RIM postanowił wyjść poza ramy stereotypu producenta urządzeń przeznaczonych dla nowojorskich yupiees, prezesów firm, gońców czy prezydenta USA. Powstał więc BlackBerry 8520 Curve.
Atrakcyjna cena, jakość wykonania i dźwięku, przyciski muzyczne oraz sześciodniowy czas pracy bez ładowania baterii w pewnym stopniu rekompensują brak szybkiej transmisji danych oraz małe możliwości fotoaparatu.
Do tej pory w Polsce marka RIM wraz z jej urządzeniami BlackBerry znana była wąskiemu gronu ciekawskich. Kanadyjski producent telefonów tworzy wyspecjalizowane terminale, będące w stałym połączeniu z internetem, które mają pełną klawiaturę QWERTY oraz zaawansowane usługi szyfrujące i obsługujące pocztę elektroniczną. Zwykły szary Kowalski, idąc po swój ultranowoczesny telefon „za złotówkę”, najczęściej poszukuje Nokii z kilkoma megapikselami albo „dżipiesem”. Powód? Taki telefon ma jego kolega i on nie może być gorszy. Co z tego, że Kowalski nie ma samochodu, a tym bardziej potrzeby korzystania z nawigacji. Co z tego, że jego potrzeby fotograficzne to zaledwie wykonanie kilku słabych fotografii, których i tak nie ma zamiaru oglądać w wersji papierowej?
Do tej pory RIM takich klientów nie szukał. Może po prostu dlatego, że telefony RIM nigdy nie należały do tanich, może dlatego, że aby wykorzystać potencjał BlackBerry, należy mieć stałe połączenie z internetem, co do niedawna było niezwykle drogie, a do tego z racji powolnej transmisji – mało przyjemne. Dlatego, jeżeli któryś z operatorów wprowadzał BlackBerry do swojej oferty, była ona kierowana jedynie do firm, a nie do klienta indywidualnego. Decydowały się na to osoby z potrzebą stałego kontaktu e-mailowego i z zasobnym portfelem. Nowy BlackBerry 8520 jest pierwszym urządzeniem, którym kanadyjski gigant chce zabłysnąć na mniej zamożnym rynku masowym.
Swego czasu prezentowaliśmy na naszych łamach model 9000 Bold. Biznesowy, bardzo zaawansowany, który oprócz tego był bardzo miły dla oka i przyjemny w dotyku. 8520 Curve względem Bolda został znacznie okrojony. Jego niewielka waga sprawia, że terminal należy do bardzo lekkich. I to się czuje. Zastosowano w nim wyświetlacz panoramiczny o przekątnej 2,46 cala o rozdzielczości 240x320 pikseli, który wyświetla 65 tysięcy kolorów. Wyświetlacz mniejszy i, niestety, troszkę gorszy niż w Boldzie. Jego podstawową wadą jest kiepski kąt widzenia, jednak rekompensuje to dość zadowalająca rozdzielczość. Czego może nam jeszcze brakować? Obsługi HSDPA, nie wspominając o HSUPA. Co gorsza telefon nie działa nawet w sieci UMTS. Musimy się zadowolić powolnym EDGE-m. Nie ma też nawigacji GPS czy możliwości prowadzenia wideorozmów. Jest natomiast aparat fotograficzny z matrycą 2 megapikseli. Mało? Jak na dzisiejsze czasy mało, tym bardziej że przetworniki CMOS nie są już tak drogie, jak kiedyś. Czy warto się więc w ogóle interesować tym modelem? Jak najbardziej, pod warunkiem że jesteśmy klientem wpisującym się w ściśle sprecyzowany target, dla którego 8520 został stworzony.
Przede wszystkim cena. Telefon z drugiej ręki można kupić już za 700 złotych. Za nowy zapłacimy niewiele ponad tysiąc. Co dostaniemy w zamian? Świetnie wykonany telefon, z idealnie dopasowanych elementów z dobrej jakości plastiku. 8520 wyposażony jest w procesor z taktowaniem zegara 512 megaherców oraz pamięć podręczną wielkości 256 MB. Podczas miesięcznego testu telefon ani razu się nie zawiesił, ani nawet nie przyciął podczas korzystania. Wszystkie funkcje i oferowane usługi działają płynnie. Największą zagadką w tym urządzeniu jest dla mnie rozplanowanie zasilania. W telefonie znajdziemy ogniwo litowo-jonowe o pojemności 1150 miliamperogodzin, które pozwala na 6-dniowe działanie bez kontaktu z ładowarką. Jak on to robi, że mimo ciągłego sprawdzania poczty, rozmów, pisania SMS-ów i e-maili, może aż tak długo wytrzymać? Nie wiem, ale sześć dni, to dla mnie wystarczający powód, by dać za wytrzymałość szóstkę z plusem. Napomknę, że producent zapewnia w specyfikacji, że przy odrobinie oszczędności nasza bateria wytrzyma 4,5-godzinne połączenie głosowe lub nawet do 405 godzin w trybie czuwania. Bezlitosne życie jak zawsze weryfikuje teorię.
Po raz pierwszy w BlackBerry spotkałem się z rozwiązaniem innym niż TrackBall. Idealny manipulator do poruszania się po menu, który do tej pory chwaliłem także za niezwykle intuicyjne poruszanie się po stronach internetowych, zastąpiono dotykowym touchpadem. Podobne rozwiązanie wykorzystane było w wysokim modelu Samsunga (i900 Omnia) oraz w Sony Ericssonie Xperia X1. Rozwiązanie niby dobre, jednak wolałbym u tego producenta w tej kwestii stanowczy konserwatyzm. TrackBall po prostu mi tu brakowało. Manipulator w formie kulki to od zawsze znak rozpoznawczy tej marki. Jednak, jeżeli ktoś nigdy wcześniej nie miał do czynienia z terminalami RIM, to zapewne doceni właściwości manipulacji przy użyciu touchpada. Na korzyść nowatorskiego pomysłu przemawia brak elementu mechanicznego, co czyni urządzenie mniej awaryjnym.
Pisząc o BlackBerry, nie mogę zapomnieć o usługach, jakie oferuje to urządzenie. Do korzystania z BlackBerry w zasadzie niezbędne jest wykupienie specjalnego, osobnego abonamentu na usługę BlackBerry (BIS lub BES). Koszt subskrypcji BIS (usługa podstawowa) jest niewielki. Obecnie plasuje się on w okolicach 25 złotych. Gdy już go wykupimy, możemy skonfigurować do dziesięciu skrzynek pocztowych, które będą dostępne w telefonie w trybie PUSH. Nie trzeba zmieniać adresów ani dostawców – BlackBerry współpracuje ze zwykłymi kontami e-mail (również darmowymi, takimi jak Gmail, Onet czy WP). Wiadomości elektroniczne przychodzą do nas bez większych opóźnień na zasadzie odbierania SMS-ów.
Nowością w tym urządzeniu są multimedialne przyciski ułatwiające dostęp do naszej muzyki, uruchamianie jej, pauzowanie oraz przełączenie na kolejny utwór. Te trzy przyciski funkcyjne ukryte są w górnej krawędzi obudowy. Środkowy – Play/Pauza służy także do przełączania urządzenia w tryb uśpienia. Wystarczy go dłużej przytrzymać. Krawędź z prawej strony wyposażona została w trzy przyciski, dyskretnie schowane pod gumowaną osłoną. Pozwalają one na zmianę poziomu głośności oraz uruchomienie aparatu. Przeciwna krawędź zawiera gniazdo słuchawkowe w standardzie mini-jack, gniazdo microUSB do ładowania i transmisji danych oraz przycisk do sterowania głosem. Wybieranie głosowe bez większego problemu radzi sobie z polskim językiem. Ba, sam telefon też bez zająknięcia „mówi” po polsku. Menu telefonu bardzo charakterystyczne dla BlackBerry OS. Proste ikony z podpisem na dole ekranu. Bez żadnych przekombinowanych widżetów, animacji. W zasadzie wystarczy spojrzeć na ikonę i bez czytania podpisu wiadomo, co się pod nią kryje. Poza e-mailem, BlackBerry 8520 doskonale nadaje się do korzystania z komunikatorów internetowych. Wbudowana aplikacja GTalk działa znacznie lepiej niż podobne programy na innych platformach mobilnych. Na ogromny plus zasługuje zastosowana w tym telefonie słuchawka. Z podobnej jakości dźwiękiem spotkałem się jedynie w Motoroli Aura. Nowy Curve dostępny jest obecnie w ofercie „wielkiej Trójcy”. Telefon z racji swoich niewielkich rozmiarów i bardzo łatwej w obsłudze komunikacji internetowej na pewno zainteresuje niejednego amatora e-maila w kieszeni. Także tego bardziej wymagającego. Warto dodać, że w zestawie otrzymamy cały zestaw akcesoriów – ładowarkę, kabel USB, stereofoniczne słuchawki i komplet dokumentacji.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet