W połowie roku 2011 koncern HTC zainwestował 300 milionów dolarów w spółkę Beats Electronics, która zajmuje się tworzeniem sprzętowo-programowych rozwiązań z dziedziny reprodukcji dźwięku. Efektem tej inwestycji jest smartfon HTC Sensation XL sprzedawany z firmowymi słuchawkami Beats by Dr. Dre. Trzeba przyznać, że owoc jest bardzo udany, choć kilka drobiazgów może zastanawiać.
Sensation XL w połączeniu ze słuchawkami od Dr. Dre spodobają się miłośnikom muzyki wykorzystującej niskie tony. A spory ekran przyda się do oglądania filmów i zdjęć, zwłaszcza tych wykonanych w słabym świetle.
Na wstępie muszę przyznać się do ignorancji - mnie osobiście hasło Dr. Dre nic nie mówi. Ale od czego jest internet? Okazuje się, że pod tym pseudonimem kryje się Andre Romelle Young, amerykański raper i producent muzyczny nazywany przez niektórych dziennikarzy "architektem gangsta rapu". Współpracował m.in. z Eminemem, Snoop Dogiem, 50 Centem. Jego pseudonim zaś to hołd złożony ulubionemu koszykarzowi NBA, słynnemu Juliusovi Ervingowi, który nazywany był Dr. J. Co to ma wszystko wspólnego ze smartfonem?
Po pierwsze, HTC Sensation XL jest całkiem spory, czym wyróżnia się nad ogółem, tak jak koszykarze nad resztą społeczeństwa. Po drugie, jest świetnym odtwarzaczem muzycznym, zwłaszcza w połączeniu z nausznymi słuchawkami od Dr. Dre.
Jak często bywa, do testów trafił egzemplarz przedprodukcyjny. Co to oznacza? Zacznę od dołączonych słuchawek, a konkretnie modelu Beats by Dr. Dre Solo. Z jednej strony są to świetne słuchawki, zwłaszcza dla miłośników niskich tonów, które odtwarzane są bardzo solidnie. Z drugiej strony są to tylko słuchawki, czyli raczej przez nie nie porozmawiamy. Za każdym razem gdy ktoś dzwonił, musiałem odłączać słuchawki i przykładać telefon do ucha. Producent ma jednak w ofercie ten model dostosowany do współpracy z telefonami, czyli wyposażony w mikrofon oraz moduł z przyciskami do sterowania telefonem. Tyle że takie słuchawki kosztują około dwustu dolarów. W sprzedaży, np. w Play, jest też inny zestaw, trochę tańszy, ale ze słuchawkami Beats Audio dokanałowymi - też dobrymi, ale nie aż tak. Same słuchawki to bardzo udana konstrukcja. Muszle nauszne są nieduże, ale dobrze izolują od dźwięków otoczenia. Są też na tyle miękkie, że nie sprawiają użytkownikowi dyskomfortu. No i są składane, czyli po odłączeniu od HTC Sensation XL można bez problemu schować je do kieszeni kurtki. Ale nie warto tego robić zbyt często, bowiem słuchawki prezentują się bardzo gustownie - biel plastiku, szarość miękkich elementów oraz czerwone akcenty kabla i logo mogą się podobać. Skoro o logo wspomniałem - ostatnio widziałem reprezentanta Polski w piłce kopanej, który miał na uszach słuchawki właśnie Beats Audio. Wprawdzie inny model i do tego w żółtych barwach klubowych. Dodam, że wspomniany piłkarz nie występuje w T-Mobile Ekstraklasie, ale za naszą zachodnią granicą. Ktoś zgadnie, o kogo chodzi?
Logo ze słuchawek jest też powtórzone w dolnej części tylnej obudowy bohatera niniejszego testu. Beats Audio zaingerował również w muzyczne możliwości HTC Sensation XL. Teoretycznie oprogramowanie powinno rozpoznać, że do telefonu podłączono słuchawki od właściwego producenta, i włączyć odpowiednie ustawienia korektora. Wówczas po uruchomieniu odtwarzania wybranego pliku muzycznego w górnej części ekranu pojawia się komunikat "System Beats Audio", a chwilę później widzimy logo Beats Audio. Tyle że ta sama sytuacja ma miejsce po podłączeniu innych słuchawek - zarówno "poważnych" nausznych od Denona, jak i zwykłych dokanałowych będących w zestawie z telefonem innego producenta.
Jednak to z dedykowanymi słuchawkami odtwarzacz grał najbardziej basowo. Reprodukcja niskich tonów to domena tego zestawu, więc miłośnicy niektórych gatunków muzycznych będą wniebowzięci. Nie każdy rodzaj muzyki wypadnie w takich warunkach korzystnie. Tym bardziej że - co zabrzmi paradoksalnie - nie mamy zbyt dużego wpływu na parametry odtwarzacza. Coś na kształt korektora ograniczono do dwóch pozycji i nazwano "Podbicie dźwięku" - do wyboru "Podbicie HTC" lub "Beats Audio". Chciałoby się trochę więcej swobody. Z drugiej strony wiele osób nie ma takich potrzeb i zadowoli się fabrycznymi propozycjami, a właściwie jedną z nich - "Podbicie HTC" można sobie darować.
Wspomniałem już, że HTC Sensation XL, jak sama nazwa wskazuje, jest całkiem spory - wyświetlacz 4,7 cala może robić wrażenie. Zwłaszcza iż opakowany jest w biało-srebrną obudowę. Całość wygląda stylowo, ale obudowa w niektórych miejscach trochę trzeszczy. Jak to ostatnio w modzie androidowych urządzeń, tak i Sensation XL nie ma mechanicznych klawiszy do obsługi systemu. Te pod ekranem są dotykowe i dobrze odczytują intencje użytkownika. Poza nimi mamy mechaniczny włącznik na górze obudowy, który odpowiada też za wygaszenie i blokadę ekranu. Na prawym boku znajdziemy długaśny regulator głośności. Jego rozmiar to spora zaleta - bez problemu zmienimy natężenie dźwięku w naszych słuchawkach Beats by Dr. Dre bez wyciągania telefonu z kieszeni.
Rozmiar ekranu to też duża zaleta przy korzystaniu z wirtualnej klawiatury - pisanie wiadomości SMS czy też poczty elektronicznej nie sprawia problemów. Podobnie jak przeglądanie stron internetowych - wówczas może się przydać multidotyk, dzięki któremu powiększymy wybrane fragmenty strony www. Opcja ta może przydać się też przy przeglądaniu zdjęć. Tu mnie Sensation XL zaskoczył, i to nie tyle przy oglądaniu fotek, co podczas robienia zdjęć w słabych warunkach oświetleniowych.
Otóż HTC zastosował czujnik o nazwie BSI, który poprawia możliwości aparatu przy deficycie światła. Moim zdaniem takie rozwiązanie sprawdza się całkiem dobrze - owszem, szumy wciąż są, ale na zdjęcie da się patrzeć, niekiedy nawet z przyjemnością. Poza tym użytkownik ma wpływ na całkiem sporo ustawień aparatu, m.in. na balans bieli i czułość ISO. No i oczywiście można dodawać efekty - mnie najbardziej spodobały się "Winieta" oraz "Głębia ostrości". Osoby bawiące się fotografią wiedzą, o co chodzi. Aparatem tym nagramy też sekwencje wideo w jakości 720p.
Po raz kolejny przyznam się do tego, że jestem miłośnikiem HTC Sense, czyli nakładki HTC na systemy operacyjne. W tym przypadku mamy system Android 2.3.5 i Sense w wersji 3.5. I znów będę się zachwycał pogodowymi możliwościami nakładki. Możemy ustawić tło pulpitu odpowiadające pogodzie, a po włączeniu podświetlenia ekranu nie tylko zobaczymy, co nas czeka po wyjściu z domu, ale nawet usłyszymy. Polecam zwłaszcza przy burzowej pogodzie.
W pakiecie otrzymamy też aplikację "Watch" (dostęp do filmów) oraz "Reader" (czytnik e-booków). No i oczywiście aplikację pozwalającą być na bieżąco, czyli dostęp do Facebooka. Z tą ostatnia miałem pewien kłopot, bowiem często odmawiała współpracy.
Wśród dodatkowych opcji nie zabrakło możliwości zrobienia z naszego HTC Sensation XL mobilnego hot spotu. No i coś dla naszego redakcyjnego kolegi - firmowo zainstalowano aplikację do korzystania z usługi Dropbox, czyli przestrzeni dyskowej w chmurze, na której możemy przechowywać swoje dane i mieć do nich dostęp w każdej chwili, o ile będziemy mieli dostęp do internetu.
I to jest wstęp do puenty - ta usługa może być bardzo potrzebna, bowiem HTC Sensation XL jest bodaj pierwszym urządzeniem z Androidem, jakie miałem okazję testować, które pozbawione jest czytnika kart pamięci. Do dyspozycji mamy tylko 16 GB wbudowanej pamięci - a właściwie maksymalnie 12 GB, bowiem resztę zajmują system i fabryczne aplikacje. Szkoda, że zabrakło miejsca na karty pamięci.
Artykuł pochodzi z numeru 01.2012 miesięcznika Mobile Internet