HTC 6500 wyjmowałem z opakowania z niedowierzaniem i sporą dozą wątpliwości. Przez chwilę miałem nawet wrażenie, że przez pomyłkę otrzymałem do testów przenośną konsolę Sony PSP o czym mogły świadczyć gabaryty i ogromny wyświetlacz. Po teście wszelkie wątpliwości odeszły w niepamięć. Bardzo ciężki, duży PDA o ogromnych możliwościach. Ogromny wyświetlacz dotykowy, doskonały aparat fotograficzny, możliwość zabezpieczenia poufnych danych i dostępu do urządzenia za pomocą odcisku palca. Kombajn biurowo-multimedialny, który może być chlubą każdego biznesmena.

Imponujące gabaryty urządzenia i spora waga stawiają pod znakiem zapytania funkcjonalność nowego HTC jako telefonu komórkowego. Pierwszy lepszy aparat znacznie niższej klasy będzie się sprawował lepiej. Jeśli jednak nie lubimy targać ze sobą w podróż laptopa - P6500 będzie jak znalazł: cztery zakresy GSM, GPRS, EDGE, UMTS, a do tego trójzakresowe HSDPA do błyskawicznego przesyłu danych; Wi-Fi do wykorzystania w hot-spotach; Bluetooth 2.0 i szybkie złącze USB. Czy można chcieć więcej?
Można, a nawet trzeba: pełna funkcjonalność GPS sprawi, że nie będzie trzeba więcej pytać o drogę, a skaner odcisku palca zapobiegnie niepowołanej ingerencji w istotne dane - podobnie jak zdalna możliwość skasowania danych z pamięci w razie kradzieży.
Ale coś za coś: 3,5 cala antyodblaskowego ekranu o rozdzielczości QVGA, z którego, o dziwo, nie biją w oczy piksele, energożerne serce w postaci procesora Qualcomm MSM7200 taktowanego zegarem o częstotliwości 400 MHz, 128 MB pamięci RAM i 256 MB flash, no i jeszcze odbiornik GPS, który podczas pracy również jest dosyć łasy na prąd.
Bateria musi ważyć swoje - i waży. Po pierwszym naładowaniu dawałem urządzeniu najwyżej 3-4 dni zwykłej pracy polegającej na sporadycznym przesyłaniu danych, korzystaniu z aparatu fotograficznego, pracy biurowej i oczywiście dzwonieniu. Działa szósty dzień i nie zamierza się poddać. Na sukces składa się oczywiście bardzo duża pojemność akumulatora, ale również funkcja oszczędzania energii zaszyta w systemie.
P6500 pracuje pod kontrolą MS Windows 6.0 Professional, a zatem odnajdziemy w nim wszystkie charakterystyczne dla niego aplikacje, jak przeglądarkę HTML, klienta poczty, program do obsługi multimediów czy pomoce biurowe opakowane w znajomy interfejs. Programów jest jednak znacznie więcej i minie sporo czasu, zanim użytkownik przedrze się przez gąszcz narzędzi HTC dedykowanych poszczególnym interfejsom komunikacyjnym, obsłudze GPS czy monitorowaniu energii.
Finger Coffer - aplikacja odpowiedzialna za pobranie odcisków palców działa nadspodziewanie dobrze. Zabezpieczenie tego rodzaju nie jest jeszcze powszechne i można mieć obawy, czy będzie działało zgodnie z oczekiwaniami, ale pierwszy kontakt rozwiewa wszelkie wątpliwości. Jeden palec jest skanowany czterokrotnie poprzez przesunięcie nad czujnikiem. Komunikat na ekranie informuje o udanej lub nieudanej próbie skanu (komunikat o błędzie otrzymałem tylko raz). Aplikacja proponuje zeskanowanie przynajmniej dwóch palców, ale można oczywiście również pięć - lewej lub prawej ręki.
Mimo najszczerszych chęci nie udało mi się w testowanym urządzeniu uruchomić programu pomocniczego do zarządzania odciskami w ramach zabezpieczeń. System Windows zgłaszał brak odpowiednich certyfikatów i zalecał reinstalację programu. Nie posłuchałem, ale od przedstawicieli producenta otrzymałem zapewnienie, że wszelkie niezbędne certyfikaty zostaną dograne, zanim P6500 na dobre zagości w sklepach.
Wygląd i zewnętrzna budowa PDA wymaga osobnego opisu. Zanim jeszcze miałem okazję dotknąć urządzenia, oglądałem jego zdjęcia w internecie, a także miałem okazję zapoznać się z opiniami internautów. Tak, wzorownictwo P6500 może być dyskusyjne, ponieważ projektanci pozwolili sobie na pomieszanie prostych kątów z obłymi liniami. Niejakim naddatkiem wydaje się również liczba i rozmieszczenie przycisków na panelu głównym, szczególnie w przypadku urządzenia z ekranem dotykowym. Podczas okresu testowego skorzystałem z nich może kilka razy, doskonale radząc sobie przyciskiem nawigacyjnym i kółkiem umieszczonym na prawym boku obudowy.
Klawiatury QWERTY urządzenie, niestety, nie ma. Jest za to bardzo wygodna klawiatura ekranowa, ale pozostanie dla mnie zagadką, po co tyle guziczków? Przydatne mogą się za to okazać dwa oddzielne sloty dla kart SD; jeden umieszczony na szczycie obudowy, drugi z prawego boku, tylko znów: o ile nie można przyczepić się do bocznej zaślepki, o tyle górna nieco wystaje i od czasu do czasu o coś zahacza.
Sytuację poprawia oczywiście wielki wyświetlacz; wielki pod wszystkimi względami, bo nie ma żadnych powodów, by narzekać na ostrość czy głębię kolorów. 65 tys. w zupełności wystarczy, a przy tych rozmiarach matrycy w stosunku do rozdzielczości nawet poprawia wrażenia wizualne. Ponarzekać można nieco na brak TouchFLO, który obecny choćby w Touch Dual znakomicie przyspieszał i ułatwiał obsługę menu, ale rysik lub palec w zupełności wystarczają.
Tylny panel to przede wszystkim kamera z matrycą 3,0 Mpix i porządną lampą błyskową. Dawno już nie robiłem zdjęć z taką przyjemnością za pomocą urządzenia, które nie jest aparatem fotograficznym.
Z kolei, niewieloma telefonami - nawet z lepszą matrycą - udawało mi się robić tak dobre zdjęcia. Świetna czułość, dobre odwzorowanie kolorów i minimalna ilość szumów nawet na zdjęciach robionych przy niezbyt dobrym oświetleniu sprawią, że użytkownik z pewnością polubi tę zabawę, nawet jeśli wcześniej unikał robienia zdjęć.
W HTC brakuje przedniej pomocniczej kamery do wideorozmów. Długo zastanawiałem się, dlaczego producent poskąpił wydawałoby się standardowego wyposażenia w tego rodzaju urządzeniu. Nie rozumiem, ale w gruncie rzeczy nie przeszkadza mi to zanadto ze względu na nadal ograniczoną w naszym kraju możliwość przeprowadzenia wideorozmowy.
HTC P6500 bywa niewygodny ze względu na gabaryty, jest ciężki, ale można pokochać go za tę toporność. Ważony w ręku daje wrażenie trwałości i solidności. Wśród innych urządzeń firmy HTC zdaje się być rodzajem eksperymentu, który być może nie do końca został przemyślany. Za brak prostych i przewidywalnych kształtów można winić projektantów, ale obecność ekranu dotykowego bez technologii ułatwiającej nawigację - jak choćby w Touch-u - i UMTS bez wideorozmów? Wydaje się, że na etapie projektowania samego urządzenia, a także software'u, proporcje pomiędzy poszczególnymi elementami zostały zachwiane i już nie powróciły do równowagi. Mnie osobiście HTC P6500 urzekł, bo jedno, czego mu z pewnością odmówić nie można, to charakteru.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet