Długo czekałem na możliwość przetestowania GSmarta T600. Być może z tego powodu brak rysika w telefonie wyciąganym z eleganckiego pudełka wzbudził we mnie lekką konsternację. Zapomniano włożyć? Wkrótce znalazłem nawet dwa rysiki, a podczas próby wyjęcia stylusa z telefonu ten zaczął się dłużyć i dłużyć. Pierwsza myśl: popsułem! I natychmiastowe klepnięcie się w czoło: przecież to antena!
Telefon dla estetów: pięknie opakowana technologia, ale doskwiera brak większej pamięci operacyjnej oraz UMTS-u. Gdy pojawi się na stałe na półkach polskich sklepów, będzie to jednocześnie oznaczało w naszym kraju początek telewizji mobilnej w pełnym wymiarze.
W tym upale łatwo stracić zdolność logicznego myślenia - to jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie - szczególnie że w końcu dostaje się w ręce urządzenie ze wszech miar wyjątkowe, a taki jest GSmart T600.
Trudno, być może zostanę posądzony o uleganie niemęskim emocjom, ale nie mogłem znaleźć w pierwszej chwili innego określenia dla tego PDA niż - śliczny. Z drugiej strony, waga i rozmiary raczej nie usprawiedliwiają nazwania go kobiecym. Biały przód i tył obudowy świetnie kontrastują z czarną linią obwodu i panelem kamery. Tylna część to biel zmatowiona, natomiast przednia jest pokryta dodatkowo przezroczystą masą podobną do pleksi, ale znacznie trwalszą.
Domyślny niebieski kolor systemu Windows blednie po wciśnięciu dowolnego klawisza sterującego. Telefon rozbłyskuje wtedy mocnym zimnym błękitem. Obrazu dopełnia czerwona diodaładowania znajdująca się na szczycie telefonu. Nie od dzisiaj wiadomo, że zestawienie czerni i czerwieni jest nie do przebicia, jeśli chodzi o efekty wizualne. Można się upierać, że urządzenie służące do komunikacji ma być przede wszystkim trwałe i funkcjonalne, ale w przypadku T600 grzechem byłoby nie wspomnieć o pracy projektantów - to niesamowite wyczucie elegancji i bardzopozytywne wrażenia estetyczne.
Dbałość o szczegóły widać na każdym kroku. Zaślepki na gniazdo słuchawkowe i slot kart pamięci są zintegrowane wizualnie z obudową, sprawiają wrażenie solidnych i niełatwo uszkodzić je mechanicznie. Przedni panel jest skomponowany symetrycznie, co jednak wymusiło zdublowanie funkcji potwierdzenia: można ją realizować za pomocą głównego okrągłego przycisku i guziczka OK. Wbrew pozorom pokrycie obudowy nie jest wcale śliskie, a klawisze wystają na tyle, by umożliwić bezstresową obsługę bez pomocy rysika.
Nie ustrzeżono się jednak błędów. Suwakowy regulator głośności zdaje się być zbyt luźny, za to metalowy przycisk odpowiedzialny za wyzwalacz migawki bardzo trudno wcisnąć, jednocześnie unikając poruszonego zdjęcia. Lampa błyskowa aparatu może służyć jako latarka, ale pomimo długich poszukiwań nie znalazłem innego sposobu jej uruchomienia, niż poprzez wywołanie odpowiedzialnego za to programu.
Gigabyte GSmart T600 to terminal z ekranem dotykowym oparty na systemie Windows Mobile 6 w wersji Professional z mocnym procesorem PXA270 taktowanym zegarem 520 MHz, ale jego funkcją flagową jest umiejętność odbioru mobilnej telewizji w systemach DVB-T, DVB-H i radia w T-DMB, DAB.
