Moja przygoda z tabletem Quantum 700 rozpoczęła się od wizyty w jednym z łódzkich dyskontów spożywczych, do którego Szanowna Małżonka wysłała mnie po kapustę kiszoną. Z racji tego, że tablet był w cenie 20 kilogramów popularnej kiszonki, zdecydowałem się na zakup siedmiocalowej zabawki z dwurdzeniowym procesorem o mocy obliczeniowej 1,5 GHz, wcale nie licząc na to, że stanie się moim narzędziem pracy.
Oczywiście, miałem pełną świadomość tego, że urządzenie za kilkadziesiąt złotych nie jest obliczeniową wyścigówką, a tym bardziej smokiem techniki obrazu. Chciałem przekonać się, jak sprawuje się tani tablet z Androidem, na którego mnie stać bez konieczności kredytowego zaprzyjaźniania się z bankiem czy operatorem. Na wstępie piszę Wam, że byłem bardzo miło zaskoczony.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Pierwsze, co zrobiło na mnie wrażenie, to jakość wykonania urządzenia. Bardzo estetyczne plastiki, wykończenie. W gratisie klawiatura QWERTY ze stylowym etui. Wrażenie osłabia dyndający kabel microUSB, a chwilę później rozruch urządzenia i piksel, jakim zionie słaby wyświetlacz IPS o rozdzielczości 480 x 800 pikseli. Szału nie ma, bo zimny start tabletu to prawie pół minuty.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Ale nie wybrzydzamy, bo na opakowaniu jest napisane - 500 MB RAM, a cena była przyjazna. Po uruchomieniu się systemu Android 4.4.2 KitKat zdejmuję folię ochronną z ekranu, w nadziei, że piksel choć trochę zelży i ku mojej radości - tak się dzieje. Wyświetlacz to nie AMOLED, ale z powodzeniem można na nim przeczytać treści stron WWW, e-maili i edytorów pakietu biurowego Kingsoft Office, jaki producent zainstalował w urządzeniu.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Do urządzenia dokupiłem 32 GB kartę pamięci microSD, bo pewnie zgodzicie się, że 2 GB pamięci wbudowanej, to trochę mało, by zainstalować cokolwiek. O ile uda nam się przełożyć wszystkie dane i aplikacje na kartę pamięci i być konsekwentnym w tej kwestii, urządzenie mimo ubóstwa pamięci operacyjnej, nie zwalnia tak boleśnie.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Tablet nie ma modułu 3G ani Bluetooth. Z modułów komunikacji bezprzewodowej występuje tylko Wi-Fi. Ubogo, jednak tylko wtedy, dy od urządzenia oczekujemy czegoś więcej.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Jeśli tak, jak ja poszukujecie taniej "maszyny do pisania", obsługującej pakiet biurowy, przeglądarki internetowej, kalendarza, klienta poczty, a nie kina domowego czy audiofilskich wrażeń, to tablet ten Wam posłuży. Tak, jak od kilku tygodni służy mnie.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Wspomniane ubóstwo komunikacyjne, przekłada się na długi czas pracy urządzenia na baterii. Tablet, który jak wspomniałem, jest moim organizerem i maszyną do pisania "na szybko", ładuję raz na dobę i bez problemów funkcjonuję nim zawodowo w terenie czy zaciszu domowym.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Skoro mowa o pracy, to wypada kilka słów napisać o klawiaturze. Nie ekranowej, na której możliwości edycyjne nie narzekałem, lecz o zewnętrznej klawiaturze zintegrowanej z etui. Z początku wydała mi się bardzo niewygodna, tandetna.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Gumowe klawisze osadzone na plastikowej płytce, nie zawsze właściwie reagowały na nacisk palca, w efekcie redaktor Łukowski omal nie obdarł mnie ze skóry za ilość literówek popełnionych w tekście, jaki wysłałem mu do do dalszej edycji w mGSM.pl. Po kilku dniach pracy nauczyłem się właściwej obsługi tej klawiaturki.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Jej ogromną zaletą jest to, że jest bardzo cicha i jak się człowiek przyłoży do pisania, problem literówek znika, a pracuje się na niej naprawdę dynamicznie i o wiele wygodniej niż na klawiaturze ekranowej, która w orientacji poziomej, zasłania połowę ekranu i np. 3/4 arkusza Word.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Mimo tego, że być może jakość zewnętrznej klawiatury mogłaby być lepsza, nie uważam, że jest ona kiepska czy zła. Przeciwnie. Spełnia swoją rolę i łatwo czyści się ją wilgotną szmatką z detergentem. Kilka słów o drukowaniu dokumentów. Edytor tekstu Kingsoft Office pozwala na drukowanie w chmurze, poprzez usługę Google Cloud Print.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Ciężko zamienić ten tani tablet na kino domowe, choć mimo małej ilości pamięci operacyjnej i kiepskiej rozdzielczości ekranu, filmy na tym maleństwie, jakie oglądałem za pośrednictwem usługi Film Play, wyglądają całkiem przyzwoicie. Podobnie te, odtwarzane z karty pamięci. O ile z obrazem nic złego się nie działo, nic się nie cięło, to dźwięk pozostawiał dużo do życzenia.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Głośniczek jest kiepski i o ile dobrze sprawdza się w zawiadamianiu o nadejściu poczty e-mail czy postu na Facebooku, to jako coś co ma nagłaśniać film w umiarkowanie głośnym pomieszczeniu, czy prezentować odtwarzaną muzykę - delikatnie mówiąc - sprawdza się kiepsko. Muzyki da się słuchać na słuchawkach i też bez zachwytu, bo to tani tablet, a nie sprzęt audiofilski. Filmy też na tym obejrzycie, tylko wymogiem jest ciche pomieszczenie np. samochód.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Tablet ciężko także będzie zatrudnić, jako aparat fotograficzny, pomagający lansować się użytkownikowi na Instagramie. Choć, jak mawiają, próbować zawsze można. Owszem - posiada kamerę, ale tylko wewnętrzną.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Pracuje ona w rozdzielczości 0,3 Mpix i ku mojemu zdumieniu - bez zacięć sprawdza się w połączeniach wideo tj. Skype. Nawet przy kiepskim łączu internetowym, kiepski obraz, ale zawsze obraz szedł w świat...
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Tablet Goclever Quantum 700 nie jest rekinem rynku tego typu urządzeń. Jednak po kilku tygodniach użytkowania go, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że mimo tego, że jest tani, jest to bardzo ciekawy pod względem użytkowym terminal, który pozwala mniej zamożnym użytkownikom na stabilny dostęp do popularnych usług i funkcji internetowych oraz pracę z podstawowymi aplikacjami biurowymi.
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Znajduję tu porównanie urządzenia do małego auta miejskiego, którego kierowcy nigdzie się nie spieszy, i który doskonale zdaje sobie sprawę, że choć pod maską kilka kucy, a nie 300 koni mechanicznych, a kabina to nie pięciogwiazdkowy hotel, to i tak do celu dojedzie. Kiedy zaś ukradną lub się rozbije - straty wielkiej nie będzie. Z taką świadomością i nastawieniem, tego tabletu używa się naprawdę bardzo miło...
fot. Wojciech Andrzejewski/mGSM.pl
Mat. własny






















