HTC One
Recenzja

Opublikowane:

Najwyższa półka

Może nie jest najszybszym smartfonem na rynku, nie ma największego ekranu czy 50 milionów pikseli na matrycy aparatu. Ma za to wiele innych zalet, które sprawiają, że można go zaliczyć do grona najlepszych smartfonów. Można się nawet pokusić o nazwanie go ideałem. Prawie. Oto HTC One.

Topowy model HTC pierwszy raz widziałem na targach w Barcelonie pod koniec lutego. Dość długo nie mogliśmy się jednak wstrzelić w kolejkę dziennikarzy czekających na model do testów, bowiem agencja PR ma ich niewiele. Skutkiem czego zabawa One nie mogła trwać dłużej niż tydzień. Szkoda, bo sprzęt bardzo przypadł mi do gustu.

Magia aluminium

Poprzednim modelem HTC, który był moim numerem jeden, był One X - zwarta jednobryłowa konstrukcja z lekkimi zaokrągleniami i świetnym wnętrzem. Tu jest jeszcze lepiej i nowocześniej. Tylny panel wykonany jest z aluminium. Ten sam materiał trafił i nad ekran i pod ekran oraz został wykorzystany do wykonania przycisku regulacji głośności. Jednak wbrew temu, co można przeczytać na stronie producenta, obudowa nie jest cała z aluminium. Przestrzeń między ekranem a tylnym panelem okala biały plastik. Mnie to nie przeszkadza.

Całość jest monolitem, czyli nie zdejmiemy pokrywy baterii, a kartę microSIM wsuniemy za pomocą sanek w prawy bok obudowy (kluczyk do ich wysunięcia jest jednak metalowy :). Mamy też klasycznie umieszczony na górze włącznik (który kryje diodę podczerwieni) oraz gniazdo słuchawkowe, a na dole obudowy złącze do zasilania i komunikacji.

Bardzo udanym rozwiązaniem są symetrycznie wykonane maskownice głośnika i mikrofonu. Jak się okazuje, nie jest to rozwiązanie tylko atrakcyjne wizualnie - poza mikrofonem i głośnikiem do rozmów kryją one głośniki stereo przydatne podczas odtwarzania muzyki czy oglądania filmów. Za walory estetyczne przyznać trzeba najwyższe noty. Jak jeszcze dodam, że ekran chroni najnowsza wersja Gorilla Glass, to już mamy wszystko to, co najlepsze.

Android inaczej

O ile aluminium w smartfonach HTC już było, o tyle to, co producent zrobił z nakładką na system operacyjny, jest... rewelacją. I rewolucją. Nie spodoba się to wprawdzie miłośnikom "gołego" systemu bez bajerów (jak seria Nexus) i tradycjonalistom lubiącym widżety i skróty w hurtowych ilościach na ekranie głównym - choć ci ostatni powinni jednak dać się przekonać. Całe zamieszanie wynika z czegoś o nazwie HTC BlinFeed, który rządzi na ekranie głównym "jedynki". Mamy nieusuwalny widżet z zegarem oraz pogodową ikoną, a poniżej całą masę kafelków z informacjami z wybranych serwisów informacyjnych o różnorodnej tematyce (news, rozrywka, life style, muzyka, sport, technologia, gry), społecznościowych (Facebook, Flickr, Linkedin, Twitter), aplikacji (kalendarz, HTC Share, Tryb dziecko). To my decydujemy, co chcemy mieć na ekranie głównym, i jeżeli kogoś nie interesują anglojęzyczne informacje ze świata, może ustawić wyświetlanie tylko serwisów społecznościowych.

Wszystkie informacje są automatycznie aktualizowane (o ile nie wyłączyliśmy transmisji danych) i wyświetlane razem z dołączonym zdjęciem. Lubię to.

Oczywiście, przesuwając palcem po ekranie w lewą stronę, przechodzimy na kolejne "normalne" już ekrany (do pięciu), gdzie umieścimy wybrane skróty i widżety. Po wejściu do menu mamy już bardziej tradycyjny widok - przesuwając palcem w górę i w dół ekranu, przeglądamy wszystkie zainstalowane programy i aplikacje, które możemy też ukrywać, czy też grupować w folderach. Jeżeli mamy tego zbyt wiele - pomoże wyszukiwarka.

Nietypowo producent podszedł też do klawiszy systemowych - przeważnie pod ekranem smartfonów z Androidem są trzy, a tu mamy tylko dwa dotykowe, a między nimi logo firmy. Jeden to klasyczny wstecz, a drugi ma wiele funkcji - pozwala wrócić do ekranu głównego, przeglądać miniatury ikon (skróty) miejsc, które ostatnio w telefonie oglądaliśmy, bądź uruchomić Google Now. Wszystko zależy od tego, czy przyciśniemy przycisk raz, dwa razy, czy też przytrzymamy na nim palec chwilę dłużej. Oczywiście, podczas poruszania się po ekranach na dole ekranu widzimy pięć ikon, którymi możemy zarządzać - usuwać, dodawać, zmieniać kolejność (poza ikoną menu). Jednak chyba fabryczny układ - telefon, wiadomości, internet i aparat - jest optymalny. Sense UI 5 bardzo mi się podoba - całość jest przejrzysta i nowoczesna.

Bezkonkurencyjny ekran

Wszystko to świetnie ogląda się na ekranie o przekątnej 4,7 cala. Wprawdzie konkurencyjne smartfony mają wyświetlacze 5-calowe, ale te kilka milimetrów mniej nie ma znaczenia przy takiej klasie ekranu jak w HTC One. Jest to matryca wyświetlająca obraz 1920 na 1080 pikseli, ale ich upakowanie na cal wynosi 468! Kto da więcej? Nie widzę.

Oglądanie filmów, zdjęć i korzystanie z aplikacji wymagających grafiki to sama radość. Kolory są żywe, nasycone i realistyczne, kontrast oraz jasność wysokie, a kąty widzenia bardzo duże. To chyba najlepszy smartfonowy wyświetlacz. Oryginalnie HTC podszedł też do aparatu. Gdy konkurencja bije się na piksele (im więcej, tym lepiej, czyli np. 13 Mpix), to w One mamy matrycę zaledwie 4,1 megapiksela. Ale za to jest ona fizycznie większa i ma przekątną 1/3 cala.

Swoje rozwiązanie firma nazwała technologią UltraPixel. Do tego szereg dodatków (np. układ ImageChip, stabilizacja obrazu, HDR) oraz jasny obiektyw z przysłoną f/2.0. Obsługa aparatu jest prosta i odnajdą się tu zarówno korzystający wyłącznie z automatu, jak i lubiący pobawić się ustawieniami.

Moim zdaniem wszystko to sprawia, że aparat świetnie (jak na komórki) radzi sobie w słabych warunkach oświetleniowych, gdy np. chcemy wieczorem zrobić zdjęcie jakiegoś podświetlonego obiektu. Zdjęcia wychodzą jasne i ostre. W ostateczności można też użyć pięciostopniowego flesza, ale tutaj już cudów nie ma. Nagrywanie wideo (też z HDR) w takich warunkach (oczywiście bez lampy) również spisuje się bardzo dobrze. W warunkach dziennych jednak zdjęcia są mniej szczegółowe niż u konkurencji z większą liczbą pikseli. Dla porządku dodam, że jest jeszcze przedni aparat 2,1 Mpix również z HDR.

Multimedia

Na wspomnianym świetnym ekranie bardzo fajnie ogląda się filmy. Za jakością obrazu nie zostaje w tyle dźwięk. Wspomniane dwa głośniki ze wzmacniaczami, zainstalowane na froncie, emitują czysty głośny dźwięk o przyjemnym brzmieniu. Można na nich śmiało słuchać też muzyki.

Mam tylko nadzieję, że HTC One nie trafi do rąk młodzieży poruszającej się po chodnikach i środkami transportu, racząc otoczenie pseudomuzyką puszczaną z żałosnych głośniczków swoich telefonów. Po podłączeniu słuchawek też jest bardzo dobrze, tym bardziej że nie zabrakło systemu Beats Audio. Ale tym razem chyba technicy popracowali nad nim, bowiem wydaje mi się, że włączony system nie podbija tak mocno niskich tonów, tak jak to było we wcześniejszych modelach z BA.

Technika

Sercem HTC One jest czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 600 z zegarem 1,7 GHz z grafiką Adreno 320 oraz 2 GB pamięci RAM. W chwili pisania tego tekstu taka konfiguracja sprawiała, że był to najbardziej wydajny smartfon na rynku. Szybszy może być tylko Samsung Galaxy S4, którego procesor ma o 200 MHz więcej. Tak czy inaczej, nie dziwi fakt, że nie ma wyzwań, jakim One nie sprostałby w mgnieniu oka. Wszystko uruchamia się błyskawicznie i działa bez opóźnień.

Smartfon obsługuje łączność bezprzewodową w sieciach komórkowych w technologii LTE i HSPA+ DC, ponadto Bluetooth 4.0, DLNA, GPS i Glonass oraz Wi-Fi z najnowszą i najszybszą wersją ac. Wbudowana pamięć może mieć 32 lub 64 GB i nie ma możliwości jej rozszerzenia za pomocą kart pamięci. Dodatkiem jest za to port podczerwieni. Dzięki aplikacji TV możemy za jego pomocą sterować bodaj wszystkimi współczesnymi telewizorami. Nauczyłem smartfon sterować starym odbiornikiem kineskopowym, choć trochę to trwało i nie wszystkie instrukcje były jasne. W tej samej aplikacji znajdziemy również przewodnik po programach telewizyjnych. Ogólnie wszystko działa bardzo sprawnie - łączność w każdym przypadku, czy to transmisji danych, czy też rozmów, przebiegała bez zarzutów.

Jak długo można się tym wszystkim cieszyć? 2300 mAh - tyle ma wbudowany akumulator litowo-polimerowy i, w moim przypadku, pozwala obejść się bez ładowarki nawet przez dwa dni (niewiele rozmów, trochę radia i internetu, włączone Wi-Fi i Bluetooth). Przy większym obciążeniu z pewnością nie będziemy nerwowo szukali zasilania pod koniec pierwszego dnia. Brawo. Jakieś wady? Albo nie miałem wystarczającego czasu na ich znalezienie... albo ich nie ma. Może brak miejsca na karty pamięci i klasycznych wideopołączeń?

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie dziwi cena - ok. 2700 zł. Cóż to jest, skoro mowa o jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym smartfonie.

Elegancka aluminiowa obudowa, bajeczny wyświetlacz oraz najlepsze komponenty. Do tego nowa świetna nakładka na system - oto smartfon niemal idealny.

Artykuł pochodzi z numeru 06.2013 miesięcznika Mobile Internet

avatar_empty.gif
Opublikowane:
Autor: Paweł Polimirski
Ten artykuł skomentowano już 2 razy.
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A
Opinie nie są weryfikowane.
icon up
100,0% 
icon down
 0,0% 
icon unknown opinion
 0,0% 
Default user logo
mati

Opinia pozytywna

W kratownicach nie ma mikrofonu, tylko na dole, obok portu USB, jest mikrofon do rozmów i z tyłu, obok aparatu do tłumienia szumów. Na dolnej kratownicy jest głośnik, a na górnej dioda powiadomień i głośnik, który również służy jako głośnik rozmów. Bateria to 3,8V 2300 mAh Litowo-jonowo-polimerowa, lub Litowo-jonowa. To takie drobne poprawki. ;)
.toya.net.pl | 14.01.2015, 22:01
R E K L A M A
Default user logo
kmodzele

Opinia pozytywna

Niestety "tradycyjnie" nie ma videorozmów (w sieci komórkowej). Tak, wiem że wielu pomyśli "po co mi to?". Jednak ja przyzwyczaiłem się do wieczornych video-rozmów z dziećmi.
Czasem tęsknię za starymi "prostymi" nokiami..
.piaseczno.robbo.pl | 31.01.2014, 19:01


Ostatnio przeglądane

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies