"Ale telewizor" - mówili zazwyczaj znajomi, którzy widzieli, jak korzystałem z najnowszego HTC-a, który trafił do mnie na redakcyjne testy. "Wyświetlacz ma gigantyczny" - zachwycali się, oglądając Titana. "I on ma Windowsy?" - dziwili się, widząc kolorowe kwadraty i słysząc moją odpowiedź na pytanie "Co to za system?". Tak, proszę Państwa, to jeszcze ciepły HTC Titan z mobilnym Windowsem 7.5.
Smartfon ze stabilnie działającym systemem operacyjnym Windows Phone 7.5. Ma bardzo dobrą baterię, rewelacyjny wyświetlacz, wydajny procesor, dużą pamięć i intuicyjną obsługę.

Z zewnątrz nowy HTC wygląda, rzekłbym, zwyczajnie. Czyli jak większość współczesnych smartfonów: duży ekran zajmujący cały przedni panel plus trzy klawisze nawigacyjne pod nim. Gdzieś to już widzieliśmy, prawda?
Mimo że testuję telefony komórkowe już od ponad 10 lat, jestem przekonany, że gdyby ktoś zasłonił logo umieszczone nad wyświetlaczem, ewentualnie zamienił je na inne, to albo nie wiedziałbym, kto jest twórcą tego telefonu, albo dałbym się nabrać, że to nie jest firma "A", tylko firma "B".
Tak, wiem, być może moją ewentualną pomyłkę ktoś zrzuci na karb tego, że jestem blondynem i mogłem się zwyczajnie nie połapać, ale... wiele współczesnych smartfonów naprawdę niewiele się od siebie różni. Zwłaszcza na pierwszy rzut oka, ale... nie tylko. Jeśli wziąć pod uwagę, że systemy operacyjne są w zasadzie takie same, bo czy to Android, czy zaimplementowany w HTC-u Windows Phone 7.5, to cały środek telefonu jest identyczny lub prawie taki sam. Mam na myśli ikonki i układ pulpitów, dostęp do wszystkich opcji i możliwości, sposób wysyłania SMS-ów czy ikony wszelkich powiadomień.
Niemniej jednak, jeśli przyjrzeć się dokładnie, to takie telefony nie są identyczne (o czym za chwilę), a poza tym być może ktoś nie widział jeszcze komórki z Windowsem Phone 7... Spieszę zatem donieść, że użytkownika witają kolorowe kwadraciki w dwukolumnowej szachownicy. Znaleźć tam można wirtualne klawisze pozwalające m.in. na dostęp do możliwości wykonywania i odbierania połączeń lub SMS-ów, poczty elektronicznej, zdjęć, kalendarza, muzyki, kontaktów i wszystkich innych aplikacji. Ikonki są duże i czytelne, w większości przypadków dynamicznie się zmieniają - w zależności od sytuacji pojawiają się na niej np. informacje o liczbie nieodebranych połączeń lub wiadomości.
Niektóre z ikonek potrafią zmieniać się bardzo dynamicznie. Weźmy na przykład "kontakty": jeśli tylko zapełnimy je wystarczającą ilością danych i zdjęć, to miniaturowe fotki będą się zmieniały jak w pokazie slajdów. Jakby tego było mało, duża ikonka dzieli się czasem na dziewięć mniejszych i w każdej pojawia się co chwilę inna fotka. A chwilami cztery małe ikonki łączą się w jedną większą i tam także możemy zobaczyć czyjeś zdjęcie, tyle że nieco większe... Fajna zabawa. Może pożytek z takiej animacji niewielki, ale ładnie to wygląda...
Wszystkie ikonki można, rzecz jasna, przestawiać. Wystarczy którąkolwiek z nich dłużej przycisnąć. A jak dodawać nowe? Należy kliknąć na strzałkę w prawo znajdującą się na górze ekranu i wejść do listy pełnego menu. Tam wybrać żądaną aplikację i znowu przytrzymać na niej palec. Pojawi się menu z opcjami: "przypnij do ekranu startowego", "oceń i opisz", jak również "odinstaluj". Nic prostszego...
W ogóle mobilne okienka w wersji 7 są bardzo proste i przyjazne w obsłudze. Użytkownik musi tylko pamiętać, że może operować w zasadzie wyłącznie dotykową klawiaturą, co dla niektórych może być - zwłaszcza na początku - nieco kłopotliwe. Tym bardziej że często okazuje się, że to, co użytkownik widzi, jest tylko niewielkim fragmentem całego menu czy też konkretnego programu. Aby uzyskać dostęp do dodatkowych opcji, trzeba czasem przesunąć ekran w prawo, w lewo, w górę lub w dół. I o ile w niektórych sytuacjach oczywiste jest, co trzeba zrobić i gdzie szukać dalszych funkcji, o tyle w innych przesunięcie ekranu w prawo lub w lewo czasem zaskakuje, pokazując nowe, dodatkowe możliwości...
Żeby nie być gołosłownym, sprawdźmy, co można zrobić w "kontaktach". Po kliknięciu w ikonkę widzimy opcję "wszyscy". Ponieważ wcześniej zsynchronizowałem swoje konto z portalem Facebook, zobaczyłem także swoje zdjęcie i ostatni wpis. Z prawej strony ekranu wystawał jakiś napis... Co tam może być? Przesuwam palcem po ekranie i widzę: "co nowego", czyli wpisy na mojej facebookowej tablicy. Mogę czytać, podglądać i komentować... Ale coś wystaje z prawej... Przesuwam, a tam: "ostatnie kontakty". Po wybraniu jednego z nich widać profil (połączony z FB): "co nowego", czyli ostatnie wpisy danej osoby, a dalej zdjęcia i historia kontaktów. Prawda, że dość rozbudowane?
Jeśli ktoś się jednak pogubi, to w każdej chwili może wcisnąć klawisz "windows" znajdujący się pod ekranem, a wtedy powróci do ekranu początkowego. Ogólnie nawigacja jest, według mnie, zrozumiała. Szybko i łatwo mogłem skorzystać z zainstalowanych programów, wszystkie działały sprawnie, nie wywalały się, nie wieszały telefonu...
Wiele razy pomagała mi ikona lupki. Albo ta umieszczona na obudowie, służąca do wyszukiwania informacji w internecie, albo ta, która pojawiała się w niektórych programach, np. przy "kontaktach". Choć przyznaję, że troszkę mnie zastanowiło, po co aż dwie lupki i to tuż obok siebie. Czy ta z obudowy nie mogłaby także przeszukiwać "kontaktów"?
A teraz detale, które każdy telefon, choćby z identycznym systemem operacyjnym, wyróżniają - na plus lub na minus. W przypadku HTC dużo dobrego mogę powiedzieć o wyświetlaczu. 16 milionów kolorów robi naprawdę duże wrażenie. Potęguje je ogólna sprawność telefonu i perfekcyjnie działająca obsługa dotykowa. Patrząc na ekran, w pierwszej chwili obawiałem się nieco o jego trwałość. Że trzymany w kieszeni lub na biurku po prostu się porysuje. Konstruktorzy byli jednak przewidujący - dookoła wyświetlacza jest rameczka minimalnie wystająca ponad taflę ekranu. Dzięki temu ekran komórki położonej np. na stole nie będzie dotykał powierzchni...
Pochwalić mogę także aparat cyfrowy. Pracuje w rozdzielczości 8 megapikseli i robi naprawdę bardzo przyzwoite zdjęcia. I to nie tylko wtedy, kiedy fotografujemy obiekt znajdujący się np. na powietrzu i w słoneczny, jasny dzień, ale także przy zdecydowanie słabym oświetleniu.
Niestety, nie obyło się bez drobnych problemów. Kilka razy telefon uznał, że już skończyłem wpisywać dane z wirtualnej klawiatury, np. podczas tworzenia SMS-a. Biorę komórkę do ręki, piszę "pozdrow", a tu nagle klawiatura się zamyka, a dokładnie chowa do dołu. No to klikam na okienko z niedokończonym tekstem i dopisuję "ieni" i znowu - złośliwy chochlik ukryty w telefonie uznaje, że wszystko napisałem i chowa mi przyciski. Do trzech razy sztuka - znowu odpalam klawiaturę, dopisuję "a" i wreszcie słowo "pozdrowienia" jest napisane. Męczące? A jakże! Dodam, że klawiatura schowała mi się kilka razy podczas wpisywania adresu www i podczas wyszukiwania nazwisk w książce telefonicznej. Wrrr...
Titan zezłościł mnie także kilka razy podczas próby łączenia się z internetem. A takowy potrzebny jest w zasadzie cały czas, smartfon niemal nieustannie pracował w tzw. chmurze, czy to pobierając listy przychodzące na pocztę elektroniczną, czy aktualizując prognozę pogody na wspomnianym widżecie, czy to łącząc się z Facebookiem itp. itd. Bodaj ze trzy razy w ciągu kilkudniowych testów telefon meldował, że nie ma połączenia z internetem. Przesuwam delikatnie palcem na samej górze wyświetlacza, aby wywołać ukryty pasek z sygnałem sieci i stanem baterii - i wszystko zdaje się OK. Zasięg jest, bateria naładowana, a internet "wyszedł". Chwilę kombinowałem, bezskutecznie sprawdzałem ustawienia... i nagle wpadam na pomysł, że to przecież Windows, więc nie ma się co męczyć, trzeba "wysiąść" i "wsiąść" jeszcze raz, czyli wyłączyć i włączyć telefon... Po chwili wszystko działa bez najmniejszych kłopotów, telefon już widzi internet, można pobierać, co się chce i być znowu online...
Artykuł pochodzi z numeru 11.2011 miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!