Jestem zwolennikiem rzeczy praktycznych. Jeśli mam wybierać pomiędzy przedmiotami wysoce funkcjonalnymi i efektywnymi, a estetycznie wykonanymi - nie zastanawiam się długo i wybieram te pierwsze. W przypadku smartfona Huawei Mate S nie ma konieczności wybierania.

Wysokiej funkcjonalności towarzyszy tu niezwykle dopracowana estetyka. Spytacie czy trafiłem na smartfona idealnego? Jeszcze nie, ale jestem oczarowany, bo Mate S niewiele do tego ideału brakuje.
Huawei Mate S trafił do mnie pięknie zapakowany i w dosyć bogatym zestawie obejmującym - poza standardową ładowarka, kablem i papierami - również zestaw słuchawkowy, kluczyk otwierający szufladkę karty SIM, a także pokrowiec z szybką. Każdy z tych dodatków okazał się bardzo miłym prezentem. Miękki pokrowiec, choć pogrubia urządzenie, chroni jednocześnie przed wszelkimi uszkodzeniami fizycznymi. Słuchawki oferują godną uwagi jakość odtwarzanej muzyki, a kluczyk... No więc nie, kluczyk dosyć szybko gdzieś się zawieruszył i zazwyczaj używałem spinacza biurowego, wybaczcie.
Kilka słów o wyglądzie zewnętrznym Huawei Mate S napisałem już podczas rozpakowywania smartfona. Jeśli ktoś jest zainteresowany, serdecznie zapraszam do zajrzenia TUTAJ; starałem się również załączyć tam sporo zdjęć smartfona i detali obudowy. Tu skupię się raczej na tym, czego doświadczyłem podczas ponad dwutygodniowego użytkowania urządzenia.
Spis treści
- Upadki i woda
- Wielkość i czytnik odcisku palca
- Wyświetlacz i kolory
- Interfejs i aplikacje
- Zdjęcia i filmy
- Wydajność
- Podsumowanie
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Upadki i woda
Zacznę jednak może od kwestii najbardziej praktycznych: od wytrzymałości fizycznej. Zazwyczaj staram się nie poddawać urządzeń testowych zbyt ekstremalnym przeciążeniom, ale i nie dbam o nie jakoś specjalnie. Mate S miał jednak pecha. Po pierwsze udało mi się go upuścić w pokrowcu na drewnianą podłogę z wysokości biodra, a po drugie przeżył rozmowę w dosyć rzęsistym deszczu - rozmowa była pilna, a warunki niestety polowe. Udało mu się i jedno i drugie. Pamiętajcie: Mate S nie ma żadnych specjalnych odporności, ale ma porządną monolityczną aluminiowa obudowę, ekran chroniony szkłem Gorilla Glass i pokrowiec, który - w tym wypadku - na szczęście skutecznie uchronił obudowę przed jakimikolwiek uszkodzeniami mechanicznymi amortyzując upadek. W kwestii deszczu raczej miałem szczęście i nic poza tym.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Wielkość i czytnik odcisku palca
Jeśli lubicie smartfony z wyświetlaczem o przekątnej w okolicy 5-5,5 cala, to obsługa Mate S nie sprawi najmniejszych problemów. Gdyby ktoś wolał jednak mniejszy ekran ze względu na łatwość pisania, czy operacji wykonywanych jedną ręką - nie ma problemu: jednym ruchem kciuka przesuniętego po pasku przycisków dotykowych można zmniejszyć znacznie wyświetlacz i obsługiwać go jednym palcem niezbyt wielkiej dłoni. Nie jest to opcja nowa, ale dzięki niej można pisać na małym ekranie i ciszyć się przeglądaniem internetu, czy oglądaniem filmów już na znacznie większym. Aaa - i działa to w obie strony. Leworęczni nie muszą się obawiać.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Regulacja głośności jest w najbardziej odpowiednim dla niej miejscu, tzn. na górnej części prawej krawędzi telefonu - przeciwnie niż w przypadku smartfona, którego noszę na co dzień. Ułatwia to znacznie korzystanie z przycisków w kieszeni. Sporo najczęściej wykonywanych operacji można przeprowadzić za pomocą jednego muśnięcia palcem, dzięki obecności czytnika linii papilarnych z tyłu obudowy pod modułem aparatu fotograficznego. Pierwszy skan odcisku odbywa się kilkustopniowo, a zdefiniować można kilka osobnych wzorów linii. Poza standardową możliwością odblokowania ekranu z całkowicie czarnego, do pełnej funkcjonalności, skaner z oprogramowaniem Fingerprint 2.0 pozwala dodatkowo na wykonanie kilku innych operacji:
- odbieranie połączeń
- zatrzymanie alarmu
- wyświetlenie panelu powiadomień
- przeglądanie zdjęć
- zrobienie zdjęcia, rozpoczęcie nagrywania filmu
Odcisk palca niezbędny jest tylko przy odblokowywaniu - w końcu to opcja bezpieczeństwa. Każda kolejna funkcja jest obsługiwana przez skaner tak, jakby był przyciskiem dotykowym albo gładzikiem - bez konieczności skanowania. Chyba najbardziej przydatną funkcją jest dla mnie ta umożliwiająca zrobienie zdjęcia: nie trzeba dotykać ekranu, przez co (przynajmniej w moim wypadku) maleje ryzyko poruszenia aparatem. Również odbiór połączenia w ten sposób jest wygodny, choć człowiek jak ja przyzwyczajony do sprawdzania najpierw kto dzwoni, będzie korzystał z niej raczej oszczędnie.
Czytnik działa niemal błyskawicznie. Podczas odblokowywania wystarczy chwilowe, niezbyt długie przyłożenie palca. Również podczas wykonywania pozostałych operacji czułość stoi na najwyższym poziomie.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Wyświetlacz i kolory
Zaokrąglona, powiększająca optycznie ekran szybka 2,5D, możliwość obsługi w rękawiczkach, świetnie wyważone kolory, doskonale wykorzystana powierzchnia panelu przedniego, Gorilla Glass 4 i najczarniejsza czerń AMOLED-a - tak, ja dałem się na to złapać. Bez względu na to czy przegląda się zdjęcia, ogląda film, czy tylko szpera w ustawieniach, obsługa wyświetlacza jest czystą przyjemnością. Zdaje mi się, że rozdzielczość FHD wystarcza aż nadto mojemu poczuciu estetyki, tym bardziej, że wyświetlacz QHD miałby szansę odbić się niekorzystnie na wydajności smartfona i na trwałości baterii. 401 ppi to wartość zdecydowanie do przyjęcia, szczególnie przy tym typie matrycy. Zdaje mi się, że producent nieco manipuluje wzrokiem użytkownika za pomocą wygaszonych kolorów menu: dzięki temu każda grafika wyświetlana na ekranie poza menu oczarowuje kolorystyką. Bez przejaskrawiania i bez potrzeby odwracania wzroku, żeby odpoczął.
Malkontenci mają pełny zakres regulacji temperatury barw, która domyślnie ustawiona jest gdzieś w połowie skali. Robi się to zwykłym suwakiem, bez potrzeby znajomości wartości liczbowych, a efekt jest widoczny od razu na wyświetlaczu. Można również ustawić sobie dowolną tapetę i zmieniać ją losowo albo za pomocą potrząśnięcia urządzeniem. Jeśli nie lubi się korzystania z wybudzania dotknięciem czytnika odcisku palca, da się to zrobić podwójnym stuknięciem w ekran.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Interfejs i aplikacje
Nie przepadam za manierą niektórych producentów eliminującą dodatkowe menu z ikonkami aplikacji. Mate S upraszcza ten interfejs, z którego najczęściej korzystamy zmuszając nas do poruszania się tylko po kolejnych pulpitach. Można oczywiście dodać dodatkową powierzchnię roboczą, można gromadzić skróty w katalogach, a jednak brakuje mi nieskalanie czystego ekranu głównego i pulpitu-dwóch, gdzie mam tylko najistotniejsze skróty. - Ale to, co napisałem tyczy się wyłącznie moich preferencji. Obiektywnie rozwiązanie zastosowane przez Huawei eliminuje niepotrzebne skomplikowanie menu, podwójne skróty, a do tego zmusza nas niejako do zachowania porządku. Poza tym EMUI 3.1 jest i estetyczne i bardzo ładne ze swoją domyślną wymianą ekranów powitalnych, na których występują tylko wysokiej jakości piękne zdjęcia.
