To mój pierwszy kontakt z telefonami tej marki, i od razu udany. AllView E2 to smartfon bardzo przyzwoity, dobrze leżący w dłoni, z niezłą baterią choć umiarkowanymi możliwościami multimedialnymi. Ale za odporny na zachlapania. Jeśli się ubrudzi można go wypucować pod kranem.

- Wygodnie leży w dłoni - to chyba pierwsza myśl, jaka mi się nasunęła, kiedy wyciągnąłem telefon z pudełka. I wrażenie to nie zmieniło się do końca trwania redakcyjnych testów. Chyba nie umiem dokładnie określić dlaczego, niemniej jednak AllView E2 to jedna z tych komórek, które najlepiej mi się trzymało w dłoni. Ba! Może to wstyd przyznać, ale złapałem się nawet na tym, że czasem wyciągałem go z kieszeni tylko po to, aby go podotykać!
Być może to zasługa dość charakterystycznej obudowy, a konkretnie zielonych (albo może bardziej seledynowych) gumowych boków nadających smartfonowi specyficzny kształt i kolor? Ktoś nawet złośliwie mnie któregoś dnia zapytał: "a męskich nie było"?
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Złośliwości zostawmy jednak na boku, ponieważ taka, a nie inna konstrukcja obudowy wynika z tego, że E2 jest telefonem wodoodpornym. I można go umyć np. pod kranem!
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Co ważne, taka kąpiel nie musi użytkownika przyprawiać o palpitację serca, "no bo się zniszczy i zaleje, nie będzie działał i co ja potem zrobię". Nie musi przyprawiać, ponieważ odporność tego modelu określana jest w specyfikacji jako IPX5. Oznacza to mniej więcej tyle, że komórki nie należy wprawdzie zanurzać w wodzie, ale już umyć pod kranem to ją jak najbardziej można.
Pozostając w zgodzie z wytycznymi od producenta w wodzie komórki nie zanurzałem, dziecku do zabawy w wannie też nie proponowałem, a umyć - owszem - zdarzyło mi się. Komórka nic a nic nie ucierpiała, mało tego - działała tak jak wcześniej. No i była nieco bardziej czysta!
Przed ingerencją wody, która mogłaby ewentualnie zagrozić wnętrznościom telefonu, komórkę zabezpieczały gumowe elementy. Część z nich była widoczna - mam tu na myśli wspomniane już boki urządzenia - inne ukryto pod tylną klapką.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Osłaniają one baterię i wszystkie inne części, które mogłyby być niezadowolone, gdyby dostała się do nich woda. Przyznam, że całość sprawia naprawdę solidne wrażenie. I chyba faktycznie działa, ponieważ dwa mycia pod kranem wspólnie z telefonem przeszliśmy i wyszliśmy z takich atrakcji bez szwanku.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
I choć jeden z kolegów redakcyjnych usilnie mnie namawiał, abym zanurzył komórkę na dłużej i sprawdził tym samym, czy może norma IPX5 nie jest przypadkiem zaniżona, a co za tym idzie telefon można kąpać, zanurzać, upuszczać na dno wanny, a nawet w sytuacji awaryjnej używać jako nietypowego korka, postanowiłem jednak nie ryzykować. A to dlatego, że spodobał mi się ten telefon i byłoby mi najzwyczajniej szkoda, gdyby okazało się, że woda wdarła się tam gdzie nie powinna i coś w środku uszkodziła.
Podobał mi się, ponieważ działał niemalże bez zarzutu. Rozmawiałem przez niego, SMS-owałem, wysyłałem zdjęcia pocztą i MMS-em, łączyłem się z internetem, słuchałem muzyki, robiłem zdjęcia i ładowałem raz dziennie. Przy moim dość intensywnym korzystaniu z komórki było to w zasadzie koniecznością, bo każdego wieczoru wskaźnik naładowania akumulatora pokazywał mniej więcej 50% pojemności. Śmiem jednak sądzić, że przy korzystaniu nieco bardziej tradycyjnym (czyli takim, które w rozliczeniu miesięcznym nie daje nam ponad tysiąca minut wychodzących - i pewnie drugie tylko przychodzących - kilkuset SMS-ów i kilkudziesięciu gigabajtów danych) być może wystarczyłby nawet na dwa dni. Czyli - jak na współczesny smartfon - całkiem przyzwoity wynik.