Na rynkach wschodnich urządzenie jest reklamowane od ponad roku, do Europy trafiło późno, ale, co najgorsze, nie ma oficjalnego potwierdzenia, że zagości w ofercie polskich sprzedawców, dlatego w przeciwieństwie do ostatnio testowanych GSmart-ów nie ma polskiej wersji systemu operacyjnego. Jeśli chodzi o mobilną telewizję DVB-H, T600 ma dwie aplikacje odpowiedzialne za tę opcję; pierwsza to PowerDVB-H, druga - GSmart TV player. Polecam korzystanie z pierwszej, ponieważ GSmart TV nie jest najwidoczniej przyzwyczajony do polskich warunków i potrafi bez ostrzeżenia zawiesić urządzenie, upierając się przy wyszukiwaniu tajwańskich stacji, albo zgłaszając zbyt mało pamięci pomimo braku dodatkowych aplikacji działających w tle. Fakt, że przy tym próbuje się porozumiewać za pomocą chińskich znaków, określających zapewne nazwy predefiniowanych stacji, to drobiazg. Z kolei PowerDVB-H zdaje się programem całkiem wygodnym, umożliwiającym skanowanie dostępnych kanałów, skalowanie ekranu, zrobienie zrzutu czy nagranie fragmentu programu.
W Warszawie daje się w tej chwili odbierać całkiem sporo programów telewizyjnych zarówno telewizji publicznej, jak i stacji prywatnych, choć kilku stacji - wymienionych na liście dostępnych - w centrum stolicy nie udało się złapać.
Nie jestem specem i nie wiem, w jaki sposób realizowany jest odbiór telewizji w T600, ale miałem momentami wrażenie, że zdarzające się stopklatki wynikają nie tyle ze złego rozkodowywania sygnału nadawanego prawdopodobnie w H.264/AVC (takie kodeki są wymienione w specyfikacji DVB-H), co z jakiegoś rodzaju buforowania i niewielkiej ilości pamięci, której większość jest zajmowana przez aplikację odpowiedzialną za odbiór.
Telewizja w komórce nadal raczkuje, a jej implementacja to, prócz problemów technicznych, również polityka, o czym zapewne przekonamy się, gdy przyjdzie nam płacić abonament telewizyjny za telefon. Jednodniowy pobyt w Warszawie i krótkotrwała możliwość przetestowania odbioru mobilnej telewizji nie upoważniają mnie do snucia rzeczowych refleksji o sprawowaniu się GSmarta jako odbiornika DVB-H. Dlatego muszę się ograniczyć do stwierdzenia, że działał.
Na razie trzeba się przygotować na to, że parametry - darmowej w tej chwili - emisji na pewno się zmienią, a do tego nadawane programy będą szyfrowane. Poza dedykowanym oprogramowaniem w telefonie, trzeba będzie zapewne aktywować usługę u operatora. W takim kontekście jasne staje się, że losy T600 na polskim rynku dopiero się ważą, a jego pojawienie się zależy od bardzo wielu czynników niezależnych od producenta i dystrybutorów.
Zauważmy, że pomimo niezwykle starannego wykonania, ocierającego się o projektancki geniusz urządzenia, telewizyjny Gigabyte odstaje nieco funkcjonalnością od obecnych na polskim rynku modeli MW700 i MS800. Największą bolączką jest najwyraźniej zbyt mała do komfortowej pracy ilość RAM-u. Wymienieni wyżej konkurenci pomimo identycznego procesora sprawują się znacznie lepiej w pracy wielowątkowej. Nawet zaawansowani użytkownicy, starający się zamykać niepotrzebne aplikacje, czasem o tym zapominają. Poza tym umówmy się, że nie po to kupujemy urządzenie do pracy, żeby rezygnować z jednoczesnego wykorzystywania kilku programów - i nie mówię tu o najbardziej zasobożernych aplikacjach multimedialnych. Jeśli problemem nie jest pamięć operacyjna, pozostaje jeszcze kwestia optymalizacji oprogramowania, ale to już zupełnie inne zagadnienie.
Całkiem niezłe osiągi uzyskuje T600, jeśli chodzi o zużycie energii. Sporej pojemności bateria ma tu zapewne niebagatelne znaczenie. Producent podaje niezwykle skromny czas działania, a ja mogę potwierdzić, że przy normalnym użytkowaniu PDA w funkcjach biurowo-komunikacyjnych wartości są zaniżone. Wystarczy zwracać uwagę na szybkie wygaszanie wyświetlacza w okresie bezczynności i nie nadużywać funkcji rozrywkowych, ale nawet jeśli używa się sporadycznie odtwarzacza audio na słuchawkach, GSmart potrafi dosyć długo wytrzymać bez ładowania.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet