Picasso należy do budżetowych urządzeń, ale nie musi mieć z tego powodu najmniejszych kompleksów. W jego przypadku największą zaletą jest opłacalność - za 400 złotych naprawdę trudno znaleźć ładny, solidny i poręczny model wyposażony w dwa gniazda na karty SIM, 2 GB pamięci RAM oraz 16 GB wbudowanej pamięci, którą można rozszerzyć o kolejne gigabajty na karcie microSD.
Testowany niedawno Cubot Note S mnie nie zawiódł i w cenie wynoszącej zaledwie 400 złotych zaoferował naprawdę przyzwoita specyfikację i bezawaryjną pracę. Picasso jest przedstawicielem tej samej półki cenowej, smartfonem chińskiej marki Bluboo. Ma wiele niedostatków i na wiele jego elementów można narzekać - ale summa summarum chyba trudne jest znalezienie podobnie wyposażonego smartfona, który byłby tak opłacalny (oprócz rzeczonego Cubota i pewnie kilku innych). Picasso jest ładny, poręczny i sprawdza się na co dzień, zapewnia płynną pracę w większości zastosowań, a przy okazji nie naruszy domowego budżetu. Czego chcieć więcej?
Spis treści
- Budowa i ekran
- System i aplikacje
- Multimedia
- Łączność i komunikacja. Wydajność (benchmarki)
- Opakowanie i akcesoria. Bateria. Podsumowanie
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
R E K L A M A
Plusy i minusy
Plusy:
- ciekawy wzór na pokrywie baterii
- 2 GB pamięci RAM
- 16 GB pamięci wbudowanej
- obsługa kart microSD
- dual SIM
- solidny i poręczny
- aparat z frontu z diodą doświetlającą
- cena (opłacalność)
- wymienna bateria
- płynna praca interfejsu
- obsługa gestów
- zestaw preinstalowanych aplikacji
Minusy
- tragiczna widoczność obrazu w słońcu
- przeciętna jakość zdjęć
- przeciętne czasy pracy na pojedynczym ładowaniu
- dość cichy głośnik zewnętrzny
- nie obsługuje częstotliwości UMTS 900 MHz, tj. nie zadziała z Aero2
- nie obsługuje LTE
- wolny i mało precyzyjny GPS
- długi czas ładowania przy pomocy załączonej ładowarki
- niedostateczna wydajność w bardziej wymagających grach
- brak słuchawek w zestawie
Budowa i ekran
Nie będę zaprzeczać - wizualnie Bluboo Picasso bardzo przypadł mi do gustu. Urządzenie jest zgrabne, eleganckie i solidne - z frontu minimalistyczne, a z tyłu przyciągające wzrok fakturą i nietypowym wzorem. Na dodatek trafiła mi się ładna wersja kolorystyczna, granatowo-czarna (jest jeszcze biała i złota). Plastikowa ramka (imitująca szczotkowany metal) i plastikowa pokrywa baterii są dobrze spasowane i nadają urządzeniu wygląd droższego, niż jest w rzeczywistości. Na dodatek Picasso bardzo dobrze leży w dłoni (i w zasadzie do jego obsługi nie musimy angażować drugiej ręki), zaś dzięki wzór i tekstura tylnego panelu sprawiają, nie nie widać na nim zabrudzeń, odcisków palców czy drobnych zadrapań.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
5-calowy ekran IPS ma rozdzielczość HD (1280x720 pikseli), co daje umiarkowane zagęszczenie pikseli na cal 294 ppi. Większych zastrzeżeń nie mam - pikseli nie wypatrzymy gołym okiem, kolory są ładnie nasycone, kontrast i ostrość są dobrym poziomie (choć czerni brakuje głębi), a wyświetlany obraz można na dodatek poprawić dzięki technologii MiraVision. Kąty widzenia też są bez zarzutów, bez problemów działa panel dotykowy. Przyczepić się mogę co najwyżej do jasności - ekran Bluboo Picasso jest po prostu za ciemny. Na co dzień musiałam używać smartfonu z jasnością ustawioną na 100%, a widoczność wyświetlanego obrazu w pełnym słońcu jest tragiczna. Na dodatek ekran łatwo się palcuje, co dodatkowo pogarsza widoczność.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Frontowy panel to oczywiście nie tylko wyświetlacz - choć zajmuje większość jego powierzchni. Nad nim znalazła się ramka, na której centralnie umieszczono głośnik rozmów, czujniki, diodę powiadomień oraz obiektyw aparatu (8 Mpix) wraz z diodą doświetlającą. Na papierze wygląda to super, ale w praktyce jest już nieco gorzej. Po pierwsze kiepsko działa dioda powiadomień. Świeci na dwa kolory: czerwony - mruga gdy mamy nieodebrane połączenie - oraz zielony - gdy mamy nieprzeczytany SMS lub bateria naładowana jest do pełna. W praktyce kolor czerwony ledwie się tli, mrugania nie widać i łatwo przegapić informację o tym, że ktoś do nas dzwonił. Kolor zielony faktycznie świeci tak jak powinien. Być może jest to akurat wada tego konkretnego egzemplarza. Druga rzecz to dioda doświetlająca do aparatu - daje żółty kolor i zamiast poprawiać jakość zdjęć, w istocie je psuje. Pod ekranem mamy pustą przestrzeń, która służy do wygodniejszego chwytu telefonu (i wprowadza symetrię) - przyciski systemowe wyświetlane są na ekranie.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Ramka wokół telefonu dość dobrze imituje metal i zlokalizowane są na niej nie tylko przyciski i porty, ale i głośnik. Na górnej krawędzi znalazł się mikrofon i uniwersalne gniazdo słuchawkowe, na prawej dobrze wyczuwalne przyciski regulacji głośności i włącznika/blokady ekranu. Na dolnej jest centralnie umieszczony port microUSB oraz otwory, sugerujące obecność dwóch głośników. Ale w praktyce tylko jeden ciąg otworów faktycznie ukrywa głośnik - drugi tylko robi dobre wrażenie.
Na tylnym panelu zauważymy logo producenta oraz obiektyw aparatu wraz z podwójną diodą doświetlającą w lewym górnym rogu. Pokrywa jest zdejmowalna i daje dostęp do wnętrza telefonu. Tutaj od razy spojrzenie przyciąga litowo-jonowe ogniwo o pojemności 2500 mAh. Dopiero po jego wymontowaniu dostaniemy się do gniazd na karty SIM (w rozmiarze micro) oraz slotu na kartę microSD.
System i aplikacje
Bluboo Picasso dostajemy z preinstalowanym Androidem w wersji 5.1 z pewnymi modyfikacjami producenta - najbardziej zwracają tu uwagę okrągłe ikony (w przypadku zewnętrznych producentów ikony są otaczane okrągłą ramką) oraz nieco zmodyfikowane graficznie interfejsy aplikacji. Płynność pracy jest satysfakcjonująca - o ile trzeba chwilę poczekać na załadowanie większych aplikacji, to na co dzień praca urządzenia okazywała się płynna, bez zauważalnych lagów czy konieczności resetowania smartfonu.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Na ekranach smartfonu możemy dobierać ikony, grupować je w foldery i dodawać widgety według własnego uznania, ponadto użytkownik może zmienić tapetę lub cały motyw tematyczny, efekt przechodzenia między ekranami czy pogodową tapetę dynamiczną. Jest tu automatyczne dopasowanie poziomu jasności (choć w praktyce przez cały czas miałam ustawioną wartość podświetlenia na 100%) oraz technologia MiraVision, która pozwala lepiej dostosować obraz do preferencji użytkownika. Nie zabrakło obsługi gestów, choć nie zawsze działa ona prawidłowo (np. czasami zawodziło podwójne dotkniecie ekranu w celu jego wybudzenia), na dodatek ta część menu ma bardzo toporne tłumaczenie :)
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Producent nie zrezygnował z menu aplikacji, choć nie dodał żadnych opcji, by wpłynąć na kolejność wyświetlania ikon - jedyną słuszną jest kolejność automatyczna. Cieszy to, że system nie został zaśmiecony zbędnymi aplikacjami. Ba, nie ma tu nawet pełnego standardowego kompletu aplikacji i usług od Google - jedynie to, co faktycznie przyda się użytkownikowi. A jeśli preinstalowany zestaw to za mało, bez problemu można skorzystać ze Sklepu Google.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Multimedia
Nie spodziewałam się po Bluboo Picasso, że dorówna droższym flagowcom pod względem funkcji multimedialnych - i w zasadzie się nie rozczarowałam. Dźwięk produkowany przez głośnik umieszczony na dolnej krawędzi urządzenia jest wyraźny, choć pozbawiony głębi, o dość niskim poziomie głośności. W ustawieniach znajdziemy różne funkcje poprawy dźwięku, zaś odtwarzacz ma wbudowany equalizer, ale w sumie na wiele się one nie przydadzą, gdy sam głośnik nie jest najwyższych lotów. Ale biorąc pod uwagę cenę urządzenia, mogło być znacznie gorzej.
Wbudowany odtwarzacz muzyki przeszedł lekki tuning wizualny, ale funkcjonalność pozostaje na poziomie systemowego odtwarzacza. Możemy sortować utwory, układać playlisty, ustawiać wybrane piosenki w roli dzwonków i dzielić się plikami przy pomocy funkcji HotKnot. Nie zabrakło dyktafonu, który nagrywa do formatu 3GPP. Nie zabrakło też aplikacji do odbioru radia FM - ona również uległa wizualnej modyfikacji, obsługuje RDS i umożliwia nagrywanie audycji do plików z rozszerzeniem 3GPP.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Zdjęcia są przeciętnej jakości. Co prawda biorąc pod uwagę półkę cenową za bardzo nie ma co się czepiać, jednak trzeba się przygotować, że w miarę satysfakcjonujące efekty osiągniemy tylko przy świetle dziennym. Choć za dużo słońca też nie jest dobrym rozwiązaniem - aparat ma wtedy skłonność do prześwietlania zdjęć, przepalania nieba i przekłamywania kolorów. Poziom szumów jest wysoki, czasem trzeba wskazywać na ekranie, który obiekt ma być wyostrzony - autofocus miewa z tym problemy. Zdjęcia przy niedostatecznym oświetleniu czy w nocy można sobie odpuścić. Mieszane odczucia mam również wobec jakości nagrywanych filmów, zaś frontowy aparat, mimo wysokiej rozdzielczości, osiąga przeciętne rezultaty fotografowania.
Aplikacja jest charakterystyczna dla tańszych modeli Androida, dość prymitywna, ale łatwo tu znaleźć potrzebne funkcje. Uwzględniony został tryb HDR, retusz twarzy czy zdjęcia panoramiczne.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Oto rezultaty fotografowania (te i inne zdjęcia w pełnej rozdzielczości można obejrzeć tutaj:
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
A tak przedstawiają się przykładowe nagrania wideo:
|
|
|||
|
Bluboo Picasso - przykładowe nagrania wideo wideo: mGSM.pl przez YouTube |
|||
Do prezentacji zdjęć i innych grafik w pamięci urządzenia wykorzystamy aplikację Galeria, z kolei do odtwarzania nagrań preinstalowano aplikację Videos o mocno podstawowej funkcjonalności.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Łączność i komunikacja
Zestaw komunikacyjny jest może nie być zadowalający dla fanów szybkich transferów i Aero2. Po pierwsze Picasso nie obsługuje sieci 4G LTE, a maksymalna szybkość transmisji danych odbywa się w standardzie HSDPA. Po drugie nie obsługuje częstotliwości UMTS 900 MHz, więc o Aero2 można zapomnieć. Plusem pozostaje obecność 2 slotów na karty SIM (w rozmiarze micro), moduł Wi-Fi z hotspotem i Wi-Fi Direct, GPS ze wsparciem aGPS (nie zawsze precyzyjny, bez wsparcia sieci komórkowych bardzo długo łapie fixa, ale potem dość stabilnie trzyma sygnał) oraz Bluetooth 4.0. Obsługiwany jest także HotKnot - nie widzę natomiast nigdzie w ustawieniach możliwości wysyłania obrazu (np. z wykorzystaniem Miracast).
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Jakość połączeń głosowych jest poprawna, dźwięk nie jest może idealny, a poziom głośności mógłby być wyższy, ale bez problemu można było usłyszeć i zrozumieć rozmówcę. Odmienną opinię mam po uruchomieniu trybu głośnomówiącego. W tym przypadku jakość dźwięku zasadniczo spada, trudno usłyszeć i zrozumieć rozmówcę (i vice versa), a cała konwersacja staje się uciążliwa. Plusem jest to, że można nagrywać połączenia (do formatu 3GPP). W menu ustawień można wybrać domyślną kartę SIM dla połączeń, wiadomości czy transferu danych. Do wprowadzania tekstu preinstalowana jest stockowa klawiatura Androida.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
R E K L A M A
Pamięć i wydajność
Smartfon wyposażono w 16 GB pamięci wbudowanej, z której w praktyce do wykorzystania mamy nieco ponad 12 GB. Jest tu też slot na karty microSD o maksymalnej pojemności 64 GB.
Za szybkość pracy Bluboo Picasso odpowiada 4-rdzeniowy Meidatek MT6580 1,3 GHz z układem graficznym Mali-400MP i 2 GB pamięci RAM. Nie jest to wybitna specyfikacja, ale jak na urządzenie za 400 złotych - nie powiem złego słowa. Na co dzień dostarczała dostateczną moc, by zapewnić płynną pracę interfejsu, bezproblemowe surfowanie po sieci, obsługę społecznościowej triady (Facebook, Instagram, Twitter) oraz wystarczającą wydajność w grach. Co do tego ostatniego - prostsze, tzw. casualowe gry to dla Bluboo Picasso żadne wyzwanie, ale przy tych bardziej wymagających mają prawo pojawić się pewne "zakłócenia", np. w Real Racing 3 zdarzało się wolne ładowanie wyścigów czy sporadyczne klatkowanie obrazu. Podczas dłuższej i bardziej intensywnej pracy telefon się nagrzewa, ale nie jest to mocno odczuwalne i nie psuje komfortu korzystania z urządzenia.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Opakowanie i akcesoria
Zestaw sprzedażowy jest dość skąpy, ale w końcu czego można się spodziewać, gdy kosztuje ok 400 złotych? Oprócz instrukcji i karty gwarancyjnej mamy tu wyłącznie ładowarkę (0,6 A) i kabel microUSB-USB do ładowania urządzenia i transferu danych.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
R E K L A M A
Bateria
Czas pracy na 2500 mAh ogniwie jest przeciętny. Zazwyczaj energii wystarczało na 1 dzień lub nieco ponad dobę pracy. Z kolei SoT wyniósł niemal 7 godzin. Urządzenie najlepiej ładować w godzinach nocnych, bowiem przy pomocy ładowarki z zestawu o prądzie wyjściowym 0,6 A zajmie to sporo czasu - ok. 4,5-5 godzin.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
R E K L A M A
Podsumowanie
Chińczyk, który udowadnia, że to co tanie, nie musi być tandetne. Picasso wyróżnia się pozytywnie w wielu aspektach i choć na wiele jego braków można narzekać, to cena zdecydowanie wszystko to rekompensuje. Do zastosowań internetowych i codziennej komunikacji Picasso będzie zupełnie wystarczający, natomiast osoby mocniej skupione na możliwościach multimedialnych i grach powinny odpuścić sobie jego zakup i poszukać innego modelu. Warto też jeszcze raz podkreślić, że smartfon ten nie wspiera częstotliwości, na której pracuje Aero2 i pracuje tylko w sieciach 2G/3G.
materiał własny

































































































Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!