Jeszcze w 2009 roku BlackBerry OS trafiał do co piątego smartfonu i był to drugi najpopularniejszy mobilny system operacyjny po Symbianie. Dziś z potęgi kanadyjskiego BlackBerry (do niedawna RIM) zostało niewiele. Jednak producent nie dał jeszcze za wygraną i z pomocą BlackBerry Z10 pokazuje, że jeżyna może smakować lepiej niż jabłko. BlackBerry Z10 przez wiele osób określany jest jako smartfon ostatniej szansy. Kanadyjczycy swoją szansę w pełni wykorzystali, oferując zupełnie nową filozofię obsługi, ale nie poświęcając przy tym tego, co w BlackBerry zawsze było najlepsze: logiki i bezpieczeństwa.
BlackBerry Z10 wyglądem wiele nowego nie wnosi. Jednym przypomina wyrośniętego iPhone'a, inni zobaczą w nim kompaktową wersję HTC One. Niezależnie od źródeł inspiracji, smartfonowi nie można odmówić elegancji. Matowe plastiki są może mniej widowiskowe niż lakierowane sreberka, ale budzą zaufanie i nie zamienią się w mozaikę rys po miesiącu użytkowania. Tylny panel wykonany został z tworzywa w dotyku przypominającego gumę. Tworzywo to perfekcyjnie stabilizuje telefon w dłoni czy na stole, ale też utrudnia wciśnięcie go do kieszeni.
Jabłkowy styl nowej jeżyny uwidacznia się w skrajnie małej liczbie przycisków. Przedni panel nie ma ich w ogóle. Na górze obudowy znajdziemy włącznik, a z prawej strony dwa przyciski regulacji głośności, rozdzielone centralnym przyciskiem uruchamiającym asystenta głosowego czy zatrzymującym muzykę w odtwarzaczu. Ekstremalny minimalizm.
Z10 małym telefonem nie jest. Waży więcej niż Samsung Galaxy S4, a ekran ma mniejszy niż Samsung Galaxy S II. Obudowa o grubości 9 mm może nie odrzuca, ale jest już o krok za topowymi konstrukcjami konkurencji. Sporą niespodzianką okazała się rozdzielczość wyświetlacza. Zamiast HD o proporcjach 16:9, dostajemy bardziej komputerowe WXGA (768x1280 pikseli) o proporcjach 15:9. W moim odczuciu to niepotrzebne udziwnienie, ale w codziennym użytkowaniu zupełnie tego nie zauważamy. Poziom upakowania pikseli jest większy niż w iPhone'ach i przy tej przekątnej ekranu (4,2 cala) zastosowanie rozdzielczości Full HD większego sensu by nie miało. Zarówno kolorystyka, jasność wyświetlacza, kontrast, jak i kąty widzenia są na najwyższym poziomie. Niewiele jest równie "soczystych" ekranów LCD.
Zapewne niewielu czytelników miało do czynienia z tabletem BlackBerry PlayBook. Trafił do niego system operacyjny bazujący na uniksowej platformie QNX, a teraz oprogramowanie to zostało przeniesione do smartfonów firmy, wraz z urzekającym interfejsem opartym na gestach. Telefon odblokowujemy, przesuwając palec od dolnej ramki ekranu ku górze. Tym samym gestem minimalizujemy otworzone aplikacje. Przesunięcie palcem od górnej ramki ku dołowi wyświetla garść kontrolek modułów bezprzewodowych, a boczne ramki często kryją dodatkowe ustawienia w poszczególnych aplikacjach.
Menu składa się z trzech podstawowych elementów, pomiędzy którymi przemieszczamy się w poziomie, gestem przesuwania. Główny pulpit to lista pracujących w tle programów, pomiędzy którymi możemy się swobodnie przełączać bez znanych z Androida opóźnień. Do tego pulpitu trafimy każdorazowo, gdy zminimalizujemy daną aplikację.
Przesuwając się w prawo, zobaczymy panele z ikonami wszystkich zainstalowanych w telefonie programów. Kolejność aplikacji możemy swobodnie zmieniać. Z kolei jeśli z głównego pulpitu przesuniemy się w lewo, trafimy do BlackBerry Hub - agregatora wszelkich powiadomień z kont e-mail, serwisów społecznościowych, wiadomości (SMS, MMS czy BBM), historii połączeń i powiadomień systemowych. Na ekranie ostatnich aplikacji oraz na panelach z listą zainstalowanych w telefonie programów stale wyświetlane są na dole trzy ikony: słuchawka, lupa i aparat fotograficzny. Słuchawka prowadzi nas do aplikacji telefonu, podzielonej na trzy sekcje: historię połączeń, kontakty i panel wybierania numeru. Ten ostatni pozbawiony został, niestety, funkcji Smart Dial i do wyszukiwania kontaktów używać trzeba pełnej klawiatury QWERTY. Wyszukiwać można w książce telefonicznej - lub szybciej - za pomocą systemowej wyszukiwarki ukrytej pod ikoną lupy. Oprócz filtrowania listy kontaktów prezentuje ona wiadomości zawierające wyszukiwaną frazę, adresy stron internetowych i zainstalowane aplikacje. Jej działanie jest błyskawiczne.
Istoty działania ikony aparatu fotograficznego tłumaczyć raczej nie trzeba, warto natomiast dodać, że skrót do niego znajduje się też na ekranie blokady. Przed przypadkowym uruchomieniem zabezpiecza nas konieczność przytrzymania przez chwilę palca na wspomnianej ikonie. Z ekranu blokady możemy również błyskawicznie dostać się do ustawień budzika. Wystarczy zsunąć panel znajdujący się na górze ekranu i już widzimy efektowny, pełnoekranowy zegar nocny. Poniżej zegara znajduje się informacja o ustawionym budziku, z możliwością edycji - bardzo wygodne rozwiązanie.
Całe to tańczenie palcami po ekranie wydawać się może z opisu mozolne, nic jednak bardziej mylnego. Dwa rdzenie 1,5 GHz i aż 2 GB pamięci RAM czuwają nad tym, by wszystkie nasze gesty były przetwarzane w czasie rzeczywistym. Podobnie jak w przypadku iOS czy Windows Phone, na nic nie musimy czekać. Miła to odskocznia względem Androida, któremu zaczyna powoli brakować zasobów nawet przy dwurdzeniowych procesorach. Komfort pracy wielozadaniowej bije wszystkie dostępne na rynku rozwiązania, a interfejs, pomimo swojej prostoty, nie jest tak nudny jak w Windows Phone czy iOS.
W BlackBerry OS 10 obserwujemy zupełne odcięcie się od starego modelu użytkowania smartfonów BlackBerry. Do niedawna, aby móc w pełni cieszyć się swoją jeżynką, trzeba było wykupić u operatora pakiet dedykowanych usług BIS lub BES. Za ich sprawą wiadomości e-mail trafiały do smartfonu w sposób podobny do SMS-ów, a sieć nie naliczała dodatkowych opłat za transmisję internetową. Dzięki pakietowi możliwe było też swobodne przeglądanie stron internetowych. W przekazywaniu danych do urządzeń BlackBerry pośredniczyły dodatkowe serwery, których jakość zabezpieczeń doceniły rządy wielu krajów. Niestety, przez długi czas usługa BIS (dla użytkowników indywidualnych) była znacznie droższa niż klasyczne pakiety internetowe, co zmniejszało jej atrakcyjność. Usługa ma też pewne ograniczenia, wśród których największy jest limit wielkości załączników e-maili ustalony na 2,9 MB.
Wreszcie jednak BlackBerry przestaje być urządzeniem niepełnosprawnym, gdy będziemy z niego korzystać ze zwyczajnym pakietem danych. Rolę serwerów BlackBerry (w znacznym uproszczeniu) przejmuje BlackBerry Hub, który korzystając z mocy obliczeniowej telefonu, sprawia, że e-maile (w tym MS Exchange) i informacje z serwisów społecznościowych docierają do nas natychmiastowo.
Wszelkie interakcje ze światem zewnętrznym zebrane są w jednym, przejrzystym widoku i wreszcie nastał koniec mozolnego uruchamiania programów jeden za drugim, by sprawdzić wszystkie konta. Możemy wskazać, które ze zdarzeń mają być sygnalizowane diodą, każde z synchronizowanych kont ma też odrębne ustawienia powiadomień dźwiękowych.
Zarówno BIS, jak i BES wciąż możemy skonfigurować, a w przypadku tego drugiego doszła usługa BlackBerry Balance, która dzieli telefon na część korporacyjną i prywatną. Balance zabezpiecza pliki firmowe za pomocą klucza AES256 i umożliwia błyskawiczne przełączanie się między widokiem prywatnym i chronionym hasłem widokiem firmowym.
Z BlackBerry Hub zintegrowana została obsługa wiadomości tekstowych, których pisanie ułatwia sterowana gestami klawiatura QWERTY. Smartfon analizuje wprowadzany tekst i sugeruje słowa, które będą pasowały do wypowiedzi. Wystarczy przejechać palcem do góry na danej sugestii i już nie trzeba wpisywać całego słowa. Słownik sprawnie wyłapuje wszelkie literówki i automatycznie je poprawia, a szybkie kasowanie słów ułatwia gest machnięcia palcem w lewo.
Jeżynowy komunikator BlackBerry Messenger doczekał się istotnej aktualizacji. Oprócz czatów tekstowych czekają na nas połączenia wideo oraz nowa funkcja Screen Share. Ta ostatnia pozwala pokazywać znajomym czy współpracownikom menu telefonu w czasie połączenia wideo. To wygodny sposób na zaprezentowanie zdjęć czy wspólną pracę nad firmowymi projektami.
Z10 dostępny jest w kilku wariantach sprzętowych, różniących się od siebie obecnością lub brakiem modułu łączności LTE (pobieranie do 100 Mb/s, wysyłanie do 50 Mb/s). W wariancie bez łączności LTE dostępne jest HSPA+ z prędkością pobierania do 21 Mb/s, nie zabrakło Wi-Fi Dual band a/b/g/n, jak i najnowszego Bluetooth 4.0 uzbrojonego dodatkowo w ułatwiający parowanie moduł NFC. W roli wyjścia TV zastosowane zostało standardowe złącze microHDMI. Za sprawą oprogramowania BlackBerry Link smartfon podłączyć możemy do komputera zarówno z użyciem przewodu microUSB, jak i za pośrednictwem Wi-Fi i to z pełnym dostępem do pamięci wewnętrznej urządzenia (16 GB + czytnik kart microSDHC).
Przeglądarka internetowa ma do zaoferowania opcję, obok której nie można przejść obojętnie - pełną obsługę Adobe Flash. Najpopularniejszy na rynku Android już tego wsparcia nie ma, próżno go szukać również w Windows Phone czy na iPhone'ach. Oczywiście w razie potrzeby elementy Flash można łatwo wyłączyć. W rankingu html5test.com, klasyfikującym zgodność przeglądarek z HTML5, systemowa aplikacja BlackBerry 10 zajmuje pierwszą lokatę wśród wszystkich dostępnych rozwiązań mobilnych, bijąc nawet wiele komputerowych przeglądarek. Wyniki te dobrze odzwierciedlają komfort surfowania. Chciałbym, żeby w każdym telefonie przeglądarka internetowa była tak transparentna. W Z10 można skupić się na przeglądanych treściach, bez zawracania sobie głowy ograniczeniami i nietrafionymi wymysłami programistów. Szkoda, że równie pozytywnie nie można ocenić aplikacji obsługującej GPS. Dość powiedzieć, że większość Europy Wschodniej to białe plamy. W przypadku Polski widoczne są jedynie największe miasta i to w formie punktów, a nie siatki ulic. Trochę to dziwne, bo dostawca map, firma TomTom, ma przecież w ofercie szczegółowe mapy Polski. Bez zakupu dodatkowych aplikacji ani rusz, szczęśliwie w BlackBerry World znaleźć można aplikacje wyświetlające popularne mapy Google. Gdy już o ofercie aplikacji mowa, to w moim odczuciu jest bardziej kompletna niż Microsoftu w chwili premiery Windows Phone. Mile zaskakują gry, można tu znaleźć dopracowane graficznie pozycje, które nie ustępują tym z iPhone'ów czy Androida. Szkoda jedynie, że w przeciwieństwie do Windows Phone Marketplace nie można zainstalować najpierw darmowej wersji demonstracyjnej.
Smartfony BlackBerry nadają się tylko do pracy? Już nie. Sprzętowe przyciski sterujące odtwarzaczem muzycznym znane są użytkownikom kanadyjskich smartfonów od lat. Nie zabrakło ich i tym razem - środkowy przycisk na prawym boku obudowy działa jako pauza, a przyciski głośności przytrzymane dłużej umożliwiają przeskakiwanie między utworami. Jakość dźwięku jest rewelacyjna (aż szkoda, że w zestawie są tak marne słuchawki), obsługa aplikacji muzycznej nie przysparza kłopotów, zabrakło jedynie equalizera i radia FM, które - patrząc na specyfikację Galaxy S4 - przestało być już modne...
Odtwarzacz wideo poradził sobie ze wszystkimi plikami, które wgrałem na kartę pamięci - w tym z filmami w formacie MKV o rozdzielczości Full HD. Co ciekawe, telefon umożliwia szybką obróbkę filmów i to nie tylko tych przez nas nagranych. Możemy kadrować nagrania wideo, obracać je, przycinać, regulować kontrast i jasność. Edytor uzupełnia Story Maker, czyli szybki generator prezentacji wideo składających się z filmów i zdjęć z nałożonymi efektami specjalnymi, animowanymi przejściami i podkładem muzycznym.
Pożywką dla powyższej aplikacji będą ujęcia rejestrowane przez aparat główny 8 Mpix i towarzyszącą mu przednią kamerkę 2 Mpix. Interfejs aparatu fotograficznego ogołocony jest z większości "bajerów", którymi zasypują nas inni producenci. Ot, kilka scenerii do wyboru, trzy tryby pracy lampy, przełącznik na przednią kamerę i tryb zdjęć seryjnych (6 Mpix). Promowaną nowością jest Time Shift dostarczony od Scalando, firmy przejętej w 2012 roku przez Nokię. Funkcja rejestruje serię 11 zdjęć, a następnie wykrywa na nich twarze. Za pomocą suwaka możemy wybrać najlepsze ujęcie dla każdej twarzy i połączyć całość w jedno, idealne ujęcie.
Pod względem jakości zdjęć BlackBerry Z10 nie ustępuje iPhone'owi 5 czy Samsungowi Galaxy S III. Poziom szumów jest niewielki, a liczba zarejestrowanych detali więcej niż zadowalająca. Kanadyjczycy przesadzili jedynie trochę z nasyceniem kolorów. Dodatkowe punkty Z10 łapie za możliwość wyzwalania aparatu przyciskiem głośności oraz rozbudowany edytor zdjęć. Podobnie jak iPhone 5, BlackBerry Z10 nagrywa filmy z dźwiękiem mono, o maksymalnej rozdzielczości Full HD. Poziom szumu jest w nich niski, płynność wysoka, a ogólna jakość powyżej średniej.
Kolejny już raz testy rewelacyjnego sprzętu popsuła mi źle dopasowana do niego bateria (tylko 1800 mAh). Telefon odłączony od zasilania o godzinie 7 rano, już o 16 upominał się o ładowarkę. Z trudem udawało mi się pokonać 24 godziny pracy w trybie mieszanym i nocne ładowanie szybko stało się moim rytuałem. Podejrzewałem, że największą pijawką energetyczną jest tu BlackBerry Hub, jednak nawet wyłączenie trybu Push dla kont e-mail i powiadomień z Facebooka nie wpłynęło znacząco na wydłużenie czasu pracy. Przy tym samym obciążeniu Nokię Lumia 920, Sony Xperia z czy Samsunga Galaxy S III ładować musiałem co drugi dzień.
Mimo wszystko testy nowej jeżyny wspominam bardzo ciepło. Jeśli pojawi się aktualizacja oprogramowania niwelująca energetyczne bolączki urządzenia, to będziemy mieli do czynienia nie tyle z dobrym, co wręcz z wybitnym smartfonem.
Artykuł pochodzi z numeru 05.2013 miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!