Huawei Mate X6 udowodnił mi, że smartfonowe składaki nie muszą być kompromisem pomiędzy skomplikowanym mechanizmem, a oczekiwaniami, jakie mamy względem flagowca. Składany smartfon może nie tylko zachwycać cudami współczesnej technologii, ale również robić świetne zdjęcia.

Dylemat pomiędzy technologią a ekonomią
Huawei Mate X6 jest bezpośrednim następcą sprzedawanego wcześniej w Polsce Huawei Mate X3, który dwa lata temu wylądował w naszych sklepach w onieśmielającej cenie blisko 10 tysięcy złotych. Następcą, który w wersji 512 + 12 GB w regularnej sprzedaży jest tańszy o 2 tysiące i oferuje znacznie większe możliwości techniczne.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Czy to ma znaczenie? Według mnie ma: poznawcze. Technologia składaków najwyraźniej powoli znajduje sobie uznanie wśród klientów. Więcej sprzedanych egzemplarzy to możliwość obniżenia ceny dla kolejnej generacji. Dziś dla przeciętnie zarabiającego Kowalskiego 8 czy 10 tys. to podobnie niedostępna półka cenowa. Jeśli ten Kowalski jest maniakiem technologicznym – i tak musi wziąć kredyt. A jednak, pomimo inflacji i ogólnej drożyzny, jest zauważalnie taniej.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Jako dziennikarz technologiczny mam ten luksus, że nie muszę przejmować się osobiście kwestiami ekonomicznymi, a mogę zająć się wyłącznie cudami technologicznymi oferowanymi przez Huawei Mate X6. Przyjmuję zatem, że to nie jest smartfon dla wszystkich zarówno ze względu na barierę ekonomiczną, jak i z powodu specyficznej ergonomii użytkowania (podobnie jak wszystkie inne smartfony składane). Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, by dowiedzieć się nieco o jego wadach i zaletach zanim uwzględni się go we własnych planach zakupowych.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Jest ładowanie 66 W, ale ładowarkę trzeba dokupić
W pudełku ze smartfonem za 8 tys. zł nie ma ładowarki. Winna dyrektywa UE, która próbując ujednolicić standard ładowania, utrudniła jednocześnie życie producentom wymagając od nich obowiązkowego wariantu sprzedażowego bez ładowarki. Huawei Mate X6 można ładować prądem o mocy 66 W, a polski oddział zapewnia, że na dostępność osobno sprzedawanych ładowarek będzie można niezawodnie liczyć w sklepie firmowym producenta.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
W zestawie ze smartfonem jest szpilka do szufladki z kartami, jak również ochronne plecki z poręcznym składanym wspornikiem umożliwiającym postawienie smartfona na blacie. Funkcjonalność tego rozwiązania może być dyskusyjna, bo Huawei Mate X6 zachowuje się stabilnie w stanie złożonym, ale w stanie rozłożonym tylko w jednej pozycji. Tak czy inaczej podpórka umożliwia czytanie i oglądanie multimediów bez konieczności trzymania smartfona w ręce – i to się chwali.
Wytrzymały i poręczny
Producent postawił w Huawei Mate X6 na dwa wyświetlacze. Na zewnątrz mamy twardy OLED z Kunlun Glass drugiej generacji i centralnym oczkiem aparatu fotograficznego, natomiast w środku - OLED elastyczny, chroniony przed czynnikami zewnętrznymi skrzydłami obudowy. W środku również jest aparat fotograficzny – w prawym górnym rogu.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Smartfon waży 239 gramów i w stanie złożonym doskonale można odczuć jego wagę. Metalowa ramka i grzbiet kryjący zawiasy dają wrażenie solidności – i rzeczywiście. Zgodnie z zapewnieniami producenta, zwiększone zostały względem poprzedniej generacji wszystkie odporności związane z uszkodzeniami mechanicznymi urządzenia przy upadku. Intencjonalnie testować - jak zwykle nie polecam. Można natomiast cieszyć się wiedzą, że w znacznie sztywniejszej względem poprzedników konstrukcji ma udział aluminium serii 7 zwiększające wytrzymałość o 37% względem poprzedniej generacji, a szkło Kunlun drugiej generacji 25-krotnie wzmacnia odporność ekranu w porównaniu do wyświetlacza niechronionego. O 27% wzrosła także odporność materiału, z którego zbudowane są zawiasy w kształcie kropli.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Grubość Huawei Mate X6 W stanie złożonym to 9,9 mm, a rozłożony ma 4,6 mm. Bardzo wygodnie trzyma się go w stanie złożonym, natomiast w rozłożonym preferowani są raczej użytkownicy trzymający smartfona prawą ręką – z prawej strony jest wszakże wyspa z aparatami, co czyni ją nieco cięższą. Starałem się przetestować również smartfona w lewej ręce – tak trzymałem smartfona, pisząc tekst jedną ręką w stanie rozłożonym. Uchwyt wydaje się stabilny, niemniej nieco mniej wygodny i powodem nie jest chyba wyłącznie fakt, że nie jestem oburęczny. Uchwyt obiema rękami podczas pracy wydaje się optymalny. Sądzę że przy przeglądaniu treści można przyzwyczaić się do korzystania bez względu na prawo- albo leworęczność.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Dla porządku należy do grubości doliczyć oczywiście wyspę z aparatami, która jest dosyć wysoka, bo mieści zaawansowany układ aparatów fotograficznych mieszczących m.in. obiektyw pracujący w układzie peryskopowym. Okrągła metalowa ramka aparatów jest z 4 stron zeszlifowana, a szkło kryjące obiektywy pokrywa powłoka oleofobowa. Gdy zapaprzemy je przypadkowo, wystarczy przetrzeć kawałkiem koszulki albo innego materiału, by zdjęcia odzyskały ostrość.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Nieco cieńsze niż w zwykłym smartfonie są przyciski głośności i włącznik, ale umieszczone są na optymalnej wysokości ramki i ich obsługa nie nastręcza problemów. Gniazdo USB-C i dwustronna szufladka na kart nano-SIM mieszczą się na dolnej krawędzi. Tamże znajdziemy jeden głośnik, a drugi do kompletu na krawędzi górnej. Matowa syntetyczna skóra pokrywająca tył obudowy jest znacznie przyjemniejsza w dotyku, niż plastikowy materiał plecków. To kwestia innej drobniejszej faktury. Naliczyłem trzy widoczne otwory mikrofonów rozmieszczonych na dole i na górze ramki. Całość jest odporna na wodę według klasy odporności IPX8.
R E K L A M AŚwietny do pracy i konsumpcji treści
Nie jestem wielkim miłośnikiem składanych smartfonów. Głównie z powodów praktycznych: wysoka cena nie rekompensuje według mnie korzyści płynących ze zmodyfikowanej konstrukcji. Staram się zatem, za każdym razem, gdy mam okazję dłuższy czas obcować ze składakiem, zweryfikować ergonomię (poręczność) i wygodę użytkowania.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
W stanie złożonym smartfon różni się od klasycznych głównie wagą. Te kilkadziesiąt dodatkowych gramów ma znaczenie np. przy dłuższej pospiesznej wymianie wiadomości; dłoń nieco bardziej się męczy. Huawei Mate X6 rozwija skrzydła w stanie rozłożonym, szczególnie w przypadku pisania dłuższych tekstów, czytania, przeglądania Internetu. Co prawda korzystałem z innej niż systemowa klawiatury QWERTY, ale praca z tekstem na tym składaku to przyjemność: wystarczy ustawić kąt ekranu na ponad 90 stopni i wykorzystywać górną część jako pole robocze, a na dolnej mieć klawiaturę.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Doświadczenie czytania i przeglądania treści na blisko 8-calowym ekranie jest bliskie korzystaniu z tabletu, który w tym wypadku można złożyć do wielkości zwykłego smartfona i schować do kieszeni. Możliwość otwarcia trzech aplikacji na dużym ekranie, ale nie jest to dla mnie jakaś przebojowa funkcjonalność. Jestem przyzwyczajony do stosunkowo wygodnego przełączania pomiędzy aplikacjami oferowanego przez Androida. Funkcjonalność ta jednak wzrasta, gdy bardzo nie chcemy przerywać oglądania filmu podczas pisania wiadomości albo musimy symultanicznie obserwować dwa nagrania wideo (albo dwie aktualizowane na bieżąco inne treści). Mnie taki scenariusz zdarza się rzadko, niemniej doceniam możliwość.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Można Huawei Mate X6 rozłożyć i złożyć jedną ręką, co jednak wymaga nieco wprawy. Nawet jednak po tej wprawy nabyciu zdawało mi się, że jednoręczna obsługa za każdym razem niesie ryzyko zarysowania wewnętrznego ekranu albo upuszczenia całego smartfona. Nie polecam, chyba że ktoś ma naprawdę duże dłonie.
R E K L A M ASkładak, a zdjęcia jak z flagowca
Huawei Mate X6 ma świetny zestaw fotograficzny i – jak wcześniej wspomniałem – nie idzie na żadne kompromisy. Gdybym miał porównywać możliwości tego układu aparatów i jakość zdjęć, mógłbym przywołać jedynie flagowego smartfona Huawei Pura 70 Ultra, a to i tak by nie wystarczyło.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Oprócz 3 aparatów z tyłu, jednego na frontowym ekranie i jeszcze jednego na elastycznym ekranie po rozłożeniu, mamy oczko dedykowane wyłącznie rozpoznawaniu kolorów z naciskiem na czerwony. Ten aparacik (Ultra Chroma Camera) sprawia, że kolory odpowiadają tym z rzeczywistych fotografowanych obiektów i to nawet na zdjęciach makro, gdzie zazwyczaj kolory bledną.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Wszystkie tylne matryce pracują z czujnikami RYYB, co oznacza lepiej odwzorowane kolory i lepszą czułość w gorszych warunkach oświetleniowych. Główny aparat z matrycą 50 Mpx ma regulowaną przysłonę f/1.4-f/4.0, co w składaku nie jest czymś powszechnym. Dodatkowo mamy tu optyczną stabilizację obrazu i nagrywanie wideo do 4k przy 60 klatkach na sekundę. OIS jest oczywiście dostępne także w aparacie z matrycą 48 Mpx i teleobiektywem. Obiektyw szerokokątny współpracuje z matrycą 40 Mpx. Czwarte oczko z tyłu to wspomniany czujnik spektrum kolorów, a dwa pozostałe aparaty służące do wideorozmów i selfie obdzielono matrycami po 8 Mpx.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Ustawianie ostrości rozwiązano za pomocą lasera. Tylne aparaty pozwalają na 4-krotne powiększenie bezstratne, 10-krotne hybrydowe i 100-krotne cyfrowe.
Czujnik chromatyczny, który nie pozwala na przekłamywanie kolorów i zaburzanie balansu bieli na zdjęciach to nie jedyny przebój. Huawei Mate X6 oferuje niespotykaną do tej pory głębię ostrości na zdjęciach makro. Zajrzyjcie do galerii. Jeżeli robiliście zdjęcia makro, wiecie, że niekiedy rozmycie jest zbyt agresywne, a obszar gdzie obiekt jest ostry – zbyt mały. Ten składak rozwiązuje problem przez fuzję zdjęć robionych z różną ogniskową. Przy czym można oczywiście zrobić również klasyczne zdjęcie makro bez korzystania a EDoF (Extended Depth of Focus). To nie jest nowość absolutna. Nokia próbowała swego czasu czegoś takiego m.in. w modelach E52, E55, C7 i 701, ale to było dawno temu i efekt wieloogniskowych soczewek był nieporównywalny z tym, co dziś proponuje Huawei w kwestii zdjęć makro.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
W Huawei Mate X6 znalazła się również jedna z moich ulubionych opcji robienia zdjęć z priorytetem przysłony. Koty już nie są takimi szybkimi cwaniakami, które pozostawiają na zdjęciu rozmytą kocią mordę zamiast pięknego kiciusiowego wizerunku. Tylko noc jest na zdjęciach niekiedy zbyt jasna na mój gust – nie potrafię najwyraźniej na czas puknąć w spust migawki, żeby zdjęcie nie przypominało dnia.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Aparaty Huawei Mate X6 wzorowo odwzorowują kolory. Zarówno zdjęcia robione aparatem głównym, jak i teleobiektywem peryskopowym są piękne naturalnym pięknem fotografowanych obiektów bez podbijania nasycenia czy kontrastu. Makro robione teleobiektywem to majstersztyk zarówno jeśli chodzi o kolory, jak i o głębię ostrości. Bez względu na krotność zbliżenia i kąt padania światła kolory nie blakną. Teleobiektyw doskonale radzi sobie również z powiększeniami do 4x bez widocznej utraty jakości, a na 10-krotnych powiększeniach hybrydowych nadal bez problemu można odczytać treść tablic czy szyldów. Jak już wspominałem nie raz, o powiększeniu cyfrowym nie dyskutuje się w dobrym towarzystwie odkąd smartfony dostały porządne obiektywy i matryce. Stąd prosty wniosek, że imponującej krotności powiększenie cyfrowe uważam jedynie za ciekawostkę – może służyć jako niezbyt dokładna lornetka, ale nie jako urządzenie robiące zdjęcia. Powyżej 30x chyba nawet nie ma sensu zawracać sobie głowy.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Zdjęcia nocne bardzo ładnie wyciągają szczegóły, przy czym warto pamiętać, że nie warto stosować zbliżeń, ponieważ obraz będzie rozmyty. Można fotografować gwiazdy, ale lepiej robić to ze statywu albo mieć bardzo pewną rękę. Pomimo optycznej stabilizacji, przy zdjęciach nocnego nieba to rozsądny kompromis. Dla tych z kolei, którzy uwielbiają robić autoportrety, cudowną opcją jest robienie ich głównymi aparatami, bo wiecie: po otwarciu smartfona ma się do dyspozycji zewnętrzny wyświetlacz. Nie trzeba kombinować z marnymi 8-megapikselowymi matrycami przeznaczonymi do rozmów wideo! Tylko... drogi producencie, po co w takim razie te dodatkowe aparaty w ekranach? No dobrze, rozumiem, że ten dostępny po rozłożeniu może się jeszcze przydać, żeby widzieć rozmówcę na dużym ekranie, ale po co ten zewnętrzny, skoro można korzystać z lepszych aparatów i kamery? Wyświetlacz bez dodatkowego oczka prezentowałby się znacznie lepiej.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Interfejs foto-wideo
W oprogramowaniu aparatu doskonale odnajdzie się każdy dotychczasowy użytkownik smartfonów Huawei czy Honor. Zdaje mi się, że nawet jeśli weźmie się po raz pierwszy do ręki smartfon tego producenta, to interfejs aparatu jest dosyć przejrzysty. Na górnym pasku mamy opcje w rodzaju mistrza fotografii (rozpoznawanie parametrów sceny), ruchome zdjęcie, przełącznik trybu lampy błyskowej, XMAGE i skrót do ustawień głównych foto/wideo. W dolnym wysuwanym doku mamy powtórkę z rozrywki tych samych opcji plus możliwość ustawienia współczynnika proporcji zdjęcia, filtry i linie siatki.
fot. Huawei
Główny pasek pod widokiem z aparatu daje możliwość ustawienia trybu pracy aparatu: standardowych zdjęć, zdjęć nocnych, priorytetu migawki, portretu, filmu, a także przełącznik trybu profesjonalnego i skrót do podmenu, gdzie znajdziemy: zwolnione tempo, panoramę, malowanie światłem, film poklatkowy, naklejki, tryb zdjęcia dokumentu, supermakro, widok z dwóch aparatów, wysoką rozdzielczość (zdjęcie o natywnej rozdzielczości matrycy, bo domyślnie jest ok. 12 Mpx), kreatora historii, priorytet przysłony i tryb wielu aparatów. To ostatnie do wykorzystania tylko dla posiadaczy większej ilości urządzeń Huawei, które można rozstawić i zrobić np. zdjęcie sceny w ruchu z różnych kątów widzenia.