zrzuty ekranu: J. Filipowicz/mGSM.pl
Na górze znajdziemy domyślnie panel powiadomień i skróty do ustawień. Każde w osobnej zakładce. Powiadomienia są zresztą widoczne zanim tam zajrzymy, bo nad wyświetlaczem mamy dedykowaną im diodę. Z kolei na dole na pasku nawigacyjnym dostajemy trzy przyciski, które z poziomu ustawień daje się dowolnie pozamieniać miejscami. Jesteście przyzwyczajeni do innego układu? Chcecie poeksperymentować? Huawei Mate S umożliwia dopasowanie najczęściej używanych i chyba najistotniejszych elementów interfejsu do własnych preferencji. Wpisuje się w to bardzo ładnie dodatkowy przycisk, który pozwoli otworzyć panel powiadomień bez sięgania do góry: to znów ukłon w stronę tych, którzy wolą mniejsze smartfony albo są po prostu - jak ja - leniwi.
zrzuty ekranu: J. Filipowicz/mGSM.pl
Zapewne zainteresowani znają doskonale szczegóły techniczne, ale żeby formalnościom stało się zadość: urządzenie pracuje pod kontrolą Androida 5.1.1 ze wspomnianym już EMUI w wersji 3.1. Pracuje płynnie i bez zacięć. Z kuriozalnych ciekawostek w aplikacjach znalazłem skrót do sklepu Vmall (którego w polskiej wersji smartfona raczej nie uświadczycie), z aplikacji zaś nadmiarowych - kilka dem gier Galeloftu. Rzeczy ciekawe, to z pewnością lusterko z możliwością zaparowania poprzez dmuchnięcie w mikrofon, powiększenia widoku, dodania sobie odpowiedniej ramki, czy włączenia przedniej diody doświetlającej. Panie prawdopodobnie polubią tę aplikację. Do tego jest lupa z ustawianą ręcznie ostrością. Jest menadżer telefonu z propozycjami codziennych optymalizacji działania: wyłączaniem aplikacji, czyszczeniem pamięci, wyłączaniem niepotrzebnie działających w tle interfejsów komunikacyjnych i aplikacji pożerających w tle baterię nawet przy wygaszonym ekranie. Lubię ładne obrazki, dlatego mnie przypadła do gustu aplikacja z motywami zmieniającymi wygląd interfejsu. Poza tym znajdziemy to, czego się spodziewamy po Androidzie: odtwarzacze multimedialne z własnymi widgetami, dyktafon, sieci społecznościowe, programy Google, czy radio FM. Aplikacje, które obsługują funkcję współdzielenia wyświetlacza można uruchamiać w dwóch osobnych oknach na jednym ekranie. Nie ze wszystkimi się to udaje.
zrzuty ekranu: J. Filipowicz/mGSM.pl
Klawiatura jest oparta o SWYPE, co dla jednych jest dobrą wiadomością (niesamowita wygoda i naprawdę niezły zasób rozpoznawanego słownictwa), a dla innych udręką. Udręka wzrośnie jeszcze, gdy wspomnę, że nie jest łatwo powolutku pisać po polsku. Lista znaków specjalnych po przytrzymaniu s, c, z, o itd. jest na tyle długa, że trafienie w polskie ś, ć, ź, ó może stanowić pewien problem. - To znaczy mogłoby, gdyby nie podpowiadanie słów, które również działa wzorcowo. Dodatkowo w interfejs wbudowano aplikację odpowiedzialną za blokowanie niechcianych wiadomości i połączeń. - Panaceum dla tych, którym zdarzy się zawrzeć nieprzyjemne nowe znajomości albo skutecznie zepsuć stare.
zrzuty ekranu: J. Filipowicz/mGSM.pl
Knuckle 2.0 pozwala na sterowanie smartfonem za pomocą stawu palca. Tak, wiem że brzmi dziwnie. Jest to chyba unikatowa opcja oferowana przez smartfona Huawei. Rysowanie zgiętym palcem po ekranie pozwala błyskawicznie uruchomić aplikacje bez szukania skrótu. Rysowanie po zdjęciu, czy po tym co widać na ekranie pozwoli wyciąć obrysowany nieregularnie fragment albo wykadrować, skopiować go, przenieść, załączyć do wiadomości, czy opublikować w sieci społecznościowej. Niestety testowy egzemplarz telefonu nie obsługuje rozpoznawania nacisku wyświetlacza. Podczas rozpakowywania obiecywałem ważenie jabłek, sterowanie za pomocą określonych obszarów wyświetlacza i zoomowanie poprzez nacisk: przykro mi. Pozwólcie, że zacytuję producenta: Opcja dostępna jest tylko w specjalnych wersjach smartfona.
zrzuty ekranu: J. Filipowicz/mGSM.pl
I ostatnia, ale wcale nie najmniej ważna sprawa: z poziomu ustawień można włączyć uproszczony styl menu przydatny dla osób starszych lub mających problemy ze wzrokiem. Duże przyciski, mocne kontrastowe kolory i układ przypominający mi nieco powiększone kafle Windows.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Zdjęcia i filmy
Huawei Mate S obdarzony został dwoma aparatami fotograficznymi. Z tyłu, za szafirowym szkłem znajdziemy obiektyw z matrycą 13 megapikseli i dwukolorowym układem dual-LED. Na panelu przednim, u góry po prawej ukrywa się oczko z matrycą 8 megapikseli.
Główny aparat fotograficzny bardzo dobrze radzi sobie ze zdjęciami makro, natomiast na zdjęciach robionych z ręki, bez podparcia bardzo lekko śnieży, niekiedy gubiąc nieco ostrość pomimo optycznej stabilizacji obrazu. Widać to dopiero przy wyświetlaniu zdjęć w pełnym rozmiarze. Na dużym ekranie FHD zdjęcia wyglądają bardzo dobrze i ani śnieżek, ani niedostatki ostrości nie są widoczne. Nie należy mi wierzyć na słowo. Zajrzyjcie koniecznie - proszę - do galerii. Umieściłem tam ponad 30 reprezentatywnych dla aparatu Mate S zdjęć w pełnej rozdzielczości.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Niemal błyskawicznie działa autofocus i touch-focus, choć kilka razy o zmroku zdarzyło mi się przez chwilę gimnastykować przed wyostrzeniem żądanego planu. Globalnie jestem ze zdjęć z Mate S zadowolony, szczególnie że aparat radzi sobie dosyć dobrze w gorszym oświetleniu.
W ustawieniach znajdziemy kilka trybów fotografowania i kilka opcji związanych z wykorzystaniem aparatu:
- Malowanie światłem - wydłużony czas ekspozycji, który nadaje się do robienia np. nocnych zdjęć ruchomych świateł samochodów
- Makijaż cyfrowy - opcja portretowa umożliwiająca likwidację przebarwień na skórze, wygładzenie i upięknienie fotografowanej osoby; dostępna jest skala pozwalająca na określenie stopnia działania tej opcji
- Zdjęcie - tryb zdjęć
- Wideo - tryb wideo
- Tryb poklatkowy - zdjęcia wykonywane co jakiś czas; tryb nadaje się do rejestracji wolno przepływających chmur, zachodzącego słońca: czegoś co dzieje się stosunkowo wolno.
Głębiej w menu, ale w odległości jedynie jednego przycisku ukryte są:
- HDR - wyrównanie różnic w oświetleniu planów
- Najlepsze zdjęcie - kilka zdjęć wykonanych z różnymi parametrami w krótkim czasie, pozwala wybrać najlepsze
- Rozpoznawanie dokumentu - ułatwia zrobienie zdjęcia wybranemu fragmentowi tekstu
- Super noc - gwiazdy, księżyc, super długie naświetlanie i niestety konieczność zastosowania statywu
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
- Ostrość na wszystko - poszerzona głębia ostrości
- Notatka audio - zdjęcie + 10-sekundowa notatka głosowa
- Panorama - przydaje się pewna ręka i umiejętność utrzymania smartfona w poziomie i pionie
- Profesjonalny aparat - masa opcji do ręcznej korekty; interfejs oparty na kolistych menu, a opcja działa również podczas rejestrowania wideo
- Znak wodny - zdjęcie ze znakiem wodnym
Również za jednym dotknięciem ekranu można przenieść się do podmenu filtrów, które oferuje 8 różnych modyfikacji (to dziewiąte w środku jest bez filtra) kolorystyczno-kompozycyjnych fotografowanego obrazu: monochromatyczny, moc, ND, walencja, niebieski, poświata, nostalgia, brzask. Efekty są nakładane w czasie rzeczywistym, dlatego łatwo wybrać ten, który estetycznie najbardziej odpowiada fotografującemu.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
zrzuty ekranu: J. Filipowicz/mGSM.pl