Jakby tego było mało, telefon bardzo dobrze leży w dłoni. To, wbrew pozorom, bardzo ważna sprawa. Testowałem setki telefonów, zdarzyło mi się, że niektóre nawet wypadały mi z ręki (a trzeba to jasno powiedzieć, nie jestem z tych osobników, którzy używają jakichś kremów do rąk, przez co można by było mnie podejrzewać, że miałem po prostu śliskie dłonie). Z E2 było inaczej. Trzymał się tak dobrze, że czasami miałem wrażenie, że chyba mógłbym położyć go na dłoni, wyprostować palce, umieść rękę pionowo i też by się trzymał ;)
A tak zupełnie poważnie, to jest to chyba zasługą dwóch istotnych czynników. Wspomnianych już gumowych boków telefonu oraz kompletnie niepoślizgowej tylnej obudowy. Jest ona elastyczna, na górze i na dole ma niewielkie wgłębienia - zupełnie jak na zapomnianych już chyba przez wszystkich naparstkach. W górnej części jest jeszcze oko aparatu cyfrowego, a pod nim dioda doświetlająca. I logo marki i nazwa modelu.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Z przodu jest także bez wodotrysków - ekran zajmujący niemal całą powierzchnię, klawisze "menu", "home" i "cofnij", i znane nam już z tylnej części naparstkowe dziurki.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Całość sprawiała wrażenie przemyślanej i dopracowanej konstrukcji. Wszystko było spasowane, proporcjonalne, nic nie trzeszczało i nie odstawało. I choć być może o kwestiach plastycznych wypowiadać się nie powinienem, bo umiem narysować tylko i wyłącznie głowę kota i liściaste drzewo, to śmiem sądzić, że designersko produkt wygląda po prostu dobrze.
A funkcjonalnie? Co upchnięto do środka? Co jest tam szczególnego, a o czym konstruktorzy zapomnieli - porównując z innymi podobnymi smartfonami z Androidem?
Zacznę od funkcji dual-SIM i związanej z tym jednej upierdliwości. Tak mniej więcej co drugi dzień telefon stwierdzał, że chyba jedna lub dwie karty SIM zostały zmienione, bowiem grzecznie mnie o tym informował. Komunikatem na całą szerokość ekranu. Choć, jak się zapewne czytelnicy domyślają, żadnych przekładanek SIM-ów w tym czasie nie robiłem. Nie wymieniałem żadnej z kart, nie zamieniałem ich również miejscami.
Ta ostatnia czynność byłaby o tyle kłopotliwa, że do jednego slotu wsuwało się kartę w wersji microSIM, bo drugiego zaś - miniSIM. I jeśli ktoś miał oryginalne karty bez tzw. ramek, czyli wkładania mniejszej karty w nieco większą ramkę, wszystko było ok. Z ramką miałem, niestety, problemy. Nie chciała wchodzić i już. Musiałem się nieźle nakombinować, aby uruchomić komórkę z dwoma kartami. I choćby dlatego z jednej przyjętej już konfiguracji nie chciałem rezygnować, a komunikat o zmianie SIM mnie tylko początkowo denerwował, potem już zaś tylko bawił.
Aparat? Młodzież by pewnie powiedziała, że "d... nie urywa", ja będę bardziej dyplomatyczny i napiszę, że widywałem lepsze. 5 megapikseli - ok, to parametry, których nie trzeba się wstydzić. Jest też zoom, HDR, ustawianie balansu bieli i wszystkich innych parametrów, które ucieszą zapewne miłośników fotografii. Zwykłemu "Kowalskiemu" pozostają ustawienia automatyczne, które w większości przypadków po prostu się sprawdzą.
Fot. Adam Owczarek
Chyba największe zarzuty miałbym do odwzorowywania kolorów. Niby były, niby wyraźne, ale feerii barw to w tych fotkach doszukać się nie mogłem. Chyba lepiej było muzycznie. Choćby dlatego, że zaskakująco dobrze brzmiały zewnętrzne głosniczki.
Przygodę z AllView E2 czas kończyć. Jak to mawiają: "wszystko co dobre, szybko się kończy". I choć E2 nie jest telefonem z najwyższej półki, choć nie ma imponujących parametrów, choć czasem podnosił mi ciśnienie, to generalnie będę go wspominał ciepło i serdecznie. A gdyby ktoś, kto nie potrzebuje jakiegoś szczególnie nieskomplikowanego i "wypasionego" telefonu zapytał, czy warto kupić to urządzenie, to ze spokojnym sumieniem będę mógł odpowiedzieć: "warto się nad tym poważnie zastanowić".
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
materiał własny
- Pokaż wszystkie |
- 1
- 2
- 3
- 4
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!