Jeszcze prościej jest, gdy rozłożymy smartfona. Więcej miejsca oznacza w tym wypadku większą przejrzystość wyboru opcji.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Oczywiste dodatki
W głównych ustawieniach znaleźć dodatkowo można takie ustawienia jak:
- wyzwolenie migawki dźwiękiem za pomocą słowa kluczowego albo głośniejszej mowy
- wyzwolenie migawki po wykryciu uśmiechu
- współczynnik proporcji obrazu
- opcja poprawiania obrazu wymuszająca robienie zdjęć w 25 Mpx
- rozdzielczość wideo: 720p przy 30/60 kl./s; 1080p (16:9 albo 21:9) przy 30/60 kl./s; 4k przy 30/60 kl./s
- możliwość ustawienia kodeka h.265
- HDR Vivid – podbity kontrast i kolory (do 4k przy 30 kl./s)
- linie siatki
- poziomica
- samowyzwalacz
- odbicie lustrzane w przednim aparacie i podczas nagrywania filmów
- automatyczne selfie dla tylnego aparatu po otwarciu, obróceniu smartfona i spojrzeniu w aparat
- znak wodny
- znacznik lokalizacji
- wyciszenie spustu migawki
- przestawny spust migawki
- ultramigawka – dostęp do aparatu po dwukrotnym wciśnięciu ściszania przy wyłączonym ekranie
Dwa słowa o szczegółach sprzętowych
Gdyby ktoś kompletnie nie interesował się branżą smartfonową – bo wszak nie trzeba się interesować, żeby ze smartfona korzystać – przypominam, że smartfony Huawei ze względu na restrykcje Stanów Zjednoczonych i embargo na niektóre technologie nadal nie obsługują sieci 5G ani usług Google. Tych drugich oficjalnie, ponieważ nieoficjalnie dają sobie radę z większością, niemniej uprzedzam, że trzeba do tego zainstalować dodatkowe zewnętrzne oprogramowanie. Huawei ma oczywiście swój własny sklep: AppGallery, gdzie można albo znaleźć aplikacje zastępujące te z Google albo pobrać takie, które korzystanie z usług Google umożliwiają.
Sprzętowo Huawei Mate X6 sprawował mi się w ciągu testów bezproblemowo, a komfort użytkowania mogę bez wahania porównać z najlepszymi dostępnymi na rynku smartfonami flagowymi. Zastrzegam przy tym, że ergonomię użytkowania porównuję z dostępnymi na rynku składakami i przy mojej ogólnej niechęci do smartfonów typu fold również oceniam ją bardzo wysoko.
fot. Huawei
Zewnętrzny wyświetlacz o przekątnej 6,45 cala i rozdzielczości 1080x2440 px obsługuje DCI-P3, pracuje z dynamicznie ustawiana częstotliwością odświeżania do 120 Hz i jest chroniony Kunlun Glass drugiej generacji. Jeśli wewnętrzny wyświetlacz nie jest niezbędny, można sobie doskonale radzić nie otwierając smartfona. Po otwarciu zaś mamy do dyspozycji elastyczną, zbliżoną do kwadratu powierzchnię roboczą o przekątnej 7,93 cala, pracującą w rozdzielczości 2240x2440 px - również z dynamiczną częstotliwością odświeżania do 120 Hz. Zewnętrzny wyświetlacz osiąga lokalnie w szczycie jasność 2500 nitów, a wewnętrzny jest nieco ciemniejszy, bo dobija do 1800 nitów. To są oczywiście wartości dosyć abstrakcyjne, bo mierzone punktowo. W praktyce mogę powiedzieć, że oba wyświetlacze dobrze sprawują się przy świetle dziennym, choć ja przy ekstremalnych warunkach ustawiam jednak jasność ręcznie nie ufając automatowi. Przyznaję również, że czekam z niecierpliwością na moment, gdy Huawei udostępni przynajmniej w niektórych smartfonach ich ultrabookowo-tabletową technologię, która pozwala na pracę w pełnym słońcu.
Producent nie podaje oficjalnie modelu procesora. Nieoficjalnie wiadomo, że w obudowie Huawei Mate X6 siedzi Huawei HiSilicon Kirin 9020 z dwoma rdzeniami pracującymi z zegarem o częstotliwości do 2,5 GHz, sześcioma taktowanymi 2,15 GHz i czterema do 1,6 GHz. Mnie trafiła się wersja z 256 GB pamięci użytkownika. Z tego ok. 31 GB jest zajęte przez system, aplikacje i inne dane. Przy 12 GB RAM-u smartfon działa jak odrzutowiec. Brak jakichkolwiek zacięć nawet przy dużym obciążeniu. Wyjątkiem są sporadyczne przeskoki klatek podczas nagrywania dynamicznego wideo w najwyższej rozdzielczości i przy 60 kl./s. Świetnie działa wymiana danych zarówno poprzez interfejsy lokalne, jak i przez LTE. Poza tą wersją, która jest dostępna na rynku polskim, są jeszcze warianty z 512 GB i 1 TB pamięci, a także z 16 GB pamięci RAM.
fot. Huawei
Bateria nietypowo dla składaków ma pojemność 5110 mAh – chyba tylko marka Vivo w ich składaku oferuje więcej. Trudno ocenić czas pracy, ponieważ zdaje mi się, ze zbyt wiele jest scenariuszy użytkowania smartfona. Wszystko zależy od tego jak często korzystać się będzie z wewnętrznego ekranu i jak smartfon będzie obciążony. Podczas dosyć intensywnych testów (uwzględniających również moją odporność na czas czynnego użytkowania) Huawei Mate X6 jest w stanie wytrzymać niemal cały dzień, choć przy ładowaniu poprzedniego dnia wieczorem, kolejnego po południu już trzeba było ładować. Przy średnio intensywnym użytkowaniu smartfon bez problemu wytrzymywał mi 24 godz. z niewielką górką na jednym ładowaniu. Mój rekord to nieco ponad 60 godzin.
Jako się rzekło, ładowarki w pudełku nie ma. Smartfona można ładować prądem o mocy 66 W przewodowo albo 50 W indukcyjnie.
R E K L A M APodsumowanie
Huawei Mate X6 to świetny składany smartfon chińskiego producenta. Do miana najlepszego składaka brakuje niestety obsługi sieci 5G i usług Google. Statystyki niestety są nieubłagane, a użytkownicy chcą mieć jedno i drugie. Największe zalety urządzenia to flagowe możliwości fotograficzne z innowacyjnym zwiększeniem głębi ostrości przy zdjęciach makro, klasa odporności IPX6, która nie powinna nakłaniać do brawury, ale dawać raczej dodatkową szansę na niewrażliwość urządzenia na zalanie. Bardzo dobry mechanizm zawiasów, niezły komfort użytkowania i poczucie, że trzyma się w ręce urządzenie premium. Huawei w porównaniu z konkurencją nie ma się czego wstydzić w dziedzinie zasilania i ładowania. Wydajność na poziomie smartfonów flagowych jest dla mnie pewną oczywistością biorąc pod uwagę cenę smartfona. Oba wyświetlacze to klasa sama w sobie. To najlepsza podręczna maszyna do pisania, czytnik e-book i przeglądarka internetowa w kieszeni.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Warto przy tym wszystkim oczywiście pamiętać o ryzyku używania elastycznego wyświetlacza bez względu na markę. Tego typu ekrany są podatne na uszkodzenia mechaniczne i piaskowi z plaży czy z kieszeni nie podołają choćby najlepsze zabezpieczenia. Jeśli zwykłeś upuszczać smartfona, uderzać nim o krawędzie, nie dbać o to gdzie go przechowujesz – nie baw się w żadne składaki. Jeśli Huawei Mate X6 upadnie złożony, jest szansa, że przetrwa upadek. Jeśli coś uderzy albo mocno uciśnie ekran wewnętrzny przy rozłożonym smartfonie, nie będzie fajnie. Dla mnie codzienną niewygodą był kurz gromadzący się na zgięciu wyświetlacza przy zawiasach. Tak, wystarczy przetrzeć czystą szmatką, rąbkiem koszulki, czy ściereczką od okularów, ale z klasycznym smartfonem nie muszę tego robić.
fot. J.Filipowicz dla mGSM.pl
Dwa tygodnie z Huawei Mate X6 były dla mnie dobrym i pouczającym doświadczeniem. Przede wszystkim przekonały mnie do tego, że istnieje już na rynku składak robiący świetne zdjęcia, a poza tym zrozumiałem - pomimo sceptycyzmu - że korzystanie z tego typu smartfona można polubić; głównie za ten duży wewnętrzny wyświetlacz, który bez problemu po złożeniu mieści się w kieszeni.