Przyznam, że po kilkunastu dniach testów Honora 5X, uczucia mam raczej mieszane. Telefon nie jest ani zły, ani powolny, czy też niedopracowany. W zasadzie to całkiem przyzwoity sprzęt, tyle że... brakuje mi w nim tego czegoś, co powodowałoby, że chciałbym go zatrzymać nieco dłużej.

Choć już na samym wstępie powinienem chyba nieco usprawiedliwić twórców tegoż sprzętu. No bo czy można dziś stworzyć jakieś naprawdę nietypowe i nowatorskie urządzenie? Móc to - owszem - można, ale nie jest to przecież takie łatwe...
Może zatem model 5X po prostu niczym się nie wyróżnia? Co jednak nie oznacza, że jest smartfonem złym... Po kilkunastu dniach testów pochwalić mogę czytnik linii papilarnych, baterię, jakość i stabilność rozmów i łączności internetowej, możliwości fotograficzne, jak również przejrzystość obsługi. I choć Honor 5X ma bez wątpienia parę zalet, to mnie - mówiąc najoględniej - zwyczajnie nie oczarował.
Wizualnie nie miał czym, bowiem konstruktorzy telefonu "nie poszaleli". Urządzenie jest po prostu maksymalnie klasycznie. Ale także przyzwoite, a nawet można powiedzieć, że eleganckie. Z przodu umieszczono duży wyświetlacz i... w zasadzie nie ma już nic więcej. Nie liczę bowiem drobiazgów, takich jak czujnik światła, obiektyw kamery czy głośniczek. Jednym słowem przód to tafla szkła i już. Co ważne - szkła dość odpornego na drobne zarysowania. Kilkanaście dni testów, noszenie komórki w kieszeni i... ani jednego zadrapania. I choć dla części z czytelników będzie to najzupełniej normalne, to wspominam o tym, ponieważ zdarzało mi się, że w podobnych okolicznościach testowania, odsyłałem do producenta komórkę nieco pokancerowaną. Leżący przede mną Honor 5X wygląda - w ostatnich dniach testów - jak nowy!
No... piszę o przodzie komórki, bo tył na zarysowania był nieco mnie odporny. Ale przecież przód jest ważniejszy, prawda? ;)
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Pooglądajmy zatem telefon dalej. Na górze mamy wejście słuchawkowe, na dole - gniazdo do ładowania i komunikacji z komputerem. Na prawym boku umieszczono klawisze "power" i "ciszej - głośniej", na przeciwległym boku mamy dwie szufladki na karty SIM. Co ciekawe, jedna z nich musi być mała, a druga... jeszcze mniejsza. Innymi słowy do jednego slotu wsuwamy kartę w wersji nano, a do drugiego - micro.
materiał własny
- Pokaż wszystkie |
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!