Smartfon za kilkaset złotych? Czy to możliwe? Czy na takie urządzenie w ogóle warto spoglądać? Po kilkunastu dniach testów modelu G300 mogę śmiało powiedzieć, że warto. Choć nie oznacza, że jest pozbawiony wad...
Telefon z bardzo wytrzymałą baterią, sprawnie działającym systemem operacyjnym Android, dobrym aparatem fotograficznym i... przystępną ceną.
Zacznę od tego, że telefon jest płaski i ma zaokrąglone boki, zatem z wyglądu przypomina nieco mydelniczkę. I w tym przypadku nie należy się doszukiwać żadnego pejoratywnego znaczenia - G300 dobrze układał się w kieszeni, ponieważ nie miał ostrych kantów i najzwyczajniej w świecie nie uwierał. To duży plus, ponieważ z innymi telefonami bywało rozmaicie...
Najnowszy smartfon Huawei zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Śmiało mogę nawet napisać, że byłem nim zaskoczony. Czym konkretnie? Choćby tym, że wyposażono go w bardzo sprawnie działający gigahercowy procesor i niedający powodów do narzekań ekran o przekątnej 4 cali. W ogóle wykonanie całego aparatu nie budziło moich zastrzeżeń.
Komórka dobrze leżała w dłoni, całkiem sympatycznie pisało się na niej SMS-y i MMS-y. Zaskakująco dobrze trafiałem w klawisze i nie robiłem zbyt wielu błędów. Korzystając z technologii UMTS, mogłem także sprawnie nawigować po stronach www, sprawdzać pocztę elektroniczną, jak również korzystać z portali społecznościowych.
Na karcie SIM znajdował się wykupiony dość duży pakiet danych, nie oszczędzałem zatem na transferze, ale tych, którzy jednak muszą, pragnę uspokoić - Huawei G300 może korzystać z bezprzewodowych sieci Wi-Fi. Mało tego - kilkoma kliknięciami można spowodować, aby nasz malutki telefon pełnił funkcję mobilnego hotspota i udostępniał internet np. laptopowi (trzeba jedynie uruchomić odpowiednią opcję i ustalić hasło dostępu).
Złego słowa nie mogę także powiedzieć o baterii. O ile większość smartfonów, z których korzystałem do tej pory, wymagała ładowania każdej nocy (a czasem już w godzinach wieczornych, inaczej bateria po prostu się wyczerpywała), o tyle w przypadku G300 zdarzało się, że przed północą akumulator pokazywał, że jest wyczerpany dopiero w połowie! Zaskakująco dobry wynik!
Łącznikiem pomiędzy urządzeniem a użytkownikiem był system operacyjny Android w wersji 2.3 (choć - według producenta - komórka była przygotowana na aktualizację do Andorida ICS, czyli wersji 4.0). Podczas testów, mimo kilkukrotnych prób, aktualizacji nie udało mi się jednak pobrać. Widać nie była jeszcze przygotowana...
Oprogramowanie, mimo iż nie najnowsze, działało bez zarzutu. Wystarczyło, że wpisałem swoje dane do konta Gmail, a po chwili miałem zapełnioną książkę telefoniczną i skrzynkę odbiorczą poczty elektronicznej. Kłopotów nie było także podczas instalacji dodatkowego oprogramowania pobieranego ze sklepu Google Play, słuchania muzyki, czy też zabawy we "Wściekłe Ptaki"...
Korzystając z G300, wykonałem także kilka fotek, dokopałem się również do drzemiących we mnie pokładów filmowca amatora. I znowu będę musiał pochwalić producenta - aparat działał szybko i sprawnie, kolory były dobre, nie miałem także problemów ani z ostrością, ani z balansem bieli i wszystkimi innymi opcjami. Owszem, kiedy to samo ujęcie wykonałem "prawdziwym" aparatem i testowanym smartfonem, różnicę było widać gołym okiem, niemniej jednak skłamałbym, gdybym napisał, że Huawei G300 ma słaby aparat.
Ciekawym pomysłem konstruktorów było wprowadzenie zmodyfikowanego ekranu początkowego. Kiedy chciałem odblokować telefon, wystarczyło, że przesunąłem umieszczoną na środku ikonkę kłódki w którąś stronę. W zależności od tego, czy ruszyłem palcem w prawo, w lewo, w górę czy w dół, uruchamiałem aparat fotograficzny, skrzynkę wiadomości lub listę połączeń.
Na koniec wspomnę o tym, co mnie - mówiąc wprost - kilka razy doprowadziło do szewskiej pasji. Dzwoniąc gdzieś lub odbierając połączenia, wiele razy słyszałem... że mnie nie słychać. Zazwyczaj ponowne zestawienie połączenia nic nie dawało i nadal osoba po drugiej stronie narzekała, że nie może się ze mną dogadać. Kiedy rozłączałem się i z tego samego miejsca realizowałem połączenia za pośrednictwem tej samej sieci, ale już z innego telefonu - mogłem normalnie rozmawiać. Cóż... jak ktoś ma pecha, to trafi mu się felerny egzemplarz...
Pozostaje mieć nadzieję, że to tylko przypadłość konkretnego modelu, a egzemplarze będące do nabycia w salonach operatorów nie mają takiej usterki. Jeśli tak będzie, Huawei G300 wydaje się dobrym rozwiązaniem dla osób, które nie potrzebują szczególnie zaawansowanych rozwiązań telekomunikacyjno-multimedialnych, tylko sprawnie działającego smartfonu za niewielkie pieniądze.
Artykuł pochodzi z numeru 10.2012 miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!