Dawno nie testowałem telefonów w "MI". Z przyczyn życiowych musiałem zwolnić, by po kilku miesiącach przerwy doznać szoku. Wyścig producentów trwa w najlepsze - skwitowałem po bliższym zapoznaniu się z Ideosem X5. Głównie cenowy. Czyżby inne argumenty się skończyły? Huawei wytoczył przeciwko Samsungowi i HTC ciężką, lecz ciut za bardzo plastikową armatę. Bez wątpienia skutecznie razi dobrą ceną...
Ciekawy smartfon za ciekawe pieniądze. Kiepski wyświetlacz i kiepska klawiatura ekranowa. Świetna bateria. Klarowny interfejs użytkownika. Wysoka efektywność energetyczna.
Zacznę od tego, że producent - średnio rozpoznawalna marka w Polsce - źle postąpił, nie sygnując swoim logotypem nowej zabawki do dzwonienia i komunikowania się w internecie. Pod naszą redakcją zrobiłem z Ideosem małą sondę uliczną. Na 10 osób, którym zadałem pytanie: "Jakiej marki jest okazywany telefon?", żadna nie udzieliła prawidłowej odpowiedzi. Cóż z tego, że kombajn Huawei ma solidne możliwości i świetną cenę w stosunku do jakości, skoro ludzie mi odpowiadali: "Hm... Nie wiem. Pewnie jakiś nowy Samsung". Najczęściej producenta mylono z firmą HTC. Był też policjant w cywilu, który pomylił mnie ze złodziejem usiłującym sprzedać telefon na ulicy. Gdy już wytrzepaliśmy się z legitymacji służbowych, wisienką na torcie była odpowiedź szeryfa: "Pewnie jakiś HTC...".
Telefon jest ciężki. Trudno się dziwić, gdyż producent nie poskąpił... twardego plastiku oblanego gumą? Nie. Po wyjęciu litowo-polimerowej baterii o pojemności 1500 mAh okazuje się, że jest ona - dosłownie - najcięższym ogniwem telefonu, nie licząc wyświetlacza. Tego ostatniego wprawdzie nie wyjmowałem, ale doczytałem, że LCD o przekątnej 3,8 cala oraz rozdzielczości 480x800 pikseli w znaczącym stopniu odpowiada za ciężar 130 gramów, o których ciężko zapomnieć, nosząc telefon w kieszeni. Ekran waży, gdyż pokryto go szkłem hartowanym, które zabezpiecza przed zarysowaniami. I choć nie jest to oryginalny Gorilla Glass, test z kluczami w kieszeni przeszedł dzielnie. Zero rys. Co innego tylna obudowa, a konkretnie pokrywa baterii. Blizny po relacji z kluczami pozostały widoczne. Producenta serdecznie przepraszam.
32 sekundy trwa start urządzenia po wciśnięciu przycisku "Power". Trochę za długo, zwłaszcza że nie zdążyłem zapchać smartfonu aplikacjami i multimediami, a moc obliczeniowa jest całkiem przyzwoita. Procesor Qualcomm MSM8255 800 MHz, 512 MB RAM, 4 GB pamięci, którą zapchać możemy różnego rodzaju danymi, i lekki system, jakim jest Android 2.2.2 Froyo. Wersja trochę leciwa i szkoda, że nie 4.0, która będzie niewiele cięższa, a o wiele bardziej funkcjonalna. Zapomniałem dodać, że telefon pracuje w zakresach GSM 850, 900, 1800, 1900 i 2100 MHz.
Nie mam żadnych zastrzeżeń do pracy wyświetlacza. Kolory są żywe, mimo że jasność nie powala na kolana. Telefon dotarł do mnie na początku grudnia i bawiłem się nim głównie w warunkach biurowych oraz wieczorem. Rozczarowanie pojawiło się, gdy podczas słonecznej pogody działałem Ideosem w pełnym słońcu. Dramat! Doskonale widać odciski palców, drobne ryski i... No właśnie. Nie jest to AMOLED. Coś tam widać, ale konstruktorzy nie poradzili sobie z jasnością. Trudno się też dziwić. Smartfon kosztuje około 900 zł, a ma naprawdę spore możliwości komunikacyjne. Choć ekran nie jest jego najmocniejszą stroną, nie przekreślałbym tego kombajnu. Choćby z uwagi na efektywność energetyczną.
Telefon na pełnych obrotach - Wi-Fi, Bluetooth, 3G i GPS (bo potrafi także nawigować) - bez ładowania żył dwie i pół doby. Do tego należy dodać, że nie oszczędzałem cacka na multimediach. Obejrzałem z kotem "Między słowami" i nasłuchałem się radia internetowego. Oprócz tego prowadziłem dzikie dziennikarskie rozmowy telefoniczne, wysyłałem burzliwe SMS-y do Szanownej Małżonki, i nie tylko, a także byłem aktywny na mobilnym Facebooku. Dwie i pół doby, moi drodzy... Pokażcie mi drugiego takiego herosa, który tyle wytrzyma.
Telefon jest łatwy w obsłudze. Mimo iż ma spore wymiary, można obsługiwać go jedną ręką. Za nawigację po przejrzystym, intuicyjnym menu Androida odpowiadają cztery ikony na panelu dotykowym w dolnej części wyświetlacza. Użytkownik ma do dyspozycji cztery rozwijalne ekrany, między którymi można łatwo przeskakiwać jednym muśnięciem palca. Wszystkie pulpity można do woli zapychać skrótami do aplikacji i funkcji telefonu. O przyszłościowym podejściu do poznawania świata przez urządzenia mobilne świadczy obecność aplikacji Google Goggles. Jak na Androida przystało, telefon jest przyjazny użytkownikom Google. Świadczy o tym grawerka na tylnej obudowie i całe portfolio aplikacji Google, z których możemy korzystać w smartfonie.
Ponieważ świat dźwięków jest dla mnie ważniejszy od świata obrazów, nie przykładałem tak dużej wagi do tego, jakie zdjęcia potrafi robić X5. I to był błąd, bo dopiero kolega z redakcji, zawodowy fotograf, który wpadł do mnie z wizytą, oświecił mnie, że optyka nowego Ideosa X5 z matrycą 5.0 Mpix świetnie radzi sobie ze zdjęciami robionymi pod słońce czy inne źródło intensywnego światła. Solidny flesz, jakim atakuje ekspozycję w takich warunkach, sprawia, że zdjęcia nie są przepalone, a ich jakość jest porównywalna z jakością fotek, jakie wykonują proste kompakty cyfrowe.
Jak na audiofila przystało, skupiłem się na dźwiękach, jakie X5 przez gniazdo mini-jack pakował w moje wrażliwe na piękno uszy. Bas nie powala na kolana, ale jest czysty i głęboki. Na tle konkurencyjnych smartfonów jedynie iPhone ma podobną jakość i czystość brzmienia. Co ważne - pliki z dźwiękami możemy przenosić na terminal metodą "przeciągnij i upuść". Bardzo wygodne w przypadku dużych zbiorów MP3. Androidowa skórka playera jest prosta. Bez fajerwerków, za to z klasą. Dobre urządzenie dla tych, którzy nie szukają w telefonie jakości studia muzycznego i najnowszego modelu aparatu fotograficznego Nikona.
Jeśli używacie telefonu w biurze do przeglądania internetu, o tym, że terminal ma aktywny moduł Wi-Fi, przekonacie się po temperaturze obudowy. Już po kilku minutach komunikacji z routerem Ideos jest ciepły. A później jeszcze cieplejszy. A jeśli w waszym mieście jest darmowy dostęp do internetu, w chłodne zimowe dni możecie śmiało ogrzewać sobie smartfonem ręce.
Pracoholików z pewnością ucieszy pakiet Documents To Go, dzięki któremu można przeglądać i edytować pliki w najpopularniejszych formatach biurowych - .doc, .xls, .ppt, .pdf. Oczywiście na edycję pozwala jedynie pełna wersja, którą można dokupić w Android Market. W opcji podstawowej musimy zadowolić się przeglądaniem.
Jak na Googleofon przystało, po zintegrowaniu telefonu z kontem Gmail, w smartfonie automatycznie dostępna jest lista kontaktów. Dzięki temu bez korzystania z komputera możemy szybko skomunikować się z konkretną osobą spośród naszych znajomych, partnerów biznesowych etc.
Najbardziej rozczarowała mnie klawiatura ekranowa Ideosa w wersji poziomej. Gdy trzymałem urządzenie w pionie, udało mi się zredagować prostego SMS-a. Po przestawieniu ekranu w pozycję poziomą klawisze stały się szersze, ale moja skuteczność trafienia w nie opuszkami palców drastycznie spadła. Na wypadek, aby ktoś nie zarzucił mi, że jestem "nieprzystosowany", poprosiłem dwóch znajomych o podobny eksperyment. Jeden z nich zgłosił podobny problem, zaś koleżanka o palcach drobnych jak u Barbie nie miała najmniejszych problemów z pisaniem na klawiaturze zorientowanej w pionie i w poziomie. Rolnik, hutnik, muzykant lub ktokolwiek z większymi dłońmi może mieć z tym problemy.
Mimo że przez kilka dni dawałem nowemu Ideosowi solidnie "popalić", ani razu nie doświadczyłem przykrości w postaci "zwiechy" systemu lub innego ordynarnego zachowania, jak choćby samoczynne wyłączenie się. O eksplozji nie wspomnę. Wspomnę zaś na koniec, że telefon dosyć szybko można naładować przez gniazdo mini-USB, lecz efektywność tego procesu jest dyskusyjna. Co ciekawe - dłużej ładowałem telefon przez gniazdko sieciowe, a wówczas i bateria pozwalała na dłuższą pracę urządzenia niż po ładowaniu przez port USB.
Artykuł pochodzi z numeru 02.2012 miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!