Osobiście bardzo przypadło mi do gustu intuicyjne koliste menu ustawień ręcznych. Zazwyczaj - jak chyba każdy - zdjęcia robię na ustawieniach automatycznych, ale czasem zależy mi na zrobieniu fotki, z którą automat po prostu sobie nie radzi. Możliwość ręcznej regulacji czasu naświetlania, balansu bieli, czułości, czy rodzaju ustawiania ostrości to jest wtedy czymś bardzo przydatnym. Oferowane rozdzielczości zdjęć to 13 megapikseli (4:3), 10 megapikseli (1:1 i 16:9), 8 megapikseli (4:3) i 6 megapikseli (16:9). Można włączyć sobie oczywiście geotagi, pamiętając jednak, że w jakiś sposób zmniejszają naszą prywatność. Można również ustawić dźwiękowe wyzwalanie migawki za pomocą słowa cheese albo poprzez podniesienie głosu do określonej głośności. Z kolei optyczna stabilizacja obrazu wspomaga fotografującego w trudnych warunkach, gdy zachodzi ryzyko drgnięcia ręki.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Zmianę parametrów oświetlenia sceny można uzyskać w bardzo prosty sposób poprzez przytrzymanie palca na ekranie w miejscu, gdzie znajduje się jaśniejszy albo ciemniejszy obiekt. Jest oczywiście HDR, ale moim zdaniem lepiej zrobić kilka zdjęć, niż zdawać się na automatyczny interfejs, który wcale nie musi dawać zadowalających efektów.
zrzuty ekranu: J. Filipowicz/mGSM.pl
Huawei Mate S nagrywa dobrej jakości wideo w rozdzielczościach 1080p i 720p w trybie 16:9 i z dźwiękiem stereo. Poza optyczną stabilizacją obrazu dostępna w menu jest dodatkowa opcja stabilizacji, ale nie udało mi się odkryć jak działa. Być może jest odpowiedzialna za dodatkową stabilizację elektroniczną? Pokrowiec nie przeszkadza w nagrywaniu dźwięku, ponieważ mikrofon jest umieszczony na szczycie obudowy, gdzie nic go nie zasłania.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Wydajność
Smartfon radzi sobie doskonale ze wszystkimi codziennie używanymi aplikacjami bez najmniejszych problemów. Świetnie obsługuje wymagające gry, nie ma kłopotu z płynnością obsługi systemu i wielozadaniowością. System oparto na SoC HiSilicon Kirin 935, który pracuje z zegarem do 2,2 GHz. 3 GB pamięci RAM wystarcza w zupełności, podobnie jak i ok. 24 GB pamięci flash oddane do dyspozycji użytkownika. W każdej chwili można zoptymalizować pamięć z poziomu ustawień - czyszcząc pliki w pamięci tymczasowej, czy wyłączając niepotrzebne aplikacje. Smartfon bez kłopotu radzi sobie z bezstratnymi formatami muzycznymi, czy z wczytywaniem dużych dokumentów. Granicę możliwości osiąga przy bardzo dużych plikach wideo oglądanych online, choć trudno mi powiedzieć czy winna jest tu przepustowość łącz z których korzystam, czy raczej wąskim gardłem okazuje się procesor. Inna sprawa, że na co dzień nie oglądam online wideo w 4K.
zrzuty ekranu: J. Filipowicz/mGSM.pl
Od początku obawiałem się o wydajność baterii, ale jak się okazało - raczej bezpodstawnie. Przy korzystaniu ze smartfona w moim stylu: z włączaniem zarówno interfejsów komunikacyjnych, jak i poszczególnych programów tylko wtedy, gdy są konieczne, smartfon wytrzymuje mi do 3 dni. Z aktywnym użytkowaniem, włączonym WiFi, BT, geolokalizacją i sieciami społecznościowymi jest znacznie gorzej - 2/3 dnia do półtora. Zatem norma. Podczas codziennego aktywnego korzystania z Mate S największym pożeraczem energii jest prześliczny wyświetlacz. Jak w niemal każdym wysokiej klasy smartfonie, tak i tu możemy włączyć jeden z trzech trybów oszczędzania energii przydatny w sytuacjach kryzysowych. Do tego możemy osobno określić ilość aplikacji, którym pozwalamy pracować przy wyłączonym ekranie.
zrzuty ekranu: J. Filipowicz/mGSM.pl
Interfejsy komunikacji lokalnej działają wzorcowo, choć nie każdy ucieszy się z braku WiFi na częstotliwości 5 GHz. Komunikacja komórkowa i przesył danych również, o ile mamy dobry zasięg. Małym zgrzytem jest USB, które na dzień dobry proponuje instalację dodatkowego oprogramowania. Wystarczy jednak zmienić tryb pracy interfejsu w telefonie i za moment dane można przenosić pomiędzy pamięcią Mate S a PC-tem. Miłym dodatkiem jest NFC, dzięki któremu huawei nie miał problemu z błyskawicznym porozumieniem się z zewnętrznym obiektywem, głośnikiem, czy selfie-stickiem.
fot. J. Filipowicz/mGSM.pl
Podsumowanie
Strasznie dużo tekstu, dlatego może na koniec krótko, po żołniersku, w punktach. Starałem się wymieniać obiektywnie również takie zalety i wady, które dla mnie nimi nie są, ale powtarzają się bardzo często w komentarzach i uwagach użytkowników smartfonów, a odnoszą się także do Mate S.
Dlaczego Huawei Mate S jest smartfonem idealnym?
- Świetny wyświetlacz FHD AMOLED ze szkłem 2,5D; doskonały obraz, Gorilla Glass 4
- Trwała cieniutka aluminiowa obudowa
- Funkcjonalny czytnik linii papilarnych
- Staranna organizacja GUI, mnogość opcji przy jednoczesnym zachowaniu porządku
- Dobra wydajność w grach i wzorowe działanie obecnych interfejsów komunikacyjnych
- Niezły aparat (szczególnie opcja zdjęć nocnych) i kamera, szafirowe szkło, OIS, dwukolorowa dioda sprawiająca, że portret z lampą nie wygląda jak robiony lekko przeziębionemu zombi
- Innowacyjne sterowanie Knuckle 2.0
- Zestaw z godną uwagi jakością słuchawek i pokrowcem
- Bardzo dobra jakość odtwarzanej muzyki - również przez głośnik zewnętrzny
- 32 GB pamięci flash z możliwością rozbudowania kartami pamięci
Dlaczego Huawei Mate S do ideału jednak nieco brakuje?
- Nieco jednak zbyt mała bateria
- 13 megapikseli jest dobre, 21 bywa lepsze
- Brak wyświetlacza QHD
- Brak obsługi WiFi 5 GHz
- Niewymienna bateria
- Brak czujnika nacisku wyświetlacza (obecny tylko w specjalnych wersjach)
- Brak USB typu C
- Brak nagrywania w FHD powyżej 30 fps
- Brak nagrywania wideo w 4K
- Wysoka, jak na przeciętną kieszeń, cena
Moja przygoda z Huawei Mate S dobiegła końca. To jeden z tych smartfonów, które zwyczajnie lubię. Przez cały okres testów miałem poczucie obcowania z funkcjonalnym urządzeniem premium, które oferuje własną filozofię funkcjonalności, ale jednocześnie jest na tyle elastyczne, by użytkownik mógł je do siebie dopasować. Tak, można oczywiście narzekać. Niektóre flagowe smartfony obecne na rynku w różnych kategoriach wydają się być lepsze technologicznie od Mate S, ale żeby polubić tego, wystarczy wziąć go do ręki. Poza tym to smartfon, który w żadnym zastosowaniu mnie nie zawiódł, a to się bardzo rzadko zdarza.
Urzekł mnie wyświetlacz, marzłem po nocach, żeby fotografować na statywie gwiazdy, a każde odblokowanie interfejsu z obrazkiem powitalnym było jak miniaturowe święto. Po dosyć długim czasie testów z czystym sumieniem mogę polecić tego smartfona każdemu, kto przeczytał powyższe i nie odstraszyły go ani drobne niedogodności, ani cena, która w tej chwili nie jest chyba jeszcze dla polskiego rynku znana, ale może oscylować pomiędzy 2500 a 2800 zł. Może u operatorów będzie nieco taniej.
Materiał własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!