło na wyświetlaczu, metal w ramce. Jest dosyć duży i ciężki, ale przy wyświetlaczu o przekątnej 6,6 cala wymiary 158,8x72,8x8,5 mm i waga 195 gramów wydaja się być uzasadnione. Nazwa koloru obudowy, która podałem wyżej nie mówi kompletnie nic. Tylna obudowa jest lustrzanie-srebrna, choć być może z niewielka nutą brązu czy złota. Bardzo niewielką. Przy bliższej obserwacji daje się zauważyć trzy różne odbicia. Gdy patrzy się na wprost, widać lekko przydymione odbicie twarzy. Po pochyleniu górnej krawędzi widać drugie odbicie rozciągnięte w pionie. Po pochyleniu dolnej - twarz rozciąga się głównie w poziomie i ulega kolejnym zniekształceniom. Trochę jak w gabinecie luster.
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
Ekran zachodzi na brzegi obudowy i zdaje się wypełniać cały przedni panel smartfona z niemal niewidocznym metalowym obrysem z góry i dołu, a także z lekko wystającymi dolnymi przyciskami. Po włączeniu okazuje się, że wyświetlacz ma dodatkowe marginesy. Mniej więcej po 2 mm z boków i po milimetrze u góry i u dołu. Centralnie umieszczone oczko przedniego aparatu mówi wyraźnie, że rozpoznawanie twarzy nie będzie tak dokładne jak w układach z dwoma aparatami mapującymi topografię twarzy użytkownika. Czytnik linii papilarnych kryje się pod ekranem.
Na prawej krawędzi mieszczą się przyciski głośności i włącznik. Ten ostatni z ozdobną czerwoną kreską wzdłuż. Na górnej krawędzi oprócz oczka diody podczerwieni i jednego z głośników widać jeszcze dwa symetrycznie rozmieszczone otwory. Sytuują się blisko rogów i nie mam pojęcia do czego służą. Dół - to drugi głośnik kompletujący stereo, gniazdo USB-C i szufladka na dwie karty nano-SIM. Huawei P50 Pro obsługuje karty pamięci w standardzie NanoMemory, a zatem jeden ze slotów na kartę SIM można obsadzić kartą NM.
Wyspa aparatów na tylnej obudowie zapowiadana już na pudełku mieści dwa koła. W górnym pomieszczono trzy moduły fotograficzne, w dolnym zaś aparat z teleobiektywem, diodę doświetlającą i mikrofon. Modułom fotograficznym towarzyszy mikroskopijny napis informujący o tym, ze Leica nadal współpracuje z Huawei, a jej wkład w zestaw fotograficzny Huawei P50 Pro to optyka Vario Summilux. Tak, cała wyspa wystaje, a dodatkowo wystają oba koła z obiektywami. Inżynierowie od mobilnej fotografii jeszcze nie potrafią oszukać podstawowych praw optyki, a projektanci od dizajnu zdecydowanie odmawiają projektowania grubych flagowców tak, by aparaty nie wystawały. - Cóż, taka uroda współczesnego rynku smartfonów.
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
Tył i wyświetlacz są prawdopodobnie powleczone powłoką oleofobową, bo ślady palców ściera się bardzo łatwo. Niemniej ślady palców są widoczne, co i w przypadku szkła i w przypadku lustrzanego tyłu nie wygląda najlepiej. Smartfon jest cienki i wąski pozwalając na obsługę jedną ręką, choć równocześnie wysoki, więc trzymać trzeba go pewnie. Symetrycznie, na wysokości wyspy z aparatami, niewidoczna dla użytkownika, bo zainstalowana pod obudową, kryje się antena NFC. Z kolei cewka ładowania bezprzewodowego umieszczona została w centrum obudowy pod aparatami. Warto znać rozmieszczenie jednego i drugiego układu - wtedy i ładowanie, i płatności wydadzą się łatwiejsze.
Czysty i szlachetny dizajn Huawei P50 Pro robi bardzo pozytywne wrażenie. To smartfon, którego z przyjemnością bierze się do ręki i z przyjemnością używa.
Materiał własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!