Telefon, przyznaję, zdumniał mnie w jeszcze jednej kwestii - baterii. Dawno nie korzystałem z tak dobrego akumulatora! Jeden dzień na baterii jest dla mnie, po prostu, standardem. Jeśli komórka wytrzymuje więcej, czyli choćby półtorej doby, to już jest dobrze. Ale... ten telefon mogłem do ładowarki podpinać rzadziej, bo co kilka dni!
A muszę przy tym dodać, że nie oszczędzałem go ani przez chwilę! Dzwoniłem, SMS-owałem, MMS-owałem, używałem internetu, czasem robiłem zdjęcia, no i dużo - bo w zasadzie za każdym razem, kiedy tylko wsiadałem do auta - korzystałem z nawigacji samochodowej.
I co? Na telefonie, a dokładniej na jego baterii, nie robiło to większego wrażenia. Topniała, owszem, ale bardzo, bardzo wolno. Takie osiągi pozwalały mi spokojnie funkcjonować, bez obawy o to, że natłok spraw do załatwienia za pomocą telefonu może spowodować, że akumulator się wyczerpie, a ja zostanę pozbawiony łączności. Naprawdę, dawno już nie mogłem sobie pozwolić, na tego typu komfort psychiczny...
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Z telefonu korzystało się tym bardziej przyjemnie, że miał on ładny i czytelny wyświetlacz. Nie to, żeby urzekał jakoś swoją jakością, ale był po prostu czytelny i to we wszystkich napotkanych przeze mnie warunkach oświetleniowych. No i miał duże kąty widzenia. Wspominam o tym, ponieważ wiem, że dla niektórych jest to bardzo istotne, choćby w sytuacji takiej, że kilka osób chce zobaczyć to, co właściciel komórki pokazuje im na wyświetlaczu.
A skoro jesteśmy przy pokazywaniu, to jeśli prezentowałem znajomym ten telefon, to część z nich - chyba ci bardziej spostrzegawczy - pytali, widząc stosowną ikonkę na ekranie, co to jest i jak działa "turbopobieranie". Czym jest odpowiedzieć mogłem. Jak działa - już niespecjalnie. A to dlatego, że chyba nigdy mi się takowe nie załączyło. Być może poziom sygnału i jakość połączeń w sieciach komórkowych była tak dobra, że urządzenie nie musiało korzystać ze wsparcia sieci Wi-Fi?
A jakość połączenia faktycznie mogła być dobra, ponieważ Allview E3 Jump współpracował ze wszystkimi rodzajami sieci, do których miałem dostęp, czyli 2, 3 i 4G. Łączność spisywała się bez zarzutu, ilekroć chciałem połączyć się z internetem, tylekroć udawało się to za pierwszym "pyknięciem". A potem po prostu działało. Tak, to ja lubię...
materiał własny
- Pokaż wszystkie |
- 1
- 2
- 3
- 4