Odtwarzacz muzyki i wideo, kamera nagrywająca filmy HD, wideorozmowy - to podstawowe cechy najnowszego telefonu firmy Apple. Czy jest on wart pieniędzy, jakich żądają za niego operatorzy?
Multimedialny niezbędnik każdego zwolennika Apple'a z rewelacyjnym wyświetlaczem i całkiem niezłą baterią. Niezbędnym wyposażeniem użytkownika musi być karta kredytowa.

Telefon, na który czeka pół świata, jest już dostępny w Polsce. Jednak opisując nowego iPhone'a, nie można zapomnieć o poprzednich modelach firmy Apple. iPhone 4 jest minimalnie mniejszy od swoich poprzedników oraz minimalnie cięższy. Apple odchodzi od obłych kształtów: nowy telefon ma wprawdzie zaokrąglone rogi, ale również wyraźnie zaznaczoną ściankę przednią i tylną oraz boki wykończone metalowymi paskami pełniącymi jednocześnie funkcję anteny dla sieci komórkowej i dla sieci Wi-Fi. To nowatorskie wykończenie stało się jednak źródłem kłopotów dla producenta, o czym później.
Pierwszą niespodzianką jest nowe gniazdo dla karty SIM. W modelu 4 Apple zastosował karty microSIM wielkości połowy dotychczas używanej karty. Wprawdzie prawie wszyscy polscy operatorzy komórkowi zadeklarowali gotowość do sprzedaży nowych kart (mamy nadzieję, że również do ich wymiany), ale może być to zaskoczeniem dla osób niezorientowanych. Aktywacja fabrycznie nowego telefonu przebiega w sposób tradycyjny dla firmy Apple. Należy mieć komputer z dostępem do internetu z zainstalowanym systemem Windows lub OS X oraz programem iTunes. Podczas testów musiałem nieco oszukać Apple'a, podając się za mieszkańca Stanów Zjednoczonych, jednak w momencie uruchomienia sprzedaży urządzeń w Polsce iTunes powinno w pełni obsługiwać również użytkowników z naszego kraju.
Telefon jest kolejną modyfikacją osiągnięć Apple'a: dobrze leży w dłoni, jego obsługa poprzez ekran dotykowy nie sprawia większych trudności, a nowa bateria pozwala na całkiem efektywną pracę przez wiele godzin. Deklarowane czasy czuwania i rozmów są w zasadzie zbliżone do rzeczywistych, nieco na wyrost oceniono czas pracy w internecie, szczególnie na sieci Wi-Fi. Oczywiście czasy te zależą m.in. od poziomu podświetlenia wyświetlacza i być może zmniejszając natężenie podświetlenia, można by osiągnąć wyniki podawane fabrycznie.
Porównując do modeli poprzednich, iPhone 4 jest prawdziwym demonem prędkości. Bardzo szybki procesor oraz większa pamięć pozwalają w komfortowy sposób korzystać ze wszystkich funkcji urządzenia. Nie musimy już czekać na uruchomienie programu ani przewinięcie okna albo wielokrotnie naciskać na wirtualne klawisze, żeby uruchomić jakąś akcję.
Po włączeniu telefonu podziw wzbudza ekran nazwany przez Steve'a Jobsa "Retina Display". Zarówno rozdzielczość, jak i odtwarzanie kolorów robi wrażenie, chociaż przez cały czas miałem odczucie, że jest on nieco zażółcony. Oglądanie zdjęć czy filmów w jakości HD sprawia dużą przyjemność. Nawet filmy w rozdzielczości 720p, kodowane wysokowydajnymi kodekami, są wyświetlane w sposób płynny. Niemniej zapomniano co najmniej o jednej usłudze - na pięknym ekranie nie obejrzymy filmów w rozdzielczości HD z YouTube'a. Nie za bardzo wiadomo, czy w fabrycznym sklepie iTunes można kupić (a potem wyświetlić na iPhonie 4) filmy w rozdzielczości HD, bo? Polacy nadal nie mają dostępu do tego sklepu.
Równie imponująca jest kamera o rozdzielczości 5 megapikseli umieszczona z tyłu urządzenia: zarówno zdjęcia, jak i filmy kręcone w rozdzielczości HD są bardzo wysokiej jakości, przynajmniej porównując je z poprzednimi wersjami iPhone'a. Kamera jest wspomagana lampą błyskową automatycznie uruchamianą w ciemności, chociaż z funkcji tej można świadomie zrezygnować. Całość zamyka pięciokrotny cyfrowy zoom.
Po raz pierwszy w historii iPhone ma również drugą kamerę umieszczoną z przodu, nad wyświetlaczem. Nie służy ona jednak do realizacji wideorozmów w sieci komórkowej, a do prowadzenia wideopołączeń we własnym standardzie FaceTime. Na początku rozwiązanie to wydaje się pretensjonalne i pozbawione głębszego sensu, ale? połączenie FaceTime'a można wykonać bezpłatnie między dowolnymi urządzeniami obsługującymi tę funkcjonalność i przebywającymi w zasięgu bezprzewodowego internetu. W ten sposób Apple stał się operatorem telekomunikacyjnym oferującym bezpłatne rozmowy swoim klientom na całym świecie. Czy ta funkcja wzbudzi zachwyt? Zobaczymy.
Kolejną ważną zmianą funkcjonalną są foldery, w których możemy przechowywać ikony aplikacji. Dotychczas zaawansowani użytkownicy iPhone'a musieli przewijać wiele ekranów w poszukiwaniu programu. Teraz mają do dyspozycji foldery mieszczące do 12 ikon programów, a może być ich na ekranach maksymalnie 180.
Kolejną nowością jest system operacyjny. Od debiutu iPhone'a 4 nazwano go iOS. Oprócz kilku nowych aplikacji systemowych ma zapewniać wielozadaniowość, czyli możliwość uruchomienia kilku programów równocześnie i przełączania się między poszczególnymi aplikacjami. Jednak każdy program musi być przepisany na nowy system operacyjny, żeby mógł poprawnie działać. Dlatego też musimy jeszcze jakiś czas poczekać, aż dotychczas dostępne programy w AppStore będą mogły w pełni korzystać z wielozadaniowości.
Skoro o AppStore mowa: podobnie jak we wszystkich poprzednich wersjach, jedyną legalnie dostępną możliwością uzyskiwania nowych programów jest AppStore. Aby tam się zarejestrować, trzeba podać numer karty kredytowej. W sklepie nie działają inne karty, np. debetowe, którymi możemy normalnie płacić w internecie. Dlaczego? Nie wiadomo.
Nie wiadomo też, co powinny zrobić osoby, które karty kredytowej nie mają. Numer karty jest potrzebny nawet wtedy, gdy nie zamierzamy dokonywać zakupu płatnego oprogramowania, a jedynie korzystać z dostępnego oprogramowania bezpłatnego.
Liczba programów dostępnych w AppStore jest naprawdę imponująca, chociaż można w nim znaleźć rzeczy nikomu niepotrzebne. Jednak każdy iPhone, niezależnie od modelu, bez dodatkowego oprogramowania jest w praktyce tylko ładnie wyglądającym gadżetem. Bogatą funkcjonalność można osiągnąć poprzez zainstalowanie oprogramowania dla Facebooka czy Twittera, prognozy pogody wykorzystującej inny serwis niż The Weather Channel, alternatywnej przeglądarki, np. Opery, komunikatorów takich jak Gadu-Gadu, Skype czy Fring, oraz mnóstwa programów przewidzianych do realizacji jednej funkcji, np. rozkładu jazdy pociągów czy komunikacji miejskiej, wyszukiwarki firm taksówkowych, miniaturowej wersji Photoshopa do obróbki zdjęć zrobionych kamerą czy przepisów kucharskich. Warto też zainstalować sobie program typu AppMiner lub AppSnipper, służące do wyszukiwania aplikacji w AppStore, w tym bezpłatnych oraz chwilowo przecenionych (a zdarzają się takie, i to wartościowe), gdy przez kilka dni cena zakupu spada z kilku czy kilkunastu euro do zera.
Tu należy pochwalić zarówno autorów samego pomysłu, jak i wykonawców sklepu z aplikacjami. Łatwość ściągania i instalowania programów może być wzorcem dla każdego producenta smartfonów. Ponadto, jeżeli program, który już kupiliśmy, został zaktualizowany, aplikacja AppStore sama nam o tym przypomni, oferując natychmiastowe ściągnięcie nowszej wersji. Oczywiście, lepiej takie operacje przeprowadzać w zasięgu domowej czy firmowej sieci Wi-Fi, bowiem niektóre programy mogą być dość obszerne. Moim rekordzistą jest program do nawigacji z mapami całej Europy, gdzie wielkość pliku instalacyjnego nieznacznie przekraczała 1,8 GB.
Problem transmisji danych dla iPhone'a jest jednak większy, niż się pozornie wydaje. Praktycznie korzystanie ze smartfona bez abonamentu czy pakietu transmisji danych nie ma większego sensu: nie sprawdzimy prognozy pogody czy rozkładu jazdy, nie uruchomimy Twittera czy Facebooka (to dla uzależnionych:-), nie zlokalizujemy najbliższego bankomatu, nie sprawdzimy swojej lokalizacji na GoogleMaps, a o poczcie elektronicznej czy przeglądaniu stron WWW możemy tylko pomarzyć. Bez internetu iPhone jest tylko? telefonem; wzbogaconym może o parę gier, programów działających offline (są też takie!), które jednak nie pozwalają wykorzystać w pełni możliwości sprzętu, za który przecież słono zapłaciliśmy.
Planując zakup tego (oraz każdego innego) smartfona, warto wziąć pod uwagę koszty związane z transmisją. Ile megabajtów zużywa iPhone? Moje stałe korzystanie z poczty elektronicznej, sporadyczne z WWW i innych usług (GoogleMaps, prognoza pogody, wiadomości poprzez RSS) oraz mniej sporadyczne z serwisów społecznościowych konsumuje miesięcznie ok. 80-150 MB. Jednak mój iPhone przez 70% czasu jest w zasięgu sieci bezprzewodowej, więc można szacować, że pełny transfer miesięczny (bez dostępu do Wi-Fi) może pochłonąć nawet pół gigabajta.
W praktyce okazało się, że warto uruchomić jakiś bajtożerny proces, na przykład sprawdzanie poczty poprzez tzw. push (dostępne między innymi w Gmail), tylko po to, żeby telefon co chwilę nie rozłączał się z internetem, a przez to dużo bardziej efektywnie wykorzystywał pakiety danych i duże paczki związane z tzw. taktowaniem transferu. W przypadku transmisji push telefon raz nawiązuje łączność z serwerem danej usługi, by potem ją cały czas "trzymać", nie rozłączając, wysyłając w tym celu pojedyncze bajty dla podtrzymania transmisji. Problem ten nie jest aż tak dokuczliwy, gdy nasz operator taktuje transmisję co 1 bajt lub kilobajt, bardziej, gdy odbywa się to co 100 czy 500 kB.
Na koniec wiadomość rodem z kroniki kryminalnej. Cały świat obiegła informacja o "Antenna Gate". Odkryto, że gdy zwieramy ręką dwa odizolowane odcinki anteny, sygnał komórkowy spada do zera i zrywa połączenia. Taki "uchwyt śmierci" dla urządzenia może nieświadomie zastosować osoba leworęczna. Próbowałem kilkukrotnie odtworzyć opisywaną sytuację, jednak nie udało mi się zerwać połączenia, natomiast wskaźnik poziomu sygnału wskazywał niższe natężenie, ale nigdy nie spadł do zera. Amerykański Apple (po protestach klientów) zaczął dodawać do sprzedawanych urządzeń plastykowe futerały chroniące dostęp do anteny. Nie mamy informacji, czy polski dystrybutor Apple'a również ugnie się pod naciskiem opinii publicznej i uzupełni zestaw sprzedażny o ten jakże potrzebny gadżet.
Kilkudniowe testy urządzenia wykazały, że Apple rzeczywiście wykonał potężny krok do przodu w rozwoju swojego jedynego modelu telefonu. W porównaniu z pierwszym modelem sprzed ponad trzech lat, wersja czwarta jest bardzo efektywnym i bardzo szybkim urządzeniem, pozwalającym na pracę zarówno jako telefon, "konsola" do internetu oraz gier, odtwarzacz multimedialny, jak i mały komputer przenośny z wieloma funkcjonalnościami. Nie należy też zapominać o kamerze mogącej w wielu przypadkach zastąpić i aparat fotograficzny, i kamerę wideo.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet